Sublime pisze:
Jak rozumiem pytanie dotyczyło związku między Jarre'm a autorami poematu surrealistycznego, co samo w sobie ma nie za duży związek z muzyką, także stosuje się do przyjętej reguły.
Ale Ty nie staraj sie rozumiec czego dotyczylo pytanie, po prostu wroc do tych postow i przeczytaj pytania. Ostatnie dotyczylo tego skad taka pewnosc u Ciebie co do tego co artysta zamierzal.
Sublime pisze:
No to z mojej strony polecam nadrobić, eksperymentalna elektronika na wysokim poziomie z dość ekscentrycznymi postaciami stojącymi za tymi pseudonimami. Ogólnie polecam scenę "deconstructed club", poza tym chociażby Andy Stott czy Shygirl.
Jesli elektronika ekperymentalna, to przyjme z otwartymi rekami. To obecnie jedyny typ elektroniki, ktory jestem w stanie strawic.
Sublime pisze:
Regulaminu dyskusji o muzyce nie czytałem, ale cały czas się uczę.
Nie chodzi o regulamin, tylko o to, ze zeby dyskutowac o muzyce trzeba odnosic sie glownie do muzyki i jej skladowych, nie wystarczy rzucac haslami zapozyczynymi z czyichs "recenzji". Ty odnosisz sie glownie do swoich bardzo subiektywnych odczuc, co zazwyczaj przyjmuje forme gorzkich zalow skierowanych do artysty, ze cos Ci sie nie podoba i ze powinien tworzyc tak zeby Ci sie podobalo, bo inaczej artysta sie stacza albo nie wykorzystuje swojego potencjalu. Postaraj sie to dostrzec.
Nie twierdze, ze dyskusja o muzyce nie powinna zawierac subektywnych odczuc, ale obecna z Twojej strony tylko takie zawiera, a do tego jeszcze innym, ktorzy duzo blizej pisza o samej muzyce zarzucasz silenie sie na obiektywnosc (patrz watek DG).
Sublime pisze:
To ja już nie wiem po co są te wtrącenia, skoro odnoszenie się do nich ma wzbudzać kolejne pola do dyskusji. Punktem wyjścia do dyskusji był utwór oparty na prostej kompozycji z wyraźnymi cytatami ze starszej twórczości Francuza. O czym tu dyskutować w takim razie...
Wlasnie, przeszlismy, tak w skrocie, od JMJ, poprzez brzmienia analogowe do rapu w zaledwie 4 strony watku. Zaden temat nie zostal zglebiony nawet w podstawowym zakresie, a artystom zarzucasz, ze traktuja tematy po lebkach majac znacznie bardziej ograniczona forme, nieporownywalnie mniej miejsca i czasu na to.
Sublime pisze:
O czym tu dyskutować w takim razie...
O gustach generalnie sie nie dyskutuje, bo to nie ma sensu. Ty masz swoje odczucia, ja mam swoje, kazdy z 6 miliardow ludzi na tej planecie ma swoje. Czasem fajnie jest sie czyms podzielic, czasem fajnie jest o tym przeczytac, ale ilez mozna wysluchiwac gorzkich zalow?
Natomiast gdybys zaczal tematy nieco glebiej traktowac, z mniejszym odciskiem subiektywnym, a wiekszym obiektywnym zapewniam Cie, ze bylo by o czym dyskutowac.
A tak piszesz tylko o swoich odczuciach, greenocean i ja staramy sie, bez wiekszego skutku jak widze, pokazac Ci, ze swiat jest duzo wiekszy niz ten, ktory obecnie odbierasz.
Sublime pisze:
Oj tam nie wiemy, wystarczy przedstawić konkretny przykład. Jak już się uczepiłem tego Benevento, to już podrążymy;
Czy chcesz powiedziec, ze masz pewnosc, na podstawie przykladu dotyczacego czego innego i innych ludzi zupelnie nie zwiazanych z artysta, ze artysta robi to albo tamto swiadomie? Przeciez to jest kompletnie pozbawione jakiejkolwiek logiki.
Sublime pisze:
Szkoda, że nie dostrzega potencjału, jakim dysponuje. Przy takim koniunkturalnym podejściu można tylko rozłożyć ręce. Biernie podporządkowanie się sprzyjającym okolicznościom.
Spekulujesz. Zarowno na temat potencjalu jak i na temat podejscia.
Sublime pisze:
Niech sobie trafia, a jakże. Skoro to wystarcza, no to cóż... w produkcji muzyki wykalkulowanej na konkretny zysk nie upatruję niczego pozytywnego.
Poraz kolejny spekulujesz. Sa artysci, ktorzy zaczynajac swoja przygode mysla o pieniadzach, sa tez tacy, ktorzy kompletnie o to nie dbaja. Ci drudzy zazwyczaj cokolwiek osiagaja, bo zysk nie jest czyms, co steruje artysta (i nie tylko artysta). Dokladnie tak samo jest w biznesie. Sukces osiagaja ci, ktorzy mysla o celach i je konksekwentnie realizuja, a nie widza tylko kase. Polecam zainteresowanie sie tematem jak najbogatsi dochodzili do swoich fortun albo najpopularniejsi artysci do swojej popularnosci (sluchalnosci, dobioru). Jest sporo ksiazek z ciekawym spojrzeniem na ten temat.
Bywa oczywiscie, ze zysk dominuje i psuje czlowieka, natomiast ja nie jestem w stanie sobie wyobrazic akurat w przypadku Taco, zwyczajnie nie potrafie znalezc nawet punktu zaczepienia, ze to jest to o co artyscie chodzi.
Pop z definicji jest czyms, gdzie sa wieksze pieniadze, ale Taco nie jest tak komercyjny jak moglby byc. Wiekszosc artystow z rozumem inwestuje wiekszosc zarobionej kasy w swoje produkcje. Tak jest to inwestycja w zysk, ale przede wszystkim dla artysty jest to inwestycja w siebie i swoja tworczosc. Zeby to zrozumiec, trzeba choc troche porozmawiac albo popracowac z artystami, a nie sobie frywolnie fantazjowac na ten temat.
Sublime pisze:
Obawiam się, że ze słuchaczami Taco jest kompletnie inaczej. Ogólnie sam rap na przestrzeni lat wyraźnie ewoluował i chłopcy z problemami raczej szukają dalej jakichś raperów silących się na gangsterkę czy ulegają silnemu wpływowi tak zwanego "mumble rap", opartego na dość niewyraźnej melodeklamacji, trapowych podkładach, itd. (Kodak Black? Migos? Lil Pump?)
Spekulujesz. A w dodatku fantazjujesz. Problemy chlopcy maja rozne, nie tylko z prawem.
Sublime pisze:
Taco ze swoim produktem nie celuje w tę grupę.
Spekulujesz. Ja nie mam pewnosci czy Taco w ogole w cos celuje. Moze po prostu tworzy i nie mysli o tym? Ma bardzo rozne plyty, rzeczywicie mogace sie wydawac na pierwszy rzut oka, ze sa skierowane kompletnie do roznych odbiorcow, ale tak nie jest. Sam gatunek oraz uzyty jezyk wytycza dokladnie okreslona grupe odbiorcow.
Przyspiewki o PZPN? Przeciez tu kompletnie nie chodzi o PZPN ani o przyspiewki, to jest wyrazanie buntu, ktory przyjmuje rozne formy i wylewa sie mniej lub bardziej z kazdej doslownie plytym nawet w postaci prostych "przyspiewek".
Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy