Miałem przyjemność być wczoraj w Trójce na odsłuchu EI, na sprzęcie hi-end za ciężką kasę. Za źródło sygnału odpowiadał osobisty laptop JMJ, z audiofilskiej jakości ścieżką.
Wrażenia?
Dźwięk powalający. Sam JMJ w dobrej formie. Niestety nie odczułem żadnych większych emocji podczas odsłuchu. Siedząca obok nastolatka ożywiła się w trakcie jednego kawałka (zapewne doskonale wiecie którego). JMJ natomiast wydawał się być nieco senny, może odrobinę zmęczony. Podglądałem go, siedząc dość blisko, zwracając szczególną uwagę na jego reakcje podczas słuchania (w końcu własnego dzieła). Jak się później z wywiadu okazało, było to dla niego również nowe doświadczenie. Poza tym wielokrotnie podkreślał, iż cieszy się bardzo, że światowa premiera nowej płyty odbywa się właśnie w Polsce, gdyż ma do naszego kraju duży sentyment.
Było sporo odniesień do wizji przyszłości, w perspektywie tego co wyobrażano sobie jak ona będzie wyglądać -jakieś 40 lat temu. Film Stanleya Kubricka "Odyseja kosmiczna 2001", był i nadal jest największą inspiracją dla JMJ.
JMJ uważa EI za swoją najlepiej dopracowaną płytę. Głównie dzięki sprytnemu zabiegowi wydawcy, który narzucając mu ostateczny termin przygotowania płyty, zostawił niespodziewanie jednak kilka tygodni "rezerwy" na dopracowanie materiału.
Ogólnie było miło. W zasadzie padła jakaś mglista zapowiedź koncertu w Polsce w przyszłym roku. Chyba zdecydowanie bardziej wolałby go zagrać w Korei Północnej, przekraczając kolejne granice. Podobnie jak, podczas jednego z ostatnich występów w którymś z krajów arabskich, gdzie wśród 50 tys.publiczności były obecne o dziwo również kobiety.
Gdy przypomnę sobie coś jeszcze ciekawego do przytoczenia, napiszę jeszcze. Póki co czekam na relacje innych osób, będących również w Trójce.