degorski Jaroslaw pisze:Upieram sie przy języku chińskim.
Musimy atakować nowe rynki, poza tym Chińczyków jest coraz wiecej, więc mamy szansę na osiągnięc ie pełnego sukcesu

Ironizacja tematu osiąga wyżyny...
Wiadomo, że obecnie świat dzieli się regionalnie na języki: angielski, francuski, hiszpański i chiński. Oczywiście istnieją także nie mniej ważne języki nie posiadające tak wielkich wpływów regionalnych np. niemiecki, włoski.
Z całym szacunkiem do naszego języka, nie jest on ani łatwy, ani ładny, a tym bardziej nie popularny.
Dla mojego wydawcy - Norwega, to zbiór trudnych do zrozumienia i wymówienia głosek: szczdzsdzdczd...
Więc będę bronił wydawania i opisywania płyt w języku angielskim, zwłaszcza, że gramy muzykę instrumentalną, która nie powinna być ograniczana strefami językowymi i powinna być opisywana w jakimś uniwersalnym języku. Myślę, że takim jest język angielski.
Inaczej jest w przypadku muzyki śpiewanej, gdzie język, w którym jest wykonywana piosenka jest również językiem odbiorcy (dlaczego najpopularniejsze są piosenki angielskie/amerykańskie?).
Wtedy jeśli ktoś chce podbić inne rynki, np. amerykański, angielski, nagrywa wersje angielskie utworów, patrz: E.Górniak - Perła, czy Myslovitz - Korova Milky Bar.
Jeśli dasz Anglikowi płytę opisaną po polsku to tak jak byś ty trzymał płytę opisaną po holendersku. Ni hu... się nie da zrozumieć.
Myślę, że angielski jest na tyle mocno rozpoznawalnym i popularnym językiem, żeby nikt nie miał problemu z rozczytaniem tego co jest na okładce.
Pozdrawiam
ODYSSEY