Ostatni post z poprzedniej strony:
Rzecz w tym że Blade Runner jest unikatowy pod wieloma względami.1) Muzyka. V. stworzył dzieło wykraczające poza definicję muzyki. Oby nie skusił się na BR part 2, gyż obawiam się ze Scott pójdzie w ślady Stone'a w Aleksandrze i powstanie ser szwajcarski zamiast muzyki.
2) Scott miał wizję której już nie powtórzy. Poza tym w BR widać fascynację Japonią i kulturą kraju kwitnącej wiśni. Obecnie wydaje się że Scott o tym zapomniał. Kiedyś jego filmy miały duszę. Obecnie wiele $0$ na koncie.
3) Dobór kluczowych postaci. Kreacje Deryll Hannah, Sean Young, Rutger Hauera, Edward James Olmost, no i Harry Ford... Czy ktokolwiek inny jest wstanie oddać Chandler'owską duszę Deckarda? Hauer zagrał rolę życia. Ford pozwolił zapomnieć o Indianie Jonesie. Żegnaj laleczko....
4) Zdjęcia Jordan Cronenweth. 3D(upa) nic nie zmieni. Czysta komercja, która będzie miała na na celu efektami specjalnymi ukryć fenomen pierwowzoru. Choć można się spodziewać piorunujących obrazków. A i tak nic nie przebije Oka Hadesa na początku filmu
5) Strona wizualna filmu. Efekty specjalne i scenografia wprost szokują swą doskonałością. Biorąc pod uwagę fakt, że obraz pochodzi z 1982 roku (ma więc już 29 lat!) jest genialny wizualnie.
Długo można by pisać. A obawiam się że i tak na koniec, przyjedzie policja, a gapie skupieni wokół scen finalnych będą bić brawo. Jak w Gladiatorze...