Ostatni post z poprzedniej strony:
Oczywiście nie ma mowy o jakichkolwiek słabych plytach wychodzacych z Timeroom-u.Geronimo pisze:A ja inaczej niż Wy uważam,że S.Roach to prawdziwy mistrz w swojej klasie.Do dziś tworzy płyty wybitne moim zdaniem.Nie ma żadnego spadku formy.Jego płyty pochłania się jednym tchem.Wszystkie,bez wyjątku.Prawdziwy wybitny artysta,który cały czas podąża swoją świadomie wybraną ścieżką.
Bardziej miałem na mysli walor kreatywności, w sensie rozwoju (ewolucji/rewolucji) stylistyki/stylistyk proponowanej przez Roacha.
Niech za przykład posłuzy fenomenalny The Magnificent Void. Jego zaczatki (zamysły konstrukcyjne, brzmienia) odnajduje już w, nota bene slabym w mojej opinii, pierwszym "roachescapie" - To the Thresholds of Silence. I to jest fantastyczny przykład muzycznej ewloucji i jej zwieńczenia. Podobnie było z Darkest Before Dawn - droga do tej płyty zaczeła sie już kilka lat wczesniej...
Z drugiej strony mamy rewolucyjne przełomy, ot chociazby wspomniana przeze mnie wczesniej współpraca z Virem Unisem.
Zasadniczo granie z innymi muzykami wymiernie służy muzyce Roacha. Duet z Vidna Obmana to najwspanialszy tandem w świecie muzyki ambient od czasu (lata 80-te) kiedy to panowie Eno i Budd tworzyli najprawdziwsze perełki. Z drugiej strony nasłabiej wyszła współpraca z Robertem Richem. Ich muzyczne swiaty nie za bardzo do siebie przystawały. Strata jest bardziej dziełem Richa, Soma to głównie Roach. I to słychac bardzo wyraźnie. Z duża doza przekonania odnajduję, za ktore dzwieki/pomysły kto był odpowiedzialny.
Wracając do tematu, od dawna nie miałem poczucia takiego zwieńczenia, kroku naprzod, odkrycia zupelnie nowych horyzontow. A są to dla mnie jedene z ważniejszych aspektów drogi artystycznej. Steve do tej pory zafundowal mi kilka takich wzlotów. Czekam na kolejne...