Jean Michel JarreEquinoxe Infinity

Moderatorzy: fantomasz, monsoon, radek tymecki


PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#115396

Post autor: PM7 »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Belmondo pisze:
Nie wydaje mi sie. Znaczy w sensie zeby mial kasy wbrod z tantiem.
Natomiast zarowno artysta na dorobku jak i artysta dorobiony jeden i drugi musi traktowac swoja kariere jak biznes. Wpp. pierwszy nie zrobi kariery, a drugiego kariera zacznie sie sypac.
Może i tak, obawiam się jednak że gdyby wszyscy artyści traktowali swoją działalność jak biznes, to nie powstało by wiele wybitnych dzieł.

Co do Jarra, może i nie ma pieniedzy w bród ale parę milionów chyba zarobił, więc gdyby chciał, mógłby zająć się muzyką artystyczną.
Zdecydował inaczej.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#115397

Post autor: Belmondo »

greenocean pisze: tylko wykorzystał sposobność medialnego lansu w orientalnym kraju
Cos w tym zlego?
greenocean pisze: Nie od dziś wiadomo, że piractwo nakręca koniunkturę sprzedaży oryginałów.
To jest akurat jedynie obiegowa opinia. Ktos kiedys znany puscil taka plotke bo chcial usprawiedliwic swoja nieuczciwosc, reszta to podchwycila i poszlo. W kilku przypadkach byc moze szczesliwie to komus pomoglo, niemniej nigdy nie bylo to regula. Liczby i rynek temu przecza. Gdyby bylo inaczej, to:
- nie powstala by ani jedna firma, ktora zajmowalaby sie zabezpieczeniami wlasnosci intelektualnej,
- zadna firma produkujaca wlasnosc intelektualna nie wydawalaby tak ogromnych pieniedzy na zabezpieczenia,
- zadna firma produkujaca wlasnosc intelektualna nie wydawalaby tak ogromnych pieniedzy na marketing,
- nikt by tego nie scigal,
- nie powstalby streaming, albo przynajmniej powstalby troche pozniej, to samo dotyczy chmury (chmura jest bezposrednia odpowiedzia)
- nie powstaly by takie zabezpieczenia, ktore praktycznie uniemozliwiaja (choc moze lepszym okresleniem bylo by: czynia kompletnie nieoplacalnym) piractwo,
- nie istnialo by przelozenie ilosci sprzedanych plyt do ilosci odtworzeń w radiu i innych praktyk promocyjnych, kazdy wydawca obecnie to mierzy/liczy i jestem przekonany, ze tak dlugo jak istnieje promocja radiowa, czy w ogole jakakolwiek promocja, tak dlugo jest to jeden z podstawowych licznikow przy prognozowaniu sprzedazy plyt.
Oczywiscie 30 kilka lat temu nie bylo takich mozliwosci jak obecnie, nikt tego tez kiedys nie liczyl tak dokladnie jak teraz, dlatego trudno bylo z taka opinia polemizowac, zwlaszcza przy takiej skali akceptacji nieuczciwosci, zwlaszcza w demoludach o postsowieckiej mentalnosci.
greenocean pisze: Nie musi. To, że oni tak robią, nie oznacza przymusu. Oni tak chcą! Nikt nikogo nie zmusza do bycia "muzyczną prostytutką".
Fakt, zle okreslenie. Nie musza. Natomiast nie utozsamialbym tego kompletnie z muzyczna prostytucja. Od kiedy muzyka jest produktem, jesli artysta nie funckjonuje w rynkowych realiach, nie jest w stanie wyzyc w muzyki. Czy jest to prostystucja- zalezy kto jak daleko ma przesunieta granice akceptowalnoci tego w czyjejs glowie, ze muzyka jest towarem takim samym jak ziemniaki czy kapusta.
PM7 pisze: Może i tak, obawiam się jednak że gdyby wszyscy artyści traktowali swoją działalność jak biznes, to nie powstało by wiele wybitnych dzieł.
Wiekszosc nie traktuje i dlatego cierpi. To tez jeden z powodow, dla ktorych obecnie trudno mowic o powstawaniu dziel- nikt nie ma czasu na ich tworzenie, jak i nikt nie ma czasu na docenianie tego.
PM7 pisze: Co do Jarra, może i nie ma pieniedzy w bród ale parę milionów chyba zarobił, więc gdyby chciał, mógłby zająć się muzyką artystyczną.
On zawsze mial parcie na publike i wydaje mi sie, ze moze nawet gdyby chcial, nie za bardzo mialby atrybuty aby z tego cos wyszlo. I on pewnie dobrze o tym wie.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#115398

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:
Oczywiscie 30 kilka lat temu nie bylo takich mozliwosci jak obecnie, nikt tego tez kiedys nie liczyl tak dokladnie jak teraz, dlatego trudno bylo z taka opinia polemizowac, zwlaszcza przy takiej skali akceptacji nieuczciwosci, zwlaszcza w demoludach o postsowieckiej mentalnosci.
Postowiecka mentalność to jedno. Druga to to, że CD jest 4 funty tańsze niż przeciętne godzinne wynagrodzenie człowieka który w UK ma 30parę lat i zarabia raczej mniej niż niż inni w jego wieku. W Polsce jeżeli ktoś netto zarabia 5 tys. to zarabia więcej niż bardzo dobrze, a godzina jego pracy nadal nie wystarczy żeby kupić CD.

Jakbym miał płacić za wszystko czego nie usłyszałem w radiu, to bym nie usłyszał większości znanych mi utworów. Muzycznie byłbym bardziej wykluczony niż człowiek żyjący 100 lat temu, bo już nie ma w kawiarniach taperów, a na wsiach kapel grających jak tam grano od setek lat.
Belmondo pisze: Fakt, zle okreslenie. Nie musza. Natomiast nie utozsamialbym tego kompletnie z muzyczna prostytucja. Od kiedy muzyka jest produktem, jesli artysta nie funckjonuje w rynkowych realiach, nie jest w stanie wyzyc w muzyki.
Jak dużo umie to może. Może tak jak Chopin, żyć z lekcji a nie z koncertów.
Belmondo pisze: Wiekszosc nie traktuje i dlatego cierpi. To tez jeden z powodow, dla ktorych obecnie trudno mowic o powstawaniu dziel- nikt nie ma czasu na ich tworzenie, jak i nikt nie ma czasu na docenianie tego.
To jest jedna strona medalu.
Druga to to, że ludzie którzy mogli by być mecenasami, wolą wydawać nadmiar pieniędzy na whisky i kapcie do spalenia BMW.
Większość ludzi komplenie nie czuje współodpowiedzialności za osiągniecia ludzkości.
Belmondo pisze: On zawsze mial parcie na publike i wydaje mi sie, ze moze nawet gdyby chcial, nie za bardzo mialby atrybuty aby z tego cos wyszlo. I on pewnie dobrze o tym wie.
Jak gwiazdorzył i wydawał pieniądze, zamiast się uczyć, to i nie ma "atrybutów".



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#115400

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Postowiecka mentalność to jedno. Druga to to, że CD jest 4 funty tańsze niż przeciętne godzinne wynagrodzenie człowieka który w UK ma 30parę lat i zarabia raczej mniej niż niż inni w jego wieku. W Polsce jeżeli ktoś netto zarabia 5 tys. to zarabia więcej niż bardzo dobrze, a godzina jego pracy nadal nie wystarczy żeby kupić CD.

Jakbym miał płacić za wszystko czego nie usłyszałem w radiu, to bym nie usłyszał większości znanych mi utworów. Muzycznie byłbym bardziej wykluczony niż człowiek żyjący 100 lat temu, bo już nie ma w kawiarniach taperów, a na wsiach kapel grających jak tam grano od setek lat.
Nie kupuje tego argumentu. Jak cie nie stac na benzyne do samochodu, to po prostu nie jedziesz samochodem. Jak cie nie stac na bilet na samolot, nie lecisz samolotem. Jak cie nie stac na jedzenie w restauracji, nie jesz w restauracji. Dlaczego tu ma byc inaczej? Dyskutowalismy juz o tym. Ktos nawet (musman?) podnosil argument o potrzebie dostepu do sztuki. Tylko k...a za cos ktos ta sztuke musial wytworzyc i o tym juz nikt nie pomysli, bo za daleko od wlasnego nosa.
Patrzac na swoj nos, mam dosc szeroki gust muzyczny, ktory sie ksztaltowal wtedy, kiedy nie mialem wlasnej kasy, a rodzina wcale nie spala na pieniadzach, wrecz przeciwnie. To czego nie slyszalem w radiu moglem uslyszec na plytach winylowych. Nie moglem miec wszystkch. Kupowalem jedna plyte na pol roku i to tylko z tych, ktore byly w sklepie na polce, a polka nigdy nie byla wtedy pelna. Pozostala wieksza czesc poznawalem dzieki znajomym i ich roznym gustom, kazdy sluchal czego innego tez kupujac jedna, dwie plyty raz na kilka miesiecy. Rozumiem, ze dzis sie nikt nie spotyka zeby po prostu posluchac wspolnie muzyki, ale to nie jest kwestia braku kasy, tylko kwestia braku checi.
PM7 pisze: Jak dużo umie to może. Może tak jak Chopin, żyć z lekcji a nie z koncertów.
No nie wiem. Lekcje to tez rodzaj zarabiania i to wcale nie jest taka wzniosla praca, choc z pewnoscia szlachetniejsza.
PM7 pisze: Większość ludzi komplenie nie czuje współodpowiedzialności za osiągniecia ludzkości.
A tam osiagniecia. Wiekszosc ludzi kompletnie nie czuje wspolodpowiedzialnosci za ludzkosc.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115401

Post autor: greenocean »

Belmondo, ja nie wiem, czy cokolwiek złego. Dla mnie to po prostu słabe, Jarre to korporacyjna marionetka. Nie ufam mu, jest mało wiarygodny jako samodzielny twórca w latach 1976-1993. Przed i po, tak - jest wiarygodny. Tyle, ile umiał, tyle jest w stanie samodzielnie pociągnąć dzisiaj. Dlatego to takie mizerne. Tak uważam.

Odnośnie piractwa. Mi chodziło o brak rynku w krajach - w których Jarre był bogiem, Dla nas w socjalizmie, to nie był produkt rynkowy (jak dzisiejsza celebra gwiazdek na "ściance"). To było poza zasięgiem, nieosiągalne totalnie. To nabrało niemal duchowej wartości - zostało wyidealizowane. I to z pewnością miało wpływ na nasze przemiany w latach 90, Kto wtedy nie kupował oryginałów na CD swoich "ukochanych artystów"??? Człowiek głodował - a płytę kupił!



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#115402

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze:
Nie kupuje tego argumentu. Jak cie nie stac na benzyne do samochodu, to po prostu nie jedziesz samochodem. Jak cie nie stac na bilet na samolot, nie lecisz samolotem. Jak cie nie stac na jedzenie w restauracji, nie jesz w restauracji. Dlaczego tu ma byc inaczej?
Bo wyprodukowanie benzyny czy przelot samolotu kosztuje. Koszt piractwa muzycznego jest po stronie pirata, a nie stronie twórcy utworu.
W ogóle przez większą częśc historii cywilizacji europejskiej, było tak że prawo do wynagrodzenia miał wytwórca kopii dzieła, a nie twórca dzieła, począwszy od czasów starożytnych, aż po nowożytne.
W ogóle prawa autorskie w nowoczesnym rozumieniu zostały stworzone by chronić interesy wydawców, a nie twórców.
Poza tym, jeżeli kogoś nie stać na płytę to i tak piractwo z jego strony nie czyni szkód twórcy, bo i tak by tej płyty nie kupił.
Szkody czyni ten, kogo stać, a piraci.
Belmondo pisze: Dyskutowalismy juz o tym. Ktos nawet (musman?) podnosil argument o potrzebie dostepu do sztuki. Tylko k...a za cos ktos ta sztuke musial wytworzyc i o tym juz nikt nie pomysli, bo za daleko od wlasnego nosa.
Belmondo pisze: Pozostala wieksza czesc poznawalem dzieki znajomym i ich roznym gustom, kazdy sluchal czego innego tez kupujac jedna, dwie plyty raz na kilka miesiecy.
Czyli uzyskiwałeś dostęp do dzieła, nie płacąc za nie. Czym różniłeś się zatem od pirata który nie korzysta z nielegalnej kopii przez cały czas, a jedynie sporadycznie? Chyba tylko przyzwyczajeniem społecznym do nazywania obu praktyk, chociaż ich skutek jest ten sam.
Belmondo pisze: No nie wiem. Lekcje to tez rodzaj zarabiania i to wcale nie jest taka wzniosla praca, choc z pewnoscia szlachetniejsza.
Nie wiem czy szlachetniejsza czy nie, jeżeli już to zależy od pobudek. Z nauczania też można ciągnąć kasę, robić to źle i nie przejmować się czynionymi szkodami.

Ani genialny wynalazca, ani inżynier, ani artysta, nie muszą być dobrymi biznesmenami, zdarza się że są fatalnymi. Mówię jedynie że muzyk może zarabiać też w inny sposób żyjąc z muzyki, a także, jak już wspomniałem wcześniej, po osiągnięciu pewnego poziomu zakumulowanych przychodów, nie musiałby prowadzić biznesu żeby mieć środki na działania artystyczne- jednak nie zauważyłem żeby popularni muzycy masowo rzucali dobrze sprzedający się kierunek swoich działań w sytuacji kiedy stać ich już na to żeby zająć się wyłącznie muzyką artystyczną. Dlatego sądzę że muzyka biznesowa i muzyka artystyczna to są dwa zupełnie różne rodzaje działalności których nie należy ze sobą mieszać, nie w tym sensie że nikt nie powinien tak działać, tylko w sensie że bardzo niewielu ludzi ma szeroko rozumiane możliwości (od swoich cech mentalnych, po to czy ich rodziców było stać na edukację muzyczną albo czy stać go było na konieczne wydatki w początkach kariery) by robić jedno i drugie, i zapewne jest tak, że najczęściej albo ktoś potrafi prowadzić biznes muzyczny i jest kiepskim artystą, albo ktoś jest dobrym artystą ale nie potrafi działać biznesowo bo nie potrafi rozpoznać gruntu, zdobyć właściwych kontaktów, albo po prostu dostaje załabnięcia zdolności twórczych gdy ma zrobić coś co się ma spodobać docelowej grupie klientów, a nie jemu.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#115403

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Bo wyprodukowanie benzyny czy przelot samolotu kosztuje. Koszt piractwa muzycznego jest po stronie pirata, a nie stronie twórcy utworu.
Nie nie nie i jeszcze raz nie. Nie stac cie na plyte- nie kupujesz plyty. Koszt wyprodukowania benzyny utozsamaiaj z wyprodukowaniem dziela, a nie z kosztem piractwa, koszt piractwa nie ma tu nic do rzeczy. Jest zaledwie niewielka czescia obnizajaca nielegalnie uzyskiwane przychody.
A dzisiaj to juz w ogole jest niepowaznym taki argument podnosic, kiedy muzyka dla sluchacza jest dostepna praktycznie za darmo, tyle, ze sobie musi reklame odsluchac od czasu do czasu. Tylko oczywiscie reklamy tez sa zle, bo pan hrabia zyczy sobie sluchac muzyke bez przerywania.
PM7 pisze: W ogóle przez większą częśc historii cywilizacji europejskiej, było tak że prawo do wynagrodzenia miał wytwórca kopii dzieła, a nie twórca dzieła, począwszy od czasów starożytnych, aż po nowożytne.
W ogóle prawa autorskie w nowoczesnym rozumieniu zostały stworzone by chronić interesy wydawców, a nie twórców.
Poza tym, jeżeli kogoś nie stać na płytę to i tak piractwo z jego strony nie czyni szkód twórcy, bo i tak by tej płyty nie kupił.
Poniewaz zazwyczaj wytworca legalnej kopii/wydawca ponosi najwieksze koszty, ma tez najwieksze prcychody i w zwiazku z tym musi lepiej je chronic, bo ponosi wieksze ryzyko, wyklada pieniadze zanim dojdzie do sprzedazy. Proste jak drut. O tym tez juz dyskutowalismy. Nikt nie bral pod uwage, ze wytworzenie kopii to zaledwie maly kroczek w calym lancuszku wydawniczym i promocyjnym, co kosztuje i to nie malo i przed wszystkim trzeba placic z gory zeby miec jakiekolwiek przychody. Nikt tez nie bral pod uwage tego, ze gdyby nie wydawca/wytworca kopii, to artysta by nie istnial.
PM7 pisze: Szkody czyni ten, kogo stać, a piraci.
Nie. Dzielenie ludzi na tych, ktorych stac i na tych ktorych nie stac aby pominac najbardziej szkodliwy komponent calej ukladanki, to jest zaciemnianie prostego tematu. Szkody czyni pirat, bo po pierwsze wytwarza kopie nielegalnie, po drugie wzbogaca sie nielegalnie, na czym tworca i wydawca zazwyczaj traca.
Domyslam, sie ze trudno to zrozumiec ludziom, ktorzy nigdy nic nie wytworzyli co by bylo cos warte i dlatego deprecjonuja wartosc wkladana w wytworzenie a pozniej w wyprodukowanie i wypromowanie dziela i staraja sie wybielic dzialania pirata, ktory bogaci sie na proznosci i lenistwie w/w ludzi. A wszystkim co nie mysla sie wydaje, ze to wydawca jest ten zly, a pirat po prostu robi dobrze ludziom, k..a mac. Odwracanie kota ogonem to jest. Jak wydawca zarabia to jest zle, jak pirat zarabia to jest dobrze.
Wszystko w tym kraju jest na odwrot. Przeciez do niedawna dobry byl ten, kto dawal i kto bral w lape, a niedobry byl ten, ktory odmawial. W tym kraju dlugo nie bedzie dobrze, dopoki bedzie istniec nawet niewielka akceptacja czegokolwiek nieleglanego.
PM7 pisze: Czyli uzyskiwałeś dostęp do dzieła, nie płacąc za nie. Czym różniłeś się zatem od pirata który nie korzysta z nielegalnej kopii przez cały czas, a jedynie sporadycznie? Chyba tylko przyzwyczajeniem społecznym do nazywania obu praktyk, chociaż ich skutek jest ten sam.
Przede wszystkim niepubliczny odsluch muzyki byl i jest calkowicie legalny. Pirat nie korzysta, tylko nielegalnie kopiuje i nielegalnie sie wzbogaca, taka jest roznica.
Tak na marginesie i tak kazdy chcial i robil wszystko aby miec te same plyty co kolega, zeby sluchac w domu wtedy kiedy mial na to ochote.
Naprawde, porownanie sluchacza do pirata jest porownaniem jablka do zgnilej gruszki.
PM7 pisze: po osiągnięciu pewnego poziomu zakumulowanych przychodów, nie musiałby prowadzić biznesu żeby mieć środki na działania artystyczne- jednak nie zauważyłem żeby popularni muzycy masowo rzucali dobrze sprzedający się kierunek swoich działań w sytuacji kiedy stać ich już na to żeby zająć się wyłącznie muzyką artystyczną.
Bo to tak nie dziala. Przede wszystkim wiekszosc normalnych artystow nie kumuluje przychodow, tylko je inwestuje i to najczesciej w swoja tworczosc. I zeby istniec na rynku musi inwestowac coraz wiecej, tak jak kazda "zdrowa" organizacja komercyjna aby mogla sie rozwijac. Bo jesli sie nie rozwija, to w koncu upada. Tez proste jak drut. Niestety tez nie zrozumiale dla tych, ktorzy nigdy nic komercyjnie nie zrobili na swoje konto i im sie wydaje m.in, ze co najmniej 3/4 przygptowan kazdego koncertu artysta dostaje za czapke sliwek a reszta robi sie sama.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115404

Post autor: greenocean »

Belmondo pisze: Nie. Dzielenie ludzi na tych, ktorych stac i na tych ktorych nie stac aby pominac najbardziej szkodliwy komponent calej ukladanki, to jest zaciemnianie prostego tematu. Szkody czyni pirat, bo po pierwsze wytwarza kopie nielegalnie, po drugie wzbogaca sie nielegalnie, na czym tworca i wydawca zazwyczaj traca.
Domyslam, sie ze trudno to zrozumiec ludziom, ktorzy nigdy nic nie wytworzyli co by bylo cos warte i dlatego deprecjonuja wartosc wkladana w wytworzenie a pozniej w wyprodukowanie i wypromowanie dziela i staraja sie wybielic dzialania pirata, ktory bogaci sie na proznosci i lenistwie w/w ludzi. A wszystkim co nie mysla sie wydaje, ze to wydawca jest ten zly, a pirat po prostu robi dobrze ludziom, k..a mac. Odwracanie kota ogonem to jest. Jak wydawca zarabia to jest zle, jak pirat zarabia to jest dobrze.
Wszystko w tym kraju jest na odwrot. Przeciez do niedawna dobry byl ten, kto dawal i kto bral w lape, a niedobry byl ten, ktory odmawial. W tym kraju dlugo nie bedzie dobrze, dopoki bedzie istniec nawet niewielka akceptacja czegokolwiek nieleglanego.
Ja myślę, że to niepotrzebny gniew. Jak długo przeciętny (biedny) Polak będzie patrzył się cenowo na legalną płytę jak na dobro luksusowe, tak długo będzie piractwo i całe szczęście, że ono jest. Dla szarych obywateli, piraty są wciąż dostępem do kultury wyższej, niż medialna papka.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115405

Post autor: greenocean »

Belmondo pisze:Fakt, zle okreslenie. Nie musza. Natomiast nie utozsamialbym tego kompletnie z muzyczna prostytucja. Od kiedy muzyka jest produktem, jesli artysta nie funckjonuje w rynkowych realiach, nie jest w stanie wyzyc w muzyki. Czy jest to prostystucja- zalezy kto jak daleko ma przesunieta granice akceptowalnoci tego w czyjejs glowie, ze muzyka jest towarem takim samym jak ziemniaki czy kapusta.
U mnie był cudzysłów, pewna umowność, takie "oczko". Przecież ja też nie utożsamiam tego kompletnie. A rynkowe realia?
"sztuka zdechnie, smród zostanie" ;)



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#115406

Post autor: Belmondo »

greenocean pisze: Ja myślę, że to niepotrzebny gniew. Jak długo przeciętny (biedny) Polak będzie patrzył się cenowo na legalną płytę jak na dobro luksusowe, tak długo będzie piractwo i całe szczęście, że ono jest. Dla szarych obywateli, piraty są wciąż dostępem do kultury wyższej, niż medialna papka.
A tam gniew :D. Chwilowa irytcja. Piraty sa tak samo dostepem do kultury wyzszej jak i nizszej.
Nie moge sie zgodzic z tym, ze to szczescie, ze piractwo jest. Jesli pirat by opodatkowywal swoje przychody i jeszcze do tego wyplacal czesc artystom, bo przeciez niektorzy oficjalnie twierdzili, ze robili dobrze artystom, to wtedy moglbym poweidziec, ze szczescie, ze jest. Przynajmniej byla by to konkurencja dla wydawnictw. A tak pieniadze trafiaja wlasnie m.in. na
whisky i kapcie do spalenia BMW.
Wydaje kilkadziesiat tysiecy zlotych rocznie na ochrone niewielkiej czesci swojej wlasnosci intelektualnej. NIe mowiac o innych kosztach zwiazanych z obsluga prawna, bo garstka nieuczciwych ludzi miesza reszcie w glowach bazujac na ludzkiej bezmyslnosci. Naprawde wolalbym wydac te pieniadze na prezenty pod choinke dzieciakom z domu dziecka albo zeby dolozyc sie do operacji ratujacych czyjes zycie czy zdrowie.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#115409

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze: Bo wyprodukowanie benzyny czy przelot samolotu kosztuje. Koszt piractwa muzycznego jest po stronie pirata, a nie stronie twórcy utworu.
Nie nie nie i jeszcze raz nie. Nie stac cie na plyte- nie kupujesz plyty. [/quote]

Owszem nie kupuję. Wykonuję kopię na swój użytek albo nie korzystam z dzieła wcale, w przypadku skrajnym nawet nie wiem że dane dzieło istenieje, więc nie kupię go nawet gdy będzie mnie stać.
Belmondo pisze: to artysta by nie istnial.
Oczywiście że by istniał. Tak samo jak dobre dzieło jest dobre nawet kiedy nigdy nie wyszło z szuflady, a złe jest złe nawet jeżeli zarobiło miliard wyświetleń.
Belmondo pisze: Nie. Dzielenie ludzi na tych, ktorych stac i na tych ktorych nie stac aby pominac najbardziej szkodliwy komponent calej ukladanki, to jest zaciemnianie prostego tematu.
Ależ oczywiście że tak. Jeżeli ktoś nie ma pieniędzy, to i tak nie kupi płyty. Nie można tracić przychodów jeżeli ich źródło nigdy nie istniało.
Belmondo pisze: Szkody czyni pirat, bo po pierwsze wytwarza kopie nielegalnie, po drugie wzbogaca sie nielegalnie
Ale teraz mówisz o bazarowym piractwie dla zysku w latach 90tych. W dobie internetu to nie ma już sensu, ja rozumiem piractwo przez wykonanie nielegalnej kopii na użytek własny, a to w skutkach nie różni się niczym od słuchania płyty znajomego, albo pożyczenia legalnych nut, wyuczenia się na pamięć i wykonywania utworu na użytek własny.
Może w jakiejś formie istnieje jeszcze komercyjne piractwo, ale nigdy o nim nie słyszałem ani z niego nie korzystałem.
Belmondo pisze: Domyslam, sie ze trudno to zrozumiec ludziom, ktorzy nigdy nic nie wytworzyli co by bylo cos warte
Myślę że wykopanie kanału jest warte dużo więcej niż dobrze ponad połowa współczesnej muzyki.
Belmondo pisze: Wszystko w tym kraju jest na odwrot. Przeciez do niedawna dobry byl ten, kto dawal i kto bral w lape, a niedobry byl ten, ktory odmawial. W tym kraju dlugo nie bedzie dobrze, dopoki bedzie istniec nawet niewielka akceptacja czegokolwiek nieleglanego.
To jest przystosowanie do chorych systemów politycznych jakie tu rządziły przez dziesiątki lat.
Belmondo pisze: Czyli uzyskiwałeś dostęp do dzieła, nie płacąc za nie. Czym różniłeś się zatem od pirata który nie korzysta z nielegalnej kopii przez cały czas, a jedynie spoadycznie? Chyba tylko przyzwyczajeniem społecznym do nazywania obu praktyk, chociaż ich skutek jest ten sam.
Belmondo pisze: Tak na marginesie i tak kazdy chcial i robil wszystko aby miec te same plyty co kolega, zeby sluchac w domu wtedy kiedy mial na to ochote.
Naprawde, porownanie sluchacza do pirata jest porownaniem jablka do zgnilej gruszki.
Tak jak mówiłem, jeżeli pożyczę legalną kopię nut, wyuczę się utworu na pamięć i oddam nuty, to praktycznie wykonam kopię tych nut, tylko że zapisaną nie na papierze, a w moim mózgu, czyli inny jest tylko nośnik informacji. Mówisz jakbyś przedstawiał dedukcyjnie uzasadniony argument, a tak nie jest, bronisz jedynie interesów grupy do której należysz. Miałbyś rację, gdyby chodziło jedynie o piractwo polegające na wykonywaniu nielegalnych kopii na sprzedaż. W innym przypadku, nie wiemy jakie rozwiązanie jest dobre, żeby to stwierdzić należało by użyć obliczeniowych nauk społecznych, a i tak skończyłoby się kłótnią o zinterpretowanie otrzymanych danych.
Belmondo pisze: Bo to tak nie dziala. Przede wszystkim wiekszosc normalnych artystow nie kumuluje przychodow, tylko je inwestuje i to najczesciej w swoja tworczosc.
W przerwach jak nie płacą wielotysięcznych kar za demolowanie pokoi hotelowych.
Belmondo pisze: I zeby istniec na rynku musi inwestowac coraz wiecej, tak jak kazda "zdrowa" organizacja komercyjna aby mogla sie rozwijac. Bo jesli sie nie rozwija, to w koncu upada. Tez proste jak drut.
Bzdura, właśnie rozwój potrafi położyć organizację, kiedy pcha się na zbyt trudny odcinek rynku albo jej rozmiary przestają przystawać do stosowanego modelu zarządzania.
Większość wieloletnio działających film wchodzi w stan równowagi kiedy się nie rozwijają ani nie kurczą.
Belmondo pisze: Niestety tez nie zrozumiale dla tych, ktorzy nigdy nic komercyjnie nie zrobili na swoje konto i im sie wydaje m.in, ze co najmniej 3/4 przygptowan kazdego koncertu artysta dostaje za czapke sliwek a reszta robi sie sama.
Do me a favor, jeżeli ktoś doszedł do tego że stać go na kilka domów i Bentleya inwestowanie pieniędzy w biznes jest jedynie przejawem chciwości/bardzo wybujałych potrzeb, bo gdyby te pieniądze wydał na jeden dom i samochód w normalnej cenie, zostałoby mu dość pieniędzy żeby żyć z % od kapitału i nie musieć prowadzić biznesu do końca życia.
Gdyby chodziło o tworzenie dobrej muzyki, zupełnie by to wystarczyło, ale najwyraźniej chodzi o coś innego.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Belmondo
Habitué
Posty: 5846
Rejestracja: 10 maja 2004, 12:59
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka !!!
Status: Offline

#115410

Post autor: Belmondo »

PM7 pisze: Oczywiście że by istniał. Tak samo jak dobre dzieło jest dobre nawet kiedy nigdy nie wyszło z szuflady, a złe jest złe nawet jeżeli zarobiło miliard wyświetleń.
Sensu stricte tak. Natomiast jako artysta nie. Artysta, ktory nie pokazuje sie, nie koncertuje- znika.
PM7 pisze: Ależ oczywiście że tak. Jeżeli ktoś nie ma pieniędzy, to i tak nie kupi płyty.
To jest nieprawda. Wielu ludzi w tym kraju wydaje wiecej niz ma i zyje ponad stan. Dlatego rynek kredytow tak swietnie sie kreci.
PM7 pisze: Ale teraz mówisz o bazarowym piractwie dla zysku w latach 90tych. W dobie internetu to nie ma już sensu,
Nie, mowie o piractwie rowniez wspolczesnym. Sa tacy, ktorzy wykonuja kopie czegostam dla fanu, inni dla pokazania, ze mozna, a jeszcze inni, najliczniejsi- dla kasy.
PM7 pisze: ja rozumiem piractwo przez wykonanie nielegalnej kopii na użytek własny,
Wykonanie kopii na uzytek wlasny (czyli bez czerpania korzysci) nie jest piractwem. Jest to calkowicie legalne dzialanie, o ile dana licencja nie stanowi inaczej.
PM7 pisze: Może w jakiejś formie istnieje jeszcze komercyjne piractwo, ale nigdy o nim nie słyszałem ani z niego nie korzystałem.
Och istnieje w przeroznych formach. Takim najbardziej glosnym przykladem bylo (jest) kopiowanie przec chinczykow np. samochodow, ktore wygladaja jak oryginaly. Niestety ustwodastwo nie jest sobie w stanie z tym poradzic.
PM7 pisze: Myślę że wykopanie kanału jest warte dużo więcej niż dobrze ponad połowa współczesnej muzyki.
Byc moze, wiekszosc jednak widzi sam kanal i nie zdaje sobie sprawy z tego, ze w wykopanie kanalu ktos wlozyl pot i pieniadze. To samo odnosi sie do muzyki i w ogole wszelkiej wartosci intelektualnej.
PM7 pisze: Tak jak mówiłem, jeżeli pożyczę legalną kopię nut, wyuczę się utworu na pamięć i oddam nuty, to praktycznie wykonam kopię tych nut, tylko że zapisaną nie na papierze, a w moim mózgu, czyli inny jest tylko nośnik informacji.
Zgadza sie. Natomiast samo skopiowanie nie niesie za soba zadnych skutkow w stosunku do autora nut.
PM7 pisze: Miałbyś rację, gdyby chodziło jedynie o piractwo polegające na wykonywaniu nielegalnych kopii na sprzedaż.
J.w. gdyby z tego nie bylo kasy, nie bylo bu checi.
PM7 pisze: W przerwach jak nie płacą wielotysięcznych kar za demolowanie pokoi hotelowych.
O tym juz tez dyskutowalismy. Nie wszyscy, a raczej mniejszosc demoluje. NIe jest to jednak regula.
PM7 pisze: Bzdura, właśnie rozwój potrafi położyć organizację,
Potrafi. Nie jest to jednak regula. Regula jest zdrowy rozwoj.
PM7 pisze: Do me a favor, jeżeli ktoś doszedł do tego że stać go na kilka domów i Bentleya inwestowanie pieniędzy w biznes jest jedynie przejawem chciwości/bardzo wybujałych potrzeb
To nIe bylo by (w kazdym razie nie musi byc) przejawem chciwosci, tylko bardziej lenistwa.
A idzie dalej w wiekszosci przypadkow dlatego, ze mu sie chce. Wiekszosc tych, ktora doszla do bentleya i kilku domow nigdy nie myslala o fortunie jako celu. Tobie tez proponuje poczytac o tym, zeby zdac sobie sprawe z tego dlaczego ludzie cos robia.


Let us be thankful we have commerce. Buy more. Buy more now. Buy. And be happy

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115411

Post autor: jman »




Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#115412

Post autor: PM7 »

Belmondo pisze: To jest nieprawda. Wielu ludzi w tym kraju wydaje wiecej niz ma i zyje ponad stan. Dlatego rynek kredytow tak swietnie sie kreci.
Życie ponad stan może być tylko chwilowe. Jeżeli kredyt nie został zainwestowany w coś potrzebnego do uzyskania lub podniesienia przychodów, wychodzi biedniejszy o koszty kredytu, więc długofalowo człowiek który żyje ponad stan jest jeszcze biedniejszy.
Belmondo pisze: Zgadza sie. Natomiast samo skopiowanie nie niesie za soba zadnych skutkow w stosunku do autora nut.
Jak to nie? Sprzeda mniej kopii.

Belmondo pisze: To nIe bylo by (w kazdym razie nie musi byc) przejawem chciwosci, tylko bardziej lenistwa.
A idzie dalej w wiekszosci przypadkow dlatego, ze mu sie chce. Wiekszosc tych, ktora doszla do bentleya i kilku domow nigdy nie myslala o fortunie jako celu. Tobie tez proponuje poczytac o tym, zeby zdac sobie sprawe z tego dlaczego ludzie cos robia.
A skąd mam wiedzieć że to nie jest dorabianiem ideologii po fakcie?
Jeżeli ktoś zarobił fortunę, sprzedając nagrania czegoś co brzmi jak walenie młotkiem po garnku, to raczej prościej jest mu kontynuować ten biznes niż nagle uczyć się pisania dobrej fugi.
Historia rozprawi się z personami pokroju Steva Jobsa i resztą fraudów, szkoda tylko że przyjdą następni sprzedawcy badziewia dorabiający legendę do swoich biznesów, tak jak Jarre dorabia do swoich nowych albumów.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#115413

Post autor: Sublime »

jman pisze:[bbvideo=560,315]https://www.youtube.com/watch?v=mULr-gnkHtg[/bbvideo]
Tutaj to już aż do bólu przypomina melodyjne granie rodem z Magnetic Fields czy Rendez-Vous. W drugiej minucie mamy całkiem zgrabny mostek, ale tu dalej mógłbym wypominać to co mówiłem na samym początku i o czym też @jman wspomina - no wtórne to niesamowicie.

Jeśli to, co tu widzimy jest szykowane na okładkę albumu, to nawet nie wygląda to najgorzej... gdyby pozbyć się wszelkich napisów z tej grafiki.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115414

Post autor: jman »

no wtórne to niesamowicie.
Niestety :( Sam bawię się w muzykę i gdybym wymyślił takie progresje to skasowałbym je od razu, mając poczucie, że to poziom dla dzieci :)

JMJ nie musi być oczywiście innowacyjny. Ale do diabła, niech te kompozycje będą choć trochę złożone :/ Tymczasem mamy dziecinną melodyjkę podrasowaną efektami mającymi prawdopodobnie budować emocje, a które dają tylko jeden rezultat: kicz.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115415

Post autor: greenocean »

Eq Inf. Movement II. Poszczególne "wejścia" kolejnych patternów wyliczone tak przewidywalnie, że aż boli. Rozbudowująca się sekwencja do pierwszej minuty jest BANALNA, Ot, w trackerze ułożone "cegiełki" na 16 (4+4+4+4)
Budowa sekwencji : na główny motyw dołożone oktawki, potem pasaże akordów i kwintowe uwypuklenie całości. No naprawdę banał. Harmonicznie? No tu troszkę ciekawiej. Akordy a-G-F, a-G-F... Kompozytor "myli" słuchacza, że jesteśmy w tonacji a-moll, ale to zwodnicze! Bo kompozycja jest oparta na C-dur, a akord a-moll jest mediantą górną (toniką VI stopnia) :D
I za ten "myk" Jarre ma plusik. Bo dopiero w 2 minucie mamy "finalne" C-dur, gdzie to kołowanie funkcyjne jest osnową całej melodii w tym kawałku.
2 minuta... Dlaczego kompozytor przechodzi w ten łącznik? Ledwie ukazał 4-krotnie powtórzony motyw melodyczny i... już? Co w łączniku...? a-F-e-G. "Nowością" jest akord e-moll, będący mediantą dolną (akord III stopnia, przechodzący na dominantę G). Linia basowa od drugiego powtórzenia motywu :D podkreśla kontrapunktycznie te akordy i znowu wracamy do głównej sekwencji...
Sekwencja powtórzona, znowu 4 krotny motyw melodyczny, gdzie w 3 i 4 powtórzeniu wchodzi kontrapunkt do melodii i finalne C-dur... przechodzące przy zaniku w c-moll...

Podsumowanie: Kompozycja jest rozbudowaną skalą C-dur, gdzie cała zabawa harmoniczna polega na przejściach poszczególnych stopni i to jest tą "jarre'ową melodyjką"... (jeden + na korzyść wykorzystania harmonii na poziomie 15 latka) Melodia? Oparta na akordowych przejściach, sama w sobie nie stanowi opozycji do harmonii, ona jest do bólu "uzależniona" od tych pochodów akordowych, które omówiłem. I przez to jest mdława. "Ładna", jarre'owa, ale cieniutka. Reszta jeszcze gorsza! Wszystko patternowe, wyliczalne, nudne, brak dynamiki, rytmika jest jakimś niezauważalnym tłem (kiedyś rytmika była punktem charakterystycznym u Jarre'a, a dzisiaj? Kupa blada), metrum ciągle parzyste na 4+4+4+4... Artykulacja? Brzmienia? Czy tam się coś ciekawego dzieje? Instrumentacja? Gdzie te "analog as possible" ja się pytam?



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115416

Post autor: greenocean »

Ej, ale w pierwszych 15 sekundach są bulgoty, czyli nawiązał do Equinoxe :lol:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115418

Post autor: jman »

Bo dopiero w 2 minucie mamy "finalne" C-dur
...przy którym załamałem ręce. Absolutny banał. Byłoby mi wstyd puszczać coś takiego pod takim nazwiskiem. Ale, sądząc po reakcjach na FB, odbiorcy się cieszą.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#115419

Post autor: Sublime »

Środowiska fanatyków staram się zrozumieć i ciężko byłoby ich przekonać, że Mistrz jednak już swoimi dziełami no nie rzuca każdego możliwego słuchacza na kolana... :hi:
greenocean pisze:Ej, ale w pierwszych 15 sekundach są bulgoty, czyli nawiązał do Equinoxe :lol:
No właśnie, fundamentalna kwestia! Ja myślę, że już w tej kwestii zjada całą dyskografię od Chronologie na śniadanie, albo co najmniej od Teo&Tea :oops:

Bądźmy szczerzy, tu już niestety czasu nie da się gonić wiecznie - tak jak w przypadku dziadka Klausa, który na Silhouettes nudzi w dość charakterystyczny sposób, choć też całość cierpi na chorobę prostoty i banału środków wyrazu. Obydwoje próbują grać na swój stary sposób, tyle że te ich muzyczne próby w obecnym czasie są mocno przeciętne pod wieloma względami.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

greenocean
Zweryfikowany
Doświadczony
Posty: 80
Rejestracja: 24 mar 2009, 0:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Giżycko
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

#115420

Post autor: greenocean »

Cieszą się, bo Jarre jest specem od celebry i niejedno pokolenie nabił w butelkę.
Ostatnio zmieniony 08 paź 2018, 22:30 przez greenocean, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat