Wykryto blokowanie reklam: Forum istnieje dzięki wyświetlaniu reklam odwiedzającym nas użytkownikom. Prosimy o rozważenie wsparcia nas poprzez wyłączenie blokady reklam na naszej stronie.
No i świetnie Mnie cieszy, że mimo młodego wieku zwracasz uwagę na piękno i przekaz samej muzyki, a nie na taneczne rytmy, jak czyni to większość fanów Kraftwerk (patrz - ankieta powyżej). To prawda, że przy CW można popląsać, ale nic w zasadzie poza tym, bo muzyka z CW - moim zdaniem - jest całkowicie odarta z duszy, a co gorsza, jest wtórna wobec muzyki z The Man Machine i przede wszystkim dlatego CW jest w moim osobistym rankingu na samym dnie.
Pierwszy album Kraftwerk nie ma takich soczystych dźwięków, nie da się przy nim potańczyć, ale każda minuta w czterech utworach tej płyty, to istne dzieło sztuki
Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------
Ja nie moge glosowac za ta czi ta plyte... Jakbym dal glos jednej i napisal ze jest swietna dla tego bo... po 10 minutach bym zapytal sam siebie dla ciego nie dales druga plyte ??? U Kraftwerk dla mnie nie jest mozliwe wybrac tylko jednej plyty, codzienne bym wybral inna, przepraszam ale nie jest mozliwe dac glos ze wszystkie plyty od KW i dopisac ze jestem "KW wariatem"
"Stale pracujeme na novej hudbe, nas koncept clovek-stroj stale funguje, nezastavil sa."
(RALF HÜTTER, 9.7.2014)
Ja w zasadzie powiem to samo. Nie faworyzuję żadnej z płyt Kraftwerk. Czasami się ma klimat na jedną, czasami na inną...
Pierwsze kroki z KW stawiałem w okolicach 1990 roku, mając lat 'naście' z płytą "Trans Europe Express", która to za pierwszym razem w ogóle mi się nie podobała (oprócz kawałka "Europe Endless"). Ble, fuj i w ogóle...
Niedługo potem w sklepach pojawiła się kaseta z "The Mix", którą to nie omieszkałem zakupić i przesłuchać raz, drugi... hmmm... Wydaje mi się, że utwory w nowym wydaniu przekonały mnie bardziej i rozpocząłem poszukiwania na nowo... potem już z górki.
Jak już miałbym coś wybierać, to właśnie "Trans Europe Express", ale to głównie ze względów sentymentalnych.
ja bym wybral ze sentymentu album Die Mensch Maschine bo to byl pierwszy album ktory uslyszalem w 1991 roku i bardzo mi sie podobal i do dzis bardzo mi sie podoba
"Stale pracujeme na novej hudbe, nas koncept clovek-stroj stale funguje, nezastavil sa."
(RALF HÜTTER, 9.7.2014)
Mega zamęt w głowie nad ankietą i odhaczenie tej naj, ale finalnie głos na Radioaktywny oddany.
Największe "loty" mam jednak po nim i wytłumaczyć tego w żaden inny sposób nie potrafię ;)
Ostatnio zmieniony 03 sie 2014, 10:40 przez LuK4sz, łącznie zmieniany 2 razy.
Proponuję skasowanie wątku i założenie go od nowa. Ankieta jest niejasna; nie można porównywać płyt z remixami, ep-ek i płyt koncertowych z płytami studyjnymi. Jeżeli ankieta dotyczy płyt studyjnych, to tylko płyty studyjne powinny się w niej znajdować.
Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------
Myślę że nie ma potrzeby, te 3 płyty zebrały w sumie 6% głosów.
A The Mix jest przecież traktowany jako album studyjny a nie płyta z remiksami (którą dla mnie jest ).
Spróbuję i ja. Świadomie nie uwzględniłem albumów, które nie zawierały premierowego materiału. Wybór ulubionej płyty piekielnie trudny. Pierwsze trzy krążki w hierarchii są dla mnie praktycznie na tym samym poziomie. Przez wiele lat największą atencją darzyłem „Trans Europa Express”, jednak ostatnimi czasy minimalnie bardziej przemawia do mnie „Die Mensch Maschine”.
Dokładnie rzecz biorąc wygląda to tak:
Tone Float (1970) 5,5/10
Kraftwerk (1970) 6/10
Kraftwerk 2 (1971) 5/10
Ralf und Florian (1973) 5,5/10
Autobahn (1974) 7/10
Radioaktivität (1975) 8,5/10
Trans Europa Express (1977) 9/10
Die Mensch Maschine (1978) 9/10
Computerwelt (1981) 7,5/10
Electric Cafe (1986) 4,5/10
Tour de France Soundtracks (2003) 5/10
ciekawe,że płyta numer dwa ( Kraftwerk ( 1970 ) ) bardziej Ci się podoba niż płyta numer jeden i trzy ( "Tone Float" i "Kraftwerk 2" ), bardzo ciekawe. Lubisz te piski i zgrzyty i generalnie hałasy- nieuczesane dźwięki ? Ja tego zdzierżyć nie mogłem i płytę sprzedałem- bez żalu do dziś.
Tak na dobrą sprawę to o żadnym z pierwszych czterech albumów nie powiedziałbym, że mi się podoba. Pisząc o czterech uwzględniam także „Tone float”, nagrany jeszcze jako Organisation. Są na nich wprawdzie przebłyski ciekawego muzykowania, jednak na tle ówczesnej sceny krautrockowej zespół prezentował się dość przeciętnie. Biorąc pod uwagę ich płyty z lat 1970-1973 spokojnie można by wymienić przynajmniej kilkanaście zespołów, grających znacznie ciekawszą muzykę. Can, Embryo, Faust, Agitation Free, Amon Düül II, Ash Ra Tempel, Tangerine Dream, Cluster, Popol Vuh, Out of Focus, NEU! – to tak, aby nie być gołosłownym. Kraftwerk na swoich pierwszych płytach sprawiał wrażenie osobnika, który bardzo chce, ale nie bardzo jeszcze może. Mocno tych płyt nigdy nie glanowałem. Pewnie dlatego, że zawsze lubiłem takie „freakowate” granie. Nie są to płyty, których słuchanie dostarczyłoby słuchaczowi jakiejś szczególnej satysfakcji artystycznej. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Mają one swoje liczne ułomności, jednak jest to ciekawy dokument swoich czasów, gdy muzycy poszukiwali nowych środków wyrazu, starając się poszerzać granice szeroko pojętej muzyki rockowej.