PawelP pisze:Chyba muszę wymiksować się z tego forum, bo widzę, że szkoda słów na niektórych osobników z tego miejsca.
PawelP pisze:tzn. otula je kołderką, bo nie rozumiem
PawelP pisze:klimat zwrotnikowy, czy okołorównikowy?
PawelP pisze:radzę nie odpalać, mój ojciec zmarł od palenia papierosów
PawelP pisze:chyba za krótko siedzę w tym forum, bo nie rozumiem pewnych lokalnych kolokwializmów
I to jest odpowiedź na moje niepodszyte żadną złośliwością wypowiedzi. Pieniactwo z monopolem na jedyne słuszne podejście do wybranej dziedziny sztuki. No cóż... puściłbym to mimo uszu, ale tak wyjątkowe wypowiedzi zasługują na uznanie. Tylko nie wiem czym spowodowane, bo przecież nie poszedłem w żadną wycieczkę personalną...
Myślę jednak, że ujęłyby serduszko chociażby Tadeusza Drozdy. To jest mniej więcej tego poziom dowcipu i błyskotliwości. Bo kolokwializmy czy jakieś bardziej metaforyczne zwroty są kompletnie nieosiągalne, jak widać wyżej również niezrozumiałe.
PawelP pisze:Steve Roach "Spiral Revelation" i inne jego albumy "sekwencyjne"
Indra "The Call Of Shiva"
Telomere
znam jeszcze więcej niż kilku oryginalnych
Być może Roach rzeczywiście posiada(ł) swój styl, ale na tych współczesnych nagraniach (zdaniem osobnika z Dolnego Śląska) w ogóle go nie czuć. Brzmienie słabe, sprawia wrażenie taniego. Myślę, że naprawdę sprawny technik z FL Studio wyposażony w masę darmowych wtyczek VST potrafiłby je godnie imitować. Wszechobecny influence new age też nie przestaje o sobie znać. Dzisiaj produkuje się naprawdę dużo solidnego ambientu i gdyby nie wyrobiona marka te płyty same z siebie ginęłyby na tle konkurencji. Niech posłucha chociażby Heckera i przestanie ogrywać te same patenty na setnej płycie.
Przesłuchałem wybrane utwory ze wspomnianych przez Ciebie wykonawców... no Telomere to też ambient, więc tutaj można się kłócić o etykietki, czy to jeszcze klasyczna elektronika. Blisko mu do Jonna Serrie, którego twórczości nie uważam za reprezentanta tego gatunku. Jeśli Telomere można tu przypisać, no to już współczesne wynalazki jak Emeralds tym bardziej. A jak Jonna Serrie też, no to razem z nim całą kompanię muzyków takich jak Ray Lynch, Constance Demby, nwm, Suzanne Ciani. Tej ostatniej już znacznie bliżej od reszty.
Natomiast Indra, hmm... brzmi bardzo eklektycznie. Z jednej strony Shpongle, z drugiej bardziej trance'owy sznyt, z trzeciej znowu new age jako pewna baza brzmieniowa, z czwartej sekwencyjki jak u współczesnego Klausa czy TD z okresu trylogii Dante'go chociażby. Ciekawa rzecz.