Ostatni post z poprzedniej strony:
Do takiego rodzaju płyt dorzuciłbym "Lily On The Beach" - brzmi jak połączenie najgorszych elementów Optical Race i Destination Berlin, a przecież jeszcze nie zgłębiałem się w lata 1992-2013....Tangerine Dream ⇒ Albumy TD do omijania z daleka
Moderator: fantomasz
-
Zweryfikowany - Twardziel
- Posty: 644
- Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja:
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
- Zawód:
- Zainteresowania:
- Płeć:
- Status: Offline
Po długich i owocnych odsłuchach znalazłem IMO granicę nie do przejścia dla "nowego" TD - jeśli jakimś cudem uda się przebrnąć przez Rockoon i Turn Of The Tides, to już na Tyranny Of Beauty jest zaprezentowana esencja tego, co potem przez niespełna 20 lat było podstawą w zespole - nieciekawy temat muzyczny, mdłe i mało wyraziste aranżacje, nic niemówiąca szata graficzna i rozpędzająca się tangetyzacja - tym razem ofiarą padła Stratosfera. (niestety, po raz drugi w historii)
Potem już tylko coraz gorzej, choć czasami zdarzały się wyjątki (całkiem niezłe dwie pierwsze płyty z cyklu Five Atomic, pierwszy utworek z Great Wall Of China, niezły pomysł na składankę Antique Dreams).
Potem już tylko coraz gorzej, choć czasami zdarzały się wyjątki (całkiem niezłe dwie pierwsze płyty z cyklu Five Atomic, pierwszy utworek z Great Wall Of China, niezły pomysł na składankę Antique Dreams).
Sublime
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Beton
- Posty: 965
- Rejestracja: 31 mar 2004, 8:26
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko: Damian Koczkodon
- Lokalizacja: Prosto z chmur
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy: Zazwyczaj słucham samego siebie, bo lubię :)
- Zawód: Nie sprawię ci zawodu :)
- Zainteresowania: Wszystko co warte mojego czasu, nie interesuje mnie jednak życie sąsiadów :)
- Płeć:
- Wiek: 59
- Kontakt:
- Status: Offline
-
- Habitué
- Posty: 1160
- Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
- Status konta: Podejrzane
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja: Karczew
- Jestem muzykiem: Nie wiem
- Ulubieni wykonawcy:
- Zawód: Doktorant (2 rok)
- Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
- Płeć:
- Wiek: 32
- Kontakt:
- Status: Offline
Rockoon to kaszanka totalna. Najlepsze utwory to po prostu najwyżej średnica. W ogóle do 1995 jakoś ciężko im było się ogarnąć brzmieniowo. Od Dream Mixes 1 było już lepiej powoli a samo DM 1 lubię.
Moja recenzja Rockoon: http://pacisfear.blogspot.com/2016/06/1 ... koona.html
Moja recenzja Rockoon: http://pacisfear.blogspot.com/2016/06/1 ... koona.html
http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Stary wyga
- Posty: 363
- Rejestracja: 20 lis 2009, 20:39
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko: Marcin Żmuda
- Lokalizacja: Poznań
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy:
- Zawód:
- Zainteresowania:
- Płeć:
- Wiek: 46
- Kontakt:
- Status: Offline
Dokładnie - dla mnie granicą jest "Lily on the Beach" - o ile tamte formy już są krótkie zwarte i przebojowe, to jeszcze nie jest to mdłe - jest tam pełno wyrazistych,zapamiętujących się od razu melodii, że chociażby tytułowy kawałek przypomnę. I gdyby w taką stronę szli dalej, jeszcze byłoby to do przełknięcia. Ale niestety "Rockoon" pokazał dobitnie że wymyślić ładną prostą melodyjkę wcale nie jest łatwo i że z inwencją twórczą coraz gorzej i gorzej...
Vermona Sound Terror
www.sensoria666.bandcamp.com
www.kwartetproforma.com
www.sensoria666.bandcamp.com
www.kwartetproforma.com
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Twardziel
- Posty: 644
- Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja:
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
- Zawód:
- Zainteresowania:
- Płeć:
- Status: Offline
Ja sam poddaję się na "Optical Race", ale do "Melrose" wydaje mi się, że dzięki Haslingerowi były jakieś poszukiwania. Niskich lotów, ale poszukiwania. A potem to już do trzech razy sztuka. "Rockoon" to pierwsza wielka porażka, a potem to już przy "Tyranny" można spokojnie odpuścić wszystkie późniejsze płyty aż do IMO "Mala Kunia".
Sublime
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
- Habitué
- Posty: 1160
- Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
- Status konta: Podejrzane
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja: Karczew
- Jestem muzykiem: Nie wiem
- Ulubieni wykonawcy:
- Zawód: Doktorant (2 rok)
- Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
- Płeć:
- Wiek: 32
- Kontakt:
- Status: Offline
Ja w sumie rzadko słuchałem soundtracków TD i albumów z lat 1990+, poza wybranymi nowszymi pozycjami. Za dużo tego do ogarnięcia. Teraz słucham tylko okazyjnie a i nie bez problemów, tak jak kiedyś. Psychofanem już nie jestem, niestety... I coraz mniej recenzji piszę. Talent i ochota na pisanie się wyczerpały bądź wyczerpują. A takie plany miałem... (m.in wydać bloga jako książkę ale jak zobaczyłem ile by to kosztowało to odpuściłem).
Przez ten okres przerwy chyba doszło do przebudowań w mojej psychice. Znacząco się zmieniłem. Chyba na gorsze, niestety... Ale cóż, mam miłe wspomnienia z tego okresu: np. koncert TD w 2014 i cudem zdobyty (dzięki komuś) autograf Edgara. W dzień Jego śmierci naprawdę chciało mi się płakać.
Przez ten okres przerwy chyba doszło do przebudowań w mojej psychice. Znacząco się zmieniłem. Chyba na gorsze, niestety... Ale cóż, mam miłe wspomnienia z tego okresu: np. koncert TD w 2014 i cudem zdobyty (dzięki komuś) autograf Edgara. W dzień Jego śmierci naprawdę chciało mi się płakać.
http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Twardziel
- Posty: 644
- Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja:
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
- Zawód:
- Zainteresowania:
- Płeć:
- Status: Offline
Ciekawość nie pozwoliła mi nie przesłuchać reszty... na razie dotarłem do 1998 roku. Delikatnie mówiąc - nie jest najlepiej, ale do 1995 roku przynajmniej słychać wyraźne poszukiwania właściwego brzmienia. Czasem było plastikowo do bólu (220 Volt), ale czasem było rzeczywiście interesująco - Turn Of The Tides to zdecydowanie najciekawsza produkcja TD od czasu Optical Race - w szczególności ten solidny, poruszający i naprawdę dobrze skomponowany Galley Slave Horizon.
Ale żeby nie uciekać daleko od tematu mogę śmiało rzucić tezę, że nigdy później (i zarówno nigdy wcześniej) nie nagrali czegoś tak paskudnego i nieciekawego jak Ambient Monkeys... co autor miał na myśli? Nie wspomnę już o dwóch pierwszych dwóch Dream Mixes, które po prostu są kiczowate i niczym nie wyróżniające się od reszty. Chociaż czy na pewno? Miernej jakości techno nie pojawia się na ich zwyczajowych płytach studyjnych - na takie produkcje miejsca przygotowano na składankach.
Ale żeby nie uciekać daleko od tematu mogę śmiało rzucić tezę, że nigdy później (i zarówno nigdy wcześniej) nie nagrali czegoś tak paskudnego i nieciekawego jak Ambient Monkeys... co autor miał na myśli? Nie wspomnę już o dwóch pierwszych dwóch Dream Mixes, które po prostu są kiczowate i niczym nie wyróżniające się od reszty. Chociaż czy na pewno? Miernej jakości techno nie pojawia się na ich zwyczajowych płytach studyjnych - na takie produkcje miejsca przygotowano na składankach.
Sublime
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Stary wyga
- Posty: 244
- Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
- Jestem muzykiem: Nie
- Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
- Zawód: mgr inżynier budownictwa
- Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
- Płeć:
- Wiek: 62
- Status: Offline
A co z "Mota Atma", "Seven Letters from Tibet" czy "The Great Wall of China" ? Wg mojej oceny, nadają się do słuchania.Sublime pisze:Ja sam poddaję się na "Optical Race", ale do "Melrose" wydaje mi się, że dzięki Haslingerowi były jakieś poszukiwania. Niskich lotów, ale poszukiwania. A potem to już do trzech razy sztuka. "Rockoon" to pierwsza wielka porażka, a potem to już przy "Tyranny" można spokojnie odpuścić wszystkie późniejsze płyty aż do IMO "Mala Kunia".
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |
-
Zweryfikowany - Twardziel
- Posty: 644
- Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
- Status konta: √ OK
- Imię i nazwisko:
- Lokalizacja:
- Jestem muzykiem: Tak ♫♫
- Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
- Zawód:
- Zainteresowania:
- Płeć:
- Status: Offline
Mota Atma? Przereklamowana. Na forum padały zarzuty, że płyty TD od lat 90-tych niczym się nie różnią od siebie. Trochę jest w tym prawdy, ale na Mota Atma mamy tego apogeum. 70 minut nieustannego grania bliźniaczych sekwencji, bliźniaczych pętli perkusyjnych i jednych z najbardziej mdlistych i nieciekawych partii klawiszowych w historii muzyki. Voices In The Net podpowiada, że za kompozycje odpowiada sam Edgar... niestety to słychać.00adamek pisze:A co z "Mota Atma", "Seven Letters from Tibet" czy "The Great Wall of China" ? Wg mojej oceny, nadają się do słuchania.
Seven Letters From Tibet? Gdzieś w połowie płyty cały ten posępny klimat po prostu ulatuje, utwory robią są za długie, a przy takim ograniczeniu w aranżach daje to negatywny efekt. Nie jest tak źle jak powyżej, ale nie jest też zbyt dobrze.
To może chociaż Great Wall Of China? Też nie, tutaj płyta też składa się z bliźniaczych kompozycji, chociaż to nie są klony jak na Mota Atma. Jedynym pozytywem jest ten Meng Tian, szkoda, że podczas nagrywania tej płyty panowie Froese nie byli bardziej odważni. Tym bardziej byłem zdziwiony, gdy na remasterach Meng Tian wyleciał, a w zamian niego pojawiły się średniej jakości smęty. Można przesłuchać, choć ja osobiście byłem zawiedziony.
Do 2003 roku jedyne pozytywne doznania doświadczyłem przy okazji Turn of The Tides, a podczas odsłuchu Mars Polaris byłem wręcz zachwycony (szczególnie po takich płytach jak Ambient Monkeys czy What A Blast...). Ta pierwsza to całkiem porządny new age ze sporą dawką gitar, na plus przede wszystkim mandarynkowe Obrazki z Wystawy i wcześniej wspominany Galley's Slave Horizon, a do tego utwór tytułowy. Reszta w porządku, choć nie bez wad.
Ta druga to naprawdę niezły popis pewnych umiejętności Jerome'a. Słychać jego wyraźny wpływ na kompozycje, chyba tutaj najbardziej na przestrzeni całego jego okresu bycia w TD. Sekwencje brzmią nieźle, niektóre partie klawiszowe i gitarowe są naprawdę nieźle poprowadzone, ta płyta ma klimat. A do tego słychać pewne eksperymenty - w szczególności ten, jak to RYM określa, "atmospheric drum n bass", najbardziej słyszalne w Astrophobii. Jak na standardy TD wręcz rewolucyjne rozwiązanie, które się rzeczywiście sprawdziło. To jedyna płyta z tamtych lat, którą mógłbym śmiało polecić i kupić. Dlatego polecam właśnie na początek Astrophobię, Deep Space Cruiser, Mars Mission Counter no i IMO absolut w postaci pierwszego Comet's Figure Head.
Link: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Ukryj linki do posta |