seth pisze:
Cytat ten rozumiem w następujący sposób: EF według Ciebie założył TD i to wszystko, cała reszta to dokonania innych muzyków. Jeśli źle zrozumiałem to przepraszam
Zle. To bylo duze uogolnienie, ktore na dodatek niewiele mija sie z prawda.
seth pisze:
Moja prośba pozostała oczywiście bez odpowiedzi
I tak pozostanie
. Musisz z tym zyc
.
Chocby sie walilo i palilo zazwyczaj nie ujawniam prywatnych opinii i ich autorow. Moge lekko uchylic rabka, ale to na privie, jak beda chetni.
A tak juz calkiem powaznie i w temacie. Abstrachujac od wszelkich wywiadow i tego co ktos powiedzial, niech ktos poswieci z miesiac czasu i dokona rozbioru kompozycji EF-a z najlepszej jego zdaniem plytki, a nastepnie zrobi to samo z ktoras kompozycja chocby Vangelisa. Takie porownanie wystarczy aby widziec jak na dloni przepasc dzielaca obydwu artystow, oczywiscie w sposobie podejscia do kompozycji.
Pozdr
[ Dodano: 2007-01-21, 21:19 ]
Jac pisze:
Widzisz, Bel, sęk w tym, że czyjeś subiektywne opinie o kimś nie mogą być uznawane za fakt. Każdy patrzy z innej perspektywy, czyli patrzy subiektywnie. Gdyby opinię o eEFie wydał powiedzmy muzykolog (jest taka specjalność ?), czy inny specjalista zorientowany na profesjonalną analizę czyjegoś zachowania w czasie wykonywania profesji, to od razu z miejsca przyznaję ci RACJĘ !
Masz racje. Jednak postaram sie znalezc ten wywiad z tym gitarzysta, ktory rzucil dwa slowa na temat EF.
Jac pisze:
Natomiast opinie o EFie z grona osób z nim wspópracujących nie odzwierciedlają pełnej rzeczywistości, podłoża, a są tylko fragmentaryczne. Znów pewnie nazwiesz to demagogią - ludzie mający z kimś jakieś doświadczenia (dobre lub nie), mówiąc o kimś mają tendencję albo mówić dobrze albo nie, z wiadomych sobie pobudek (jak ktoś odstawiał kawał jakiejś roboty ale wkurzał kogoś jakimś swoim zachowaniem to to zdarzenie przysłoni to pierwsze).
Tez masz racje.
Jac pisze:
EF był sprytnym managerem muzycznych osobowości w zespole, kręcącym na boku swoje interesy i płyty ? Kimś, kto nie miał wpływu na kształt muzyki TD ?
Z tej kamery patrzac, oczywiscie tez masz racje.
Jac pisze:
Jeżeli zachowywał się czasem jak szef, bo do cholery musi, ktoś pilnować planów, terminów z wytwórniami itp., to pod wpływem przyjęcia tej funkcji widać następowała mobilizacja w zespole (mam cały czas na myśli mój ulubiony okres 70-95, z wyłączeniem wielu ost, zorientowanych ewidentnie na kasę).
Tez masz racje.
Jac pisze:
EF był bardziej rzemieślnikiem ? Całkiem słuszne spostrzeżenie. Jeżeli zespół składa się z 3 dobrych rzemieślników (każdy dobry w czym innym) i jest kierowany, to przez występujące między nimi interakcje, podział i wymianę ról, pewną rywalizację, jak widać na przykładzie TD przynosi zaskakująco dobre rezultaty. W zespole trafił się KS, którego EF odprawił.
Hmm, ale sam Edgar nawet powiedzial o Baumannie, ze gosc ma talent. O Schmoelingu tez sie cieplutko wyrazal. Mi jednak chodzi o to, ze muzyke ksztaltowaly osoby lepsze od EF-a.
Jac pisze:
Domyślam się, że KS miał swoje inne, mocno różniące się od koncepcji EFa pomysły na muzykę i był zbyt silną indywidulanością w TD, która dopiero w pojedynkę mogła się rozwinąć ale nie w tym zespole.
Tak wlasnie bylo.
Jac pisze:
Indywidualna twórczość (bardziej lub mniej wyróżniająca się) poszczególnych osobowości zespołu, za wyjątkiem KS, przemawia tym, że w pojedynkę nie są oni w stanie stworzyć muzyki na tak wysokim poziomie jak właśnie poprzez współpracę, którą kierował ..... EF
Tak bylo, choc Romance Baumanna uznawany jest za jeden z najlepszych albumow elektronicznych.
Jac pisze:
Oczywiście do czasu. Ale czy po 25 latach grania i robienia interesów, można mieć nadal dobre pomysły ? Cholera wie. Może i można, jak się chce. Jak sam zauważyłeś nie można wiecznie robić nadzwyczajnych rzeczy.
Jakby sobie dobral lepszych muzykow, to jeszcze bylyby z tego ludzie.
Pozdr
Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy