Wykryto blokowanie reklam: Forum istnieje dzięki wyświetlaniu reklam odwiedzającym nas użytkownikom. Prosimy o rozważenie wsparcia nas poprzez wyłączenie blokady reklam na naszej stronie.
Zawód: Wyuczony: politolog Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Z przyjemnością śledzę toczącą się tutaj dyskusję. Moje opinie bliskie są temu, co o Vangelisie pisze jman.
Uwielbiam twórczość Greka z lat 70 i 80. Z zachwytem słucham, jak z prostego akordu potrafił rozwinąć piękne utwory (To the unknown man, fragmenty ze Spiral, China, Direct, See you later), jak odnajdywał się w muzyce korzeni (Odes, Rapsodies). A i popowe kolaboracje miewał wielkiej klasy (Page of Life, The Friends of Mr. Cairo).
To - mówić kolokwialnie - kawał kompozytora i grajka.
Ale później (po 1492 Conquest of Paradise) zaciął się. Zgubił tę różnorodność, nagrywał płyty pompatyczno - chóralne, zbyt do siebie podobne.
Na kolejną nadętą symfoniczną płytę ochoty nie mam. Ale gdyby Vangelis zasiadł do fortepianu i nagrał wtedy nową płytę, pognałbym do sklepu po nią bez zastanowienia. Bo to wciąż kawał kompozytora i grajka.
Kraftolog f.
--
Ostatnio z propozycją współpracy zwrócił się do nas sam Michael Jackson. Oczywiście odmówiliśmy (Kraftwerk, 1985).