Freddie Mercury - Mr. Bad Guy - Special Edition, 1985;
******Style:
new wave, synth pop, soul, cold wave, elecro funk, synth rock, glam rock, rock elektroniczny, rock symfoniczny, reggae, funk, jazz, blues
The Prodigy - Music For The Jilted Generation, 1994
******Style:
drum and bass, house, electro, cold wave, industrial, noise, experimental, minimal, ambient, break beat, techno, jungle, grunge, new wave, hip hop, jazz
Mr. Bad Guy Special Edition - debiutancki - i jedyny wydany za życia - solowy album wokalisty Queen Freddiego Mercury’ego, którego światowa premiera miała miejsce 29 kwietnia 1985 roku.
W połowie lat 80 Queen i Freddie Mercury osiągnęli szczyt poplularności; wokalista zespołu, namawiany przez producentów muzycznych, od dłuższego czasu nosił się z zamiarem nagrania solowego albumu, jak wspominał w wywiadach: „(...) Od dość dawna nosiłem się z zamiarem nagrania solowego albumu, koledzy z zespołu bardzo zachęcali mnie do tego. Chciałem, aby był możliwie maksymalnie różnorodny stylistycznie - aby znalazło się na nim miejsce i dla piosenek w stylu reggae, i dla takich, które oparte są na potężnym brzmieniu orkiestry symfonicznej” (za wikipedia.org.). Choć co do stosunku pozostałych muzyków Queen do nagrania przez Freddiego solowego albumu, sprawa wcale nie jest taka oczywista; podobno w tym czasie muzycy Queen szykowali się do sesji nagraniowej nowego albumu, a decyzja Freddiego o nagraniu własnego albumu zupełnie zniweczyła te plany, podobno muzycy Queen wcale nie byli zachwyceni decyzją swojego wokalisty, jednakże zaakceptowali ten fakt i, ku prośbom Freddiego, nie ingerowali w proces twórczy albumu.
Album miał być w założeniu zróżnicowany stylistycznie. I choć Queen był dość elektycznym, jeśli chodzi o stylistykę i gatunki muzyczne zespołem, to solowy album Freddiego Mercury’ego miał odejść od rockowego charakteru w kierunku muzyki pop - w szczególności modnego w latach 80 synth popu.
Jak przyznał w wywiadzie Freddie Mercury: „W ten album włożyłem całe serce i duszę. Jest znacznie bardziej rytmiczny niż muzyka Queen, ale znalazło się na nim także kilka wzruszających - jak sądzę - ballad. Wszystkie piosenki traktują o miłości, mają wiele wspólnego ze smutkiem i bólem. Jednocześnie są dość trywialne i żartobliwe - takie jak moja natura." (za wikipedia.org.).
Nie da się nie zauważyć fascynacji Freddiego brzmieniem syntezatorów i synth popowym stylem, czego dowodem był już utwór Queen Radio Ga Ga, zagrany całkowicie na syntezatorach, który pierwotnie miał trafić na solową płytę perkusisty Queen Rogera Taylora (był autorem utworu), jednakże demo na tyle spodobało się Freddiemu Mercury’emu, że - po namowach - trafiło do albumu Queen The Works, jako otwierający album singiel, który z miejsca stał się jednym z największych i najbardziej kultowych przebojów zespołu, co zachęciło Freddiego Mercury’ego do pójścia w tym kierunku, jednak nie było o tym mowy w przypadku Queen, który był zespołem rockowym, i mimo synth popowego "wypadu" w utworze Radio Ga Ga, muzycy ani myśleli o dalszym pójściu w tym kierunku, natomiast na solowym albumie, na który muzycy Queen nie mieli żadnego wpływu, Freddie Mercury miał luksus podejmowania decyzji o stylu muzycznym, który w tym momencie najbardziej mu pasował.
Album Mr. Bad Guy nagrywany był mniej więcej od początku 1983 do stycznia 1985 roku w monachijskim Musicland Studios w RFN; w sesji nagraniowej udział wzięli muzycy sesyjni, m.in. Fred Mandel (klawisze, gitara), Paul Vincent (gitara), Curt Cress (perkusja), zaś za brzmienie albumu i programowanie syntezatorów odpowiedzialni byli znani ze wcześniejszej współpracy z Queen producenci Reinhold Mack i Stephan Wissnet.
Album otwiera zorientowany na zdobywający wówczas popularność styl electro-funk, pulsujący tanecznością utwór Let's Turn It On, który w zasadzie jest kombinacją stylów synth pop i funk z domieszką rytmów latynoskich, choć wcale nie brakuje tu ducha Queen - oczywiście w wokalu Freddiego, ale także i... w riffach gitarowych w zasadzie identycznych jak u Briana Maya (niewykluczone, że wykorzystano tu sample Queen), syntezatorowo-basowy puls przypomina z kolei ten, który pojawiał się w utworach Queen - Radio Ga Ga i I Want to Break Free.
Singlowy Made in Heaven utrzymany jest w klimacie soulu, także i tu słychać echa twórczości Queen, głównie w partiach fortepianu i melancholijnego tła. Sam utwór przypomina zresztą dość mocno soulowy przebój Queen Thank God It’s Christmas. Z kolei I Was Born to Love You, singiel promujący album, który uzyskał miano hitu albumu, jest już wyraźnym odejściem od stylu i brzmienia Queen w kierunku klasycznego synth popu, trochę w stylu Eurythmics; echa twórczości Queen pobrzmiewają tu w partiach fortepianu, w wokalu i w chórkach.
Łączący brzmienia syntezatorowe z blues-rockowymi i glam rockowymi zagrywkami gitar Foolin' Around jest hybrydą synth popu, funka, new wave i glam rocka. Ciekawostką jest rytmika (bas-perkusja) do złudzenia przypominająca szlagier Michaela Jacksona - Billie Jean.
Your Kind Of Lover to dynamiczny soulowy numer z mocną partią fortepianu, którego wstęp nawiązuje do początku wielkiego przeboju Queen We Are the Champions.
Tytułowy Mr. Bad Guy jest połączeniem synth popu i soulu z symfoniczną sekcją smyczkową nadającą kompozycji wymiar utworu rodem z Hollywoodzkiej superprodukcji.
Man Made Paradise z żywą sekcją perkusyjną i wyrazistą partią fortepianu oraz dodatkiem riffów gitarowych w stylu Briana Maya, utrzymany jest w klimacie funku i soulu lat 70, zaś Freddie w finale popisuje się wokalnie falsetem a'la Jimmy Somerville.
There Must Be More To Life Than This to klasycznie soulowy numer, który spokojnie mógłby znaleźć się na którejś z płyt Queen; piosenka oparta jest o żywą sekcję rytmiczną, wyraziste partie fortepianu i basu oraz smyczkowo-melancholijne tło.
Drugi z singlowych przebojów albumu - Living on My Own - podobnie jak I Was Born to Love You, utrzymany jest w klasycznym stylu synth popowym zabarwionym brzmieniem Eurythmics, jednak w drugiej części, za sprawą partii fortepianowych i wokaliz Freddiego Mercury’ego piosenka nabiera cech jazzu.
My Love Is Dangerous zasadniczo składa się z dwóch części; pierwsza utrzymana jest w łagodnym stylu łączącym synth pop i reggae, w drugiej części piosenka nabiera agresji, szybszego tempa, rockowego uderzenia perkusji, glam rockowych riffów gitarowych i przybiera faktyczną glam rockową formę utworu, chyba najbardziej na całym albumie zbliżonego do rockowej twórczości Queen.
Album finalizuje singlowa kompozycja w duchu Queen o soulowym obliczu Love Me Like There's No Tomorrow, która oparta jest na żywej sekcji rytmicznej i podniosłych partiach fortepianu uzupełnionych miękką sekcją basową. Całości dopełniają niesamowite wokale Freddiego wspierane przez chórki znane z twórczości Queen.
Album Mr. Bad Guy przyniósł Freddiemu Mercury'emu ogromny sukces komercyjny docierając do 6. miejsca w Wlk. Brytanii (Złota Płyta), troszkę gorzej płyta wypadła w USA, gdzie dotarła do 159 miejsca (US Billboard 200). Ponadto Album przyniósł Freddiemu dwa wielkie przeboje singlowe - I Was Born to Love You i Living on My Own.
Część starych fanów Queen narzekała jednak na - ich zdaniem - zbyt archaiczne brzmienie syntezatorów i automatów perkusyjnych; na przeciw ich wymaganiom stanęli zatem inżynierowie dźwięku, Justin Shirley-Smith i Joshua J. Macrae, którzy nie tylko na nowo zmixowali album, ale w części utworów dyskretnie dograli na nowo sekcje basowe i rytmiczne - za te pierwsze odpowiedzialny był Neil Fairclough, basista znany z koncertów pod szyldem Queen + Adam Lambert. Tym sposobem w 2019 roku ukazało się poprawione brzmieniowo i rytmicznie wydawnictwo Mr. Bad Guy - Special Edition.
Music for the Jilted Generation - drugi studyjny album brytyjskiej formacji The Prodigy, który ukazał się 4 lipca 1994 roku, przynosząc grupie pierwszy ogólnoświatowy sukces komercyjny. A wszystko zasadniczo mogło potoczyć się zupełnie inaczej, bowiem lider i główny twórca i instrumentalista zespołu, po sukcesie pierwszego albumu The Prodigy - Experience (1992) - był zmęczony, nie miał chęci dalszego tworzenia i w zasadzie chciał rozwiązać zespół i zakończyć karierę. Jednak w tym samym czasie doszło do rzeczy dość niespotykanej w cywilizowanym świecie, wręcz całkowicie oburzającej; otóż brytyjski rząd wprowadził restrykcyjne prawo ograniczające i ściśle kontrolujące masowe imprezy spod znaku techno i rave, argumentując to względami bezpieczeństwa ich uczestników. Początki subkultury rave w Wlk. Brytanii sięgały 1988 roku, kiedy z USA przywędrował tam nurt acid house, który zyskał popularność w undergroundowych kręgach dając początek młodzieżowej subkulturze rave. Oprócz zaznaczającego się wpływu acid house'u na brytyjskie zespoły pokroju Cabaret Voltaire, The Beloved, Pet Shop Boys czy The KLF, w tamtym czasie zaczęto organizować otwarte masowe imprezy rave, na których młodzież zażywała ecstasy (znanej też pod skkrótem MDMA). I choć problem rzeczywiście istniał, brytyjskie bulwarówki zaczęły go ewidentnie przejaskrawiać, pisząc o odgryzionych przez uczestników gołębich głowach, czy ziemi gęsto usłanej morzem plastikowych opakowań po ecstasy pozostawianych po imprezach.
Choć zarzuty szmatławców były wyolbrzymione i pozbawione jakiejkolwiek racji, brytyjski rząd wystraszył się na tyle, że zaczął pracować na spec-ustawą, która miała ograniczyć tego typu imprezy.
W końcu surowe prawo weszło w życie w Wlk. Brytanii na początku 1993 roku, wywołując protesty i prowokując Liama Howletta do rezygnacji z porzucenia działalności muzycznej i tym samym muzyk, na przekór ustawie rządowej, postanowił razem z The Prodigy nagrać album z politycznym przesłaniem (choć po latach w wywiadach zaprzeczał, że kierowały nim motywy polityczne). Niewątpliwie mroczny front okładki, jak i wnętrze wkładki autorstwa Lesa Edwardsa, znanego brytyjskiego ilustratora, przedstawiające młodego człowieka w długich włosach przecinającego linę mostu łączącego dwa terytoria dzielące przepaść, mają jasne polityczne przesłanie. Pierwsze z widocznych na obrazie terytoriów jest ciemne i brudne z widocznymi dymiącymi fabrykami w tle i kordonami policji na pierwszym planie, drugie zaś jest jasne i czyste, przedstawiające kwitnącą trawą festiwalową scenę z zebranymi pod nią ludźmi w tle, zaś długowłosy młody człowiek na pierwszym planie pokazuje w stronę policji środkowy palec prawej dłoni, co jest ewidentnym politycznym manifestem.
Niewątpliwie album Music for the Jilted Generation jest kontynuacją stylu z Experience, który miał niebagatelny wpływ na wzrost popularności subkultury rave w Wlk. Brytanii, jednakże zespół postawił także na zmiany i muzyczny rozwój. Słychać to już w otwierającym album 45-sekundowym eksperymentalnym Intro, brzmiącym niczym jeden z numerów Throbbing Gristle z lat 70.
Break & Enter opiera się na tym samym schemacie drum and bassu połączonego z falującą przestrzenią i syntezatorowym brzmieniem znanymi z przebojów z Experience, jak Wind It Up czy Out of Space, choć w Break & Enter pojawiają się industrialny pulsujący podkład i bardziej rozbudowane klawiszowe partie.
Their Law jest oczywistym odniesieniem się do sytuacji politycznej w kraju; utwór został nagrany z gościnnym udziałem muzyków industrialnego zespołu Pop Will Eat Itself. Oprócz tradycyjnego dla The Prodigy łączenia drum and bassu z elektroniką, pojawiają się grunge'owe riffy gitarowe, nie przypadkiem zresztą, bowiem Liam Howlett był fanem grunge'u, który akurat w tym czasie cieszył się ogromną popularnością. Była to też zapowiedź kierunku, w którym The Prodigy miał podążyć na następnym albumie - The Fat of the Land.
Full Throttle odwołuje się do tradycji acid house'u przełomu lat 80 i 90, jednocześnie poprzez mordercze tempo kierując się w stronę rave'u.
Voodoo People stał się pierwszym ogólnoświatowym hitem singlowym The Prodigy; z jednej strony kumulują się tu style drum and bass, house i power electronics, z drugiej strony kompozycja kieruje się w kierunku grunge'u poprzez sample riffów gitarowych Nirvany.
Speedway (Theme from Fastlane) to transowo-rave'owy numer o morderczym tempie z wykorzystaniem dźwięków bolidów Formuły 1 w tle. Kiedy wydaje się, że numer w zasadzie kończy się, pojawia się ukryte dark-ambientowe interlude brzmieniowo przypominające dokonania Cabaret Voltaire i Richarda H. Kirka z lat 90. Ukryty utwór jest de facto wstępem do następnego utworu - The Heat (The Energy) - będącego powrotem do acid house'owych klimatów znanych z albumu Experience.
Poison, kolejny ogólnoświatowy singlowy hit The Prodigy jest już ewidentną zapowiedzią kierunku, w który podąży zespół na albumie The Fat of the Land; utwór oparty jest na ciężkim break-beatowym rytmie, industrialnym pulsującym podkładzie i dusznym elektronicznym tle. Pojawia się też wrzaskliwa i chrapliwa melorecytacja wokalisty Maxima Reality'ego. I choć na moment kompozycja spowalnia do łagodnego ambientowego tła, to już po chwili z całą mocą wraca do ciężkiego i dusznego brzmienia. Poison jest najlepszym momentem całego albumu.
No Good (Start the Dance), to kolejny światowy przebój singlowy The Prodigy, który jest powrotem do struktury i schematu przebojów z Experience - Wind It Up i Out of Space - gdzie wykorzystano sample wokalne z istniejących starych kompozycji; na No Good (Start the Dance) wykorzystano sample z No Good for Me z repertuaru Kelly Charles oraz Funky Nassau z repertuaru Bahamian funk group The Beginning of the End.
One Love (Edit) był singlem, który ukazał się na blisko rok przed wydaniem albumu Music for the Jilted Generation. Utwór jest hybrydą drum and bassu i acid house'u osadzonego w stylistyce rave. Przez numer przewija się chłodny i mroczny syntezatorowy podkład oraz śpiew arabskiego muezina na przyśpieszonych obrotach, co mogło prowokować ortodoksyjnych muzułmanów do uznania utworu za obrażający islam. Nie przeszkodziło to jednak singlowi w dotarciu do 8. miejsca na liście najlepiej sprzedających się singli w Wielkiej Brytanii w 1993 roku, co też zapowiadało duże oczekiwania fanów The Prodigy wobec nowego wydawnictwa, na które trzeba było czekać rok.
Album finalizuje 20-minutowa suita The Narcotic Suite podzielona na trzy różne od siebie utwory; pierwszy z nich - 3 Kilos - oparty jest na break-beatowej sekcji rytmicznej z warkotliwym podkładem, chłodnej przestrzeni, niskim opadającym tle i stale wibrującej pętli. Kompozycja odznacza się zagrywkami fortepianu i jazzującymi partiami dominującego tu fletu. Utwór kończą wibrujące efekty stereofoniczne.
Skylined jest powrotem do ambientowo-jungle'owo-house'owych łagodnych klimatów z Experience, utwór kończy przetworzony szum morza na tle ponurego brzmienia syntezatora.
Claustrophobic Sting, który stanowi finalizację suity The Narcotic Suite, dla odmiany jest mocnym rave'owym transowym numerem opartym o ciężką drum and bassową rytmikę.
Music for the Jilted Generation był pierwszym ogólnoświatowym sukcesem albumowym The Prodigy; album dotarł m.in. do 1. miejsca zestawienia listy UK Albums, 4. miejsca UK Dance Albums, 31. miejsca US Top Catalog Albums amerykańskiego Billboardu, 9. miejsca w Australii czy 11. miejsca w Niemczech (Offizielle Top 100), zaś w zestawieniu prestiżowego amerykańskiego US Billboard 200 album uplasował się na 198 miejscu. W Polsce i Szwecji otrzymał status Złotej Płyty, w Wlk. Brytanii pokrył się platyną. A był to dopiero przedsmak możliwości, jakie zespół miał zaprezentować na następnym albumie, kiedy stać się miał jedynym, obok Nine Inch Nails, współczesnym zespołem z kręgu muzyki elektronicznej dorównującym statutowi takim elektronicznym legendom jak Depeche Mode, New Order czy Kraftwerk.
Music for the Jilted Generation jest jednym z najważniejszych albumów lat 90, który wpłynął na ówczesną scenę techno i elektroniczną, także w Polsce, gdzie miał duży wpływ na twórczość grup pokroju Agressiva 69, Nowy Horyzont, Wieloryb, Aya RL czy LD.