O muzyce elektronicznej ogólnieNośnik muzyki...

Dyskusje, informacje o muzyce elektronicznej w nieco szerszym rozumieniu.

Moderatorzy: fantomasz, monsoon, radek tymecki

Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110302

Post autor: Belmondo »

Ostatni post z poprzedniej strony:

PM7 pisze: Żarty. Jaki interes ośrodki szkoleniowe mają w tym żeby zapewnić wysoki poziom? Żaden, trzeba je zmusić.
Ale czym dekretem czy w inny sposob :grin: ?
Rzad ma jaki w tym interes ?
PM7 pisze: Rząd przecież określa wymagania egzaminacyjne.
Zaden egzamin nie wyegzekwuje swiadomosci kierowcy ani tego, ze warto myslec, zeby np. zaoszczedzic.
PM7 pisze: Ja upatruję najlepszego czynnika zmiany u rządzącego, bo rządzący i tak trzyma system edukacji za mordę i przez te kilka godzin dziennie siłą edukuje, tylko nie tak jak trzeba.
Zaden rzad ani zaden przepis nie nauczy myslec, tak samo jak nie nauczy wychowywac. Dziecku od malego trzeba przekazywac dobre wzorce, a nie straszyc przepisami, rzadem czy czymkolwiek innym. Najwiekszy wplyw na wychowanie dziecka ma rodzic, mimo konkurencji ze wszytkim co otacza to dziecko. Co innego, jesli nie potrafi wychowywac i jest na tyle egoista, ze uczy dziecko tego samego. Wtedy i tak nic nie pomoze.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110303

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:Ale czym dekretem czy w inny sposob :grin: ?


Ustawą i rozporządzeniami
Belmondo pisze: Rzad ma jaki w tym interes ?
A jaki interes miał Mustafa Kemal w wytępianiu religijności w Turcji?
Belmondo pisze:Najwiekszy wplyw na wychowanie dziecka ma rodzic
Pod warunkiem że chce i ma możliwość.
Belmondo pisze:aden egzamin nie wyegzekwuje swiadomosci kierowcy ani tego, ze warto myslec, zeby np. zaoszczedzic.
Jeżeli można wyszkolić dobrego pilota współczesnego myśliwca, to kierowcę zapewne też.
Belmondo pisze:wyegzekwuje swiadomosci kierowcy
Wyegzekwuje. Wiedza i umiejętności wymuszają świadomość, więc trzeba tylko wymusić wykazanie się odpowiednią wiedzą i umiejętnościami.
Ostatnio zmieniony 29 gru 2014, 20:31 przez PM7, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110307

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Ustawą i rozporządzeniami
Jakimi ? Reglamentacja ?
A kto to potem wyegzekwuje ?
PM7 pisze: A jaki interes miał Mustafa Kemal w wytępianiu religijności w Turcji?
Jednak nie ten kaliber, nie te konsekwencje, nieco inny interes.
Rzad ma interes w tym aby wplywy z akcyzy byly jak najwieksze, wiec ja tu widze jedynie sprzecznosc interesow.
PM7 pisze: Pod warunkiem że chce i ma możliwość.
...i jest swiadomy problemu.
Z moich obserwacji wynika, ze najwiekszy problem jest z mysleniem, rozumieniem, fakt- checia. Mozliwosc to chyba na koncu.
PM7 pisze: Jeżeli można wyszkolić dobrego pilota współczesnego myśliwca, to kierowcę zapewne też.
Pilot wsiada do samolotu za grube miliony. I te grube miliony sa czynnikiem warunkujacym odpowiednie szkolenie. Samolot kupuje wojsko, a nie pilot. Zupelnie inna sytuacja. Pilot tez nie placi za paliwo, ktore zuzyje.

PM7 pisze: Wyegzekwuje. Wiedza i umiejętności wymuszają świadomość, więc trzeba tylko wymusić wykazanie się odpowiednią wiedzą i umiejętnościami.
E tam. Jedyne co moze wymusic swiadomosc to chec zrozumienia problemu, a potem chec w jego rozwiazywaniu.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110308

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:Jakimi ?
Ostrzejsze kryteria i tyle.
Belmondo pisze:A kto to potem wyegzekwuje ?
Nie wszystko naraz.
Belmondo pisze:Jednak nie ten kaliber, nie te konsekwencje, nieco inny interes.
Rzad ma interes w tym aby wplywy z akcyzy byly jak najwieksze, wiec ja tu widze jedynie sprzecznosc interesow.
Ja nie myślę o przeciętnym rządzącym, tylko o hipotetycznej możliwości.
Belmondo pisze: I te grube miliony sa czynnikiem warunkujacym odpowiednie szkolenie.
Jakość wyszkolenia kierowców można by znacząco poprawić, nie wprowadzając żadnych zmian w kosztach. A po podniesieniu kosztów dla zdającego o kilkaset, a w najgorszym razie o 1000zł, można by radykalnie poprawić wyszkolenie i to można zrobić od zaraz. Jedynie przez pierwszy rok byłyby lekkie problemy które naprawiłyby się same, tylko trzeba zaprojektować ze specjalistami dobrą reformę wymogów egzaminu, wprowadzić dodatkowy wymóg przejścia pod zdaniu egzaminu spec. szkolenia doskonalącego pod sankcją zawieszenia uprawnień i skorzystać z tego co jest oraz ze zdolności rynku do regulacji.
Belmondo pisze:E tam. Jedyne co moze wymusic swiadomosc to chec zrozumienia problemu, a potem chec w jego rozwiazywaniu.
Nie widzę możliwości, żeby człowiek który musiałby wykuć na blach, powiedzmy, treść "Szybkości Bezpiecznej" a następnie przeszedł obowiązkowe całodniowe szkolenie na płycie, był równie pozbawiony wyobraźni nt. zdarzeń na drodze, co człowiek bez takiego przeszkolenia.
Ostatnio zmieniony 30 gru 2014, 1:10 przez PM7, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110310

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Ja nie myślę o przeciętnym rządzącym, tylko o hipotetycznej możliwości.
Ale mozliwosc zeby byla realizowalna musi byc osadzona w jakichs realiach.
Ja nie widze w tym interesu ktoregokolwiek rzadu. Tak samo jak nie widze sposobu aby po zdanym egzaminie z czegokolwiek wyegzekwowac od ludzi odpowiedzialnosc za innych.
PM7 pisze: Jakość wyszkolenia kierowców można by znacząco poprawić, nie wprowadzając żadnych zmian w kosztach. A po podniesieniu kosztów dla zdającego o kilkaset, a w najgorszym razie o 1000zł, można by radykalnie poprawić wyszkolenie i to można zrobić od zaraz.
Jestem zdecydowanie za, bo kierowcow bylejakich jest za duzo, tak samo jak za duzo jest samochodow na drogach.
Ale, zaraz pojawily by sie glosy i gromy na rzad, ze nie kazdy moze byc kierowca, ze za drogo, itd. Zaraz pojawi sie szara strefa, lewe dokumenty, lewe egzaminy itd.

Natomiast...
PM7 pisze: Nie widzę możliwości, żeby człowiek który musiałby wykuć na blach, powiedzmy, treść "Szybkości Bezpiecznej" a następnie przeszedł obowiązkowe całodniowe szkolenie na płycie, był równie pozbawiony wyobraźni nt. zdarzeń na drodze, co człowiek bez takiego przeszkolenia.
...nadal nie widze jak mialo by to dzialac ? Co z tego, ze jeden z drugim cos wykuje na blache, jak nie bedzie tego rozumial po co i po miesiacu o wszystkim zapomni. Nie prosciej od razu wprowadzic ograniczniki predkosci albo w wersji udoskonalonej na pobor paliwa przez silnik ;) ?
Wyobraznia zazwyczaj dziala ale krotko. Wystarczy popatrzec na tych co chodza na szkolenia zeby zbic punkty. Tam pokazuja naprawde tragiczne rzeczy. Zostaje w glowie 2-3 tygodnie co najwyzej, a im kierowca mlodszy tym krocej to trwa.

Imho jedynym sposobem sa nie przepisy, regulacje, szkolenie, tylko budowanie swiadomosci od najmlodszego, zeby ludzie, jesli nie potrafia myslec, zeby przynajmniej wiedzieli albo zdawali sobie sprawe. Tu rzad moze jedynie robic kampanie informcyjne, a reszte niestety musza zrobic rodzice i szkola/osrodki szkoleniowe.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110367

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze: Nie prosciej od razu wprowadzic ograniczniki predkosci albo w wersji udoskonalonej na pobor paliwa przez silnik ;) ?
Do tego mniej więcej zmierza motoryzacja, do automatyzacja procesu prowadzenia. W tej chwili w Europie standardem jest już automatyzacja kontroli nad stabilnością i trakcją, więc w tych nowych samochodach do wypadków będą doprowadzać głównie kierowcy skrajnie niekompetentni albo nieostrożni.
Belmondo pisze:Co z tego, ze jeden z drugim cos wykuje na blache, jak nie bedzie tego rozumial po co i po miesiacu o wszystkim zapomni.
Na blachę, a nie na papier.
Belmondo pisze: Tam pokazuja naprawde tragiczne rzeczy. Zostaje w glowie 2-3 tygodnie co najwyzej
Bo pokazują skutki, a nie przyczyny które są procesem złożonym i żeby je pojąć, trzeba to solidnie przestudiować, a nie tylko obejrzeć parę filmów. I później zaczyna się znowu gra hazardowa, bo przyczyny nie są znane i się je lekceważy. Jak znam przyczyny, to widzę je cały czas, na każdym metrze drogi.
Belmondo pisze:szkola/osrodki szkoleniowe.
Obaj mamy rację jak się to połączy. Bez rządu nie poprawisz szkoły itd. To wszystko jest układ sprzężeń zwrotnych.
Belmondo pisze:to nie tylko sciezka dzwiekowa jak teraz sie ja odbiera, tylko calosc, lacznie z kontekstem i jakas historia.
Odbiorcy też nie mają dziś zbyt wielkich wymagań i nie bardzo mają możliwość -> patrz komentarze w internecie, tj. klęska. Wspominałem też chyba kiedyś o dwóch piosenkach Davida Bowiego, "China Girl" i "Let's dance" wiele osób ma problemy ze zrozumieniem tekstu i teledysków bo to wymaga minimalnego zorientowania w historii.
Belmondo pisze:zastanowic sie co utwor/plyta mialy przekazac, co artysta chcial powiedziec, jak muyka powstala i dlaczego itp. I temu kiedy pomagaly chocby okladki plyt.
Patrzę na muzykę w dwa sposoby: 1 tj. w sensie muzyki absolutnej, która żadnej otoczki nie potrzebuje bo sama jest sensem dzieła ale taka żeby była dobra, powinna być majstersztykiem który czerpie pełnymi garściami z teorii muzyki. I dlatego do prostej muzyki miałem dość lekceważące podejście.

Teraz myślę ze to właśnie treści pozamuzyczne przypisane do dzieła, takie jak tytuł, czy wspomniane oprawy graficzne, w prostej muzyce dopiero tworzą całość która może mieć jakąś oryginalną wartość artystyczną, bo muzyka będąca złożeniem prostych elementów, które gdzieś już ileś razy się pojawiły, często w tych samych układach, sama w sobie nie jest zbyt oryginalna ale może nadać siłę jakiemuś przekazowi, prawdziwemu lub fałszywemu równie dobrze. Ale stać się w sumie złożonym dziełem. Często sobie wyobrażam muzykę wraz z jakimś obrazem, całym teledyskiem, filmem.

Treść pozamuzyczną, np. historyczną, można też zawrzeć w samej muzyce poza tekstem... ktoś może pamięta co mają wspólnego: j. angielski, niespodzianka i uderzenie w kocioł? :roll:
Ostatnio zmieniony 02 sty 2015, 21:37 przez PM7, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Stefan
Habitué
Posty: 1750
Rejestracja: 27 sie 2005, 13:23
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Katowice
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Kontakt:
Status: Offline

#110370

Post autor: Stefan »

1. Nie licz na rząd (zwłaszcza polski) - licz na siebie.
2. Jaki człowiek, taki kierowca

Wot,wsio w temacie


Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele.

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110384

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: W tej chwili w Europie standardem jest już automatyzacja kontroli nad stabilnością i trakcją
Tak przy okazji- w lutym na drogi UK maja wyjechac testowe samochody prowadzone przez komputer...
PM7 pisze: Bo pokazują skutki
Szczerze powiedziawszy, to nie wiem czy tylko skutki. Ale wydaje mi sie, ze te zajecia zostaly przygotowane przez specjalistow, psychologow itd.
Natomiast nie jakosc, typ i rodzaj zajec jest problemem, tylko natura ludzka, ktora powoduje ze czlowiek szybko zapomina o rzeczach, ktore tak naprawde jego bezposrednio nie dotycza i zaczyna szybciej robic sie bezkrytyczny.
PM7 pisze: Bez rządu nie poprawisz szkoły itd. To wszystko jest układ sprzężeń zwrotnych.
Zgadzam sie, ze jest to uklad sprzezen zwrotnych. Niemniej nadal uwazam, ze czasami, w szczegolnosci w tym przypadku tez, inicjatywa powinna tez wychodzic od dolu. Nie mozna usiasc wygodnie w fotelu i czekac az rzad wszystko zrobi, bo to sie nie wydarzy, a potem narzekac, ze nie zrobil. Trzeba tez dac cos od siebie. A wystarczy odrobina zwyczajnego pomyslunku nad pewna wspolodpowiedzialnoscia za wszystkich. Gdyby rzad mial sie zajmowac kazda pierd@la, to zaraz znalezliby sie tacy co by stwierdzili, ze rzad sie zajmuje glupotami i wydaje niepotrzebnie pieniadze. I w tym przypadku czesciowo moglbym sie z tym zgodzic. Bo czy to naprawde jest rocket science zeby instruktor, ktory teoretycznie przynajmniej powinien troche wiecej wiedziec niz przecietny kierowca, mogl przekazac swoja wiedze i jakiestam wnioski. To sam dotyczy nauczyciela- czy naprawde trzeba miec az tak nieziemsko szerokie horyzonty zeby wiedziec w sumie podstawowe rzeczy co warto i dlaczego warto dzieciom przekazac.
PM7 pisze: Odbiorcy też nie mają dziś zbyt wielkich wymagań i nie bardzo mają możliwość -> patrz komentarze w internecie, tj. klęska.
Niestety. Z drugiej strony wielu ludzi traktuje muzyke jako po prostu melodie do gwizdania i wtedy nie musza wnikac w tresc.
PM7 pisze: Teraz myślę ze to właśnie treści pozamuzyczne przypisane do dzieła, takie jak tytuł, czy wspomniane oprawy graficzne, w prostej muzyce dopiero tworzą całość która może mieć jakąś oryginalną wartość artystyczną, bo muzyka będąca złożeniem prostych elementów, które gdzieś już ileś razy się pojawiły, często w tych samych układach, sama w sobie nie jest zbyt oryginalna ale może nadać siłę jakiemuś przekazowi, prawdziwemu lub fałszywemu równie dobrze
Tu nie do konca chodzi o tresci pozamuzyczne. Wracajac do Twojej kartki papieru poszarpanej i poplamionej, to zapis utworu na niej nie jest jeszcze muzyka, tak samo jak projekt na desce kreslarskiej nie jest jeszcze np. samochodem. Wazna jest docelowa forma/medium, wykonanie, ktore rowiez mozna spartolic, a potem pozytywny odbior przez opiniotworczych sluchaczy czy kierowcow. Tytul, oprawa, (czy tez kolor samchodu) itd. sa nieodlacznym elementem tej muzyki (czy tez samochodu).


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110390

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze: Wracajac do Twojej kartki papieru poszarpanej i poplamionej, to zapis utworu na niej nie jest jeszcze muzyka, tak samo jak projekt na desce kreslarskiej nie jest jeszcze np. samochodem
Jeżeli przyjąć że muzyka jest zespołem reguł które w prosty sposób wynikają z praw fizyczno-matematycznych, to chyba nie jest to do końca celne porównanie, bo wtedy można by powiedzieć (i takie podejście jest mi bliskie) że muzyką jest także to, co nie zostało jeszcze napisane, a kompozytor nie tyle tworzy coś nowego, co odkrywa istniejącą możliwość, a wykonawca odpowiada nie za samą regułę, tylko za przejaw.
Belmondo pisze:potem pozytywny odbior przez opiniotworczych sluchaczy czy kierowcow
Jak wiemy, do tego trzeba podchodzić z wielkim dystansem. Jak piszemy coś dla publiczności albo chcemy opchnąć produkt, to wtedy ta kwestia wchodzi na pierwszy plan (choć w tym pierwszym przypadku, to target jest szeroki, a w drugim się zwęża przez opłacalność, co jednak jest podchwytliwe, bo bywa gwoździem do trumny, jak się kasuje produkty oryginalne, a stawia tylko na te o najszerszym celu).
A sama w sobie reakcja... weźmy sonatę fortepianową opus 26 Samuela Barbera- muzyka bez wątpienia i dzieło wspaniałe, ale nawet ludzie lubiący muzykę klasyczną, często go nie trawią.
Że już nie wspomnę dzisiejszej rozmowy z przyjacielem, który ceni rzeczy płynące albo do bólu konsekwentne (też cenię), ale on słucha także rzeczy które dla mnie są nudne jak flaki z olejem, a z kolei jak mu zaproponowałem coś kontrastowego to skwitował "elementy składowe dobre, ale przejścia z "d**y". :yes:
Ostatnio zmieniony 06 sty 2015, 0:06 przez PM7, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110396

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Jeżeli przyjąć że muzyka jest zespołem reguł które w prosty sposób wynikają z praw fizyczno-matematycznych, to chyba nie jest to do końca celne porównanie, bo wtedy można by powiedzieć (i takie podejście jest mi bliskie) że muzyką jest także to, co nie zostało jeszcze napisane, a kompozytor nie tyle tworzy coś nowego, co odkrywa istniejącą możliwość, a wykonawca odpowiada nie za samą regułę, tylko za przejaw.
Jezeli tak przyjac to moze tak, natomiast mi trudno przyjac takie zalozenie.
Dla mnie kompozycja na kartce jest nadal tylko kompozycja. Wlasciwie nie ma wartosci dla tych, dla ktorych powstaje. Prezentujac sluchaczom (zaznaczam: sluchaczom) kartke prezentujesz cos czego nie rozumieja i cos czego nie oczekuja i cos z czym nie wiedza co zrobic. Muzyka jest produktem koncowym, lacznie z konkretnym nosnikiem (tak lekko nawiazujac do tematu watku ;)), ktory zostal opublikowany zgodnie z okreslonym przeznaczeniem.
PM7 pisze: Jak wiemy, do tego trzeba podchodzić z wielkim dystansem.
Z wielkim dystanem to trzeba podchodzic do samozwanczych dziennikarzy i pseudo recenzentow, ktorzy tylko pisza o wlasnym guscie, natomiast nie maja nic do powiedzenia o... muzyce. Mamy obecnie zalew takowych.
PM7 pisze: Jak piszemy coś dla publiczności
Piszac z mysla o publikacji zawsze robisz to dla publicznosci. Twierdzenie, ze tak nie jest albo nie zawsze tak jest to nic innego jak oszukiwanie siebie.
Natomiast wazne- nie nalezy tego mylic z pisaniem "pod publike". To dwie rozne powiedzialbym, ze nawet nie zwiazane ze soba rzeczy.
PM7 pisze: weźmy sonatę fortepianową opus 26 Samuela Barbera- muzyka bez wątpienia i dzieło wspaniałe, ale nawet ludzie lubiący muzykę klasyczną, często go nie trawią.
I to jest dobry przyklad, ktory dla mnie nie wpasowuje sie w moja definicje dziela czy arcydziela. Dla mnie dzielo to cos absolutnie wybitnego pod kazdym wzgledem i w kazdym aspekcie, rowniez w odbiorze muzyki przez sluchaczy.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110414

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:Piszac z mysla o publikacji zawsze robisz to dla publicznosci. Twierdzenie, ze tak nie jest albo nie zawsze tak jest to nic innego jak oszukiwanie siebie.
Oh, zależy jak zdefiniować "dla kogoś". Utwór można opublikować jeszcze po to żeby zostawić po sobie (inna sprawa że to dość iluzoryczne) większy ślad, albo żeby zarobić pieniądze, a publiczność się ma "w głębokim poważaniu".
Belmondo pisze:I to jest dobry przyklad, ktory dla mnie nie wpasowuje sie w moja definicje dziela czy arcydziela. Dla mnie dzielo to cos absolutnie wybitnego pod kazdym wzgledem i w kazdym aspekcie, rowniez w odbiorze muzyki przez sluchaczy.
Przypuszczam że nie ma dzieła które spełniałoby Twoją definicję. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie się podobać jakieś dzieło. Może nawet dojść do sytuacji, kiedy większość ludzi rzeczy wybitnych nie lubi i taka sytuacja ma moim zdaniem miejsce (w kontekście muzyki klasycznej ogólnie).

Co do rzeczonej sonaty, wg. mnie jest wybitna, ponieważ jest inna od tego co było wcześniej: jest dysonansowa, gniewna, ale nie groteskowa, jest ułożona jeszcze w poprawny muzycznie sposób, (inaczej niż wiele muzycznych dzieł XXw. które sprawiają wrażenie jakby ktoś nawalił dźwięków na chybił trafił), nawet w tradycyjnej formie i z użyciem bardzo starych technik, ale zarazem nie jest tonalnie ułożona w taki sposób do jakiego przyzwyczaili nas wcześniejsi kompozytorzy. (a przynajmniej tak to brzmi z perspektywy mojego osłuchania). Taka ostateczna, dochodząca do granic wersja klasycznej-ortodoksyjnej kompozycji. (choć to nie jest wg. mnie do końca dobre określenie)

Z sonatą Barbera jest w moim ujęciu trochę tak jak z Chopinem- żeby docenić i polubić Chopina, trzeba wcześniej polubić i osłuchać się z tym, co zaprezentowali najwięksi poprzednicy. Dopiero wtedy, słuchając na żywo dobrego wykonania (! warunek konieczny) można zrozumieć i docenić dwie rzeczy: po pierwsze, że Chopin na tle poprzedników robi rzeczy nieoczywiste. Po drugie, to co powiedział Zimmermann, że "Chopin to nie Beethoven"- mając na myśli że Chopina nie można grać tak dosłownie i sztywno (przez co znacznie więcej zależy od wykonawcy i to nawet w prostych kompozycjach u Chopina widać że pewne złożenia aż się proszą o to żeby coś przeciągnąć albo dodać życia. )

U Barbera jest podobnie, on jest znowu inny harmonicznie i nieoczywisty, to następny krok na ścieżce muzyki. Można by pewnie wymyślić jakąś celną metaforę ale nie mam teraz czasu i nie widzę potrzeby.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2015, 21:47 przez PM7, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110419

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Oh, zależy jak zdefiniować "dla kogoś". Utwór można opublikować jeszcze po to żeby zostawić po sobie (inna sprawa że to dość iluzoryczne) większy ślad, albo żeby zarobić pieniądze, a publiczność się ma "w głębokim poważaniu".
Zostawianie po sobie nie ma sensu jesli nikt nie bedzie chcial tego sluchac. A jesli ktos robi to tylko dla pieniedzy, to bez ludzi nie osiagnie swojego celu, dlatego i tak musi zaadresowac publike- nie ma sensu proba zarabienia wtedy kiedy nikt nie bedzie chcial kupic.
PM7 pisze: Przypuszczam że nie ma dzieła które spełniałoby Twoją definicję. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie się podobać jakieś dzieło. Może nawet dojść do sytuacji, kiedy większość ludzi rzeczy wybitnych nie lubi i taka sytuacja ma moim zdaniem miejsce (w kontekście muzyki klasycznej ogólnie).
Oczywiscie ze nie da sie pogodzic wszystkiego i wszystkich i od sluchaczy jednego gatunku wymagac zachwytu nad innym, ktorego nie sluchaja, zwlaszcza jak sie na tym za bardzo nie znaja. Dlatego gdy podzbiory sie ograniczy (np do tych, ktorzy cos wiedza o muzyce albo tych, ktorzy muzyke traktuja troche bardziej powaznie niz cos do tupania noga i podspiewek pod prysznicem) to wtedy jak najbardziej troche dziel spelni moja defincje. Nie rzadko przeciez zdarzalo sie, ze jakas plyta zyskala bardzo dobre rezencje, ogromna sprzedaz i do tego byla dobra pod kazdym niemalze wzgledem.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110422

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:Dlatego gdy podzbiory sie ograniczy (np do tych, ktorzy cos wiedza o muzyce albo tych, ktorzy muzyke traktuja troche bardziej powaznie niz cos do tupania noga i podspiewek pod prysznicem) to wtedy jak najbardziej troche dziel spelni moja defincje
Ależ w ten sposób nie sposób określić co się w niej mieści. Bo sonatę Barbera wywaliłeś, a jak najbardziej cieszy się uznaniem osób znających się. I napotykamy tutaj na kolejny problem, bo są współczesne utwory minimimalistyczno-atonalne, których ja wręcz nie wytrzymuję i nachodzą mnie myśli o hochsztaplerstwie, a są nagradzane przez kompetentne (podobno) gremia. U tu mnie nachodzą pewne obawy, bo np. jak mówiła moja znajoma z ASP, o tym co oni malują "to jest synteza, a naturalistyczny obrazek z konikiem każdy sobie może namalować".
Wg. mnie natomiast, tam się dzieje coś bardzo złego, bo sam trochę malowałem i widzę że te naturalistyczne obrazy u nich kuleją, (jeszcze więcej mogłaby na ten temat powiedzieć moja mama, która malowała, pracowała też jako as. animatora w SFR w Bielsku i poza tym świetnie zna anatomię pod kątem malarstwa), a te ich syntezujące dzieła które mają rzekomo stanowić jakąś wyższą szkołę jazdy, rzemieślniczo wyglądają nędznie.(pomijam już to, że często są również po prostu brzydkie).
I się obawiam czy coś takiego nie dzieje się powoli też w nowej muzyce klasycznej, że się olewa reguły i techniki albo się ich używa wbrew przeznaczeniu przy którym działają, i mówi potem że tak miało być. Jeszcze do tego można dodać, że partyturę która jest w większości pusta i raz na jakiś czas są np. dwa tony naprzemiennie z jakimś dysonansem, po prostu łatwiej zapisać. I z jakiegoś nieznanego dla mnie powodu, to jest nagradzane przez kompetentnych ludzi. A rozszerzenie też nie rozwiąże problemu, bo Chopin pisał arcydzieła, ale czy większość lubi Chopina? No nie, większość woli słuchać tego, na co moi znajomi z AM mówią "popowe shity".
Belmondo pisze:Nie rzadko przeciez zdarzalo sie, ze jakas plyta zyskala bardzo dobre rezencje, ogromna sprzedaz i do tego byla dobra pod kazdym niemalze wzgledem.
Są ludzie którzy się znają, i na cały ten świat płytowy będą patrzeć z politowaniem bo jeżeli coś na płycie brzmi lepiej albo równie dobrze jak na żywo, ty tyczy się to tylko gatunków grywanych przeważnie w warunkach uwłaczających akustycznie. Ty narzekasz na słuchanie muzyki na ulicy, albo na złym sprzęcie, a dobrze użytego fortepianu np. w ogóle nie da się nagrać i odtworzyć bez strat na brzmieniu.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110437

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Ależ w ten sposób nie sposób określić co się w niej mieści. Bo sonatę Barbera wywaliłeś, a jak najbardziej cieszy się uznaniem osób znających się.
Faktycznie, zbior jest troche slabo zdefiniowany, jednak na potrzeby forum nie sposob nie upraszczac. W mojej ocenie prawdziwe dzielo musi tez podobac sie grupie sluchaczy, do ktorych jest skierowane. Jesli im sie nie podoba, to znaczy, ze cos jest nie tak, w zasadzie nie spelnia swojej podstawowej funkcji.
PM7 pisze: I napotykamy tutaj na kolejny problem, bo są współczesne utwory minimimalistyczno-atonalne, których ja wręcz nie wytrzymuję i nachodzą mnie myśli o hochsztaplerstwie, a są nagradzane przez kompetentne (podobno) gremia. U tu mnie nachodzą pewne obawy, bo np. jak mówiła moja znajoma z ASP, o tym co oni malują "to jest synteza, a naturalistyczny obrazek z konikiem każdy sobie może namalować".
I pewnie troche w tym prawdy jest. Mam w rodzinie studentke ASP i powyzsze jakby potwierdza to co ja slyszalem :). Natomiast nie jestem w stanie tego ocenic. Domyslam sie jedynie, ze rowniez sztuka w jakis sposob ewoluuje i to jest po prostu jakis etap tej ewolucji. Niekoniecznie musi byc wazny ani wartosciowy.
PM7 pisze: Wg. mnie natomiast, tam się dzieje coś bardzo złego, bo sam trochę malowałem i widzę że te naturalistyczne obrazy u nich kuleją, (jeszcze więcej mogłaby na ten temat powiedzieć moja mama, która malowała, pracowała też jako as. animatora w SFR w Bielsku i poza tym świetnie zna anatomię pod kątem malarstwa), a te ich syntezujące dzieła które mają rzekomo stanowić jakąś wyższą szkołę jazdy, rzemieślniczo wyglądają nędznie.(pomijam już to, że często są również po prostu brzydkie).
Mi jest to trudno ocenic, bo kompletnie sie na tym nie znam. Aby cos powiedziec, trzeba by odrobine wiedziec na temat malarstwa, historii, trendow itp. Podejrzewam temat zlozony i obawiam sie nieco abstrakcyjny ;).

PM7 pisze: I się obawiam czy coś takiego nie dzieje się powoli też w nowej muzyce klasycznej, że się olewa reguły i techniki albo się ich używa wbrew przeznaczeniu przy którym działają, i mówi potem że tak miało być. Jeszcze do tego można dodać, że partyturę która jest w większości pusta i raz na jakiś czas są np. dwa tony naprzemiennie z jakimś dysonansem, po prostu łatwiej zapisać. I z jakiegoś nieznanego dla mnie powodu, to jest nagradzane przez kompetentnych ludzi. A rozszerzenie też nie rozwiąże problemu, bo Chopin pisał arcydzieła, ale czy większość lubi Chopina? No nie, większość woli słuchać tego, na co moi znajomi z AM mówią "popowe shity".
Jezeli reguly i techniki sie omija celowo aby cos osiagnac czy pokazac/wykazac, to nie ma w tym nic zlego. Natomiast tu pojawia sie pytanie czy nie wynika to przypadkiem po prostu z braku wlasciwej edukacji, bo jesli tak- to zupelnie inna sprawa. Natomiast wiekszosc, ktora nie ma edukacji i nie chce jej miec bedzie omijac reguly, bo po prostu nie ma o nich wiedzy, albo bedzie stanowczo twierdzic, ze reguly to przezytek :lol:
Tutaj tez pewnie mamy doczynienia z jakas ewoluacja i poszukiwaniami. Niektore z pewnoscia mieszcza sie w jakichs ramach i byc moze z tego powodu sa nagradzane. Kazdy chce byc pierwszy, ktory cos wymysli i bedzie slynny :D. Taka tam idiotyczna pogon za kroliczkiem, pelna nadzieji, ze sie go zlapie. W zdecydowanej wiekszosci przypadkow jednak konczy sie na samej nadzieji :rofl:

PM7 pisze: Są ludzie którzy się znają, i na cały ten świat płytowy będą patrzeć z politowaniem bo jeżeli coś na płycie brzmi lepiej albo równie dobrze jak na żywo, ty tyczy się to tylko gatunków grywanych przeważnie w warunkach uwłaczających akustycznie.
Musialbys ta kwestie nieco rozwinac, bo nie wyobrazam sobie jak mozna dobrze nagrana plyte nagrac w warunkach uwlaczajacych akustycznie. Z g... bata nie ukrecisz. Chyba, ze masz na mysli plyte, ktora calkowicie powstala w komputerze, wiec nie ma mowy o nagrywaniu, ale wtedy tez w wiekszosci przypadkow jest slabo wyprodukowana, m. in. tez z powodow akustycznych.
PM7 pisze: Ty narzekasz na słuchanie muzyki na ulicy, albo na złym sprzęcie, a dobrze użytego fortepianu np. w ogóle nie da się nagrać i odtworzyć bez strat na brzmieniu.
Chwila chwila, nie narzekam na sluchanie na ulicy, sam czasami slucham (glownie radia). Pisalem, ze na ulicy nie ma mozliwosci poswiecic muzyce tyle uwagi aby moc chocby zlapac jej przekaz nie mowiac o innych aspektach glebszego odbioru tego co sie slucha. O zlym sprzecie nie ja pisalem i nie ja oceniam muzyke na podstawie sprzetu, na ktorym sie slucha.

Nagrac sie da, a potem odtworzyc w stopniu wystarczjacym aby wiekszosc ludzi np. stwierdzila, ze slyszy prawdziwy fortepian, a nie nagranie. W kategoriach absolutnych techniczne mozliwosci sa, natomiast nikt tego nie robi ze wzgledu na koszty zastosowania skomplikowanego ukladu omikrofonowania, a potem wielokanalowej reprodukcji - jak wszystko jest jakims kompromisem. Natomiast to, czego sie dzisiaj nie da, to odtworzyc klimat i odczucia bycia w sali koncertowej.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110448

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze: aby wiekszosc ludzi np. stwierdzila, ze slyszy prawdziwy fortepian, a nie nagranie.
Ależ jest astronomiczna różnica między dobrze wydobytym brzmieniem dobrego fortepianu na żywo, a brzmieniem fortepianu po prostu. Większość ludzi nie ma punktu odniesienia, bo nie wsłuchiwali się w dobry koncert na dobrej sali wielokrotnie. Trzeba mi było dość długo chodzić na koncerty i uczestniczyć w próbach żeby to zauważyć.
Belmondo pisze:Musialbys ta kwestie nieco rozwinac, bo nie wyobrazam sobie jak mozna dobrze nagrana plyte nagrac w warunkach uwlaczajacych akustycznie
Nie, nie, nie... Chodziło mi o to że na koncertach muzyki rozrywkowej są uwłaczajace akustycznie warunki, bo na wolnym powietrzu, zdecydowanie za głośno, albo w jakichś pomieszczeniach niedostosowanych, typu sala z masą kantów, albo stadion.
Belmondo pisze:Podejrzewam temat zlozony i obawiam sie nieco abstrakcyjny
Też nie jestem specjalistą w temacie. Ale jeżeli ktoś mi maluje grubą krechą łódkę bez pracy nad światłem i zupełnie bez perspektywy, albo po prostu czarną farbą bazgroły zeszytowe na wielkim płótnie, a nie potrafi namalować np. konia jak Kossak, to mam poważne wątpliwości co do umiejętności tej osoby. Swego czasu oglądałem też wystawę malowanych jedwabi "absolwenta ASP, zainspirowana podróżą blabla..." i pomyślałem sobie "Zmarnował jedwab. Nie dość że to jest brzydkie, to jeszcze nie zaprezentował niczego wymagającego umiejętności wynikających z lat pracy".
Belmondo pisze: podobac sie grupie sluchaczy, do ktorych jest skierowane.
Jeszcze się boję zafałszowania. "Efekt barana" i te sprawy.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110459

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Ależ jest astronomiczna różnica między dobrze wydobytym brzmieniem dobrego fortepianu na żywo, a brzmieniem fortepianu po prostu. Większość ludzi nie ma punktu odniesienia, bo nie wsłuchiwali się w dobry koncert na dobrej sali wielokrotnie. Trzeba mi było dość długo chodzić na koncerty i uczestniczyć w próbach żeby to zauważyć.
Oczywiscie, ze jest. Dlatego aby takie brzmienie nalezycie zarejestrowac trzeba umiejetnie ten fortepian (i nie tylko) omikrofonowac zeby sie to dalo odtworzyc przy uzyciu chocby zestawu stereo.
PM7 pisze: Nie, nie, nie... Chodziło mi o to że na koncertach muzyki rozrywkowej są uwłaczajace akustycznie warunki, bo na wolnym powietrzu, zdecydowanie za głośno, albo w jakichś pomieszczeniach niedostosowanych, typu sala z masą kantów, albo stadion.
Na wolnym powietrzu akustycznie masz najlepsze warunki. Problemem moze byc jedynie halas, ale przy rejestracji koncertu taki problem wystepuje jedynie w niewielkim stopniu, bowiem rejestracja zazwyczaj odbywa sie bezposdrednio z miksera.
Wiec nadal nie bardzo lapie ta kwestie politowania.
PM7 pisze: Też nie jestem specjalistą w temacie. Ale jeżeli ktoś mi maluje grubą krechą łódkę bez pracy nad światłem i zupełnie bez perspektywy, albo po prostu czarną farbą bazgroły zeszytowe na wielkim płótnie, a nie potrafi namalować np. konia jak Kossak, to mam poważne wątpliwości co do umiejętności tej osoby. Swego czasu oglądałem też wystawę malowanych jedwabi "absolwenta ASP, zainspirowana podróżą blabla..." i pomyślałem sobie "Zmarnował jedwab. Nie dość że to jest brzydkie, to jeszcze nie zaprezentował niczego wymagającego umiejętności wynikających z lat pracy".
Trudno mi to ocenic. Wydaje mi sie, ze wiele zalezy od tego jakie kto przyjal zalozenia przy malowaniu 'gruba krecha' i jaki efekt chcial osiagnac. Przy zalozeniu oczywiscie, ze calkowicie swiadomie i w sposob wyedukowany podjal takie, a nie inne decyzje.
Niestety sztuka ma to do siebie, ze mozna niemalze calkowicie ukryc brak tej swiadomosci.
PM7 pisze: Jeszcze się boję zafałszowania. "Efekt barana" i te sprawy.
Nie wiem czy dobrze zrozumialem, ale zalozylem, ze osluchany odbiorca ma jakies pojecie o tym czego slucha i potrafi w miare obiektywnie ocenic wszystkie elementy tworczosci, ktore skladaja sie na muzyke.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#110460

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:Nie wiem czy dobrze zrozumialem, ale zalozylem, ze osluchany odbiorca ma jakies pojecie o tym czego slucha i potrafi w miare obiektywnie ocenic wszystkie elementy tworczosci, ktore skladaja sie na muzyke.
Jeśli wierzyć opinii mojej nauczycielki, to istnieje dość spora grupa osłuchanych odbiorców, którzy potrafią nie zauważyć że wykonanie było mocno skopane, a zachwycają się szybkością i graniem z pamięci, co dla wyedukowanego pianisty jest po prostu standardem.
Belmondo pisze:Wiec nadal nie bardzo lapie ta kwestie politowania.
Instrumenty akustyczne brzmią najlepiej na żywo, więc jeżeli koncert jest w złych warunkach akustycznych, to lepiej będzie brzmieć utwór odsłuchiwany z płyty, niż słuchany na żywo ale płyta jest zawsze gorsza od tego co w dobrych warunkach oferuje instrument.
Inaczej niż w światku klasycznym, gdzie raczej dba się o to, żeby warunki odsłuchu na koncercie były jak najlepsze i to muzyka na żywo jest lepszej jakości niż ta z płyty.
Belmondo pisze:Oczywiscie, ze jest. Dlatego aby takie brzmienie nalezycie zarejestrowac trzeba umiejetnie ten fortepian (i nie tylko) omikrofonowac zeby sie to dalo odtworzyc przy uzyciu chocby zestawu stereo.
To chyba jakiegoś uberzestawu w obudowie fortepianu, w pokoju specjalnie skonstruowanym i generalnie przy użyciu technologii którą można by sprzedać Yamasze.
Fortepiany cyfrowe np. są prezentowane studentom i jak dotąd z kiepskim skutkiem, bo ci od Szymanowskiego za ChRL odmawiają grania na czymś takim.
Więc zakładam że live w dobrej sali jest lepszy od najlepszego zestawu.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#110463

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Jeśli wierzyć opinii mojej nauczycielki, to istnieje dość spora grupa osłuchanych odbiorców, którzy potrafią nie zauważyć że wykonanie było mocno skopane, a zachwycają się szybkością i graniem z pamięci, co dla wyedukowanego pianisty jest po prostu standardem.
Jest szansa, ze zbyt optymistycznie podchodze do ludzi :???:
PM7 pisze: Instrumenty akustyczne brzmią najlepiej na żywo, więc jeżeli koncert jest w złych warunkach akustycznych, to lepiej będzie brzmieć utwór odsłuchiwany z płyty, niż słuchany na żywo ale płyta jest zawsze gorsza od tego co w dobrych warunkach oferuje instrument.
W duzej mierze kwestia omikrofonowania instrumentu akustycznego oraz umiejscowienia artysty z instrumentem aby minimalizowac wplyw zych warunkow, o ile chce sie je eliminowac.
Jezeli plyta powstaje z koncertu, to nie zawsze uzywa sie sciezek nagranych w studiu, wrecz nawet aby oddac charakter wydarzenia uzywa sie zarejestrowanych partii na zywo wraz ze wszystkimi atrybutami. Zatem co jest kiedy lepiej jest tak naprawde decyzja tego, kto decyduje jak ma powstac plyta czy tego, kto tego slucha.
PM7 pisze: To chyba jakiegoś uberzestawu w obudowie fortepianu, w pokoju specjalnie skonstruowanym i generalnie przy użyciu technologii którą można by sprzedać Yamasze.
Bez przesady. Przeciez siedzac na koncercie nie siedzisz w obudowie fortepianu, tylko na sali i to co slyszysz powstaje dzieki propagacji fal, w zwiazku z tym istnieja (i to dobrze udokumentowane i potwierdzone) techniki nagrywania, ktora pozwalaja na bardzo wierne nagranie, a potem odtworzenie nagrania.
To o czym piszesz zwiazane jest ze wszystkimi pozostalymi aspektami bycia na koncercie i zbierania przez mozg ton informacji, ktorych nie da sie zarejestrowac, natomiast nie ma to nic wspolnego z rejestracja muzyki.
PM7 pisze: Więc zakładam że live w dobrej sali jest lepszy od najlepszego zestawu.
J.w.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Bastian
Doświadczony
Posty: 96
Rejestracja: 20 maja 2005, 10:10
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113159

Post autor: Bastian »

Panowie, tak czy owak, jak już nasza cywilizacja się skończy (a kończyć się zaczyna :-), jedynym śladem działalności muzycznej człowieka będą WINYLE ! Przez następne setki, tysiące lat nie przetrwają żadne inne formaty zapisu dźwięku :-) ! - to jest fakt.

A tak w ogóle czy kiedyś próbowaliście posłuchać i porównać najlepszych, pierwszych tłoczeń winyli z ich odpowiednikami wydanymi na różnych formatach po kilkudziesięciu latach "odświeżanymi", remasterowanymi, itp.? Polecam taki eksperyment! Ja po takowym eksperymencie nie profanuję już więcej mojej ukochanej muzyki słuchając jej z mp3 na byle jakich słuchawkach w autobusie lub tramwaju.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat