Tangerine DreamTangerine Dream CD made in Japan (?)

Moderator: fantomasz

Awatar użytkownika

Autor tematu
Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

Tangerine Dream CD made in Japan (?)

#95412

Post autor: Bastian »

Czy może ktoś z Was porównywał jakość japońskich wydań TD w stosunku do europejskich czy amerykańskich ? Chodzi mi głównie o japońskie, współczesne wydania CD - reedycje, które ukazały się po roku 2000.
Ja porównałem wydania oryginalne - stare japońskie wydania winylowe "z epoki" i uważam, że stare japońskie winyle nie mają sobie równych na świecie, zarówno w trwałości, jak i jakości brzmienia. :listen: Ciekawy jestem czy z CD-kami jest podobnie, a szczególnie tymi, które wydawane są wspołcześnie na bazie taśm sprzed kilkudziesięciu lat (!). :?:
Porównałem kiedyś angielskie wydanie Encore - CD remaster "definitive edition" z brzmieniem japońskiego winyla i po kilku chwilach miałem ochotę wyrzucić CD-ka do śmietnika. Różnica była powalająca nawet dla osób ze "słoniowym" słuchem :!:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Lord Rayden
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 1349
Rejestracja: 31 mar 2004, 2:59
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Arturo
Lokalizacja: Breslau
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: TD, Klaus Schulze, BKS, Rainbow Serpent, TM Solver, Neue Berliner Schule
Zawód: inżynier elektronik
Zainteresowania: EVA, muzyka elektroniczna, SF, militaria
Płeć:
Wiek: 56
Status: Offline

#95426

Post autor: Lord Rayden »

To może jedynie Piotr Millenium.

Zawsze legendy krążą o wydaniach japońskich CD. Ale to droga sprawa - 60 zł za Phaedrę, jak normalnie można za 30 zł. To tylko tak z Allegro, dzisiaj.

Ja za to wysłuchałem Vinyl Ripu 24/96 płyty Logos Live. Niby miało być extra (robota Alfredo Catalani) a trzaski były. Małe ale słabo pliki wynikowe widać oczyścił. Roznic specjalnych na razie nie wychwyciłem. Może jak sie bardziej wsłucham...
Dlatego boję się inwestować w płyty japońskie, bo drogo a wynik może być ten sam co przy słuchaniu Definitive Edition (z tych wydań chyba dokupię sobie Logos i White Eagle, bo mam stare Virginy).

Aha - no i vinyl dla mnie to tylko ripy 24 bity/96 kHz. Bawienie się w analogi odpuszczam.
Ostatnio zmieniony 05 sty 2012, 23:16 przez Lord Rayden, łącznie zmieniany 1 raz.


Lord Rayden
Tangerine Dream Fan from Poland

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#95434

Post autor: RadioactiveTangerine »

Nie wiem czy te mini LP (Rubycon, Phaedra) to oryginały. Podobno dosyć łatwo podrobić, zwłaszcza, że mało kto zna się na tych OBI. A co do Phaedry: jak dobrze poszukasz po sklepach to niektóre płyty z Virgin Definitive Edition możesz dorwać za 20 zł (na pewno w Media Markcie w M1 w Markach - Phaedra, Cyclone, Force Majeure (chyba ostatnia została), Hyperborea, Stratosfear). Nie to żebym robił reklamę ale za taką cenę to chyba warto się skusić jak ktoś jest w stanie dojechać za mniej niż 10 zł lub robi tam zakupy.


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#95469

Post autor: Bastian »

Wszystkie remastery płyt TD na CD - szczególnie tych z lat 70-tych, bardzo ingerują w dźwięk. Ingerują do tego stopnia, że w efekcie dostajemy niby to samo, ale brzmiące zupełnie inaczej - wg mnie sztucznie i cukierkowo.
Ja używam cały czas gramofonu głównie ze względu na stare płyty TD. Orginalne wydania winylowe w pierwszych tłoczeniach faktycznie posiadają unikalną jakość dźwięku. To co słychać np. ze starego tłoczenia TD Phaedra, to inny świat :!: To brzmienie jest unikalne - naprawdę :!:
Taśmy - nawet najlepsze, studyjne - tracą jakość po wielu (kilkudziesięciu !) latach. Nie da się ich "oczyścić", bo to tak jakbyśmy chcieli wypolerować zardzewiały samochód. :smile:
Stąd moje pytanie o japońskie remastery - tych jeszcze nie słyszałem.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

KAM TD
Niedoświadczony
Posty: 43
Rejestracja: 28 lut 2008, 21:16
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: WAłBRZYCH
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: TECHNIK ENERGETYK
Zainteresowania: MUZYKA,RAJDY SAMOCHODOWE
Status: Offline

#95471

Post autor: KAM TD »

Płyty PHAEDRA, RICOCHET które oglądałem w mediamarkcie nie różbią się od tych które widziałem w Japonii (poza naklejką na folii z japońskimi napisami)
Ogólnie mówiąc większość plyt gwiazd światowej muzyki jest wydawana tam w mini lp.
Płyty TDI/EASTGATE są te same co w Europie (Różnia sie tylko naklejką w "krzakach")



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Visionary
Małomówny
Posty: 11
Rejestracja: 18 kwie 2012, 0:03
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film
Status: Offline

#97426

Post autor: Visionary »

Bastian pisze:Wszystkie remastery płyt TD na CD - szczególnie tych z lat 70-tych, bardzo ingerują w dźwięk. Ingerują do tego stopnia, że w efekcie dostajemy niby to samo, ale brzmiące zupełnie inaczej - wg mnie sztucznie i cukierkowo.
Ja używam cały czas gramofonu głównie ze względu na stare płyty TD. Orginalne wydania winylowe w pierwszych tłoczeniach faktycznie posiadają unikalną jakość dźwięku. To co słychać np. ze starego tłoczenia TD Phaedra, to inny świat :!: To brzmienie jest unikalne - naprawdę :!:
Właśnie - pozwolę sobie na mały OT, żeby nie tworzyć niepotrzebnych tematów. Nurtuje mnie pewna sprawa.
Muzykę TD poznałem już w erze CD, nigdy nie słyszałem ich z winyli. Wiem tylko o 2 kompaktowych edycjach ich dyskografii (chodzi mi o płyty nagrane dla firmy Virgin). Pierwsza odznacza się charakterystyczną ramką zasłaniającą część oryginalnego projektu. Druga, chyba z lat 90, ma grafikę zgodną z winylem (przynajmniej z przodu). Miałem okazję porównać oba wydania dwóch wczesnych albumów: "Ricochet" i "Stratosfear". Na moje ucho brzmienie tych edycji różni się diametralnie. Stare tłoczenia grają bardzo miękko, chwilami są jakby lekko "zamglone" (celowy zabieg realizatora?). Nowe brzmią z kolei realistycznie, klarownie, wręcz "przezroczyście", jakby przez idealnie czystą szybę.
Ciekawi mnie, które wersje są bliższe oryginalnym wydaniom analogowym. Mam wczesne, jeśli nie pierwsze, tłoczenia CD niektórych płyt ("Phaedra", "Rubycon", Ricochet", "Stratosfear") i zastanawiam się, czy warto kupować remastery. Z kolei np. "Hyperborea" posiadam w wersji zremasterowanej i też nie wiem, czy "polować" na pierwsze wydanie. To samo dotyczy tytułów, których jeszcze nie mam. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie.
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2012, 14:10 przez Visionary, łącznie zmieniany 3 razy.


Z elektronicznym pozdrowieniem!

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#97427

Post autor: RadioactiveTangerine »

Ja słuchałem - na polskim Bernardzie z iglą MF-101 - Phaedra (Virgin, 1974) oraz Poland (Tonpress, 1985) -> coś boskiego. Phaedra nigdy jeszcze nie była tak głęboko. Elektroniczna studnia. Poland - basy i perkusja brzmiały cudownie. No i 3 sekcja "Barbakane", w praktyce niedostępna na CD (teraz sie to zmieniło). Szkoda, że mój gramofon ma rozwaloną prędkość :( Fajnie się z niego słucha na kompie.

A co do pierwszych wydań - ja nie wiem jak z dźwiękiem, jam prawie głuchy :) Ale dla celów kolekcjonerskicn - jak najbardziej. To one (wraz z "japońcami" i bootlegami) stanowią chwałę i powód do dumy kolekcjonera :)


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Visionary
Małomówny
Posty: 11
Rejestracja: 18 kwie 2012, 0:03
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film
Status: Offline

#97528

Post autor: Visionary »

Wczoraj znów posłuchałem remasterowanej edycji "Ricochet", tym razem na swoim sprzęcie i bardzo uważnie (trafiła się w second-handzie za kilkanaście zł, to wziąłem). Pierwsza rzecz: wreszcie ten materiał jest prawidłowo zbalansowany. Nie wiem, jak rzecz się ma z pierwszym wydaniem amerykańskim, ale mam starą edycję niemiecką. Słuchając jej po raz pierwszy, w pewnej chwili zacząłem się wręcz niepokoić, czy jedna z kolumn nie jest uszkodzona. Uspokoiło mnie to, że szum taśmy nadal wyraźnie w niej słychać, a zatem głośnik wysokotonowy działa prawidłowo... Na "Definitive Edition" takich "przechyłów" nie ma - od początku do końca panorama stereofoniczna jest pięknie wypełniona, muzyka nigdy nie "ucieka" w stronę jednego kanału. Poza tym brzmienie - choś wyrazistsze, pozbawione "mgiełki" - nadal pozostaje miękkie. Zajrzałem do "książeczki" i przeczytałem, że mastering jest dziełem... Tangerine Dream (nie napisano, w jakim składzie). Pozwala to przypuszczać, że nagranie brzmi rzeczywiście tak, jak brzmieć powinno; w każdym razie "poprawionego" wydania "Ricochet" słucha się bardzo przyjemnie. I nie tylko dlatego, że ani przez chwilę nie ma się uczucia "ogłuchnięcia na jedno ucho"...
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2012, 14:29 przez Visionary, łącznie zmieniany 7 razy.


Z elektronicznym pozdrowieniem!

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#97749

Post autor: Bastian »

No właśnie ! też miałem podobne wrażenie słuchając pierwszego wydania Ricochet na CD - myślałem, że sprzęt mi sie zepsuł. :evil:
Ogólnie przerobiłem już prawie wszystkie wydania płyt TD. Dla mnie płyty TD z lat 70-tych i pierwszej połowy lat 80-tych, są w muzyce jak Biblia, więc szukałem doskonałości. :idea: Do tego postarałem się o obiektywną ocenę brzmienia poszczególnych wydań, słuchając na sprzęcie zarówno za kilkaset złotych, jak i sprzęcie o wartości nowego samochodu klasy „C”. :roll: Sprawa w skrócie wygląda tak:
1. pierwsze wydania TD na CD (te z tą koszmarną ramką) to brzmieniowy dramat. :shock: Ktoś kto je realizował był zapewne głuchy i nie wiem jak zespół mógł pozwolić na taką fuszerkę. :twisted: Brzmieniowo te wersje brzmiały zupełnie inaczej niż winyle. Zazwyczaj efekt był taki, jakbym słuchał tych płyt z zakrytymi kocem głośnikami – totalny muł. :!:
2. wydania "definitive edition" to próba powrotu do orginalnego brzmienia, tylko że to już było bardzo trudne. Płyty były realizowane w oparciu o stare taśmy magnetyczne, które po niekiedy już wielu latach musiały stracić swoją pierwotną jakość. :sad: Stąd słychać jak realizator starał się jak mógł i "podrasowywał" dźwięk w dużym stopniu. Te zabiegi skończyły sie na tym, że niektóre płyty również daleko odbiegają od oryginału - brzmią szucznie. Pomijam już fakt, że poligrafia wprawdzie poprawiła się w tym wydaniu, ale błędów w opisach było sporo (tytuły, skład zespołu, itp.). Okazuje się np. że na płycie „Exit” napisano, że nagrania zrealizowali Froese/Franke/Bauman :?: :!: Ogólnie Virgin nie popisał się na wydaniach CD i zupełnie nie rozumiem dlaczego zespół "olał" tą kwestię. Wracając do brzmienia to np. „Ricochet” w tym wydaniu brzmi bardzo dobrze, ale „Encore” po porównaniu z analogiem miałem ochotę puścić przez okno (tylko myśl, że kogoś trafię mnie powstrzymała :grin: ).
3. temat poszukiwań oryginalnego brzmienia starych płyt TD wynikł u mnie przypadkiem. Po kilkunastu latach słuchania TD z CD-ków, tak przypadkiem sięgnąłem po starą płytę LP „Stratosfear” i pomyślałem, że tak z nudów porównam ją z CD. :idea: No i SZCZĘKA MO OPADŁA I WISIAŁA DOŚĆ DŁUGO. :shock: Spodziewałem się zupełnie czegoś innego a porównanie starej oryginalnej i zjechanej już płyty winylowej z nowym CD wyglądało tak, jakbym chciał porównać malucha do mercedesa. To co ususzałem ze zwykłego winyla na zwykłym tanim gramofonie spowodowało lawinę wydarzeń.
Nie chcę się rozpisywać i nikogo nawracać na winylową wiarę, ale dla niedowiarków – proponuję kupić np. na allegro winyl „Phaedra” w dobrym stanie i odsłuchać go gdzieś u kolegi, czy w sklepie gdzie mają przyzwoite audio i głównie gramofon. Gwarantuję, że wielu z użytkowników wyłącznie płyt CD może przeżyć gwałtowne emocje związane z odkrywaniem tej płyty na nowo po kilkudziesięciu latach. :listen: Tym którzy to usłyszą życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia :!: :handup:

[ Dodano: 2012-05-04, 19:24 ]
No właśnie ! też miałem podobne wrażenie słuchając pierwszego wydania Ricochet na CD - myślałem, że sprzęt mi sie zepsuł. :evil:
Ogólnie przerobiłem już prawie wszystkie wydania płyt TD. Dla mnie płyty TD z lat 70-tych i pierwszej połowy lat 80-tych, są w muzyce jak Biblia, więc szukałem doskonałości. :idea: Do tego postarałem się o obiektywną ocenę brzmienia poszczególnych wydań, słuchając na sprzęcie zarówno za kilkaset złotych, jak i sprzęcie o wartości nowego samochodu klasy „C”. :roll: Sprawa w skrócie wygląda tak:
1. pierwsze wydania TD na CD (te z tą koszmarną ramką) to brzmieniowy dramat. :shock: Ktoś kto je realizował był zapewne głuchy i nie wiem jak zespół mógł pozwolić na taką fuszerkę. :twisted: Brzmieniowo te wersje brzmiały zupełnie inaczej niż winyle. Zazwyczaj efekt był taki, jakbym słuchał tych płyt z zakrytymi kocem głośnikami – totalny muł. :!:
2. wydania "definitive edition" to próba powrotu do orginalnego brzmienia, tylko że to już było bardzo trudne. Płyty były realizowane w oparciu o stare taśmy magnetyczne, które po niekiedy już wielu latach musiały stracić swoją pierwotną jakość. :sad: Stąd słychać jak realizator starał się jak mógł i "podrasowywał" dźwięk w dużym stopniu. Te zabiegi skończyły sie na tym, że niektóre płyty również daleko odbiegają od oryginału - brzmią szucznie. Pomijam już fakt, że poligrafia wprawdzie poprawiła się w tym wydaniu, ale błędów w opisach było sporo (tytuły, skład zespołu, itp.). Okazuje się np. że na płycie „Exit” napisano, że nagrania zrealizowali Froese/Franke/Bauman :?: :!: Ogólnie Virgin nie popisał się na wydaniach CD i zupełnie nie rozumiem dlaczego zespół "olał" tą kwestię. Wracając do brzmienia to np. „Ricochet” w tym wydaniu brzmi bardzo dobrze, ale „Encore” po porównaniu z analogiem miałem ochotę puścić przez okno (tylko myśl, że kogoś trafię mnie powstrzymała :grin: ).
3. temat poszukiwań oryginalnego brzmienia starych płyt TD wynikł u mnie przypadkiem. Po kilkunastu latach słuchania TD z CD-ków, tak przypadkiem sięgnąłem po starą płytę LP „Stratosfear” i pomyślałem, że tak z nudów porównam ją z CD. :idea: No i SZCZĘKA MO OPADŁA I WISIAŁA DOŚĆ DŁUGO. :shock: Spodziewałem się zupełnie czegoś innego a porównanie starej oryginalnej i zjechanej już płyty winylowej z nowym CD wyglądało tak, jakbym chciał porównać malucha do mercedesa. To co ususzałem ze zwykłego winyla na zwykłym tanim gramofonie spowodowało lawinę wydarzeń.
Nie chcę się rozpisywać i nikogo nawracać na winylową wiarę, ale dla niedowiarków – proponuję kupić np. na allegro winyl „Phaedra” w dobrym stanie i odsłuchać go gdzieś u kolegi, czy w sklepie gdzie mają przyzwoite audio i głównie gramofon. Gwarantuję, że wielu z użytkowników wyłącznie płyt CD może przeżyć gwałtowne emocje związane z odkrywaniem tej płyty na nowo po kilkudziesięciu latach. :listen: Tym którzy to usłyszą życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia :!: :handup:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#97750

Post autor: RadioactiveTangerine »

Bastian pisze:No właśnie ! też miałem podobne wrażenie słuchając pierwszego wydania Ricochet na CD - myślałem, że sprzęt mi sie zepsuł. :evil:
Ogólnie przerobiłem już prawie wszystkie wydania płyt TD. Dla mnie płyty TD z lat 70-tych i pierwszej połowy lat 80-tych, są w muzyce jak Biblia, więc szukałem doskonałości. :idea: Do tego postarałem się o obiektywną ocenę brzmienia poszczególnych wydań, słuchając na sprzęcie zarówno za kilkaset złotych, jak i sprzęcie o wartości nowego samochodu klasy „C”. :roll: Sprawa w skrócie wygląda tak:
1. pierwsze wydania TD na CD (te z tą koszmarną ramką) to brzmieniowy dramat. :shock: Ktoś kto je realizował był zapewne głuchy i nie wiem jak zespół mógł pozwolić na taką fuszerkę. :twisted: Brzmieniowo te wersje brzmiały zupełnie inaczej niż winyle. Zazwyczaj efekt był taki, jakbym słuchał tych płyt z zakrytymi kocem głośnikami – totalny muł. :!:
2. wydania "definitive edition" to próba powrotu do orginalnego brzmienia, tylko że to już było bardzo trudne. Płyty były realizowane w oparciu o stare taśmy magnetyczne, które po niekiedy już wielu latach musiały stracić swoją pierwotną jakość. :sad: Stąd słychać jak realizator starał się jak mógł i "podrasowywał" dźwięk w dużym stopniu. Te zabiegi skończyły sie na tym, że niektóre płyty również daleko odbiegają od oryginału - brzmią szucznie. Pomijam już fakt, że poligrafia wprawdzie poprawiła się w tym wydaniu, ale błędów w opisach było sporo (tytuły, skład zespołu, itp.). Okazuje się np. że na płycie „Exit” napisano, że nagrania zrealizowali Froese/Franke/Bauman :?: :!: Ogólnie Virgin nie popisał się na wydaniach CD i zupełnie nie rozumiem dlaczego zespół "olał" tą kwestię. Wracając do brzmienia to np. „Ricochet” w tym wydaniu brzmi bardzo dobrze, ale „Encore” po porównaniu z analogiem miałem ochotę puścić przez okno (tylko myśl, że kogoś trafię mnie powstrzymała :grin: ).
3. temat poszukiwań oryginalnego brzmienia starych płyt TD wynikł u mnie przypadkiem. Po kilkunastu latach słuchania TD z CD-ków, tak przypadkiem sięgnąłem po starą płytę LP „Stratosfear” i pomyślałem, że tak z nudów porównam ją z CD. :idea: No i SZCZĘKA MO OPADŁA I WISIAŁA DOŚĆ DŁUGO. :shock: Spodziewałem się zupełnie czegoś innego a porównanie starej oryginalnej i zjechanej już płyty winylowej z nowym CD wyglądało tak, jakbym chciał porównać malucha do mercedesa. To co ususzałem ze zwykłego winyla na zwykłym tanim gramofonie spowodowało lawinę wydarzeń.
Nie chcę się rozpisywać i nikogo nawracać na winylową wiarę, ale dla niedowiarków – proponuję kupić np. na allegro winyl „Phaedra” w dobrym stanie i odsłuchać go gdzieś u kolegi, czy w sklepie gdzie mają przyzwoite audio i głównie gramofon. Gwarantuję, że wielu z użytkowników wyłącznie płyt CD może przeżyć gwałtowne emocje związane z odkrywaniem tej płyty na nowo po kilkudziesięciu latach. :listen: Tym którzy to usłyszą życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia :!: :handup:

[ Dodano: 2012-05-04, 19:24 ]
No właśnie ! też miałem podobne wrażenie słuchając pierwszego wydania Ricochet na CD - myślałem, że sprzęt mi sie zepsuł. :evil:
Ogólnie przerobiłem już prawie wszystkie wydania płyt TD. Dla mnie płyty TD z lat 70-tych i pierwszej połowy lat 80-tych, są w muzyce jak Biblia, więc szukałem doskonałości. :idea: Do tego postarałem się o obiektywną ocenę brzmienia poszczególnych wydań, słuchając na sprzęcie zarówno za kilkaset złotych, jak i sprzęcie o wartości nowego samochodu klasy „C”. :roll: Sprawa w skrócie wygląda tak:
1. pierwsze wydania TD na CD (te z tą koszmarną ramką) to brzmieniowy dramat. :shock: Ktoś kto je realizował był zapewne głuchy i nie wiem jak zespół mógł pozwolić na taką fuszerkę. :twisted: Brzmieniowo te wersje brzmiały zupełnie inaczej niż winyle. Zazwyczaj efekt był taki, jakbym słuchał tych płyt z zakrytymi kocem głośnikami – totalny muł. :!:
2. wydania "definitive edition" to próba powrotu do orginalnego brzmienia, tylko że to już było bardzo trudne. Płyty były realizowane w oparciu o stare taśmy magnetyczne, które po niekiedy już wielu latach musiały stracić swoją pierwotną jakość. :sad: Stąd słychać jak realizator starał się jak mógł i "podrasowywał" dźwięk w dużym stopniu. Te zabiegi skończyły sie na tym, że niektóre płyty również daleko odbiegają od oryginału - brzmią szucznie. Pomijam już fakt, że poligrafia wprawdzie poprawiła się w tym wydaniu, ale błędów w opisach było sporo (tytuły, skład zespołu, itp.). Okazuje się np. że na płycie „Exit” napisano, że nagrania zrealizowali Froese/Franke/Bauman :?: :!: Ogólnie Virgin nie popisał się na wydaniach CD i zupełnie nie rozumiem dlaczego zespół "olał" tą kwestię. Wracając do brzmienia to np. „Ricochet” w tym wydaniu brzmi bardzo dobrze, ale „Encore” po porównaniu z analogiem miałem ochotę puścić przez okno (tylko myśl, że kogoś trafię mnie powstrzymała :grin: ).
3. temat poszukiwań oryginalnego brzmienia starych płyt TD wynikł u mnie przypadkiem. Po kilkunastu latach słuchania TD z CD-ków, tak przypadkiem sięgnąłem po starą płytę LP „Stratosfear” i pomyślałem, że tak z nudów porównam ją z CD. :idea: No i SZCZĘKA MO OPADŁA I WISIAŁA DOŚĆ DŁUGO. :shock: Spodziewałem się zupełnie czegoś innego a porównanie starej oryginalnej i zjechanej już płyty winylowej z nowym CD wyglądało tak, jakbym chciał porównać malucha do mercedesa. To co ususzałem ze zwykłego winyla na zwykłym tanim gramofonie spowodowało lawinę wydarzeń.
Nie chcę się rozpisywać i nikogo nawracać na winylową wiarę, ale dla niedowiarków – proponuję kupić np. na allegro winyl „Phaedra” w dobrym stanie i odsłuchać go gdzieś u kolegi, czy w sklepie gdzie mają przyzwoite audio i głównie gramofon. Gwarantuję, że wielu z użytkowników wyłącznie płyt CD może przeżyć gwałtowne emocje związane z odkrywaniem tej płyty na nowo po kilkudziesięciu latach. :listen: Tym którzy to usłyszą życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia :!: :handup:
Ja słuchałem Phaedry i Poland na winylu. Phaedra z winyla (uszkodzonego!) - <3. Nic bardziej kreatywnego mi nie przychodzi do głowy :)


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Visionary
Małomówny
Posty: 11
Rejestracja: 18 kwie 2012, 0:03
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film
Status: Offline

#97754

Post autor: Visionary »

Pierwsze wydania kompaktowe przygotowywano najczęściej w ogromnym pośpiechu - chodziło w końcu o przeniesienie na nowy format tysięcy płyt w możliwie krótkim czasie! - i efekty bywały bardzo różne. Przeważnie nie "kombinowano" z brzmieniem i dynamiką, starając się możliwie wiernie oddać brzmienie taśmy źródłowej (co możemy zresztą przeczytać na okładkach wielu starych CD). Tyle, że w owym pośpiechu często korzystano z tych nagrań, które były pod ręką. Nie zawsze była to "original master tape", czy choćby jej bezpośrednia kopia, ale często niestety kopia z kopii, którą przegrano na digital bez zmian, nierzadko "w dobrej wierze". Stąd głośne szumy, przytłumiony dźwięk, słaba dynamika, czy wręcz przyciszenie któregoś z kanałów. "Ricochet" zyskał na cyfrowym remasteringu moim zdaniem dlatego, że był to mastering w "wersji autorskiej".
"Stratosfear" - a to w ogóle jedna z moich najukochańszych płyt, nie tylko TD i nie tylko z muzyki elektronicznej - w pierwszym wydaniu CD nie brzmi wg mnie jakoś źle; jest po prostu "miękka". Słuchałem wersji "SBM" i, jak już pisałem, jest ona bardzo klarowna, może wręcz zbyt realistyczna. Brzmi trochę tak, jakbym słuchał zespołu grającego koncert w jakimś kameralnym klubie, nawet bez wydzielonej estrady, nieomal pośród publiczności, na małych wzmacniaczach (tylko do syntezatorów i gitary elektrycznej lub basu, bo akustycznym instrumentom wystarczą własne pudła). Albo jakbym przebywał w sali prób. Nie mam natomiast wrażenia, że znalazłem się w innym świecie.
Co do wersji winylowych, to przy tzw. "jakiejś kasie" nie omieszkam ich poszukać, oczywiście gdy już wyporządzę gramofon. :smile:
PS: Tak, jak w opisie, płyty te brzmią na moich obecnie używanych kolumnach, tzn. ok. 9-letnich monitorach "Paradigm". Na starych "Cantonach", które są nieco twardsze, wychodzi to trochę inaczej, nawet przy "miękkim" wzmacniaczu "Keenwood" z lat 80.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2012, 21:17 przez Visionary, łącznie zmieniany 3 razy.


Z elektronicznym pozdrowieniem!

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#97758

Post autor: Bastian »

Co do sprzętu, to nawet przy stosunkowo małej kasie można uzyskać spektakularny efekt. Ot chociażby stare Luxmany z "epoki" lat 70 / 80 - można kupić i wyszykować za ułamek procenta kosztu tzw hi-end`u - bardzo często chińskiej tandety :!:
Warto spróbować, a później tylko poszukać starych pierwszych wydań na analogach i jazda :!:
Wbrew pozorom dobrze zachowanych winyli jest jeszcze dużo - a już szczególnie warto zapolować na stare wydania japońskie. Japońska Phaedra LP to jest dopiero jazda :!: Nie wiem jak to Japońce zrobili, ale ich wydania brzmią moim zdaniem najlepiej :listen:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Visionary
Małomówny
Posty: 11
Rejestracja: 18 kwie 2012, 0:03
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film
Status: Offline

#97760

Post autor: Visionary »

Skotro już robimy OT o gramofonach - na razie mam starego Technicsa SL-BD20D. Napęd już wyporządziłem - okazało się, że wystarczyła wymiana paska. Gorzej z wkładką - aktualnie siedzi w nim Ortofon OMP 10, ale jak dla mnie ma za ostre soprany i za słaby bas. Podobno wymiana igły na OM 20 ma "zaokrąglić" górę i "spotęgować" dół. Może w ten sposób uda się osiągnąć cieplejsze brzmienie?
Zmiana gramofonu jest w planie, ale na razie są pilniejsze potrzeby. Gdybym miał kupować inny gramofon niż mam, to na pewno z bezpośrednim napędem (wydaje się bardziej niezawodny od paskowego), mocowaniem wkładki 1/2 (T4P jest może praktyczniejsze, ale mały asortyment wkładek), odłączanym interkonektem (łatwiej wymienić - i to jedyne, co mój obecny gramofon ma) i możliwością regulacji nacisku igły. Taki też sobie sprawić zamierzam, ale na razie porzestaję na drobnych modyfikacjach.


Z elektronicznym pozdrowieniem!

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#97761

Post autor: Bastian »

Może to trochę poboczny temat, ale jeśli chodzi o tanie gramofony to proponuję unikać tych z bezpośrednim napędem. :!: :!: :!: Tak napęd potrafi przenosić drgania silnika na talerz i buczenie w cichych fragmentach mamy zagwarantowane :!:
Proponuję napędy paskowe bo to dodatkowa izolacja od drgań (bardzo ważne w gramofonach) i paktycznie wszystkie "audiofilskie" gramofony stosują napęd paskowy. Proponuję znaleźć na allego starego Thorensa, Duala, Lenco albo Luxmana w dobrym stanie - na prawdę warto, a koszt niewielki. Do tego np. wkładka Goldringa, AudioTechnika, Ortofona lub Denona i odkrywamy mowy świat :!: :listen: :!:
Z pewnością warto kupić gramofon z wymiennym interkonektem (tzn. gniazdem RCA).
Ten analogowy dźwięk niesamowicie podkreśla i eksponuje klimat takich płyt jak Phaedra czy Rubycon. Ta zabawa trochę kosztuje (pieniędzy i czasu), ale to zupełnie inny świat - jakby podróż w czasie :!:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Visionary
Małomówny
Posty: 11
Rejestracja: 18 kwie 2012, 0:03
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film
Status: Offline

#97779

Post autor: Visionary »

Dzięki za rady, przy kasie postaram się skorzystać. :) Na razie obejrzałem parę Duali na Allegro. Niestety, w używanych wymienny interkonekt to z reguły marzenie ściętej głowy, a nowe - jak by powiedział Lem - "kosztują jak wszyscy diabli".
Napęd paskowy jest OK, mam tylko obawy, czy kupię nowy pasek do gramofonu, którego już nie produkują.
Co do wkładek AudioTechnika, to w moim Technicsie miałem taką zainstalowaną fabrycznie i nie mam miłych wspomnień. Wrzaskliwa góra, słabiutki bas, słowem: brzmiała jak tłuczone szkło. Teraz mam Ortofona i jest lepiej, ale nie idealnie - zobaczymy, może lepsza igła coś da.
Oczywiście, gdy już doprowadzę gramofon do porządku (lub sprawię sobie inny), zamierzam zaopatrzyć się w parę winyli m.in. TD, szczególnie moją ulubioną "Stratosfear". :)
Ostatnio zmieniony 06 maja 2012, 16:16 przez Visionary, łącznie zmieniany 1 raz.


Z elektronicznym pozdrowieniem!

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Geronimo
Habitué
Posty: 1350
Rejestracja: 11 wrz 2004, 20:16
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Zielona Góra
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: geodeta
Zainteresowania: muzyka elektroniczna
Status: Offline

#97793

Post autor: Geronimo »

do tego wszystkiego trzeba dodać,że aby wyciągnąć wszystko co najlepsze w dźwięku z winyla należy się zaopatrzyć w specjalny zestaw myjki do płyt. Nie mogą to być zwykłe szczoteczki do winyli tak często spotykane,gdyż absolutnie większych zmian -poza starciem większej kępki kurzu-nie dodają do odbioru.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Lord Rayden
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 1349
Rejestracja: 31 mar 2004, 2:59
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Arturo
Lokalizacja: Breslau
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: TD, Klaus Schulze, BKS, Rainbow Serpent, TM Solver, Neue Berliner Schule
Zawód: inżynier elektronik
Zainteresowania: EVA, muzyka elektroniczna, SF, militaria
Płeć:
Wiek: 56
Status: Offline

#97913

Post autor: Lord Rayden »

Słucham czasem ripów z winyli 24/96 . Nieźle brzmią, choć zwykle są nieobrobione i słychać trzaski i cyknięcia. Oczywiście chodzi o Mandarynki. Zastępuje mi to winyle, które z różnych przyczyn są dla mnie za dużym problemem do 'zabawy".


Lord Rayden
Tangerine Dream Fan from Poland

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat