Jean Michel JarreEquinoxe Infinity

Moderatorzy: fantomasz, monsoon, radek tymecki


tmayonez
Małomówny
Posty: 12
Rejestracja: 16 lis 2018, 9:26
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: programista
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 48
Status: Offline

#115658

Post autor: tmayonez »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Witajcie
Jestem tutaj "nowy", choć przyglądam się dyskusjom od jakiegoś czasu. Od lat jestem (powiedzmy) fanem JMJ, aczkowlwiek od dłuższego czasu mam (podobnie jak wy) mieszane uczucia co do jego twórczości od 2000r.

Ale wracając do meritum. Byłem wczoraj na odsłuchu w Trójce. Przyjemne doświadczenie, sprzęt i dźwięk świetny. Ciekawostką było to, że album był puszczony z laptopa JMJ z Ableton Live (ścieżka audio). Dyskusja po odsłuchu była dość ciekawa. Szkoda, że JMJ "zmył" się szybko i nie było autografów.
Sam album ma swoje mocne i słabe strony. Trzy tracki zdecydowanie odbiegają poziomem od pozostałych (na minus). Są to: Flying Totems (trochę jakby zbyt prymitywne i amatorskie), Robots don't cry (drażni ten chaotyczny melotron, aż się prosi tutaj o jakąś ciekawą linię melodyczną) i Infinity (kiczowate euro-disco, nie mam pojęcia jaki był zamysł umieszczenia tego tutaj). Te utwory obniżają zdecydowanie poziom albumu.
Reszta jest ciekawa. Jest kilka odbiegających od stylu JMJ tracków, patetyczny początek a'la Vangelis, ciekawy Movement 4, i urzekający Movement 9. Znalazło się tutaj fajnie prze-aranżowane Coachella opening (Movement 8 ze wstępem w postaci Movement 7). Czuć niedosyt, bo dość mocny Movement 10 jakoby rozkręca atmosferę, a to już koniec...
Ogólnie dość ciekawy album, na pewno lepszy od Oxygene 3. Brakuje jakiegoś melodyjnego kawałka, który często jest obecny w albumach jarre'a (jak np. Oxygene IV). Może miał być nim Movement 6 (Infinity), no ale nie wyszło...



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

piotrasz
Ekspert
Posty: 153
Rejestracja: 11 sie 2005, 1:24
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: wolny
Zainteresowania: Jarre i długo, długo nic...
Płeć:
Status: Offline

#115659

Post autor: piotrasz »

Słuchając Equinoxe Infinity ma się nieodparte wrażenie, że jej autorem nie jest sam JMJ, tylko przypadkowa osoba lub zespół ludzi, którzy dostali zlecenie na tę płytę. Efektem tego są aż nadto czytelne, usilne próby nawiązywania w barwach oraz stylu do oryginalnego Equinoxe`a. Przy czym całkowicie bez dobrego pomysłu. Wydaje się więc, że komercja zabiła kolejną płytę JMJ...


"lepsze jest wrogiem dobrego"

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Tellur
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 251
Rejestracja: 26 paź 2008, 22:28
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Klaus Schulze, Tangerine Dream, Ian Boddy, Redshift, ARC, Mike Oldfield, Vangelis
Zawód: Tłumacz
Zainteresowania: Berliner Schule, IDM
Płeć:
Wiek: 38
Status: Offline

#115660

Post autor: Tellur »

"Byłem wczoraj na odsłuchu w Trójce."

Kurde, pytałem się, czy ktoś idzie :D.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

piotrasz
Ekspert
Posty: 153
Rejestracja: 11 sie 2005, 1:24
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: wolny
Zainteresowania: Jarre i długo, długo nic...
Płeć:
Status: Offline

#115661

Post autor: piotrasz »

Tellur pisze:"Byłem wczoraj na odsłuchu w Trójce."

Kurde, pytałem się, czy ktoś idzie :D.
Jeśli chodzi o mnie, do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy wybiorę się. Potem trzeba było użyć odrobinę sprytu aby znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. :wink:
Niestety nie odważyłem się publicznie zadać żadnego z pytań z wcześniejszej listy. Liczyłem jednak na chwilę prywatnej rozmowy z JMJ, gdyż Fiona poznając mnie, przyjaźnie się uśmiechnęła i pomachała ze swojego miejsca. Jednak jak już było pisane, pomimo wcześniejszych zapewnień ze strony organizatorów spotkania, JMJ z Fioną wyszli szybko ze studia w towarzystwie redaktora Metza. Później tylnym wyjściem opuścili budynek radia, następnie za przyciemnionymi szybami Mercedesa wyjechali boczną bramą. Zdezorientowani fani, czekali zatem niepotrzebnie w holu Trójki. Jedynym wytłumaczeniem tego mogła być już późna pora dnia (ok. 23.00) i widoczne u JMJ zmęczenie, a także zapewne napięty grafik spotkań w dniu następnym (typu Audio Show i inne).


"lepsze jest wrogiem dobrego"

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Tellur
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 251
Rejestracja: 26 paź 2008, 22:28
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Klaus Schulze, Tangerine Dream, Ian Boddy, Redshift, ARC, Mike Oldfield, Vangelis
Zawód: Tłumacz
Zainteresowania: Berliner Schule, IDM
Płeć:
Wiek: 38
Status: Offline

#115662

Post autor: Tellur »

"Potem trzeba było użyć odrobinę sprytu aby znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie."

To ty próbowałeś się wkręcić z córką, nie mając biletów ;)?

Niestety przerwali zadawanie pytań, gdy dwie osoby nadal miały podniesione ręce - ja i inny koleś. Mogli już wysłuchć tych dwóch pytań, skoro w międzyczasie liczba pytających się nie zwiększała.

Nie będę pisał o płycie, bo ją wszyscy i tak przesłuchacie. Ogólnie miałem wrażenie, że ten megahipersuper sprzęt audio (Nautilus?) miał przesterowane doły, ale może to tylko ja. Płyta nie ma takich basów. No i Jarre badrzo otwarcie odniosł się do kwestii masterowania pod szeroką publikę, która słucha na kiepskim sprzęcie - uznał, że obecnie to konieczność, ale jednocześnie wyraził nadzieję, że wraca podejście audiofilskie i z czasem będzie łatwiej.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Tellur
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 251
Rejestracja: 26 paź 2008, 22:28
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Klaus Schulze, Tangerine Dream, Ian Boddy, Redshift, ARC, Mike Oldfield, Vangelis
Zawód: Tłumacz
Zainteresowania: Berliner Schule, IDM
Płeć:
Wiek: 38
Status: Offline

#115663

Post autor: Tellur »

No i niestety przed spotkaniem zapowiedzieli, że po spotkaniu Jarre chętnie będzie podpisywał płyty i robił zdjęcia, całkowicie niepotrzebnie (i nieetycznie?) wprowadzili wszystkich w błąd.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

piotrasz
Ekspert
Posty: 153
Rejestracja: 11 sie 2005, 1:24
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: W-wa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: wolny
Zainteresowania: Jarre i długo, długo nic...
Płeć:
Status: Offline

#115664

Post autor: piotrasz »

Tellur pisze:To ty próbowałeś się wkręcić z córką, nie mając biletów ;) ?
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. :wink:
Moja przygoda spotkań z JMJ zaczęła się dawno temu. Wczoraj było o wiele łatwiej niż np. na konferencję prasową w TVP przed koncertem w Gdańsku, na bankiet w hotelu Victoria z udziałem JMJ i premiera RP, wspólną sesję zdjęciową z JMJ w ogrodzie jednej z warszawskich restauracji, innym razem w hotelu Hyatt z autografem JMJ na moim keybordzie, jeszcze innym razem wejść w towarzystwie Michela Geissa za kulisy na prywatne spotkanie z JMJ po koncercie na Torwarze i do wielu, wielu innych miejsc. Jest co wspominać... :D

JMJ zawsze dużo obiecuje i mówi to co inni chcieliby usłyszeć. Tak już ma. Widocznie wczoraj zapytany wcześniej czy będzie podpisywał - oczywiście z entuzjazmem zgodził się, niestety spotkanie zapewne trwało dłużej niż zakładał, więc zupełnie nie po francusku tylko po angielsku ulotnił się.


"lepsze jest wrogiem dobrego"

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

jarre3
Beton
Posty: 771
Rejestracja: 10 wrz 2005, 11:37
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Gdańsk
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115665

Post autor: jarre3 »

Equinoxe Infinity to NIESTETY dwa różne albumy w jednym.

Pierwszy album to utwory 1-5 oraz 10

Drugi to 6-9.

Dla mnie EI to zbiór dobrych utworów tworzących słabą całość.

Ulubiony kawałek Movement 10 - tak powinien brzmieć cały album.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#115666

Post autor: Sublime »

Pozytywne zaskoczenie - to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy po pierwszych odsłuchach całości Equinoxe Infinity. Po trzeciej części Oxygene obawiałem się o kolejną płytę - że ta właśnie będzie równie niemrawa, toporna i nieprzemyślana. Na szczęście JMJ pokazał pazur i to w sposób, jakiego w tym wieku bym się nie spodziewał.

Przede wszystkim Jarre trochę się zgrywa na tej płycie - między utworami puszcza nam sporo oczek, muzycznych pejzaży przypominających Equinoxe właściwe. Na The Watchers wykorzystuje akordy z pierwszej części pierwowzoru, tyle że tym razem grają one inną melodię. Ten średnio na początku akceptowalny Infinity i Machines Are Learning wzbudziły we mnie autentyczny uśmiech - między dźwiękami Jarre chciał nam przypomnieć część piątą i szóstą - szczególnie pod koniec Infinity, gdzie (tak jak 40 lat temu) wybrzmiewa już sama sekwencja basowa, która sugeruje nam pewną wariację na ten temat chwilę później. Gdzieniegdzie na płycie wybrzmiewają te syntezatory grające wysokie dźwięki, tak jak to było na Equinoxe - podobnie odbieram też te ambientowe fragmenty, gdzie wybrzmiewa to typowe, charakterystyczne elektroniczne lanie wody. Oj właśnie tymi smaczkami Francuz mnie kupił - bez wątpienia to najlepsza płyta od czasu Oxygene 7-13.

Equinoxe Infinity broni się nie tylko dzięki tym podskórnym nawiązaniom - to również broniąca się w wielu fragmentach melodyjność utworów, które niosą za sobą jakiś ładunek emocjonalny, czego brakowało mi na tych nowszych płytach. Jeszcze lepiej JMJ radzi sobie na poletku bardziej atmosferycznego grania - gdyby ta płyta trwała dłużej i gdyby takie perły jak All That You Leave Behind czy Don't Look Back były dłużej poprowadzone... zadowalam się nimi i w takiej długości, w jakiej zostały podane. Zasadniczo jednak cieszy mnie chęć dalszego eksperymentowania i poszukiwania - forma staje się bardziej odpowiednia współczesnym czasom, ale brzmienie wciąż stara się być zakorzenione w analogowej elektronice i takie w wielu momentach jest. Jedynym poważnym mankamentem jest jak dla mnie ten wokalizowany klawisz pojawiający się od 5 do 7 części EI. No i The Opening trochę stracił na motoryce, ale jest adekwatnie wkomponowany w całość.

Oj tak, to naprawdę solidna płyta - a już myślałem, że JMJ nie będzie w stanie mnie tak pozytywnie zaskoczyć.
jman pisze:
The record at its best shows the compositional vitality of early electronica’s best records, but at its worst it can sound surprisingly amateurish.
Eee tam, nie byłbym aż tak bezlitosny. Bez wątpienia amateurish były obydwie płyty Electronica i Teo&Tea, szczególnie jeśli chodzi o selekcję materiału, jaki się na nich znalazł.
tmayonez pisze:Robots don't cry (drażni ten chaotyczny melotron, aż się prosi tutaj o jakąś ciekawą linię melodyczną)
O tak, to też jest wyraźny mankament w odniesieniu do całości płyty. Tutaj tego melotronu jest za dużo, choć pobudki rozumiem, bo sam od lat jestem wielbicielem jego brzmienia. :D
piotrasz pisze:Słuchając Equinoxe Infinity ma się nieodparte wrażenie, że jej autorem nie jest sam JMJ, tylko przypadkowa osoba lub zespół ludzi, którzy dostali zlecenie na tę płytę.
Ja miałem zupełnie odwrotne wrażenie - taki jest ten nasz dzisiejszy Jarre w rzeczywistości i brzmi on autentycznie. Bez zbędnego balastu w postaci masy muzyków towarzyszących, co często szkodziło kompozycjom Francuza.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

shuwar
Zaawansowany
Posty: 143
Rejestracja: 12 sty 2005, 9:43
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Mysłowice
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Grafik komputerowy
Zainteresowania:
Status: Offline

#115669

Post autor: shuwar »

No tak, ten tego... Hm...
Pozytywne zaskoczenie. Non stop słucham i odkrywam co chwila coś nowego. No i te smaczki, o których pisał Sublime. Przysluchajcie się głębiej "Robots Don't Cry". Ja tam słyszę Band In The Rain :D



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Tellur
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 251
Rejestracja: 26 paź 2008, 22:28
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Klaus Schulze, Tangerine Dream, Ian Boddy, Redshift, ARC, Mike Oldfield, Vangelis
Zawód: Tłumacz
Zainteresowania: Berliner Schule, IDM
Płeć:
Wiek: 38
Status: Offline

#115670

Post autor: Tellur »

Jak dla mnie bodaj Movement 4 ma bardzo podobną linię basu do Bells z "Metamorphoses".



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115671

Post autor: jman »

Jako wielki fan "Equnioxe" przesłuchałem "sequel" w całości, niestety jest tu sporo straconych szans:

- MV1 ma fajny wstęp, ale potem typową dla JMJ kaskadę patetycznych, ale i przaśnych efektów.

- MV3 jest położony moim zdaniem graną z ręki dziecinną partią melotronu. Mam wrażenie, że taki Biliński pocisnąłby tutaj solo, które zrobiłoby z tego kawałka prawdziwe cacko. Pomijam już, że dwa pierwsze akordy to po prostu Chronologie 6.

- MV4 znów dobrze się rozwija, ale potem włazi jakiś kiczowaty loop z pierwszego lepszego banku dźwięków + dramatycznie banalna melodyjka rodem z TEO & TEA

- MV5 to jakiś kompletny wypełniacz

- MV6 wiadomo

- MV10 może i miał jakiś potencjał, ale naprawdę nie wystarczy nawrzucać miliona sampli, efektów, sekwencji aby zrobić dobry ambient. Chaos dla mnie (podkreślam dla jarre3, że to moja opinia ;) )

Broni się natomiast MV9 - świetny numer, w którym zagrało wszystko. Trochę słychać tu estetyki niemieckiego Tarwatera. Do tego kawałka chce się wracać.

Może gdyby JMJ, podobnie jak w przypadku Oxy3, nie dostał znów mega krótkiego "dedlajnu" na tę płytę, to efekt byłby dużo lepszy. Regularnie pojawiający się tu banał po prostu smuci.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

tmayonez
Małomówny
Posty: 12
Rejestracja: 16 lis 2018, 9:26
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: programista
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 48
Status: Offline

#115672

Post autor: tmayonez »

W sumie racja ale jesteś trochę za surowy



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Lord Rayden
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 1346
Rejestracja: 31 mar 2004, 2:59
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Arturo
Lokalizacja: Breslau
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: TD, Klaus Schulze, BKS, Rainbow Serpent, TM Solver, Neue Berliner Schule
Zawód: inżynier elektronik
Zainteresowania: EVA, muzyka elektroniczna, SF, militaria
Płeć:
Wiek: 56
Status: Offline

#115676

Post autor: Lord Rayden »

Ja niestety skłaniam się do opinii,że płyta to w zasadzie - Various Artists - "Tribute to Equinoxe"


Lord Rayden
Tangerine Dream Fan from Poland

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

tmayonez
Małomówny
Posty: 12
Rejestracja: 16 lis 2018, 9:26
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Warszawa
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: programista
Zainteresowania:
Płeć:
Wiek: 48
Status: Offline

#115677

Post autor: tmayonez »

Może takie poczucie bo niektóre utwory nie są w stylu JMJ. Ktoś w jakiejś recenzji napisał że np M4 przypomina styl E.Morricone. trochę rzeczywiście przypomina



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 243
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#115682

Post autor: 00adamek »

Jak dla mnie, najciekawsze wydawnictwo JMJ od ponad 20-tu lat z pewnymi, już tytuj wyartykułowanymi zastrzeżeniami. Oczywiście przy MV6, przycisk "skip" lub "next". Po prostu nie przystoi, takiemu JMJ, umieszczanie takich kawałków przy pozostałych częściach tej płyty. :? Nie wiem czemu, część forumowiczów zachwyca się MV10. Nie jest to typowe "podwórko" JMJ. O ile "Waiting for Cousteau" ma moje "błogosławieństwo"(wyraźna inspiracja "Czwartkowym popołudniem"), to tutaj spełnia rolę wypełniacza do wymaganego czasu płyty. Całościowo jest i tak dość dobrze. Trzy na pięć gwiazdek.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 243
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#115683

Post autor: 00adamek »

Tytułem suplementu do wcześniejszego mojego postu. W MV3 melotron, jak dla mnie, brzmi tak jakby był nagrywany na rewersie. Przesłuchałem MV3 w rewersie i sądzę, że jest coś na rzeczy.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

tommsonn
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 490
Rejestracja: 21 sie 2008, 12:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Tomasz S
Lokalizacja: Gdańsk
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: J.M.Jarre, Vangelis, Mike Oldfield, Tangerine Dream, Kraftwerk, Schiller
Zawód:
Zainteresowania: transport,muzyka, historia, turystyka
Płeć:
Wiek: 42
Status: Offline

#115690

Post autor: tommsonn »

Dla mnie "Equinoxe Infinity" to najlepsza płyta jaką Jarre stworzył od 1997 roku. Jest tutaj mnóstwo nawiązań do płyty z 1978 roku, jednak nie jest ona kontynuacją pierwowzoru, co podkreślał sam JMJ. Jak już wspomnieli przedmówcy, jedynie "Movement 6" psuje obraz całości (chociaż podoba się mojej żonie ;) ), rozumiem sam zamysł, ponieważ części "Movement 6-7-8", to nawiązanie do kultowego już Equinoxe part 5-6-7, jednak w przypadku "szóstki" jest to zdecydowanie bardziej banalne niż przy pierwotnym, singlowym "Equinoxe part 5". Nachodzi mnie refleksja że Jarre najlepsze robi zakończenia, w przypadku Oxygene 3, bardzo podoba mi się "Oxygene part 20", natomiast w tym wypadku, według mojej oceny najlepszy jest, trochę ambientowy "Movement 10" (gdzie słyszę echa "Calypso part 2").

Ogólnie płytę oceniam bardzo dobrze. Zdecydowanie wolę Jarre,a z "Oxygene 3", czy "Equinoxe Infinity" niż z obu części "Elektronik". Najnowsza produkcja zdecydowanie bardziej "Jarrowa",od tego co słyszeliśmy przez ostatnich 20 lat. Myślę że to najlepsze, co JMJ mógł jeszcze stworzyć.

pozdrawiam


TomekS

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

station55
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 263
Rejestracja: 19 wrz 2007, 18:56
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Low Earth Orbit
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: TD, KS, Airsculpture, Rainbow Serpent, Ruud Heij, Gert Emmens, Steve Roach, Robert Rich, Rudy Adrian, Steve Moore, Thom Brennan itd. itd.
Zawód: webmaster, grafik
Zainteresowania: astronomia, astronautyka
Płeć:
Wiek: 51
Status: Offline

#115697

Post autor: station55 »

Z mojej strony dodam - ogromna szkoda, że cały album nie jest tak dobry jak Movement 10. Nie jest to też - co zauważyli niektórzy przedmówcy - album spójny, dokładnie tak jakby poskładać, ogółem biorąc, dwa albo i kilka pomysłów na całość. Nie jest to też przez to album koncepcyjny, prędzej ciekawa, dobra koncepcja ale niestety porwana gdzieniegdzie pokracznymi potworkami (mov.6 "bryluje" w tym zakresie, ścieżka dźwiękowa z 16-bitowej Amigi), które skutecznie psują całościowy odbiór. Jaś niestety jest pod tym względem wręcz ofiarą własnej niemocy w kwestii pędu do tandetnych brzmień, którymi poraz pierwszy się zdrowo - za przeproszeniem - naćpał w 2007 roku (wiadomo z jakiej, nieszczęsnej okazji). Jednakże tak czy siak jest to z pewnością zdecydowanie najlepszy jego twór od Metamorphoses. Może coś jeszcze z Miśka na starość wyjdzie, mniej pajacowania na scenach świata, więcej autentycznej pracy w studio.


Maciej Weiss
---
gg:491639
skype: station5

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#115699

Post autor: Sublime »

Sam niespecjalnie rozumiem zachwyty nad Movement 10 - owszem, przypomina to Five Atomic Seasons, ale raczej te nudniejsze i bardziej odtwórcze fragmenty. Ani to ambient, ani to specjalnie dobra kompozycja - taki zlepek brzmień pojawiających się na płycie, zlepek melodii i kilku partii klawiszowych z innych utworów na EI. Ostatecznie to nie jest dramatycznie niski poziom, ale na pewno jest to zakończenie dość rozczarowujące.
jman pisze:MV3 jest położony moim zdaniem graną z ręki dziecinną partią melotronu. Mam wrażenie, że taki Biliński pocisnąłby tutaj solo, które zrobiłoby z tego kawałka prawdziwe cacko. Pomijam już, że dwa pierwsze akordy to po prostu Chronologie 6.
Och, Biliński najpewniej zrobiłby z tego jeszcze większe electropolo i byłoby dopiero zażenowania po pas.
jman pisze:Może gdyby JMJ, podobnie jak w przypadku Oxy3, nie dostał znów mega krótkiego "dedlajnu" na tę płytę, to efekt byłby dużo lepszy. Regularnie pojawiający się tu banał po prostu smuci.

Pozdrawiam,
Krzysiek
Kogo smuci, tego smuci. Trzy lata temu najpewniej nie dałbym żadnemu zadowolonemu z EI słuchaczowi za wygraną. Dzisiaj jestem wobec nowej twórczości bardziej tolerancyjny, po dzięki świadomości tego, że zasadniczo Francuz nie umiałby się odnaleźć w czymś innym i próby jakichś zasadniczo odmiennych poszukiwań skończyłyby się równie przykro jak na Printemps czy Teo&Tea.
station55 pisze:Może coś jeszcze z Miśka na starość wyjdzie, mniej pajacowania na scenach świata, więcej autentycznej pracy w studio.
Tutaj to już nie ma właściwie się do czego przyczepić - obecne koncerty Francuza na szczęście są już pozbawione dużej ilości błazenady i pozorowanego teatru - to raczej taki pełzający set pełen klubowych, transowych fragmentów. Do tak motorycznej i dynamicznej muzyki w tym wieku nie radziłbym JMJ już więcej pajacowania. :D

Sama koncepcja płyty IMO spełnia się właśnie m.in. w Infinity, to czy ten utworek podoba się czy nie to już indywidualna kwestia, ale to jest właśnie ten punkt kulminacyjny płyty.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#115702

Post autor: jman »

Ja również jestem zdania, że Movement 10 to lekki chaos. Nawrzucane milion sampli, brak jakiegokolwiek napięcia, taka próba dobrnięcia do tych 40 minut. Kawałek, do którego trudno mi się wraca, podobnie jak z takim Oxygene 16 - niby bardziej ambitny, a jednak kompletnie mdły.

Nie wiem skąd skłonność JMJ do tych żenujących melodii jak MV6. Na niemal każdej płycie robi taki koszmarek. Czy jest to RV4, czy Chrono4, czy Calypso, czy London Kid, czy Gagarin - zawsze to brzmi kiczowato.

Mimo wszystko zgadzam się, że EQ Infinity to najlepsza rzecz od czasów Metamorphoses. Ale bądźmy szczerzy: przez te 18 lat poprzeczka obniżona została w zasadzie do poziomu ziemi. Nie trzeba było wiele wysiłku, aby ją pokonać.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat