Can - Rite Time, 1989;
*****
Style:
rock psychodeliczny, rock elektroniczny, pop psychodeliczny, cold wave, dark wave, krautrock, art-rock, experimental, industrial, reggae, noise, funk, jazz, drone, ambient, new wave, blues
Null + Void - Cryosleep, 2017;
******
Style:
new wave, minimal, electro, electro pop, synth pop, industrial, ebm, house, cold wave, dark wave, drone, ambient
Orchestral Manoeuvres in the Dark - The Punishment of Luxury, 2017;
*****
Style:
new wave, synth pop, electro pop, industrial, experimental, cold wave, ebm, house
Silver Apples - Clinging To A Dream, 2016;
******
Style:
pop psychodeliczny, synth pop, industrial, experimental, rock psychodeliczny, rock elektroniczny, noise, cold wave, dark wave, drone, ambient, new wave, electro pop
Rite Time - dwunasty album psychodeliczno-krautrockowej formacji Can, którego premiera nastąpiła w październiku 1989 roku.
Już samo ukazanie się Rite Time było dla fanów Can sporego kalibru niespodzianką, bowiem zespół uległ rozwiązaniu w 1979 roku, po wydaniu albumu Can. Ogólnie lata 80 nie były zbyt udaną dekadą dla niemieckich zespołów nurtu krautrocka; każdy z nich - z Kraftwerk i Tangerine Dream na czele - borykał się z różnymi problemami. Muzycy Can Holger Czukay, Michael Karoli, Jaki Liebezeit i Irmin Schmidt w latach 80 postanowili zająć się solowymi karierami tudzież własnymi projektami i nagrywaniem sesyjnym dla innych wykonawców i, mimo iż w 1981 roku na rynku ukazał się album sygnowany nazwą Can - Delay 1968, zawierający niewydany materiał z lat 1968-69 - działalność zespołu wydawała się już historią.
Dość nieoczekiwany przełom nastąpił pod koniec 1986 roku, oto bowiem członkowie oryginalnego kwartetu spotkali się w południowej Francji, dołączył zaś do nich ich pierwszy wokalista Malcolm Mooney, który odszedł z zespołu jeszcze w zamierzchłych czasach, w 1969 roku, po nagraniu albumu Monster Movie i w trakcie sesji nagraniowej do następnego albumu - Soundtracks.
Panowie weszli do studia w grudniu 1986 roku nagrywając zupełnie nowy materiał, który po wielokrotnych studyjnych szlifach, edycjach i korektach, ujrzał światło dzienne dopiero blisko trzy lata później, jesienią 1989.
Album otwiera On the Beautiful Side of a Romance, choć osadzony we współczesnych realiach, oparty na chłodnej syntezatorowej przestrzeni i hipnotycznym rytmie perkusji, zawiera echa dawnego brzmienia Can z lat 70 z funkowymi zagrywkami gitar, rozbudowanymi, choć odległymi riffami gitarowymi czy jamajskimi wokalizami Malcolma Mooneya. Pod koniec utwór przechodzi w ciekawe oparte na przetworzonych perkusjonaliach industrialne interlude.
Echa dawnego Can ze środkowych lat 70 słychać w The Withoutlaw Man, który jest kolaboracją ponurego i udziwnionego reggae z delikatnymi klawiszowymi partiami, elektronicznymi wstawkami i eksperymentami oraz samplami dialogów. Numer zawiera również śladowe elementy jazzu i bluesa.
Below This Level (Patient's Song) jest przykładem ciekawych kombinacji dających efekt psychodelicznego popu, osadzonego na chłodnej i eksperymentalnej elektronice z dodatkiem nielicznych partii saksofonu oraz podkładach funkowej gitary i jazzowej sekcji basu. Wokale osadzone są z kolei gdzieś w latach 60.
Psychodeliczny Movin' Right Along jest kolejną próbą nawiązania do twórczości Can z pierwszej połowy lat 70 i osadzenia jej we współczesnych realiach; jest to utwór wszelkich kontrastów oparty na energicznej jednostajnej rytmice, zawierający elementy funku, jazzu, rocka elektronicznego i art. rocka. Nie brak tu eksperymentalnego elektronicznego tła, funkowych zagrywek gitary, długich art. rockowych solówek gitarowych i syntezatora gitarowego czy też jazzowych partii saksofonu i linii basu. Wokale z kolei mają charakter bardziej new wave'owy.
Rozwijająca się powoli senna ballada Like a New Child zdominowana jest przez chłodną elektroniczną przestrzeń, z wyraźnymi i chwytliwymi zagrywkami klawiszy, którą uzupełniają delikatne i subtelne partie gitary, a także odległe solówki syntezatora gitarowego. Na początku kompozycji pojawia się epizod saksofonu. Rytm opiera się na powolnej, acz transowej perkusji, wokale są leniwe i zmęczone. To najsmutniejszy, ale i najlepszy moment albumu.
Dla odmiany, Hoolah Hoolah, oparty na popularnej dziecięcej rymowance numer, nie tylko jest niesamowicie energiczny, ale na powrót przenosi Can do początków lat 70; zawrotne tempo, długie solówki gitarowe (nieważne, że to syntezator gitarowy), funkowy podkład, organowe tło Farfisy, to cała definicja tej piosenki, będącej najpogodniejszym momentem płyty.
Ciekawą kombinację stanowi Give the Drummer Some, oparty na powolnym, lecz skomplikowanym rytmie; utwór, choć rozpoczyna się od króciutkiej industrialnej introdukcji, łączy klimaty reggae, funku i jazzu z chłodnym elektronicznym tłem, solówkami syntezatora charakterystycznymi dla synth popu, partiami fortepianu i długimi art. rockowymi riffami syntezatora gitarowego. Wokal, choć bliski jest stylistyce reggae, jest ochrypły, wręcz szamański.
Album zamyka In the Distance Lies the Future, który próbuje przenieść muzykę Can do połowy lat 70, łącząc chłodne i głębokie elektroniczne tło z ciężkimi art. rockowymi solówkami i riffami gitar oraz syntezatora gitarowego. I choć partie perkusyjne również nawiązują do twórczości Can z lat 70, brzmią jednak nader współcześnie, wokal zaś ma zabarwienie bluesowe.
Rite Time, mimo, iż jest w pełni udanym i dojrzałym albumem Can budującym klimat, tak charakterystyczny dla twórczości tej legendarnej grupy, nie był już w stanie dorównać dawnej twórczości zespołu, który dołożył wszelkich starań, by połączyć stary klimat Can lat 70 z muzycznymi realiami końca lat 80. Misja okazała się niezwykle trudna do wykonania - a być może nawet niewykonalna.
Rite Time okazał się zatem pożegnalnym albumem Can, bowiem rozczarowani efektami i brakiem przychylnych opinii krytyków muzycy, postanowili definitywnie rozwiązać zespół, powracając do twórczości solowej oraz własnych muzycznych projektów i współpracy z innymi wykonawcami.
Cryosleep - album projektu Null + Void, pod którego szyldem ukrywa się szwajcarski muzyk i producent Kurt Uenala, znany przede wszystkim ze współpracy z Depeche Mode, dla którego komponował muzykę do utworów, dla których teksty pisał Dave Gahan. Obaj muzycy poznali się w 2011 roku w trakcie sesji nagraniowej do albumu formacji Soulsavers - The Light the Dead See, którego Kurt Uenala był współproducentem i inżynierem dźwięku. Znajomość obu muzyków zaowocowała dalszą współpracą; Dave Gahan zaproponował Uenali komponowanie muzyki do swoich tekstów w utworach Depeche Mode w trakcie sesji nagraniowej do albumu Delta Machine, dzięki czemu o szwajcarskim muzyku usłyszał świat.
3 listopada 2017 roku ukazał się album Cryosleep macierzystego projektu Kurta Uenali Null + Void.
Początek albumu może błędnie sugerować klimat, jaki na nim panuje, bowiem rozpoczynający setlistę Falling Down, z gościnnym udziałem Black Rebel Motorcycle Club, utrzymany jest w zupełnie odmiennych rejonach muzycznych od pozostałej części albumu; utwór opiera się na ambientowo-drone'owo-organowej, wysoko zawieszonej przestrzeni z odległymi wokalami.
Następna kompozycja jest już odzwierciedleniem tego, co prezentuje większość materiału albumu; instrumentalny Into The Void jest połączeniem industrialu, minimalu i electro. Numer zawiera również chwytliwe zagrywki klawiszy.
W podobnej stylistyce, choć w nieco bardziej house'owym wymiarze utrzymany jest Asphalt Kiss. Brak tu jest co prawda chwytliwych zagrywek klawiszy, które za to tworzą delikatniejsze i chłodne solówki, zaś sekcja basowa jest wyraźniejsza.
Promujący album singiel Where I Wait z udziałem wokalnym Dave'a Gahana, który również gościnnie zagrał na syntezatorze, jest efektem wieloletniej współpracy obu muzyków. Utwór pochodzi z sesji nagraniowej do Delta Machine, choć ostatecznie na płytę nie wszedł. Utwór zresztą jest dość bliski klimatom Depeche Mode, utrzymując się w koncepcji mrocznego i chłodnego synth popu z mechanicznym beatem, choć nie brakuje tu elementów industrialu czy gotyku.
Come To Me to bliski klimatom Kraftwerk utwór z przetworzonym przez vocoder wokalem, utrzymany w klimacie electro z elementami industrialu i minimal.
Take It Easy z wpływami brzmieniowymi Depeche Mode i z gościnnym udziałem The Big Pink, utrzymany jest w klimacie synth popu oraz minimalu, głównie w warstwie beatu automatu perkusyjnego.
Foreverness zbudowana jest na analogowych, ejtisowo-retrospektywnych przestrzeniach, w których tle pojawia się przetworzona przez vocoder deklamacja; Paragon z kolei prezentuje industrialno-ebm-owe oblicze albumu.
Hands Bound z gościnnym udziałem wokalistki Shannon Funchess, której czarny wokal (prawie męski) idealnie dopełnia electro-industrialnego klimatu utworu pełnego analogowo-retrospektywnych brzmień oraz o zagęszczonej rytmice.
Album zamyka spokojna, elektroniczna instrumentalna ballada Lost And Blind, brzmieniem, przestrzenią i partiami syntezatora do złudzenia przypominająca The Human League z lat 1977-80.
Cryosleep jest jednym z najlepszych i najciekawszych albumów z muzyką elektroniczną, jaki pojawił się w pierwszym dwudziestoleciu XXI wieku, a o wartościowe albumy elektronicznych wykonawców w ostatnim dwudziestoleciu wcale przecież nie jest łatwo, patrząc z jednej strony na synth popowych klasyków, takich jak Depeche Mode, New Order, OMD czy Pet shop Boys, których pomysły ciągle wydają się niedoścignione i nieosiągalne dla młodych twórców, z drugiej strony zaś na kompletną posuchę twórczą wśród wykonawców elektronicznych w wieku 20+ i 30+, Kurt Uenala wydaje się być jednym z młodszych wykonawców prezentujących ciekawe pomysły w muzyce elektronicznej, a biorąc pod uwagę jego wiek - jest tylko dekadę młodszy od muzyków Depeche Mode - to raczej nie wróży to za dobrze muzyce elektronicznej przyszłość.
The Punishment of Luxury - trzynasty album legendarnej brytyjskiej synth popowej formacji Orchestral Manoeuvres in the Dark (OMD), który na rynku muzycznym ukazał się 1 września 2017 roku.
Album, podobnie jak dwa poprzednie - History of Modern i English Electric - nawiązuje do klasycznego brzmienia OMD połączonego z wpływami twórczości Kraftwerk, przy jednoczesnym braku radiowych hitów, tak charakterystycznych dla twórczości OMD w latach 80 i 90, choć muzycy formacji są tego w pełni świadomi, bowiem minęły już czasy, kiedy OMD grało koncerty na stadionach przy kilkudziesięciotysięcznej publiczności. Choć od reaktywacji zespołu w 2006 roku, ich koncerty przyciągały dużą uwagę, muzycy od tamtej pory grali przeważnie w niewielkich halach lub klubach muzycznych, potrafili prezentować jednak show na wysokim poziomie, a ich trasy koncertowe zawsze cieszyły się uznaniem - w szczególności trasa promująca album English Electric, której powodzenie zachęciło zespół do nagrania kolejnego albumu utrzymanego w podobnej, retrospektywnej, stylistyce odwołującej się do korzeni brzmień OMD, choć w nieco bardziej przystępnej formie, w większym jednak stopniu nawiązując do klimatów z albumów Sugar Tax i Liberator, aniżeli w przypadku dwóch poprzednich albumów, którym brzmieniowo bliżej było albumom Junk Culture, Crush czy The Pacific Age.
Okładka The Punishment of Luxury nawiązywała do obrazu włoskiego malarza Giovanniego Segantiniego z 1891 roku, co wokalista Andy McCluskey uzasadnił następująco: „Zaczerpnęliśmy ten pomysł i ekstrapolowaliśmy go na coś w rodzaju… metafory współczesnego życia. Problemy pierwszego świata. Całe to [autocenzura], z którym mamy do czynienia, jest tylko problemem stworzonym dla ciebie przez sugestię od marketingowca lub poprzez PR, które zostały wymuszone na tobie” (źródło: Wikipedia).
Warto też zauważyć zmianę personalną, jaka nastąpiła w OMD; ciężko chorego perkusistę Malcolma Holmesa, któremu muzycy dedykują ten album, zastąpił Stuart Kershaw, który na koncertach okazjonalnie występuje także jako gitarzysta.
Album The Punishment of Luxury otwiera numer tytułowy, będący jednocześnie drugim singlem promującym album. Choć utwór klimatem do złudzenia przypomina wielki przebój OMD z albumu Sugar Tax - Pandora's Box, to jego podkład ma, nieczęsty w przypadku OMD, charakter industrialny, o czym zresztą w wywiadach przypominał Paul Humphreys, zaś beat automatu perkusyjnego zabarwiony jest wyraźnym stylem Kraftwerk.
Isotype, będący pierwszym singlem promującym album, podobnie jak kompozycja tytułowa, utrzymany jest w klimatach retrospektywnego synth popu z albumów Sugar Tax i Liberator połączonych z industrialnym pulsem. Rytmika utworu jest jednak bardziej utaneczniona, nie brak też elementów house'u i electro. Wokale, obok tradycyjnych, są przetworzone przez vocoder; to chyba najlepszy moment płyty.
Robot Man z kolei odchodzi brzmieniowo od modelu retrospektywnej piosenki; to w pełni współcześnie brzmiący electro-popowy numer z tłustym beatem automatu perkusyjnego i sekcją rytmiczną odwołującą się do twórczości Kraftwerk; utwór charakteryzuje się nieco surowym brzmieniem klawiszy i rytmicznym pulsem sekwencera, zwracają uwagę również wielowymiarowe wokale Andy'ego McCluskey'ego. Kompozycja jest hołdem dla producenta muzycznego, założyciela wytwórni Mute Records, a także muzyka Daniela Millera i jego synth popowego standardu z 1978 roku Warm Leatherette.
Schemat synth popowych klimatów albumów Sugar Tax i Liberator powraca wraz z balladą What Have We Done, jako jedyną piosenką zaśpiewaną przez Paula Humphreysa. Choć brak jest tu industrialnego pulsu, jest za to inny puls: charakterystyczny dla trzech ostatnich albumów, pulsujący motyw z utworu Kraftwerk - Europe Endless, który trwa przez całą piosenkę.
Jedną z niepodważalnie lepszych stron ostatnich albumów OMD, są ich bardziej awangardowe i eksperymentalne oblicza. Nie inaczej jest w przypadku albumu The Punishment of Luxury i króciutkiego utworu Precision & Decay łączącego syntezatorowy puls w stylu Kraftwerk z utworu Europe Endless, z potężnymi zagrywkami gitary basowej na tle chłodnej przestrzeni i sampli damsko-męskich dialogów.
As We Open, So We Close jest przykładem mariażu współczesnego powolnego electro-popowego beatu sekcji rytmicznej współgrającej z surowym i miarowym warkotem syntezatora z retrospektywnym tłem brzmień z albumów Sugar Tax i Liberator.
Art Eats Art, mimo industrialno-eksperymentalnej introdukcji, błyskawicznie rozkręca się w szybkim technoidalnym tanecznym tempie i ebm-owo-industrialnym pulsie, zabarwionym nieco twórczością Giorgio Morodera, zaś wokal w całości przetworzony został przez vocoder, tło utworu pozostaje jednak retrospektywne, nawiązujące do klimatów OMD z pierwszej połowy lat 90.
Kiss Kiss Kiss Bang Bang Bang, choć łączy ulubiony przez OMD, wręcz irytujący już Kraftwerkowy puls i brzmienie, z klimatami OMD z początków lat 90 na tle delikatnie sączącej się subtelnej sekcji rytmicznej, to kompozycja może szokować tekstem: z jednej strony zmysłowym, pełnym erotyzmu w głosie, z drugiej zaś strony wulgaryzmami (!) i bezpardonowością. Coś czego w dotychczasowej twórczości OMD jeszcze nie było.
Najbardziej przebojowo brzmiący numer albumu, One More Time, jest połączeniem klimatów solowej twórczości Karla Bartosa w rytmice, z brzmieniami czysto wyjętymi z twórczości OMD pierwszej połowy lat 90. Zresztą One More Time doskonale wpasowałby się na albumach Sugar Tax i Liberator, gdyby tylko na którymś z nich się znalazł.
Drugą bardziej awangardowo-eksperymentalną odsłoną albumu The Punishment of Luxury jest La Mitrailleuse, choć kompozycja osadzona jest na doskonale znanym retrospektywnym tle brzmienia OMD pierwszej połowy lat 90, wypełniona jest terkotem serii z karabinów maszynowych, wokalizami oraz powtarzającym się zdehumanizowanym tekstem wyśpiewanym przez wokale zarówno tradycyjne, jak i przetworzone. Utwór jest inspirowany filmem "The Machinegun" w reżyserii Henninga M. Lederera, który został nakręcony na podstawie obrazu malarza Christophera R. W. Nevinsona z 1915 roku.
Ghost Star to znowu powrót do retrospektywy, tym razem jednak znacznie głębszej, sięgającej aż 1980 roku i albumu Organisation; utwór niemal do złudzenia, także wokalnie, przypomina zamykający Organisation Stanlow, szczególnie początkowa faza utworu. W drugiej części utwór nieco przyśpiesza, nabierając sekcji rytmiczniej, przechodzi w syntezatorowy puls z silnymi wspływami Kraftwerk z utworu Europe Endless zespolony z klimatami synth popu bliskimi tym z twórczości OMD z początków lat 90.
Zamykająca album electro-popowa The View from Here w zasadzie bezpośrednio nawiązuje do brzmienia, stylu i klimatów z albumów Sugar Tax i Liberator, nie licząc uwspółcześnionej rytmiki i subtelnego syntezatorowego pulsu.
Chociaż The Punishment of Luxury, podobnie jak History of Modern i English Electric, pozbawiony jest radiowych przebojów, został podany w bardziej przystępnej formie, niż dwa wcześniejsze albumy. Zresztą sam zespół nie musi już niczego nikomu udowadniać, nie ma więc zatem charakterystycznych dla OMD lat 80 i 90 muzycznych i stylistycznych poszukiwań, nie licząc na znacznie większy nacisk na industrialne brzmienie, niż miało to miejsce na którejkolwiek z poprzednich płyt; zespół gra to co lubi, czując twórczą swobodę, czego przykładem są choćby wulgaryzmy w Kiss Kiss Kiss Bang Bang Bang (a na co na pewno nie pozwoliliby sobie w czasach największej popularności); muzykom nie zależy już na popularności, grają bowiem dla swoich najwierniejszych starych fanów, których jakaś skromna grupa pozostała. A jednak, The Punishment of Luxury był pierwszym od 21 lat albumem OMD, który - mimo braku radiowego hitu - odniósł sukces komercyjny, docierając do 4 miejsca brytyjskiej UK Albums Chart oraz sprzedając się w Wlk. Brytanii w nakładzie 10 tyś. egzemplarzy w pierwszym tygodniu od premiery, co było największym sukcesem komercyjnym OMD od czasów wydania w 1991 roku Sugar Tax.
Ponadto album dotarł do 1 miejsca brytyjskiej UK Independent Albums, 3 i 7 miejsca amerykańskiego Billboardu w kategoriach US Independent Albums i US Top Dance/Electronic Albums; 9 miejsca w Niemczech (Offizielle Top 100), 12 miejsca we Francji, zaś w Polsce album notowany był na 40 miejscu.
Clinging To A Dream - szósty studyjny album legendarnej nowojorskiej formacji Silver Apples, będącej pionierem szeroko pojętej muzyki elektronicznej, ale przede wszystkim synth popu. Zespół powstał w 1967 roku w Nowym Jorku po rozpadzie rockowo-psychodelicznego bandu The Overland Stage Electric Band, którego dwaj muzycy, wokalista i instrumentalista Simeon Oliver Coxe III oraz perkusista Danny Taylor postanowili założyć Silver Apples, którego awangardowo-psychodeliczny pop opierał się na elektronicznym instrumentarium oscylatorów obudowanych w moduły połączonych z organowymi klawiaturami. Ich dwa pierwsze albumy - Silver Apples (1968) i Contact (1969) - okazały się pionierskie, były bowiem jednymi z pierwszych synth popowych albumów w historii rocka. Silver Apples w tamtym czasie dali sygnał wielu ówczesnym pionierom elektronicznego popu, w tym przede wszystkim Suicide i Kraftwerk.
W 1970 roku zespół nagrał album The Garden, jednak kłopoty finansowe wytwórni Kapp Records, dla której nagrywali Silver Apples oraz proces sądowy wytoczony grupie przez linię lotniczą Pan Am Airlines spowodowały, że album The Garden, nie został wydany (ujrzał światło dzienne dopiero w 28 lat później), dostępny był jedynie w formie bootlegów, zaś sam zespół na długie lata zawiesił działalność, reaktywując się w połowie lat 90.
Od 2005 roku, po śmierci Danny'ego Taylora, Silver Apples kierowany jest jednoosobowo przez Simeona Coxe'a, w tym czasie formacja nie wydawała żadnego studyjnego wydawnictwa, aż do 2016 roku.
Album Clinging To A Dream ukazał się 2 września 2016 roku.
Otwierający album The Edge Of Wonder jest bezpośrednim nawiązaniem do twórczości Silver Apples z lat 60 i albumów Silver Apples i Contact; hipnotyzujący elektroniczną psychodelą numer osadzony jest muzycznie i wokalnie w latach 60, choć warto podkreślić, ze nie ma tu tego charakterystycznego dla Silver Apples lat 60 zgrzytu; kompozycja brzmieniowo jest czystsza i delikatniejsza, mimo eksperymentalnych gwizdów zakłóceń radiowych. Perkusja, choć również nawiązuje do stylu Danny'ego Taylora, jest znacznie delikatniejsza. Hippisowskie linie wokalne pozostają jednak w głębokich latach sześćdziesiątych. I nawet wobec całego unowocześnienia i współczesnej techniki, utwór idealnie potrafi przenieść się w czasie do lat 60, i zapewne idealnie wpasowałby się do płyt z tamtego okresu.
W podobnych klimatach psychodeliczno-hipnotycznej elektroniki utrzymany jest Missin You, choć sekcja rytmiczna opiera się tu już na zdecydowanie współczesnym beacie automatu perkusyjnego, niewątpliwie o charakterze retrospektywnym, utwór pozostaje w hippisowskich klimatach Silver Apples lat 60, z silnymi wibrującymi solówkami organowymi i pulsującą elektroniką, klawiszowymi zagrywkami, trochę w stylu The Doors i Suicide, psychodelicznymi elektronicznymi wibracjami i hippisowskimi liniami wokalnymi, utrzymując również dość sterylne brzmienie.
Czysto eksperymentalny i psychodeliczny Colors jest już przeniesieniem się w czystą psychodelę lat 60; kakofonia brzmień organowych na tle eksperymentalnej elektroniki opatrzona jest narracją Simeona Coxe'a.
Nothing Matters to klasycznie hippisowski numer obudowany we współczesny industrialny puls, trochę w stylu Suicide, oraz rytmikę opartą na pulsie automatu perkusyjnego. Uwagę zwracają długie solówki archaicznych brzmień syntezatora rodem z lat 60, czy też industrialny finał utworu przypominający klimatem dokonania Cabaret Voltaire. Kompozycja ma nieprawdopodobnie psychodeliczny klimat, zaś wokalnie Simeona Coxe'a wspiera Lydia Winn LeVert, dzięki czemu piosenka zyskuje niemal burleskowego wymiaru klimatów lat 50 i 60.
The Mist, prawdopodobnie najlepszy moment albumu, to czysto eksperymentalna i psychodeliczna kompozycja przypominająca dokonania wczesnego Cabaret Voltaire; utwór opiera się na kolaboracji drone'owych, ambientowych i zimnofalowych przestrzeni, odległym industrialnym pulsie i pojedynczych stukotach perkusyjnych nie tworzących sekcji rytmicznej, której utwór jest pozbawiony. Cały tekst natomiast jest wyszeptany.
Industrialna Susie do złudzenia przypomina z kolei, zarówno pod względem brzmienia, rytmiki, jak wokalu, twórczość Suicide. Piosenka opiera się na prostym beacie automatu perkusyjnego, mocnym basowym podkładzie, industrialnym pulsie i radiowych zakłóceniach w tle, wokal zaś opiera się na melodeklamacji w stylu Alana Vegi.
Fractal Flow, mimo psychodelicznej organowej introdukcji, zaskakuje całkowitym zwrotem akcji w kierunku zupełnie współczesnego synth popu, zimnej fali i dark wave bez jakichkolwiek wpływów psychodeli lat 60; choć utwór muzycznie przypomina dokonania Suicide, a po części nawet Depeche Mode, oparty jest on na chłodnych partiach klawiszy, drone'owym tle i nieco łamanej rytmice. Tylko odległe radiowe zakłócenia przypominają, że mamy do czynienia z Silver Apples. Także wokalnie piosenka nie ma nic wspólnego z hippisowskimi latami 60; Simeon Coxe zaskakuje tutaj bowiem chłodnym new wave'owym barytonem w stylu lat 80.
Drifting oparty jest na połamanym współczesnym beacie automatu perkusyjnego, na który nachodzą partie perkusyjne w stylu Danny'ego Taylora. Na pulsującą elektronikę nakładają się sample radiowych audycji tworzących industrialne hałasy oraz odległe elektroniczne wibracje i wszechobecne radiowe zakłócenia, które tworzą muzykę tła. Wokal częściowo przetworzony jest przez vocoder.
Charred Fragments na powrót jest przeniesieniem się w psychodeliczne lata 60; kompozycja opiera się na wibrującym psychodelą organowym tle, archaicznym brzmieniu syntezatorowej solówki i odległych elektronicznych, eksperymentalnych pętlach. Z czasem utwór nabiera tempa w postaci delikatnego pulsu automatów perkusyjnych, któremu towarzyszy delikatna partia klawiszy przypominająca zagrywkę gitarową; pojawiają się również organowe solówki w stylu Suicide, zaś partie wokalne przybierają klimat psychodelicznych piosenek z lat 60.
Instrumentalny Concerto For Monkey And Oscillator, to dźwięki natury - dźwięki lasu - często przetworzone, oparte na klasycznym beacie automatu perkusyjnego, przytłumionym pulsie oraz klawiszowych partiach, przypominających brzmieniem marimbę.
The Rain łączy hippisowskie klimaty Silver Apples z lat 60, głównie w warstwie wokalnej, ze współczesnym beatem automatu perkusyjnego. Brzmienie utworu jest jednak wyraźnie retro, przypominające klimatem twórczość Suicide; wibrujące tło wspomagają zarówno organowe solówki jak i archaicznie brzmiące partie syntezatorów. Mimo mało pogodnego tytułu, jest to bardzo pogodny, niczym hippisowskie piosenki z Zachodniego Wybrzeża lat 60, utwór.
Album wieńczy The Edge Of Wonder (Demo Version) odznaczający się tylko większą surowością od wersji finalnej.
Albumem Clinging To A Dream Silver Apples przypomina, jak można przenieść się w czasie do psychodelicznych lat 60. Formacja udowadnia, że nie tylko w pełni odnajduje się w realiach współczesnego świata, ale nie ma sobie równych w dziedzinie psychodelicznego popu. Nikt, oprócz Silver Apples, nie potrafi współcześnie tak zagrać. W Dodatku Simeon Coxe prezentuje wspaniałą formę wokalną; naprawdę trudno w to uwierzyć (w szczególności w utworze Fractal Flow), że wokalista w chwili nagrywania i wydania albumu liczył sobie 78 lat! Wielki szacunek!