Ostatni post z poprzedniej strony:
Chciałbym lekko odkopać ten ciekawy temat. Dokładnie takie pytanie sobie zadałem kilka miesięcy temu, kiedy .... na nowo zacząłem poznawać KS. Tego czego nie znałem.Moja przygoda z KS rozpoczęła się w 1978-79 lub 1980 dość standardowo - od audycji Jerzego Kordowicza w PR3. I przez mojego najstarszego brata. To jego wina . Sam byłem na etapie JMJ i Vangelisa oraz TD, a KS był "nie dla mnie". Wtedy wydawał mi się za długi i za monotonny Dla brata w 1980/81, który był wtedy na studiach nagrywałem na ZK140T dyskografię Schulze'a, która była zdaje się w PR2 lub PR4(?). I na bieżąco to co było prezentowane w Studiu Nagrań. Brat był zafascynowany Blackdance, Moondawn i Mirage, a ja "przy okazji" polubiłem X i Dune. Ale wszystko zaczęło się dla mnie od Dig-it, Trancefer i Audentity. Do tego stopnia, że oczywiście mając niecałe 17 lat byłem na koncercie w Poznaniu. Na tym nieszczęsnym koncercie w 2003 roku (w moje imieniny) też byłem. A pierwszą płytę, którą kupiłem sam będąc na studiach to była właśnie Trancefer. Do teraz uważam ja za No1. Szkoda, że taka krótka...
Ciekawostką, którą chciałbym się z Wami podzielić to fakt, że aż do 1984 roku uważałem, że Looper isn't a hooker trwał ok. 7 minut, bo ... tak go miałem nagranego z audycji JK. Pewnie z braku czasu nie nadał ostatnich 2 minut Możecie sobie wyobrazic moje zdziwienie jak brat w 1984 przywiózł z zagranicy Moondawn, Live i właśnie Dig-it. Muszę też pochwalić się, że w liceum udało mi się poderwać dziewczynę na .... Sebastian in Traum
Drugie podejście do KS rozpoczęło się w .... zeszłym roku, po 20 (!!!) latach przerwy. Pewnie Wam zwolennikom KS wydaje się to dziwne, ale przez te lata nawet nie wiedziałem, że On jeszcze coś tworzył (poza tym jednym występem na otwarcie Starego Browaru). Dlatego teraz rozpoczynając praktycznie od zera znajomość z KS mogę łatwo prześledzić jak się zmieniało jego granie. Przez te 5-6 miesięcy przesłuchałem praktycznie wszystkie płyty KS od 1984 (od Dziękuję Polska). A to drugie podejście rozpoczęło się od Ballett 3. Ale to już inna opowieść