Fragment "Child of Hope" z prób już jest na YT. Zawiesiwszy ucho na chwil kilka stwierdzam jednak, że może to i lepiej, że te wszystkie Vangelisowe "zlecenia" pozostają niewydane. Weźmy np. kompozycje utworów olimpijskich, czy niezrealizowaną oprawę milenijnego chrztu łodzi Argo - gdybyśmy to oficjalnie, cyklicznie dostawali na płytach w ciągu ostatniej dekady, podejrzewam, że trudno byłoby oprzeć się wrażeniu przynoszenia do domu ciągle tej samej płyty.
Może więc i lepiej, że żyjemy na głodzie - bardziej nam smakuje to, na co w innym wypadku być może już by nas dawno zemdliło (nie sądziłem, że kiedyś uderzę w te tony - bo przyznam, że lubuję się w tych dźwiękach, estetyce i emocjach). Ale z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że Vangelisa romans z orkiestrowymi środkami wyrazu dopełnił się najlepiej w "Mythodei", i pewnie na już dobre stanowić będzie dla mnie ona doskonałą fuzję epickości i odyseiczności o źródłach tak greckich jak uniwersalnych, i tak starożytnych tak i nowoczesnych. Nie żebym głosił takie zubożenie królestwa muzyki, czy nadwątlenie sił drogiego nam "Przekaźnika", iżby się nie dało dokonać kolejnej syntezy, innej, acz równie pełnej; jednak nie sądzę by mogła się ona nadal odbywać na drodze realizacji zleceń. Bo, o ile mnie pamięć nie myli, to "El Greco" (1995) i "Mythodia" (1993) - to były oryginalnie jego własne inicjatywy, później rozwinięte i podpięte pod pewne konkretne wydarzenia.
Jednak kiedy popatrzeć na epizod ze "Świadectwem" czy "Elegię", wówczas słychać, że charakter wydarzeń, które pragną być uświetnione muzyką Vangelisa, na tym etapie jego aktywności, raczej wiąże mu ręce (choć może tylko w naszych uszach), niż stanowi impuls do rozwinięcia skrzydeł. Np. "Child of Hope" zdaje się nie odbiegać niemalże wcale od nuty olimpijskich "Aten" (wszak i przesłanie podobne). Tak więc myśl uciekająca do matecznika jego zupełnej swobody (którego owocami się z nami podzielił) chyba nadal będzie nam przyświecać, a jeśli pomyślec o tych owocach, których nie znamy - konkluzja wręcz prosi się o slogan: "The V. Files - The Truth Is Out There", albo raczej "I Want To Believe..." - gdyż tak, ciągle wierzę, że jeszcze zostaniemy porwani.
Post scriptum: No i wyszła mi epistoła (ale tak to jest jak się wpada na forum raz na kwartał, a Vangelis objawia się po latach) - z tejże okazji dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich!