seth pisze:Belmondo pisze:
Niestety, ale nie dusza (i to jeszcze czyjas) ani odbior muzyki (przez kogos) decyduja o tym czy ktos jest w czyms dobry, czy nie- tylko zupelnie inne czynniki, w tym m. in. wlasnie analityczny rozklad.
Pozdr
Nie jestem muzykiem, nie zajmuje się zawodowo niczym co ma związek z tworzeniem muzyki, ale nie mogę zgodzić się z Tobą. O tym czy muzyka jest wielka decyduje właśnie to jaki wywiera ona wpływ na nas, naszą duszę. Cała reszta może w tym pomóc ale nie zmieni tego. Przecież muzyka to nie jak piszesz warsztat - warsztat to dźwięki – mogą być „wytworzone” lepiej lub gorzej- ale najpierw „rodzą” się w głowie.
Co do płyt EF, według mnie, albo dla mnie, najlepsza to Pinnacles. Płyta/muzyka jest, padło już tu takie określenie w stosunku do EF, „ciepła”, otacza słuchacza powodując uspokojenie wyciszenie. A ja to akurat lubię w muzyce. Cóż nie jestem dobry w pisaniu recenzji, ale tak to odbieram.
Zgadzam się z tobą Seth - ja również uwielbiam ta specyficzna ciepła atmosferę tego ,, Australijskiego ,, albumu Edgara, cenie sobie również Ages ,Stuntmana / tam jest mój ukochany kawałek ,,Szkarlatny znak dla Mascarero,,/ ,no i jak tu nie kochać ,,Epsilon..,, ale...szczególny sentyment mam do Pinnacles - muzyka relaksacyjna ,wręcz przepojona klimatami australijskiej flory i fauny - sonorystyczne efekty ,tłuste pasaże klawiszy i ten specyficzny transujący rytm powodują ,że to wyjątkowa pozycja w dyskografii lidera Tangerine Dream