Ostatni post z poprzedniej strony:
Blad poznawczy. Na bazie jednego przykladu nie mozna wyciagac takich wnioskow, zwlaszcza, kiedy wokol nawet siebie gdybys chcial sie rozejrzec, znalazlbys przyklady na zupelnie co innego.PM7 pisze: Właśnie o to chodzi! Właśnie dlatego twierdzę że nie należy pisać.
Do zmiany jakosci zycia nie sa potrzebne pieniadze, tylko swiadomosc, ze mozna ta jakosc zmienic. Reszta, lacznie z pieniedzmi przyjdzie potem.PM7 pisze: I to to też właśnie chodzi! Jak się nie ma pieniędzy, a się ich potrzebuje, to trzeba znaleźć dobry sposób na ich zarobienie, a nie bawić się w dziennikarstwo.
Byc moze, bo odjechales tak, ze skonczylem czytac ze zrozumieniem po dwoch zdaniach .PM7 pisze: Odnoszę wrażenie że zupełnie nie zrozumiałeś tego co napisałem. Nie mówiłem o artykule, tylko o planowaniu (jakimkolwiek i czegokolwiek).
Oczywiscie.PM7 pisze: Jest niemożliwe zagwarantowanie że ułożone plany się sprawdzą, choćby w połowie przypadków. (To samo dotyczy określania tego co się spodoba publice, gdybym był o tym wspomniał)
Blad kolejny. Pisanie nie przynosi dochodow z tego powodu, ze tak sie dzieje na ogol, tylko z tego powodu, ze nie umie sie pisac w sposob taki aby dalo sie to sprzedac. Tej umiejetnosci nie posiada wiekszosc, nie oznacza to, ze nie mozna tej umiejetnosci posiasc. Nawet bylbym sklonny powiedziec, ze nawet nie chodzi o pisanie, tylko o temat/pomysl (patrz nizej).PM7 pisze: Można jedynie powielać rozwiązania które się na ogół sprawdzały w przeszłości, a odrzucać te które na ogół się nie sprawdzają. (Bo pewne wnioskowanie jest niemożliwe, a określone rozwiązania były testowane wielokrotnie). I dlatego jeżeli chce się żeby praca przynosiła jakieś dochody, to nie należy zawodowo zajmować się pisaniem, bo na ogół nie przynosi to dochodów.
Za pisanie tez. Wpp, nie powstal by zaden pisany komercyjny tekst od stuleci.PM7 pisze: Za zlecone mosty przynajmniej ktoś płaci,
I tak i nie.PM7 pisze: W większości przypadków tak. Natomiast najwyższej klasy specjaliści w jakiejś trudnej dziedzinie, za zwyczają ćwiczą się w niej od dziecka.
Ty moze tak, wiekszosc ludzi zwieksza do znacznie wyzszej wartosci, wpp mielibysmy 6 miliardow glodujacych ludzi i wojne na wojnie.PM7 pisze: Tak, w omawianym przypadku zwiększam z 0,000000000000001, do 0,000000000000002
Nie mam takiej pewnosci.PM7 pisze: Na szczęście już potrafię.
Blad poznawczy. Stratami konczy sie prawie wylacznie nieumiejetne dzialanie, a nie podwyzszone ryzyko i konkurencja. Kazdy obszar obecnie, ktory mi przychodzi do glowy jest obciazony ryzykiem i konkurencja. To co czesto sie sprawdza, to wykraczanie poza przecietnosc i zwyklosc. Mimo bylejakosci wszystkiego mozna coraz czesciej zarabiac na jakosci i to w kazdej dziedzinie. Wpp. nie mielibysmy dodatkowych programow w tv, nie mielibysmy premium marek samochodow, premium sprzetu elektronicznego, czy premium specjalistow, za ktorych inni sa w stanie ekstra placic. To samo dotyczy recenzentow, ktorzy sa opiniotworczy i dostaja ekstra kase za pisanie recenzji. Tak, robia to lepiej niz wiekszosc, bo nauczyli sie sluchac odbiorcow recenzji jak i tych zlecajacych receznje.PM7 pisze: Czego natomiast nie potrzebuję, to nieodpowiedzialnych, szkodliwych rad, doradzających zajmowanie się obszarami które są obciążone takim ryzykiem i konkurencją, że w przytłaczającej większości działalność na tym polu kończy się wyłącznie stratami.
Blad poznawczy. J.w. poki co ludzie sa w stanie placic za cos wiecej niz przecietnosc. Jak pisalem wyzej, wiekszosc tych, ktorzy osiagneli fortuny, nie mysleli o pieniadzach, zazwyczaj zaczynali od pasji i ogromnej wytrwalosci.PM7 pisze: Liczenie na warte schylania się zyski z pisarstwa, to jak liczenie na wygraną w totolotka. Dużo lepiej zaoszczędzić te pieniądze, i wydać na uczenie się czegoś na cos jest zapotrzebowanie. Poza tym ogóle działalność twórcza nakierunkowana na pieniądze, jest nieefektywna z punktu widzenia już samej psychologii.
Nie bardzo.PM7 pisze: Raczej statystyczne.
Zadaj sobie odrobine trudu i zastanow sie co rozni tych, ktorzy costam wygrali, a tych, ktorzy nic nie wygrali. Do pomocy polecam film polski "110 procent".PM7 pisze: Na każdego sportowca który odniósł sukces, przypada wielokrotnie więcej ludzi którzy ponieśli porażkę. To samo z aktorami, pisarzami itp. zawodami, które śmiało można nazwać "zawodami wysokiego ryzyka braku przychodów"
I ta sama wiekszosc nawet nie zada sobie pytania dlaczego tak jest, tylko od razu zwala wine na swiat, niesprawiedlowosc, brak szczescia, brak kasy, nie mowiac o wyciagnieciu wnioskow z czegos, co nie przynosi zarobkow, zaden natomiast nie znajdzie problemu w sobie albo w tym, ze po prostu cos zle robi.PM7 pisze: Sam podałeś przykład 10 blogów, a blogów są dziesiątki milionów i większość nie zarobi nawet 500zł na roczną opłatę na serwer.
Troche sie rozpisze, ale co tam. Od czasu do czasu musze wspolpracowac z polskimi firmami. Zazwyczaj jest to droga przez meke. Opisze jeden przyklad, ktory jest bardzo charakterystyczny przynajmniej dla tych firm, z ktorymi mialem (nie)przyjemnosc wspolpracowac.
Ostatnio szukalem podwykonawcy kilku elementow konstrukcyjnych/budownictwo (nie ma to znaczenia dla sprawy). Szukam w intenrecie takich podwykonawcow. Znajduje kilku (okolo 10) aby miec porownanie co kto robi i za ile. Dzwonie na podane numery. Zaden z podwykonawcow za pierwsza proba nie odbiera. Za druga proba (pol godziny pozniej) tez. Trzecia tez nie przechodzi. Nikt nie oddzwania. W koncu za 5 czy 6 razem dodzwaniam sie. Zadna z firm nie zachowuje sie tak jakby chciala mi cokolwiek sprzedac. 2 firmy z w/w ok 10 sa niedaleko, wiec decyduje sie na to zeby podjechac i na miejscu porozmawiac. Przyjezdzam, zadnego z wlascicieli nie ma, nikt nie wie kiedy beda. Odjezdzam, podjezdzam innego dnia, wlasciciel jednej firmy jest, ale wyraznie ma mnie jako klienta gdzies, ale widze, ze sie nie przelewa delikatnie mowiac. Jade do drugiego. Tym razem jest udaje sie przedyskutowac zamowienie i nawet uzgodnic. Ja musialem jeszcze potwierdzic jedna rzecz i powiedzialem, ze wysle mailem info potwierdzajace- wyslalem, podajac numer telefonu i inne namiary w przypadku pytan i watpliwosci. Oczywiscie zero potwierdzenia czy jakiegokolwiek dziekuje za potwierdzenie/informacje itp. Dwa dni pozniej przychodzi mail z pytaniem o numer mojego telefonu, bo trzeba gdzies wpisac, a podalem w poprzednim mailu, boldem. Oczywiscie do niczego to nie bylo potrzebne, bo ani razu nikt do mnie z tej firmy nie zadzwonil. Ale w koncu skladam zamowienie, nie majac za bardzo wyjscia i czasu na szukanie czego innego. Umawiamy sie na termin realizacji. Zbliza sie termin realizacji, podjezdzam z pytaniem na jakim etapie to jest. Odpowiedz- jeszcze nie zaczelismy.... Wyznaczam konkretny termin po uplywie ktorego zrywam umowe. Dziala, ale tylko czesciowo. Na kilka godzin przed uplywem terminu podjezdzam aby sprawdzic jak sprawy sie maja. Wlasciciel sowiadcza, ze potrzebuje jeszcze tylko jeden dzien, bo costam. Umawiamy sie na nastepny dzien. Podjezdzam, oczywiscie nie gotowe. Pracownik siedzi i pali sobie papierosa (zreszta za kazdym razem kiedy tam bylem siedzial i palil papierosy). Wlasciciel mowi, ze za dwie godzinki bedzie. Podjezdzam za dwie godzinki. Oczywiscie nie gotowe, bo pracownik sie pomylil. Ja mowie, ze zrywam umowe i ze mam to gdzies. Wlasciciel zaczyna mi plakac, ze ma ciezko, ze nie ma klientow i ze potrzebuje jeszcze dwie godzinki i juz bedzie. Podjezdzam za dwie godzinki. Jest, zrobione. Ale zle. Wlasciciel mi znowu placze ze ma ciezko, ze ktostam mu nie placi za faktury. W sumie nie dziwie sie. Jak ma miec klientow, jak nie umie ich obslugiwac, jest nieslowny, nie ma go w pracy i nie odbiera telefonow. Tak dziala duzo polskich firm.
Zadaj sobie teraz pytanie dlaczego tylko kilku na tysiac ludzi jest w stanie zarabiac na czymkolwiek? Skad sa lekarze, do ktorych ciezko sie dobic a wizyta kosztuje dwa razy tyle niz u innych. Bo potrafia pomoc, a nie marudza i sprawiaja wrazenie jakby byli zmeczeni tym, ze w ogole ktos do nich przychodzi. A w moim przypadku wystarczylo robic dobrze i w terminie i mialby zatrzesienie klientow, bo reszta tak jak ten ma klientow w d...ie. Oczywiscie wlasciciel zdziwiony jaki to swiat jest zly, ze nikt nie chce u niego kupowac. Noz k..a. Dokladnie tak samo funkcjonuje wiekszosc ludzi, do glowy im nie przychodzi, ze problem jest w nich samych a nie w swiecie i niesprawiedliwosci na nim.
I masz odpowiedz na pytanie dlaczego ktos za pisanie o polityce, jednym z najbardziej popularnych tematow, lapie milion usd, a ktos nie dostaje zlamanego grosza. Ten pierwszy po prostu dobrze wie, czego od niego oczekuja czytelnicy, a ten drugi ma wszystko i wszystkich gdzies, bo liczy sie tylko wlasne ego.
Nie ma zandego tajemniczego sposobu na sukces. Wiekszosc ludzi mysli, ze to cholernie skomplikowane, ze trzeba miec kase na startm szczescie, a potem dawac w lape. Nic bardziej mylnego, te komunaly, o ktorych pisze, czy tez trollowanie jak to okreslasz, to jest dokladnie recepta, tylko malo kto jest w stanie uswiadomic sobie, ze to jest tak proste, tylko czasem trzeba wlozyc sporo energii i pracy, a niekoniecznie pieniedzy, zwlaszcza w swiecie ociekajacym obecnie tanioscia.
Ja widze nie sposob zycia, tylko pasje, ktora w kilku przypadkach stala sie sposobem na zycie, a w kilku sposobem na zarabianie pieniedzy.PM7 pisze: Te 10 blogów, potwierdza zresztą inną moją tezę, że pisanie o czymś wynika z całego sposobu życia.
I nadal tak twierdze. Od czasu do czasu pisuje costam w dosc krotkich formach, zdarzylo mi sie tez pisac blogi nie pod soba i prawidlowosc, ktora zauwazam, jest taka, ze jesli napiszesz cos, co powszechnie nie jest znane badz dostepne, to staje sie bardziej poczytne, a akurat ja nie pisze szczegolnie plynnie i elokwentnie, szukam natomiast ciekawych tematow, albo tez, ktore daja ludziom do myslenia albo prezentuja dany temat z innej niz powszechna perspektywy.PM7 pisze: Sam sobie przeczysz. Zacząłeś od tego, że gdybyśmy energię pożytkowaną na biadolenie przeznaczyli na dobry artykuł to by była niewiadomo jaka poczytność, potem że pewnych potrzebnych danych może nie być w internecie,
Jakbys troche glebiej pokopal w/w 10 topowych blogow, to bys zauwazyl, ze za ta 10 sa tysiace blogow zarabiajacych na siebie, a bedacych o niczym, doslownie o niczym (przynajmniej dla mnie, bo najwyrazniej dla innych sa o czyms). I dlatego uwazam, ze ciekawe przedstawienie "studium upadku" mozna zbudowac w taki sposob, ze bylo by nie mniej poczytne, bo materialu jest naprawde sporo na wyciagniecie reki, znacznie latwiej niz dostepnych niz w przypadku Huffingtona, a zabranie wszystkiego do kupy, postawienie kilka kontrowersyjnych tez, przedstawienie ich w ciekawy sposob, a jak ktos jeszcze umie ladnie pisac po ang. to jeszcze lepiej, nie wymaga nie wiadomo jakich nakladow. Trzeba tylko to zrobic z sensem, inaczej niz inni i tyle. I masz duza szanse na skuces. A najlepiej wczesniej puscic kilka probek i weryfikowac odbior. A zapotrzebowanie na ciekawa tresc zawsze byla i wyglada na to, ze caly czas jest. Ale musi byc ciekawa.
Wierze, ze spora grupa ludzi woli siedziec na d...ie i biadolic zamiast cokolwiek sprobowac. No coz, jak marysienka woli.
To zupelnie tak jak ja.PM7 pisze: Otóż pozwól że wyjaśnię: my jesteśmy normalnymi, szarymi ludźmi, którzy po pracy chcą odpocząć i się trochę rozerwać.
Ale jezeli biadolenie bez sensu jest rozrywka, to trudno, co robic.
J.w. na jakosc jest zapotrzebowanie i nic nie wskazuje na to, ze nie ubywa ludzi, ktorzy sa w stanie za nia zaplacic, wrecz przeciwnie.PM7 pisze: Poza tym popełniłeś błąd zbyt wąskiej definicji. Trzeba się uczyć i zaoferować coś na co jest zapotrzebowanie, a nie coś czego nikt nie chce i jest nikomu niepotrzebne.
Statystyka mowi, ze co 6 polak bije swoja zone. Z niej (statystyki) wynika, ze co najmniej jedna aktywna osoba w tym watku tlucze swoja zone. Wierzysz w to?PM7 pisze: Tworząc ogólniejszą regułę, od razu mamy szansę odejść od kierunku który od początku był zły, bo statystycznie nieopłacalny, czyli nie pisać, tylko robić coś innego.
Dzizas. Swiat sie zmienia, dzis nie ma zapotrzebowania na poezje w postaci tomiku i to jeszcze taka jakas abstrakcyjna, ktorej malo kto rozumie i trzeba to rozumiec. Kolejny pojedynczy wyolbrzymiajacy przyklad potwierdzajacy jeden schemat.PM7 pisze: Tak się składa że m.in. od Tomasza Jastruna dostałem kiedyś tomik Jego wierszy z autografem, za zwycięstwo w ogólnopolskim konkursie literackim. Ma się rozumieć że robiłem potem rozpoznanie, jak wygląda rynek wydawniczy, później prasowy... To naprawdę nie jest sposób utrzymywania się który bym polecił komukolwiek, no chyba że chciałbym wroga zwabić w pułapkę.