Post #114983 autor: Sublime » 04 maja 2018, 23:11
Nie znalazłem lepszego tematu co do odczuć względem akurat tego wydawnictwa, szczególnie wartego uwagi w kontekście wartości i jakości trzeciej części Tlenu. Kilka słów na ten temat przy okazji niedawno poruszanego tematu dt. nowych utworów JMJ.
Po latach obcowania z tą muzyką muszę przyznać, że akurat taki manewr okazał się wtedy strzałem w dziesiątkę. Po fatalnym nieporozumieniu wydanym w tym samym, 2007 roku, nie zrobiło to aż takiego wrażenia jakie rzeczywiście mogło zrobić. Ze szkodą dla tego wykonania, bo klasykę wykonano naprawdę solidnie, a dobre wrażenie dopełniają adekwatne wariacje, w szczególności ta pierwsza z wyeksponowanym mellotronem i ta trzecia przypominająca gdzieś w oddali stary dobry berlin school. Owszem, zdarzyły się momenty słabsze (serial "JMJ i theremin", odc. kolejny...), ale tak dobre wprowadzenie do części pierwszej, a już w szczególności pierwsze minuty części piątej to dowód na to, że mimo wielu słabości JMJ zasługuje na miano artysty przez duże A. To te momenty, które zabrzmiały lepiej, niż w oryginale. Reszta odegrana mniej lub bardziej wiernie brzmi jednak trochę inaczej, ale niekoniecznie gorzej, po prostu w inny sposób. G
Sublime