ardgalen pisze:Jeśli chodzi o zarzut, odnośnie jego piosenek, cóż ja patrzę na to pragmatycznie. Jeśli mam wybór posłuchania starych kawałków, to wybieram Sławkowe wersję, gdyż brzmią bardziej zbliżenie do oryginalnych wersji. Co do współczesnych to wypowiedziałem się już wcześniej.
Oczywiście, tu nie ma żadnego problemu - jest to dość racjonalny wybór. Ja zazwyczaj w ogóle nie sięgam po te utwory, więc nie mam co się odzywać.
Co do uwagi, że publika bardziej woli te w wersji post rockowo-hiphopowej, wynika z faktu dotowania ich przez wytwórnie bodajże Uniwersal. Zadziałał tutaj klasyczny manewr ukazujący wyższość podaży nad popytem. Nie zgodzę się do końca, że młode pokolenie bardziej odpływa w kierunku kombii. Na koncercie w 2010 r. małolaty świetnie się bawiły zwłaszcza przy "czekam wciąż", jak i współczesnych "biała perła", "pekin", "niebo" To , że nie mają wzięcia medialnego wynika z faktu, bojkotowania, przez esthablishmentowe media ściśle powiązane z Uniwersalem, który oprócz produkcji, chce mieć tez kontrolę, nad dystrybucją przesłania muzycznego swojej inwestycji. Sławek w tamtym czasie był skazany na bardzo niszową oficynę Mtj, która nie może poszczycić się tak wysokim budżetem, pozwalającym wytworzyć sobie siłę przebicia, na rynku dystrybucji radiowo-telewizyjnej. Co do analizy jego ostatniej płyty, dodać mogę jeszcze, że nie należy jej oceniać w całkowity sposób negatywnie. Wielu artystów, bardziej niszowych, zwłaszcza i przede wszystkim zwłaszcza z naszego podwórka, zaczyna mieć podobny problem. Przykład Marek biliński, muzyk ten próbuje uwspółcześnić swoje najlepsze numery, przez dokładanie hiphopowego bitu. Z kolei moja analiza wytwórni warp, może niezbyt obiektywna wykazała, do pewnego stopnia słuszność mojej tezy, którą zawarłem wcześniej odnośnie marazmu na rynku muzycznym. Przesłuchując fragmenty nowych pomysłów Briana Eno z wyżej wymienionej wytwórni, nie usłyszałem zbyt nowych pomysłów, ot klasyczny ambient z lat 70-tych, zmieszany z industrialem rodem z Trobbling Gristle- lata 70. Podsumowując, albo zostajemy przy mieszaniu berlina,z pop rockiem, ambientem, synth popem, jazz, rockiem, industrialem, albo idziemy w Justin Bibera, Shakire, Kombii, Despasito Dode i inne poprawne polityczne potworki, które mają tylko i wyłącznie ogłupiać i mobilizować zasoby ludzkie w wygodnym dla władzy kierunku, jak zaplanowali pozytywiści z 19 wieku pokroju Saint Simona, Herberta Spencera itd.
Tu już jednak więcej naciągania pewnych informacji dla wygodniejszej tezy. Dzisiaj Eno, Biliński czy Kombi/Łosowski to skansen, o ile jeszcze ten pierwszy posiłkuje się czasem dobrymi i kreatywnymi współpracownikami, tak pozostałym zostaje jedynie naprawdę żałosne papugowanie tych teoretycznych "trendów", już dzisiaj nawet mocno przebrzmiałych. Kombii miało przede wszystkim twarze, które były najistotniejszym czynnikiem wpływającym na przypływ słuchaczy. Dzisiaj nawet to nie wystarcza, w związku z tym i ten projekt staje się przeterminowany. Nic nie trwa wiecznie, szczególnie w odniesieniu do tak lotnego gatunku jakim jest szeroko pojęty pop. Skawiński, Tkaczyk, Łosowski... żadni geniusze. Są odpowiedzialni za parę utworów, które po prostu zaczynają rdzawieć. Żaden lifting, nawet tak nieudolny tu nie pomoże... i być może spiski i rzekome związki z Universal byłyby jakimkolwiek wytłumaczeniem, ale jednak prawda jest znacznie prostsza.
Obecny establishment stawia właśnie na Łosowskiego, ale przy takich możliwościach, jakie zawsze będzie miała telewizja publiczna, to można wyciągać dowolnego muzyka z kapelusza, który przy odpowiednio natarczywej kampanii będzie popularniejszy. Polskiemu rynkowi muzycznemu nie życzę powrotu do muzycznych trupów.
A odniesienie do Warp wydaje mi się również nieprawdziwe i szkodliwe, wszak katalog muzyczny Warp chociażby za ostatni rok proponuje naprawdę wiele propozycji, nie tylko ograniczających się do pozycji ambientowych. Pierwszy z brzegu - Aphex Twin na swojej nowej EPce adaptuje footwork do własnego stylu, IMO robi to z niebywałą klasą.
Ostatnie zdania to już naprawdę, bez urazy, ale swoiste "foliowe czapeczki". I przykłady dość mocno przestarzałe, i przede wszystkim nieprawdziwe. Kogo dzisiaj w ogóle "grzeje" Bieber czy Shakira? Czy kogokolwiek grzał na dłuższą metę? Nie róbmy z dyskusji na kolejny temat śmietniska, do którego można śmiało przemycać wątki polityczne.