RecenzjeCzego teraz słuchacie

Przesłuchałeś kolejną płytę... Podoba ci się? Nie? Napisz o tym!

Moderator: fantomasz

Awatar użytkownika

Stefan
Habitué
Posty: 1750
Rejestracja: 27 sie 2005, 13:23
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Katowice
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Kontakt:
Status: Offline

#103684

Post autor: Stefan »

Ostatni post z poprzedniej strony:

fantomasz pisze:
Depeche Gristle pisze:odejściem od synthpopu i industrialnych korzeni
A którą z płyt CV poleciłbyś szukającemu właśnie synthpopu i ech industrialnych?
No to chyba ja Ci cos zasugeruję: Crackdown, Code, Body and Soul z tych "miękkich" a z pewnością Hai jako jedną z najlepszych. Pozdro


Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele.

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

snowyear
Zweryfikowany
Zaawansowany
Posty: 134
Rejestracja: 20 lip 2008, 22:08
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#103707

Post autor: snowyear »

Oophoi - Dreams part one

Obrazek

Jedna z wielu ulubionych płyt Gasparettiego. Szczególnie ten "... white swan..."
Ostatnio zmieniony 11 cze 2013, 23:27 przez snowyear, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#103708

Post autor: Depeche Gristle »

Stefan pisze:
fantomasz pisze:
Depeche Gristle pisze:odejściem od synthpopu i industrialnych korzeni
A którą z płyt CV poleciłbyś szukającemu właśnie synthpopu i ech industrialnych?
No to chyba ja Ci cos zasugeruję: Crackdown, Code, Body and Soul z tych "miękkich" a z pewnością Hai jako jedną z najlepszych. Pozdro
Dorzuciłbym wszystkie płyty z lat 1978-84 :handup:


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

froese1983
Ekspert
Posty: 196
Rejestracja: 13 wrz 2009, 19:33
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ciekawe pytanie
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#103715

Post autor: froese1983 »

A ja słucham sobie PERGE ATTALUS.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

alpha1
Stary wyga
Posty: 273
Rejestracja: 03 mar 2009, 15:36
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Głogów
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: posiadam
Zainteresowania: muzyka,marynistyka,literatura,
Status: Offline

#103718

Post autor: alpha1 »

froese1983 pisze:A ja słucham sobie PERGE ATTALUS.
Wariacje Grahama Getty na temat muzycznych dokonań T.D. Słychać to w zapożyczeniach min. z Monolight, Ricochet i Network23.


alpha1

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

froese1983
Ekspert
Posty: 196
Rejestracja: 13 wrz 2009, 19:33
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ciekawe pytanie
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#103720

Post autor: froese1983 »

alpha1 pisze:
froese1983 pisze:A ja słucham sobie PERGE ATTALUS.
Wariacje Grahama Getty na temat muzycznych dokonań T.D. Słychać to w zapożyczeniach min. z Monolight, Ricochet i Network23.
Zgadza się, mnie to pasuje.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

snowyear
Zweryfikowany
Zaawansowany
Posty: 134
Rejestracja: 20 lip 2008, 22:08
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#103777

Post autor: snowyear »

Lightwave - Mundus Subterraneus

Obrazek

Moja pierwsza muzyczna miłość. Szkoda, że zespół zapomniał o swoich fanach :sad:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#103792

Post autor: Depeche Gristle »

Psychic TV - Live in Thee Mean Fiddler, 1989;
*****
Style: new wave, house, dark-wave, cold wave, techno, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, rock eksperymentalny, hardrock, funk, glam rock, hip-hop
Obrazek

Psychic TV - Live In Berlin II, (live), 1989;
*****
Style: new wave, hardrock, rock elektroniczny, synth pop, dark wave, cold wave, post punk, funk, gospel, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny
Obrazek


Live in Thee Mean Fiddler - kolejny przedstawiciel serii 23 albumów koncertowych art-rockowego zespołu, Psychic TV, wydanych w limitowanym nakładzie 1000 sztuk (akcja wymierzona przeciw bootlegerom, wszystkie albumy w wersjach surowych, bez zbędnych cyfrowych poprawek). Live in Thee Mean Fiddler jest zapisem koncertu Psychic TV z 13 grudnia 1989 roku, na którym formacja przedstawia swoje house'we oblicze, krocząc w kierunku nowoczesnego techno - niemal do złudzenia przypominającego późniejszą twórczość The Prodigy - łącząc to wszystko z rockiem, a nawet hard rockiem.
Całość rozpoczyna eksperymentalno-psychodeliczny utwór, Mean Fiddling, zaś następny numer, Mu-Sick Non Stop!, jest standardowym dla Psychic TV tamtego okresu połączeniem elektroniki z hardrockowym riffem gitary. Podobnie jest w przypadku utworu Your Body, jednak już kompozycja, Look at That Picture, jest zwrotem w stronę klimatu house'u (mieści się też trochę w kategorii EBM). Z kolei instrumentalny numer, Stick Insecticide, to już styl techno rodem z twórczości wczesnego The Prodigy, choć mocno pobrzmiewają tu ostre riffy gitarowe.
Glam rockowe akcenty słychać w piosence I Can Hear Thee Voice Ov Unclean Spirit oraz w z lekka funkowym numerze, Horror House Ov Cards.
Ciekawą, klasycznie house'wą kompozycją z samplerskimi efektami jest króciutka miniatura, Mean Fiddling, Pt. 2, będąca kontynuacją utworu otwierającego album.
Całość uzupełniają krótkie samplowane eksperymentalne przerywniki Is This Sleeping Pleasure?, Very Horrid, Four Directives -- oparty na narracji Genesisa P- Orridge'a, oraz zamykający wydawnictwo 9-minutowy, instrumentalny utwór Untitled osadzony w klimacie nowoczesnego house'u połączonego z hip-hopem, dark-wave, noise, industrialem i rockiem.
Album Live in Thee Mean Fiddler całościowo brzmi bardzo nowocześnie; to już jest ta elektronika charakterystyczna dla zarówno dla brzmienia lat 90., jak i lat 2000.

Live In Berlin II - zawierający koncert zagrany w berlińskim klubie The Loft z dnia 6 kwietnia 1989 roku, kolejny przedstawiciel serii bootlegów oficjalnie wydanych przez art-rockową formację, Psychic TV. Tym razem jest mniej awangardowo, bardziej piosenkowo, zaś muzycznie zespół prezentuje wyjątkowy elektyzm, poczynając od ciężkiego hard rocka, po synth pop i funk. Uwagę zwracają przede wszystkim dwa utwory pochodzące z repertuaru The Velvet Underground. Hardcore'owy What Goes On?, poprzedzony krótką introdukcją Anger What What What oraz przepiękna hardrockowa ballada, Candy Says (spopularyzowana także przez Martina L. Gore'a w 2003 roku). Równie przepiękną rockową balladą jest wspaniała kompozycja, Pleasure Is a Weapon, która pod koniec rozkręca się do klimatów niemal metalowych. Nie brakuje tu wspomnianej już wcześniej elektroniki, a z tychże klimatów najlepiej prezentuje się ,poprzedzony szamańską recytacją, Twisted, w stylu Jima Morrisona, dynamiczny numer, OM Acid Brown Acid, w stylistyce synth pop i w duchu punk rocka przypominającego nieco twórczość New Order. Podobny jest - choć utrzymany w nieco wolniejszym tempie - utwór Black Paint Box. Z kolei numer Sandoz Tabman utrzymany jest bardziej w duchu hard rocka. Co ciekawe, na początku utworu pojawia się refren zaczerpnięty z piosenki Hello, I Love You z repertuaru The Doors.
Do twórczości The Doors Genesis P- Orridge wyraźnie odwołuje się w utworze Mental Mental zagranym a'capella, gdzie melodyjnie recytując tekst niczym indiański kaznodzieja (z czasem jego głos jest przetwarzany), przywołuje ducha Jima Morrisona.
Jednym z najbardziej podniosłych momentów występu jest krótka recytacja, Satan Is a Bishop of Rome, uzupełniona o miarowe, odtwarzane z taśmy tytułowe zdanie ,,Satan Is a Bishop of Rome", w którym Genesis P- Orridge bezpardonowo atakuje kościół katolicki i papieża Jana Pawła II.
Z pozostałych numerów interesująco prezentuje się, charakteryzująca się gitarowymi solówkami w klimatach orientalnych, utaneczniona piosenka White Nights oraz funkowy utwór, Crazy Vibes.
Album finalizuje ukryty utwór, Good Vibrations, pochodzący z repertuaru The Beach Boys, jednak w odróżnieniu od wersji studyjnej, tylko początek kompozycji jest piosenkowy, potem utwór przechodzi w strukturę instrumentalną o funkowej rytmice oraz mocnych, hardrockowych improwizacjach gitarowych. Końcówka utworu nawiązuje do psychodeli lat 60.
Live In Berlin II jest przykładem dość szerokiego spektrum stylów i gatunków muzycznych, którymi charakteryzowała się twórczość Psychic TV w drugiej połowie lat 80.
Ostatnio zmieniony 07 cze 2022, 11:26 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

kraftpop
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 745
Rejestracja: 21 mar 2009, 17:30
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Stara Lubovna (SVK)
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Kraftwerk
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Kontakt:
Status: Offline

#103798

Post autor: kraftpop »

Fikcyjny projekt Daniela Millera (MUTE Rec.)

SILICON TEENS - Music for Parties (1980)

Obrazek


"Stale pracujeme na novej hudbe, nas koncept clovek-stroj stale funguje, nezastavil sa."
(RALF HÜTTER, 9.7.2014)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#104369

Post autor: Depeche Gristle »

Cluster - Curiosum, 1981;
******
Style: synth pop, electro, minimal, experimental, rock psychodeliczny, ambient, krautrock, house
Obrazek


Curiosum - dziewiąty album studyjny niemieckiej formacji Cluster nagrywany w studiu Hamet Hof w Wiedniu i wydany w maju 1981 roku nakładem Sky Records, był ostatnim albumem Cluster nagranym pod szyldem tej wytwórni.
U progu lat 80. XX wieku niemieckie zespoły wywodzące się z nurtu krautrocka na ogół popadały w poważne kryzysy. Can, Faust, Mythos czy Neu! uległy rozwiązaniu, zaś inne, takie jak Kraftwerk, Tangerine Dream czy Ash Ra Tempel (Ashra) coraz bardziej unowocześniały swoje elektroniczne instrumentarium, stopniowo przechodząc na cyfrowe syntezatory przy jednoczesnym braku pomysłów na nowe brzmienie, dlatego też tytuł wydanego w maju 1981 roku albumu Cluster ,,Curiosum" wydaje się w zupełności trafiony, bowiem album oferuje zupełny powrót do prostej analogowej elektroniki.
Żeby było jeszcze bardziej kuriozalnie - dekadę wcześniej Cluster dysponował znacznie bardziej rozbudowanym elektronicznym instrumentarium niż ówczesne Kraftwerk i Tangerine Dream - teraz zaś było na odwrót.
Album Curiosum otwiera zupełnie pogodny, niemal erotycznie sprośny numer, Oh Odessa, z powtarzalną melodyjną i łatwo wpadającą w ucho chwytliwą solówką klawiszową.
Dalsza część albumu prezentuje się bardziej chłodno i mrocznie. Utwory Proantipro i Seltsame Gegend oparte są na proto-house'owym pulsie sekwencerowego basu z charakterystycznymi syntetycznymi udziwnieniami dźwiękowymi podobnymi do tych z albumu Zuckerzeit (1974).
Druga część albumu zaczyna się od nastrojowego, niespełna czterominutowego numeru, Helle Melange. Jest to powrót do analogowej elektroniki początków lat 70., której klimat niemal do złudzenia przypomina wczesne wydawnictwa Jeana Michela Jarre'a. Kompozycja mocno oscyluje w klimacie muzyki z futurystycznych gierek na Atari i Commodore 64.
Następny numer - króciutki Tristan in der Bar - jest powrotem do prostej moogowej elektroniki lat 60. w wykonaniu duetu Perrey and Kingsley.
Charlic jest połączeniem mrocznego walczyka (sekwencerowy kręgosłup utworu) i chwytliwej analogowej solówki klawiszowej w pogodnym nastroju rodem z twórczości wczesnego J.M. Jarre'a.
Całość kończy utwór Ufer nawiązujący tym razem do własnych korzeni. Ponad ośmiominutowa kompozycja oparta jest na niemal jednostajnym psychodelicznym brzmieniu organów Farfisa, wokół którego rozbrzmiewają dźwięki ambientowych syntezatorowych szumów, delikatnych smyków, a nawet subtelnej sekcji dętej. Utwór charakteryzuje przepiękny klimat z krainy jawy i snu.
Ciekawostką albumu jest całkowity brak sekcji perkusyjnych w utworach, jednakże album świetnie utrzymują w rytmie (poza spokojnym Ufer) wyraziste pulsacje syntezatorowe.
Niestety, wspomniany na wstępie kryzys zespołów wywodzących się z nurtu Krautrocka nie ominął również Cluster. Po wydaniu albumu Curiosum, formacja zawiesiła działalność na niemal 10 lat.
Jednakże ze wszystkich albumów wydanych przez zespoły z kręgu krautrocka na początku lat 80., Curiosum wydaje się być tym najspójniejszym i najciekawszym pod względem artystycznym.
Ostatnio zmieniony 05 cze 2022, 2:20 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104370

Post autor: RadioactiveTangerine »

Ja wczoraj (i przedwczoraj też) czytałem Publikation. Ze względu na dzisiejszą rozmowę kwalifikacyjną muszę przełożyć spisanie swoich wrażeń na blogu. Popołudniu raczej będzie, jeśli nie wieczorem.

Od strony muzycznej to w przeważającej większości Kraftwerk (a jakże :mrgreen: ). Ale znalazło się też miejsce na "Please Please Me" Beatlesów puszczone na wieży. Odlot. Nigdy nie brzmiało to lepiej. Orgazm podwójny - muzyczny i intelektualny (przy Publikation). Muszę napisać jej recenzję, chociażby krótką. Chociaż świata ona nie zwojuje tak jak inne moje posty. :)


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#104479

Post autor: Depeche Gristle »

Throbbing Gristle - Kreeme Horn, 1975;
*****
Style: rock industrialny, rock psychodeliczny, rock elektroniczny, krautrock, dark-wave, cold-wave, noise, art rock, neofolk, blues, musique concrete
Obrazek


Kreeme Horn - "In Praise of the Grotesque" - pełna nazwa nieoficjalnego wydawnictwa zawierającego jeden z najwcześniejszych występów brytyjskiej formacji Throbbing Gristle w londyńskim klubie, The Death Factory, w 1975 roku.
Pojawienie się Throbbing Gristle, jednej z najbardziej wpływowych formacji w historii rocka, odcisnęło się na kształcie światowej muzyki pop, tak samo jak pojawienie się w latach 60. The Doors i The Velvet Underground.
Potem pojawił się Kraftwerk dokonując kolejnej rewolucji, aż wreszcie pod koniec lat 70., w erze punka i disco, Throbbing Gristle stworzył nowy nurt rocka industrialnego, który okazał się niezwykle wpływowym zjawiskiem w muzyce na kolejne dekady.
Zespół powstał w 46. rocznicę wypowiedzenia przez Wlk. Brytanię wojny III. Rzeszy, 3 września 1975 roku, po ostatnim występie performerskiej formacji COUM Transmissions. Do trójki artystów z COUM Transmissions dołączył jeden z najbardziej utalentowanych brytyjskich inżynierów dźwięku, Chris Carter, który mimo młodego wieku, posiadał już doświadczenie w pracy w BBC. Z performerami z COUM Transmissions zapoznał się w trakcie pracy nad oprawami koncertów zespołów Yes I Hawkind.
Throbbing Gristle mający swe korzenie w prog-rocku czerpali inspiracje z twórczości awangardowych formacji pokroju Pink Floyd, The Velvet Undreground oraz z niemieckiego nurtu krautrocka.
Nurt krautrocka odcisnął zresztą najmocniejsze piętno na wczesnym Throbbing Gristle; czwórka instrumentalistów, jeszcze bez wokalisty, to wzorzec żywo zaczerpnięty z Niemiec, choć z czasem miało się to zmienić. Genesis P- Orridge stanie się nie tylko wyraźnym wokalistą ale i prawdziwym frontmanem zespołu.
Kreeme Horn - występ w londyńskim The Death Factory jest obrazem wczesnego oblicza Throbbing Gristle, praktycznie niemal w całości prezentującego muzykę instrumentalną o charakterze drone'owym, pełną fabrycznych zgrzytów, transową, hałaśliwą i psychodeliczną z niespotykanym na ogół w Wlk. Brytanii instrumentarium, jak stare stuningowane skrzypce elektryczne, rozstrojona gitara prowadząca, syntezatory własnej roboty Chrisa Cartera, czy też sampler zrobiony z walkmamów przez Petera Christophersona. Było to nietypowe, coś zupełnie nowego na brytyjskiej scenie muzycznej. Zespół bardziej pasował do sceny niemieckiej aniżeli brytyjskiej, choć w znacznej mierze początki działalności Throbbing Gristle silnie nawiązywały do performance'ów wczesnego COUM Transmissions.
Album Kreeme Horn otwiera 18-minutowy drone'owy utwór Careless Idle Chatter z przeciągłym brzmieniem skrzypiec oraz bluesowo-folkowym riffem gitary. Wszystko to wypełniają wszechobecne zgrzyty, dominuje chaos, nie istnieje też sekcja rytmiczna, co szybko budzi skojarzenia z eksperymentalną sceną berlińską lat 70. Utwór jest bardzo bliski wczesnym dokonaniom niemieckich formacji, Cluster i Tangerine Dream.
Z całego chaosu wyłania się porządek dopiero w następnym utworze, 15-minutowym Merely Nodding, utrzymywanym przez miarowy i transowy beat archaicznego automatu perkusyjnego oraz podkład sekwencerowego pulsu. Wokół tej muzycznej konstrukcji słychać wszechobecne zgrzyty, zaś całość idealnie imituje pracę pełną parą fabrycznej taśmy. Merely Nodding to pierwszy przykład klasycznego stylu Throbbing Gristle.
Raw Mode of Life, najkrótszy, nieco ponad 8-minutowy utwór stanowi wyciszenie od industrialnego zgrzytu. Wyraźnie dominuje tu drone'owe brzmienie przypominające dźwięk wiolonczeli, tło zaś wypełniają chłodne smyki. I znowu pojawiają się skojarzenia z twórczością Cluster, która wywiera ewidentny wpływ na styl wczesnego Throbbing Gristle.
W Rumour and Dishonour po raz pierwszy pojawia się wokal Genesisa P- Orridge'a. To zaledwie wyrecytowane kilka zdań (uzupełnione o głos z taśmy); głos Genesisa jest cichy i przytłumiony, jakby artysta nie chciał ingerować zbytnio w muzykę. Utwór oparty jest na psychodelicznie wibrujących efektach stereofonicznych, riffie gitarowym, partiach skrzypiec i syntetycznych gwizdach.
Ostatni utwór, Ugliness Is a Form of Genius, jest jakby kontynuacją utworu pierwszego - z klimatem wczesnego Cluster włącznie. Kompozycję charakteryzuje bluesowo-folkowy gitarowy riff brzmiący na przemian z przeciągłymi, imitującymi dźwięki szlifierek, partiami skrzypiec elektrycznych. W utworze panuje niesamowity klimat rodem z zaniedbanego przemysłowego Manchesteru.
Jedną z ciekawostek jest fakt, że cały album od strony graficznej został opatrzony tekstami kontrowersyjnego irlandzkiego katolickiego duchownego, Ojca Malachi.
Kreeme Horn to jedno z najcenniejszych bootlegowych wydawnictw obrazujących wczesną twórczość Throbbing Gristle, co stanowi nie lada gratkę dla fanów zespołu.
Ostatnio zmieniony 03 cze 2022, 12:48 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104480

Post autor: RadioactiveTangerine »

U mnie ostatnie skroble to:

- The Mahavishnu Orchestra - 1sze dwa albumy. Super to jest. :D Wg Wikipedii - jazz-rock, czasem ta muzyka bywa określana jako rock progresywny. Świetna gitara. Dla fanów nietypowych klimatów. Pierwsze dwie płyty są w całości instrumentalne (na drugiej płycie jest utwór One Word - i nawet to tytułowe Jedno Słowo nie pada :D).

- Iron Maiden - album "The Number Of The Beast". Jeden z kultowych albumów IM.

- Slayer - "Live Undead" - pierwsze koncertowe wydawnictwo Slayera (EPka).

Wczoraj:

- Depeche Mode - "Some Great Reward" - klasyka od DM, z nieśmiertelnym Master And Servant.

- The Mahavishnu Orchestra - "Birds Of Fire".

- Slayer - "Diabolus In Musica" - dawno nie słuchałem. Płytka ok. Na początku jest super. Potem gdzieś w środku tracą nieco mocy ale nie jest źle. To wciąż nie jest poziom Metalliki po 1991 (do 2008 bo Death Magnetic jest wg mnie fajny. :D ).


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

karłowicz m
Beton
Posty: 890
Rejestracja: 27 mar 2007, 20:29
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko: Mieczysław
Lokalizacja: KRAKÓW
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka
Płeć:
Wiek: 59
Status: Offline

#104485

Post autor: karłowicz m »

Nadrabiam zaległości Tangerine Dream, lata 2000. :wink:


Populus me sibilat,at mihi plaudo
Ipse domi simul ac nummos contemplar in arca

Horacjusz.

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104487

Post autor: RadioactiveTangerine »

karłowicz m pisze:Nadrabiam zaległości Tangerine Dream, lata 2000. :wink:
Edgar nabrał rozpędu na stare lata. Chyba wydał mniej więcej tyle co przez pozostałe dekady działalności zespołu... razem! :D


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

karłowicz m
Beton
Posty: 890
Rejestracja: 27 mar 2007, 20:29
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko: Mieczysław
Lokalizacja: KRAKÓW
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka
Płeć:
Wiek: 59
Status: Offline

#104490

Post autor: karłowicz m »

RadioactiveTangerine pisze:
karłowicz m pisze:Nadrabiam zaległości Tangerine Dream, lata 2000. :wink:
Edgar nabrał rozpędu na stare lata. Chyba wydał mniej więcej tyle co przez pozostałe dekady działalności zespołu... razem! :D

Przesłuchałem "Blue Dawn" i "leci" Booster. :wink: oczko dla Yeske :hi:


Populus me sibilat,at mihi plaudo
Ipse domi simul ac nummos contemplar in arca

Horacjusz.

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104499

Post autor: RadioactiveTangerine »

U mnie nieco bardziej elektronicznie ostatnio:
- oba Body Love Schulza (tylko 1 daje radę a 2ka jest okropna - byłaby jeszcze gorsza bez Nowhere - Now Here)
- "Mask" Vangelisa.
- "Exit" TD
- "Magnetic Fields" JMJ


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

musman76
Habitué
Posty: 1181
Rejestracja: 28 wrz 2009, 15:00
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Z Polski.
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#104502

Post autor: musman76 »

RadioactiveTangerine pisze:oba Body Love Schulza [...] 2ka jest okropna - byłaby jeszcze gorsza bez Nowhere - Now Here)
Posunę się jeszcze dalej w bluźnierstwach ;) wobec Mistrza i powiem, że dla mnie bez "Nowhere - Now Here" w ogóle by jej nie było (lub mogłoby nie być, w każdym razie).



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104507

Post autor: RadioactiveTangerine »

musman76 pisze:
RadioactiveTangerine pisze:oba Body Love Schulza [...] 2ka jest okropna - byłaby jeszcze gorsza bez Nowhere - Now Here)
Posunę się jeszcze dalej w bluźnierstwach ;) wobec Mistrza i powiem, że dla mnie bez "Nowhere - Now Here" w ogóle by jej nie było (lub mogłoby nie być, w każdym razie).
A Moogetique to chyba najgorsza rzecz jaką Schulze raczył popełnić. Bonusy w obu przypadkach są dość średnie. Ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby :mrgreen:


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

musman76
Habitué
Posty: 1181
Rejestracja: 28 wrz 2009, 15:00
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Z Polski.
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#104511

Post autor: musman76 »

RadioactiveTangerine pisze:Ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby
Lepiej też nie zaglądać pod ogon, bo mogłoby to doprowadzić do ujawnienia prawdziwej wartości tych nagrań. ;)
Ostatnio zmieniony 19 sie 2013, 14:49 przez musman76, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#104516

Post autor: RadioactiveTangerine »

musman76 pisze:
RadioactiveTangerine pisze:Ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby
Lepiej też nie zaglądać pod ogon, bo mogłoby to doprowadzić do ujawnienia prawdziwej wartości tych nagrań. ;)
Akurat coraz częściej EF każe sobie płacić za swoje gnioty jak za złoto. Niestety, mistrzem marketingu nie jest więc raczej nie idą jak świeże bułeczki. Ale zawsze można dać jakąś pocztówkę czy coś (limitowane do 200 sztuk) i przynajmniej te 100-200 sztuk pójdzie. Na waciki w sam raz. ;)

A teraz leci: "Mirage" KS. Schładzam spalone słońcem ciało Zimową Maszyną Mistrza. ;) Niby 2-3 godziny byłem (wczoraj) tylko a dopiero paręnaście minut temu przestało piec :(


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat