Wykryto blokowanie reklam: Forum istnieje dzięki wyświetlaniu reklam odwiedzającym nas użytkownikom. Prosimy o rozważenie wsparcia nas poprzez wyłączenie blokady reklam na naszej stronie.
Geronimo pisze:(...) tylko poprzez pryzmat wiedzy o jakichś komputerach.
A byłem pewien, że wystarczająco wyraźnie napisałem o sentymencie do muzyki i określonego brzmienia z tamtej epoki. W innym przypadku (np. płyt TD z lat 70.) mógłbym napisać podobnie o muzyce w kontekście syntezatorów analogowych - to też byłoby źle?
Wczoraj posłuchałem ponownie tej płyty. Przysłuchując się bardziej wnikliwie przyjrzałem się okładce. Poprawię się: wspaniale ten futurystyczny obraz jakiejś bazy na Marsie koresponduje z muzyką. Okładka jednak dobra , pasująca do klimatu muzyki.Zmieniłem zdanie.
Ja także - tyle że jeszcze bardziej w przeciwną stronę. "The Bridge" i jeszcze jeden utwór z "Demon Haunted World" przykuły moją uwagę nawiązaniami do stylistyki Tangerine Dream, ale ten zapożyczony schemat dźwiękowy i kompozycyjny jak z "Rubycon Part One" (najpierw powoli, ambientowo i wietrznie, a potem żwawo i sekwencyjnie - lub na odwrót) nie był mnie w stanie zainteresować na dłużej. Może gdybym nie znał AirSculpture i samego TD, rzecz jasna, ale tak...
no ciekawe.Jak dla mnie styl TD z 70-tych lat jest nie do podrobienia.Zawsze dla mnie wiadomo kto gra: czy TD , czy jakiś nowy wykonawca ze współczesnego nurtu.Ja słuchając Under the Dome myślę jedynie o nawiązaniach do dawnych nurtów muzyki elektronicznej.
Do podrobienia to jest, tyle że dla TD to już dawno zamknięty rozdział, stąd - wobec kilku klasycznych i rozpoznawalnych płyt - łatwość odróżnienia drogą eliminacji po prostu. Rzecz raczej w tym, że ile w końcu można słuchać tych wszystkich klonów.
Może i dobrze, tyle że często mają natłuczone po kilkanaście płyt, z których utwory warte włączenia do zbiorów zamykają się nieraz w granicach dziesięciu. I to niezależnie od generacji. Kistenmacher - bez szału. Dom F. Scab - na jedno posłuchanie. "Retrochet" (Neil i Getty) - istna kalka i wtórne to strasznie, w ogóle nie ma się na czym zatrzymywać. Kilkakrotnie zachwalany na forum VoLt - po posłuchaniu dyskografii zachowałem dwa utwory (choć świetne, trzeba przyznać). No, i dochodzą jeszcze te wszystkie Hampshire Jams różnych wykonawców, które jednorazowo, w warunkach emocji na żywo, może się jakoś bronią, ale na dłuższą metę nudzą. A do tego jak po raz tysięczny słyszę skopiowany pomysł dźwięków mellotronu na tle dogasających sekwencji, to mam ochotę takiego „nowatora” od razu wyłączyć i krzyżyk na nim postawić.
Skutek jest taki, że nawet w czasach, kiedy wszystko da się ściągnąć za darmo, nie warto być zachłannym.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2014, 8:45 przez musman76, łącznie zmieniany 1 raz.
Z UTD już też się swego czasu zapoznałem i mówiąc szczerze prezentują (prezentowali?) dość średni poziom grania.
Na Demon Haunted World poza dwoma zupełnie niedającymi się podejść dwoma długimi potworami elektronicznymi "The Aeon's Day" i "Hell" panowie potrafili całkiem ładnie nawiązać do starych, dobrych czasów kreatywnego, berlińskiego grania. Szczególnie "The Bridge" - pierwsze cztery minuty to czysta poezja.
Na poruszanych w tym temacie "Bellerophonie" z kolei panowie odeszli od schematu składania płyty z długich berlinów i krótszych "sekwencyjnych jazd" na rzecz bardziej przystępnej elektroniki. IMO niekoniecznie to pomogło na plus, bo jedynie "Solar Gravity" nie wydaje się w jakiś dziwny sposób przeciągnięty, ani wymuszony, stworzony na siłę tak, by tylko wypełnić płytę.
Reszty dyskografii nie poznałem - dwie średnie płyty, ogólnie mówiąc, nie przekonały mnie. Choć to nadal lepiej od Kellerów i innych Schonwalderów.