Recenzje spawngamer'aKraftwerk - mój Top 3

Świetne recenzje płyt, których lubi słuchać spawngamer.

Moderatorzy: fantomasz, spawngamer

Awatar użytkownika

Autor tematu
spawngamer
Habitué
Posty: 2314
Rejestracja: 23 gru 2004, 15:33
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Bydgoszcz
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka,film,komiks,książka itd.
Status: Offline

Kraftwerk - mój Top 3

#39304

Post autor: spawngamer »

3.TRANS EUROPA EXPRESS(1977)
Zdecydowana większość uważa że niemieckie wersje płyt Kraftwerk (chodzi o śpiew) dużo lepiej wkomponowuje się w robotyczno – mechaniczną muzykę, swoiste odzwierciedlenie ambicji wykreowania przez grupę muzyki która miała być czym odrębnym , nie kolejną kalką , kopią muzyki anglosaskiej a czymś kojarzącym się z Niemcami. Ostre, przenikliwe dźwięki z twardym wyraźnym niemieckim nadają całości jeszcze większego znaczenia niż z miękkim, rozlazłym angielskim.

Europe Endlos . Ku zaskoczeniu fanów Radioactivitat słyszymy taneczny rytm, sekcja rytmiczna stara się odwzorcować dźwięki charakterystyczne dla jadącego pociągu, imitację brzmienia wybijaną perkusją. Wokół tego chwytliwego wzoru owijają się urokliwe tekstury z syntezatora i pojawia się wokal ze zwokoderyzowanym refrenem wytwarzając dodatkowe harmonie. Tekst roztacza wizję tego co widzimy za oknami pędzącego składu –parki, pałace, hotele , góry , lasy, rzeki, rzeczywistość i pocztówki. Teksty w utworach są proste ale zarazem bardzo przemyślane. Nie ma tu silenia się na liryki i poezję lecz rzeczowość ( też zapewne strategia zespołu związana z emploi ), która ma zarazem podwójne dno. Każde ze słów –haseł, np. w tym utworze wpływa niesamowicie na wyobraźnię , która buduje u nas różne obrazy. Zwróciłbym też uwagę na duży podkład ironii, którą wydobywają już na etapie zestawienia słów –w wersji niemieckiej rzeczywistość, angielskiej prawdziwe życie i pocztówki co jasno daje nam do zrozumienia prawda jest zupełnie inna niż podkoloryzowane zdjęcia dla turystów. Kogo zaś tekst umieszcza w centralnym miejscu jako pasażera owego Expressu mówi ostatni apostrof –elegancja i dekadencja. Czyli roztoczona jest wizja jazdy pociągiem przez stereotyp europejskiego dandysa , snoba celebrującego widoki na zewnątrz. Chwytliwa melodia, dobre riffy syntezatorowe powodują że tą balladę słucha się bez wysiłku niemal hipnotycznie ale nigdy nudnie. "Europe Endless" wskazuje na ciąg dalszy eksploracji obszarów wyznaczonych w Autobahn ; tematu podróży środkiem lokomocji a minimalistyczno- mechaniczny kierunek poszukiwań zespołu jako wówczas wiodący.
Spiegelsaal. Opowieść portretująca nowoczesnego narcyza urzeczonego własnym pięknem i złapanego w pułapkę rozmyślań o samym sobie. Nowoczesna wersja portretu Doriana Gray'a. Straszliwy los zakochanego w sobie człowieka podkreślono wolnym rytmem, ponurym , dekadenckim wokalem, głuchymi brzmiącymi niczym wlekące się kroki perkusacjami rodem z horroru, co otoczono minimalistycznymi sekwencjami syntezatorowymi. Swoisty krytycyzm staromodnego dandyzmu, to ze swymi przeraźliwymi dźwiękami najmroczniejszy utwór i prototyp elektro popu wykorzystany zresztą przez grupę tego nurtu, Siouxsie and the Banshees jako cover.
Schaufensterpuppen. To nic innego jak manifest manekinów, pigamlionowska historia o tym jak manekiny z butiku ożywiają i idą na imprezę potańczyć. Mamy kontynuację rytmu naśladującego pociąg (mimo że temat podróży jest zarzucony) z tym ze tempo zdaje się szybsze ale dalej mamy do czynienia z oszczędnością w dźwiękach. Realizm opowieści podkreślają efekty np. gdy mowa o zbiciu szyby wystawowej słyszymy tłuczone szkło, śpiew zaś wydaje się być momentami na pograniczu histerii, strachu a może zdumienia?. To chyba pierwsza próba Kraftwerk uczłowieczenia imitacji człowieka co później rozwinie się na płycie Die Mensche Machine. Trudno dociec czy powinniśmy się bać takiego stanu rzeczy czy przyjąć go jako wyznacznik przyszłości. Ten prekursor Das Modell był zapewnie inspiracją dla amerykańskiej komedii Mannequin gdzie wykorzystano pomysł z ozywieniem na wystawie manekina rodzaju żeńskiego... Jako ciekawostka Kraftwerk na rynek francuski Manekiny wydał zaśpiewane w tym języku jako Les Manneqiuns . Francuski oddział EMI przygotował płycie dość nietypową promocję. Co potem wspominał Karl Bartos:"Wytwórnia płytowa wynajęła pociąg z wagonami w starym stylu z lat trzydziestych, który miał przejechać z Paryża do Reims. Podczas podróży dziennikarze mieli możliwość wysłuchania płyty. W momencie kiedy dojechaliśmy do Reims i złożyliśmy wizytę w jednej z najsławniejszych winiarni w Szampanii, wszyscy dziennikarze byli już pijani."
Trans Europa Express Tak jak Europa Endlos jest bardziej o podróży poprzez krajobrazy tak Trans Europa Express jest obrazkiem z eskapady poprzez zurbanizowane rejony Europy. Słowa są po części reportażem i ilustracją z podrózy. Spotykamy się więc na Champs-Elysees, opuszczamy Paryż, jedziemy na kawę do Wiednia, bezpośrednio bez przesiadek, docieramy do Dusseldorfu, miasta kojarzonego zawsze z Kraftwerk. Jak napisał znany kraftolog Tomasz Wójcik tak podróż TEE jest niemożliwa , ale bardziej chodzi tu o stworzenie pewnej atmosfery kosmopolityzmu i postrzegania Europy jako wspólnoty bez granic, idei zjednoczenia jej w jeden organizm. Podkreśla to też przywołanie postaci Iggy Popa i Davida Bowie, którzy rezydowali wówczas w popularnych wtedy wśród muzyków Niemczech ( Temat ten przywołał Pop w hicie I’m Passenger). Ten hymn lokomocji to zwiewny, elegancki, rodzaj wielkiej podróży na syntezatory. Niesamowite obrazy kreowane syntezatorami wyrażają się dryfującymi sekwencjami i sennymi podkładami wyczarowującymi różne wizje. Mijanie stacji symuluje efekt czasu rzeczywistego jak i inne typowe dla podróży dźwięki imitujące kołyszący ruch i uporczywe jechanie naprzód i rytm naśladujący kola pociągu. Utwór ten przechodzi w płynny sposób w swoistą kodę tematu w utworach Metal Auf Metal i Abzug (wersja angielska łączy te dwa utwory jako Metal On Metal) gdzie dodano do intensywności i monotonii podkładu agresywną sekcję perkusyjną. Powracające wybuchy keyboardowych orkiestracji kontrastują z vokoderyzowanymi chórami, które nasycone są robotyczno- plastikową ekspresją. Utwór kończy się ostrym dźwiękiem hamującego pociągu. Kolejna rzecz zapadająca w pamięć co przełożyło się na wykorzystanie go chociażby przez Afrika Bambaataa, która zrobiła z tego taneczny hit „Planet Rock”.
Franz Schubert . Zmiana tematyki. Imponujący hołd, ekscentryczny ale szczery demonstrujący łatwość w tworzeniu melodii. Krótki instrumentalny takt powtarzany na okrągło splatają przypominające klasyczną muzykę pasaże.
Endlos Endlos rodzaj repryzy konkludujący album . Pojawia się jako melancholijne przypomnienie, że obecny świat jest już całkiem inny niż ten sportretowany.

Kraftwerk wydał tę płytę gdy w Europie szalała moda na muzykę punkową. Zaskoczył tym że był lepiej przyswajalny niż pełen eksperymentów formalnych Radioactivitat i tym że kontynuował temat podróży mechanicznymi środkami lokomocji zaczęty w Autobahn. Zapewne wielu sądziło że skoro z samochodu przesiedli się do lokomotywy następny w kolejności powinien byś prom kosmiczny... Udowodnili tu także że nie tylko posiadali znakomite techniczne zdolności wygenerowania ciekawych dźwięków ale i zrealizowali się jako muzycy tworząc melodyjne utwory , z prostszymi strukturami wymieszanymi z technologią. Rytmy, wokale, melodie wciąż porywają słuchacza mimo upływu lat. Uważam, że to archetypiczny album wyznaczający to co w muzyce Kraftwerk najbardziej rozpoznawalne. Przeplatanie i powtarzanie melodii, mechaniczne brzmienia, specyficzne wokale. Słychać już tu przeświadczenie zespołu jaka ścieżką powinni podążyć; to co wyróżnia album jest zwartość melodyczna, pewna konsekwencja która jest bardziej widoczna niż przy Autobahn. Mimo, że jako płyta koncepcyjna w konfrontacji z Autostradą wydaje się chybiona ( mamy zbyt wiele wątków pobocznych-manekiny, Dorian Gray, Schubert) to jednak oferuje rozwinięty, bardziej wyszukany schemat, świetną mieszankę minimalizmu, mechanicznych rytmów ,chwytliwych, zręcznie zrobionych melodii. Odtąd ich utwory nabiorą bardziej tanecznych jakości które tu jeszcze są w pewnym stopniu są ukryte. Jest swoistym kompromisem a zarazem krokiem naprzód pomiędzy nakierowanym na technologie “Radioaktivitat i tworzącym nowe pojęcie muzyki “Die Mensche Machine”. Album ten lokowany jest jako innowacyjny dla wielu późniejszych dokonań elektronicznych, od synth popu, new wave po electrodisco czy techno, będący inspiracją dla innych szukających natchnienia dla swych działań w otaczającym nas industrialnym świecie. Zwróciłbym jeszcze uwagę na zdjęcie członków zespołu na okładce w wystylizowanych pozach , ubranych w eleganckie garnitury. Należy je odbierać jako nawiązanie do treści zawartych na płycie. Mamy tu więc albo obraz owych snobów podróżujących po Europie najlepszych hoteli, albo widok na wystawę z upozowanymi manekinami. (9.83/10)
1.Europe Endless (Europa Endlos) (9:35)
2. The Hall of Mirrors (Spiegelsaal) (7:50)
3. Showroom Dummies (Schaufensterpuppen) (les mannequins) (6:09)
4. Trans Europa Express (6:52)
5. Metal on Metal (Metal auf Metal) (6:39)
6. Franz Schubert (4:25)
7. Endless Endless (Endlos Endlos) (0:54)
Florian Schneider Drums, Keyboards, Vocals, Electronic Sounds, Producer
Karl Bartos Percussion, Electronic Percussion
Wolfgang Flür Synthesizer, Electronic Percussion, Percussion
Ralf Hütter Drums, Vocals, Electronic Sounds, Keyboards
Peter Bollig Engineer
Thomas Kuckuck Engineer
Peter Boug Engineer
Bill Halverson Engineer
Recorded at Klingklang Studio in Düsseldorf
2.DIE MENSCH MASCHINE (1978)
Miałem duży dylemat co powinno być na drugim miejscu. Skończyło się na kilkakrotnym pod rząd przesłuchu dwóch równorzędnych według mnie płyt i twardej decyzji, decydującej co jest nummer eins. Co przegrało?
Die Roboter. Rozpoczyna ten utwór dźwięk jak żywo przypominający efekt zaczerpnięty z Radioactivitat – pulsujące pikanie przerwane terkotaniem zakończonym serią wysokich tonów. Można to odczytywać jako sekwencję uruchomienia, ożywienia tytułowych robotów, których rozbłysk świadomości i wytrącenie ze stanu spoczynku w ruch obrazuje przejście w imitujący te kanciaste ruchy robotyczny rytm. Po chwili dołącza się syntezator naśladujący brzmienie marszu a wokal słyszymy mocno zwokoderyzowany, w typowym dla filmów SF z lat pięćdziesiątych brzmieniu charakteryzującym wyobrażenie głosu robota. Otwarcie płyty jawi się więc jako manifestacja zawartości całego krążka – z tym że to jeszcze nie człowiek maszyna a raczej człowiek a maszyna. Hipnotyczno minimalistyczny, pełen ciągłych powtórzeń z prostą melodią i sprzężonym rytmem to rodzaj podpisu programowego w jakim kierunku zespół podąża. Skąpe linie syntezatorowe spływają bez wysiłku nieskończenie się regenerując w nieskazitelnej formule tworzenia odpowiedniego dla potrzeb grupy nastroju pełnego powściągliwego estetyzmu i ascezy. Stąd owe robotyczne niuanse zarysowywane są delikatnymi pasażami syntezatorowymi w korelacji z perkusacjami. W pewnym sensie to podsumowanie obsesji i przeświadczeń społeczeństwa lat siedemdziesiątych o przyszłości ludzkości ale w sosie międzywojennego futuryzmu i jak mogą wskazywać słowa, rosyjskiego konstruktywizmu, propagującego tą nową sztukę, jako adekwatną do współczesnego, stechnicyzowanego świata i wyrażającą fascynację techniką. W warstwie tekstu to opowieść oczami robota, który po naładowaniu baterii pełen energii funkcjonuje automatycznie i mechanicznie tańczy ( motyw tańca sztucznego odpowiednika człowieka pojawił się wcześniej na TEE w opowieści o manekinach). Szczególne znaczenie mają rosyjskie słowa Ja twoj sługa, ja twoj rabotnik powtórzone kilkakrotnie i zamieszczone na okładce płyty.
Spacelab. Słychać trzask i głuchy dźwięk wędrujący coraz wyżej po skali co kojarzy się z odliczaniem , albo nawet startem rakiety co dodatkowo potęguje coraz szybsze jego zapętlone tempo, którego finałem jest w końcu wejście na orbitę ( słychać jakby dźwięk równania pozycji ) i w końcu odpalenia silników, co pozwala rakiecie odważnie ruszyć naprzód. Elektronicznie przetworzony głos nie mający zbyt wiele do zaśpiewania oprócz tytułowego Spacelab tym razem podkreśla kosmiczne oblicze utworu. Całość ma wyraźnie spokojny charakter pełnego podziwu hołdu dla ludzkiego geniuszu. Romantyczny mrok 'Spacelab' oparto na loopach i dziwnych astralnych odgłosach ilustrujących pracującą stację kosmiczną i widoki na jej zewnątrz. Spacelab ma też pewien wymiar profetyczny – w kosmosie upatrują członkowie grupy dalszy ciąg ludzkiej eksploracji a zarazem nabiera swoistej złowieszczości jeśli brać pod uwagę że kilka miesięcy później o ziemię rozbiła się stacja Skylab. Mimo, ze jest zwiewny, zadumany, z nieziemskim brzmieniem syntezatorów, to nadal rozpoznawalny jako dzieło Kraftwerk przez charakterystyczne brzmienia zarezerwowane dla tej grupy i jest równie impresywny jak poprzednik tyle że bardziej subtelny. Wytłumione dominujące syntezatorowe linie, rytm, perfekcyjna, nieskalana błędami minimalistyczna aranżacja łączą się w perfekcyjną całość.
Metropolis. Początkowo, niczym w ambiencie linie syntezatorowe unoszą się i nakładają na siebie w wolnym rytmie bez harmonii- mamy wrażenie, ze coś budzi się do życia, jakby włączano kolejne podzespoły wielkiej maszyny z pewnym wysiłkiem dochodzącej do swych pełnych mocy, które pozwalają jej w pełni sił przejść w szybki rytm pracy – czyli chwytliwy takt trwający do końca tej ścieżki. Rytmiczne sekwencje pokładu brzmią głucho , prawie archaicznie, a częstym motywem jest syntezatorowy dźwięk naśladujący syreny fabryczne. Refren w postaci tytułu utworu jest nieprzetworzony i słychać w nim swoistą nostalgiczno zadumaną nutę. Metropolis" lśni perfekcją stworzenia wyalienowanego nastroju. Utwór ten w sugestywny sposób odnosi się do filmu Fritza Langa Metropolis gdzie przedstawiono społeczeństwo przyszłości uzależnione od technologii, w którym większość ludzi jest robotnikami obsługującymi bezduszne maszynerie, a ich ponury los nie jest godny pozazdroszczenia. Lang daje w tym filmie lekcję, że technika może stworzyć przepaść między ludźmi ( dochodzi do buntu ) ale nie należy jej lekceważyć i odtrącać ( bezmyślne niszczenie maszyn w stylu angielskich robotników z początków rewolucji przemysłowej, o mały włos nie doprowadza do tragedii i zagłady całego miasta) a jedynie oswoić i połączyć z warstwą duchową, która została przez zbytnie zadufanie w technologię odtrącona. Utwór reprezentuje ciekawą kombinację intensywnego, futurystycznego nastroju z melancholią i nostalgią, precyzyjnie oddając atmosferę przedstawionego przez Langa miasta, jego dźwięki i widoki
Das Modell. Klasyk. Taneczny rytm snuje się jakby od niechcenia jednostajnym zapętleniem z wielokrotnie powtarzanymi kolejnymi syntezatorowymi ozdobnikami, zmienia się jedynie tekst tej, nie bójmy się tego powiedzieć, piosenki. Ten utwór według mnie muzycznie jest najsłabszym ogniwem płyty a zarazem najbardziej kojarzonym utworem który furorę zrobił na listach przebojów trzy lata później. Ów szkic charakterologiczny to cyniczne spojrzenie na blichtr efektownego stylu życia zainspirowany nieosiągalnym obiektem marzeń tłumów chcącym być w centrum uwagi mediów niczym owo ucieleśnienie targowiska próżności jakie przedstawia świat mody. Fascynujące studium charakteru zakłada, że modelka jest najlepszym przykładem człowieka maszyny łączącego piękno z sztucznymi emocjami ( uśmiecha się od czasu do czasu), człowieczeństwo z bezmyślnym skupieniem maszyny ( trzeba tylko kamery aby zmienić jej zdanie ). Może się wydawać że nie powinna znaleźć się na albumie o futuryzmie ale wyraźnie kontynuuje temat z "Die Roboter", opowieść o ludzkiej kondycji w nowoczesnych czasach . Ironiczne spojrzenie na wysoko opłacane „bezduszne” modelki zachowujące się jak automaty, stało się klasykiem na miarę “Fashion” Bowiego –komentującym modny styl życia. Przy czym klarowność ironicznego przekazu jest większa w wersji niemieckiej niż angielskiej . W konfrontacji z późniejszą falą electro popu utwór ten brzmi dziś archaicznie ale to on dał kierunkowskaz tego gatunku, jest jego podwaliną, ba od niego właśnie ukuto termin elektro pop. To pionierskie dokonanie doczekało się dziesiątków coverów śpiewanych przez przeróżne osobowości -od gwiazdek porno po spadkobierców ich ironii, królów ciężkiego brzmienia Rammstein. Co więcej muzyka z „modelki” na stałe weszła do kanonu...pokazów mody czyli blichtr wyśmianie jego zaadaptował bezkrytycznie na swoje potrzeby jako ikonę mody.
Neon Licht epickie sentymentalne studium miasta. Mój zdecydowany faworyt na tym krążku przyciąga uwagę przede wszystkim piękną syntezatorową solówką graną w interludium powtarzaną później pod koniec utworu, podbudowaną mieszanką różnych ozdobników i nastrojowym, magnetyzującym wokalem kreślącym słowami bardzo ogólny obraz - błyszczące światła neonów, kiedy nadchodzi noc miasto oblewa się sztucznym światłem –te oszczędne słowa pozostawiają resztę naszej wyobraźni prowadzonej przez generowane na keyboardach kolejne dźwięki. Spokojny rytm, jak zwykle na instrumentach perkusyjnych brzmi kojąco i zarazem wyłamuje się z koncepcyjnego charakteru płyty. Muzyka uchwyciła migoczący portret oświetlonego miasta, przedstawienie uroku urbanizacji gdzie szczególnie warte uwagi jest sześć minut instrumentalnej kody. Introspektywny tekst wyraża poczucie poważania dla wspaniałego widoku miasta ze świateł, cześć dla sposobu w jaki ludzkość może kontrolować swój świat. Najbardziej efektowny utwór gdzie za pomocą prostej linii melodycznej i banalnego tekstu osiągają niesamowity efekt.
Die Mensch Machine. Prawdopodobnie najbardziej minimalistyczny utwór brzmiący jak przeróbka Glassa na piosenkę pop. Wokale są powściągliwe, bezstronne, imitując swoim brakiem emocjonalności przypuszczalny śpiew maszyny. Monotonia brzmienia, powolność, nasladowanie dźwiękiem i zwokoderyzowanym głosem jakiejś uporczywie wykonywanej na okrągło czynności ubarwianej tylko zestawem ozdobników kojarzą się z pracą właśnie tytułowej maszyny. Prostota melodii pretensjonalny, bezużyteczny rytm bez harmonii jest logicznym i spójnym odzwierciedleniem tendencji albumu. Interpretacja jest trudna gdyż zespół jakby relacjonuje swój ogląd spraw ale na tyle bezstronnie aby nie można określić jednoznacznie jakie stanowisko zajmują – ten ukryty komentarz socjalny człowiek maszyna to istota lub obiekt – czy odczytywać jako mroczną przepowiednię zagrożenia, czy jako pochwałę tego stanu rzeczy? Wszak śpiewają, ze to pseudo ludzka istota ale zarazem super istota...

Koncepcję albumu, zarówno w sferze tekstowej jaki i wizualnej wykorzystano do stworzenia robotycznego image. Dla wzmocnienia całego konceptu skonstruowano bowiem roboty na podobieństwo każdego z członków grupy odzwierciedlając technologiczne wizje człowieka maszyny. Lalki te oficjalnie zaprezentowano podczas prasowej konferencji w Paryżu, gdzie prawdziwi artyści wmieszali się w tłum na scenie ustawiając kukły. Te manekiny wykorzystywano od tej pory na koncertach i stały się swoistą wizytówką grupy.
Zaskakuje bardziej stylowe, dźwiękowe środowisko będące rezultatem cierpliwego rozwoju i poszukiwań nowej estetyki w ich muzyce. Otwarli ważny rozdział w genesis elektroniki gdzie istotną rolę odgrywa prosta industrialna monotonia spleciona z na pół epickimi strukturami melodii w neoklasycznym duchu, skonstruowanych tak że mimo długości i jednostajności nagrań, te nie nużą
To jeden z najlepiej zrealizowanych w historii muzyki albumów koncepcyjnych, deklarujący kombinację muzyki ze sztuką, osadzony w fantastyce naukowej kontemplującej korelacje między ludźmi a technologią ale przede wszystkim wpisujący się w nurt czerpania z tradycji przedwojennego postrzegania świata – w TEE było to przywołanie kolei żelaznej czasów dandysów we frakach tutaj zamiast wizji high tech przyszłości mamy ramotę technologii widzianej oczami Wellsa czy Czapka, poprzez pryzmat ówczesnych tendencji artystyczno filozoficznych, idei futuryzmu i konstruktywizmu postulujących próbę fuzji ludzkiego ciała z technologią, połączone z kultem tej ostatniej. Tytuł określa centralną ideę wokół, której cały album jest oparty czyli bada koneksje człowiek a maszyna w nowoczesnym społeczeństwie uwidaczniając ją mocno w tekstach jak i w formie kompozycji naśladujących mechaniczność. Filozoficzne przesłanie odsłania stopniową dehumanizację ludzkości i sztuki po części. Z jednej strony robotyzacja ilustruje triumf intelektu i perfekcję ludzkiej wiedzy z drugiej zagubienie emocjonalne i utratę duszy. Prymitywne riffy syntezatorowe znakomicie korelują z tą tematyką .
Album ten jest zarazem jednym z najbardziej wpływających na rozwój nowych gałęzi muzyki. Ma potężny, pionierski wpływ na ruch synth pop, czy new romantic w stylu Gary Numana (choćby Cars). Mniej minimalistyczny w aranżacjach, bardziej kompleksowy i taneczny w podstawowych rytmach, dający balans pomiędzy eksperymentem a komercją, zaskoczył po świetnej 'Trans-Europe Express' po której jako prawie niewykonalne zadanie jawiło się wydanie jeszcze lepszego albumu w niecały rok po premierze TEE, biorąc pod uwagę czasochłonne koncentrowanie się grupy na detalu i perfekcji aranżacji. Do dziś zadziwia minimalistyczny rdzeń i prostota melodii , oszczędność i treściwość słowa w tekstach układające się w arcydzieło formy wyrazu. Owo gładkie, akuratne i zimne i zarazem bardzo atrakcyjne brzmienie, nadal dynamiczne i witalne, ów klinicznie czysty dźwięk oblany sosem ironii nie zaprzestał dostarczać do dziś emocji, kolejnym adaptującym ją trendom muzycznym chcącym dorównać zwartej całości tego dzieła. Dzisiejsze techno (techno-logia) wywodzi swe korzenie z tych dźwięków stających się inspiracją dla kolejnych pokoleń zafascynowanych nowoczesnymi objawami życia wyrażanymi za pomocą muzyki.
Co do przesłania –fascynacja technologią, mechanizacją raczej ironicznie ucieleśnia bardzo subtelne przesłanie sugerujące jednak ważność nadrzędną człowieczeństwa. Zwróciłbym tu uwagę na okładkę . Dość szokujące zdjęcie przedstawiające członków grupy jako nienagannie ubranych w czerwone koszule ozdobione czarnym krawatem, w spodniach przypominających wojskowe bryczesy, schludnie ogolonych i uczesanych jednoznacznie wywołują w nas skojarzenie z członkiem totalitarnej organizacji spod znaku komunizmu lub faszyzmu. Podpis ja twój sługa ja twój robotnik wskazuje w zestawieniu z tym zdjęciem że człowiek maszyna to idealny kandydat na istotę wypraną z uczuć z której można stworzyć totalitarne monstrum. Dodatkowo wzmacnia to ironia tekstu piosenki o modelce – ona staje się powoli takim monstrum, maszyną wypraną z wyższych wartości co deprecjonuje ją w oczach Kraftwerk Tak więc zamiast odczytywać płytę jako pochwałę jednak trop wiedzie ku sugestii zminimalizowania wpływu maszyn.
Płyta przeszła test czasu stając się ich znakiem firmowym . Nie na darmo Francuz Pascal Bussy zatytułował ich książkową biografię Kraftwerk : Man Machine & Music. (9.86/10)
1. The Robots-Die Roboter 6.11
2. Spacelab 5.51
3. Metropolis 5.59
4. The Model –Das Modell 3.38
5. Neon Lights –Neon Licht 8.50
6. The Man Machine – Die Mensche Machine 5.30
Recorded at Klingklang Studio in Düsseldorf
Florian Schneider Drums, Keyboards, Vocals, Electronic Sounds, Producer, Voices, Concept, Electronics
Karl Bartos Percussion, Electronic Percussion
Wolfgang Flür Percussion, Electronic Percussion
Ralf Hütter Drums, Vocals, Electronic Sounds, Producer, Voices, ?, Electronics, Concept, Keyboards
Leanard Jackson Engineer, Mixing
Joschko Rudas Engineer, Mixing

1.COMPUTER WELT (1981)

COMPUTER WELT. Lekki, bujający rytm otoczony niepokojącym loopem i śpiew z pogłosem, zwokoderyzowany w refrenie. Cały utwór zbudowany jest według tego powtarzanego schematu. Ta ujmująca wariacja elektroniczna ma doszlifowany, ezoteryczny kształt. Podąża poza robotyczną imitację brzmień, usankcjonowaną na poprzedniej płycie, nadal pozostając w formie pełnej powtórzeń ozdobników, rytmu. Znaczenie tego kawałka jako wyznaczającego oś albumu, wyróżnia choćby wskazująca na jej szczególność repryza. Tytuł i treść wskazują, gdzie słuchacz ma upatrywać koncepcji albumu : komputery. Co godne zauważenia, opowieść o komputerach nie opiera się na spojrzeniu poprzez pryzmat przedwojennych poglądów i zachowań ( jak na TEE, Die Mensche Machine) ale jest zdecydowanie woltą ku technologii jak najbardziej współczesnej lub wywodzącej się ze współczesnej SF. To już nie Czapek ani Wells czy konstruktywizm...
Bardzo szczególną rzeczą jest warstwa tekstowa. Zacznijmy od różnic w wersji angielskiej i niemieckiej. Jeśli chodzi o mantrowy refren nie rożni się on ale wersja angielska sprowadza się już tylko do powtarzania jeszcze słów kluczy – biznes, numery, pieniądze, ludzie, zbrodnia, podróż, komunikacja, rozrywka ( w niemieckiej wersji postawiono też na płatności, handel, czas i medycynę a opuszczono m.in. pieniądze i zbrodnię). Tekst niemiecki jest bardziej rozbudowany.
We Flensburgu ( swoją siedzibę tam ma federalny urząd komunikacji, gromadzący dane dotyczące ruchu i pojazdów w Niemczech - KBA -info od Tomka Wójcika ) i BKA (Federalny Urząd Kriminalny coś jak nasze Główne Biuro Śledcze) i urzędzie finansowym: tu mają nasze dane, komputerowy świat ponieważ czas to pieniądz, automat i zabawa telewizyjna ( chyba chodzi o prymitywne komputerowe gry), komputerowy świat prowadzi dziś ku przyszłości, komputer to małe przedsiębiorstwo i prowadzi własny dom.
Wydawałoby się że tekst ten jest podany bezstronnie jak relacja pewnego stanu rzeczy. Jednak zestawiając jego słowa możemy dojść do ciekawych wniosków. Wspomniane instytucje, zajmujące się prewencją i ściganiem zbrodni Interpol, FBI, Scotland Yard, BKA mimo ze powinny wzbudzać w nas jak najlepsze skojarzenia ale w sposobie śpiewania, w oprawie dźwięków w zestawieniu z bankiem i fiskusem nabierają jakiegoś złowrogiego charakteru i cała ta zbitka kieruje nas bardziej ku postrzeganiu ich działań jako ingwilacji , zamachu na wolność człowieka i odarcia go z praw do prywatności gdzie wszelkie organizacje monitorują nasze życie a komputery kto wie, czy nie zaczną rządzić w przyszłości ( brzmi jak wczesny scenariusz do „Terminatora”). Dalsza część wykazuje że technologiczna paranoja, ów postęp techniki to wynik ludzkiej zachłanności i chęci bezrozumnej zabawy. Owa maszyna jest narzędziem i Kraftwerk już wtedy postrzega komputer jako dobro ( np. medycyna) ale i źródło zagrożenia ( np. przestępstwo). Dziś to proroctwo wydaje się być nadzwyczajnie potwierdzoną wizją ery digitalowych zabawek dehumanizujących wiele aspektów ludzkiego życia i to już przez Kraftwerk zasygnalizowane, co ważne , w erze gdy branża komputerowa była jeszcze w powijakach!
TASCHENRECHNER. Rytm zmienia tonację. Słychać brak linii basowej, wysokie dźwięki zdominowały cały utwór. Arcyciekawe i efektowne brzmią imitacje dźwięków wydobywanych z kalkulatora. Śpiew to właściwie monodeklamacja. Słychać wyraźnie zabawę i radość z tworzenia wpadającej w ucho melodii. To mój ulubiony kawałek na tej płycie. Bez obciążeń programowych zdający się być wprawką na instrumenty, prezentujący naszą czwórkę jako dostarczycieli niezobowiązującego hitu. To synth popowe arcydzieło, od tej pory zawsze obecna porcja muzyki podczas koncertów grupy, czy aby na pewno to tylko czarujący, hipnotyzujący kawałek z nonsensownymi słowami? Śmieszny dźwięk w stylu małego Casio, luzacki, zabawny rytm i nastrój pod owym infantylizmem jak dla mnie kryje ostrzeżenie. A te według mnie można wydobyć z tekstu.
W wersji angielskiej ze względu na rym użyto słowa operator w niemieckiej zaś muzykant. Całość zaś pozostaje taka sama ale co ważne ta niemiecka wersja chyba bardziej naprowadza nas na trop. Jestem muzykiem z kalkulatorem w ręku, ( wystarczy, że) dodaję , odejmuję kontroluję i ( już ) komponuję ( i wystarczy, że) nacisnę guziczek i już słychać melodyjkę.
Dla mnie to sarkastyczne odniesienie do ery digitalowych instrumentów, które zamiast umysłu Mozarta wymagają jedynie umiejętności programowania czyniąc z każdej pokątnej osoby potencjalnego geniusza. Co ciekawe można to odbierać jako nie tylko krytykę całego nurtu muzycznego opierającego się na komputerach ale jako autoironiczne spojrzenie na samo Kraftwerk.
NUMMERN Po melodyjnym „kalkulatorze” następuje przedziwne, eksperymentalne Nummern. Przetworzony głos recytuje liczby od jeden do osiem, na tle dziwnych, futurystycznych brzmień. Dochodzą później wyśpiewywane w różnych układach wyliczanki po angielsku, francusku, hiszpańsku a dźwięki przypominające przetworzone uderzenia bata przerywa japoński i rosyjski po czym nagle pojawiają się tony i melodia z ComputerWelt tyle że w bardziej industrialnej aranżacji czyli COMPUTER WELT 2 połączony płynnie z Nummern. Pozostaje ów dziwny szeleszczący podkład, hałaśliwy rytm i wyliczanie liczb w różnych językach. Na końcu mamy prawdziwą kulminację -słychać coraz szybsze liczenie coraz większych liczb, przez nachodzące na siebie głosy i coraz spokojniejszą muzykę. Te dwa łączące się kawałki interpretowałbym jako historię komputerowego świata. Liczby kojarzą się z systemem zerojedynkowym będącym ikoną komputerów. Owe początkowe liczenia widziałbym jako zaczątek komputerowej ery a ów zlewający się szum jako opanowanie świata przez komputery rozprzestrzeniające się błyskawicznie po naszym globie. Co więcej, początki są zrozumiale ale w natłoku informacji wszystko miesza się w paranoidalny bełkot.
Utwór ten jest postrzegany jako zaczątek break beatowego techno i deep house’u.
COMPUTER LIEBE Nastrojowe dźwięki i spokojny, melancholijny można by rzec wokal. Rytm charakterystyczny dla całej płyty pozostaje niezmieniony. Jedynie oprawa sprawia że utwór słucha się z zadumaniem. Spokojna, kojąca melodia i nastrojowe syntezatorowe pasaże, piękne detale tworzą znakomity przykład dla osoby twierdzącej że elektronika to zimna, pozbawiona uczuć odmiana muzyki. Kraftwerk wykuło fantastyczną melodię z mądrą prostotą łączącą surowość i czystość która weszła do kanonu elektroniki. Zwróćmy uwagę że ten właśnie utwór wybrano na tzw. podwójny singiel (dwie strony A) gdzie jako Computer Love/The Model osiągnął m.in. pierwsze miejsce angielskiej listy przebojów. Zwróćmy znowu uwagę na minimalistyczny tekst pobudzający silnie wyobraźnię. Jestem sam, cały dzień sam, gapię się na ekran telewizora, nic dziś nie robiłem, potrzebuję się z kimś spotkać , wykręcam numer z planszy z sekstelefonem (w domyśle – w angielskim jest do telefonicznych randek).
Mamy więc wstrząsający obraz alienacji, utwór skargę wyrażający strach przed globalną automatyzacją , także naszych kontaktów. Kraftwerk wybiegają 20 lat naprzód przewidując chory sposób kontaktowania się przez internet i i relacji miedzy ludźmi które sprowadzają się do pogawędek na GG, chatroomach, forach i kuriozum w postaci randek online. Już wtedy prorokowali zanik więzi społecznych, zastąpionych substytutami rzeczywistych kontaktów.
HEIM COMPUTER Dźwięk żywcem wzięty z odgłosów pierwszych komputerów. Potem podkład wprowadza atmosferę zagrożenia, poprzez jakąś podskórną nerwowość. Wyśmienity pod względem realizacji, te wszystkie zabawy zamianą kanałów, ozdobniki, eksperymenty elektrycznym rytmem itp. Ową wizjonerskość wykorzystał electro-dance a zresztą utwór ten inspiruje do dziś bo do dziś brzmi niesamowicie świeżo i zniewalająco. W tekście krótko –programuję swój komputer przesyłając siebie w przyszłość.
IT’S MORE FUN TO COMPUTE koda poprzedniego utworu tyle, że bardziej mroczna zimna i abstrakcyjna.

Na początku lat osiemdziesiątych automatyzacja muzyki nabrała przerażającej prędkości, a syntezatory stały się nieodzownym atrybutem w sprzęcie każdego muzyka. Upowszechnienie keyboardów spowodowało że innowatorstwo Kraftwerk nadal postrzeganych jako pionierów gatunku, spowszedniało a ich wizje rozmyły się w całej powodzi imitacji. Wydawałoby się że w tym układzie należałoby zignorować nową płytę wydaną po trzech latach milczenia, które pochłonęło skomputeryzowanie studia Kling Klang i szukanie nowych stąd wypływających możliwości. Tym czasem zaskoczyli wszystkich nową dawką świeżych pomysłów i rozwiązań. Mamy tu ich charakterystyczną barwę muzyczną, którą powoli rozwijali na drodze prób i błędów od czasów Autobahn czyli ciepłe muzyczne przejścia wymieszane z zimnym robotycznym brzmieniem. Ale tym razem muzyka jest bardziej gładka z mniejszą dawką surowości eksperymentów, w mocno tanecznej manierze. Zarzucili dłuższe epickie formy na rzecz krótkich, rzeczowych piosenek kreowanych elektroniczną instrumentacją z zachowaniem tradycyjnych form i elementów muzyki pop . Nowatorstwo ujawnia się w rewelacyjnym, nowym, intensywnym brzmieniu zespołu, jeszcze bardziej oczyszczonym i udoskonalonym, krystalicznej jakości dźwięku, wyrafinowanie bogatych harmoniach, przejściach w nastrojach, doskonałej formule w melodiach i koncepcji. Położono duży nacisk na jakość porównywalną do chirurgicznej precyzji. Wielką sztuką jest też powtarzalność motywów bez wpędzania słuchacza w poczucie monotonni.
Linearny koncept, prostota kształtu i struktury i doskonała atmosfera udowodniły, że weterani byli wciąż na przedzie peletonu. Co więcej, ekstrawagancja, kreatywna mieszanka dźwięków, oferuje nam trwałą solidność, rzadką już dzisiaj w muzyce. Stąd też ten krążek inspiruje do dziś kolejne gatunki muzyczne: elektro funk, house, techno nadając sobie status pozycji klasycznej.
Muzyczna wizja na centralnym miejscu umieszcza komputer co podkreślone jest poprzez choćby tytuły kolejnych utworów. Obraz społeczeństwa opartego na komputerach i implikacje z tego wynikające prowadzą do niepokojących refleksji. Dalekowzroczność zespołu objawiła się w klarownej przepowiedni technologicznych obsesji bez których dziś nie możemy się obejść naszych uzależnień choćby od naszych komputerów, które niestety niewolą nas odizolowując od rzeczywistości.
Dla mnie to najlepsza płyta tej grupy. Nie dość, że arcymelodyjna to dodatkowo bardzo mądra w swym przesłaniu. Dodatkowy podziw wzbudza jako głos wieszczący zagrożenia wynikające z komputeryzacji w czasach gdy komputery były jeszcze rzeczą egzotyczną.(9.94/10)

1- Computer World (Computer Welt) 5:06
2- Pocket Calculator (Taschenrechner) 4:55
3- Numbers (Nummern) 3:19
4- Computer World..2 (Computer Welt 2) 3:23
5- Computer Love (Computer Liebe) 7:16
6- Home Computer (Heim Computer) 6:19
7- It's More Fun To Compute 4:14
Wolfgang Flur
Florian Schneider-Esleben
Karl Bartos
Ralf Hutter
Emil Schult Software
Guenter Froehling Software
Karl Klefisch Software
Pit Franke Software
Ostatnio zmieniony 23 paź 2006, 12:35 przez spawngamer, łącznie zmieniany 1 raz.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Autor tematu
spawngamer
Habitué
Posty: 2314
Rejestracja: 23 gru 2004, 15:33
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Bydgoszcz
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania: muzyka,film,komiks,książka itd.
Status: Offline

#48568

Post autor: spawngamer »

ELECTRIC CAFE (1986)
Ten album podzielił zarówno krytykę jak i fanów i do dziś budzi najbardziej skrajne kontrowersje i emocje spośród wszystkich albumów.
Tak naprawdę to post produkcja po bardzo oczekiwanym, przełożonym w wydaniu albumie mającym nosić nazwę Technopop. Tak więc cofnijmy się w czasie do tego wydawnictwa. Kraftwerk przyzwyczaił fanów do w miarę krótkich przerw, dodatkowo sukces komercyjny singla Das Modell w 1981 roku jak i świetnie przyjęte pierwsze międzynarodowe tournee, wykreowało z nich gwiazdę masowego odbiorcy i skłaniało do przypuszczeń, że nowy materiał ujrzy światło dzienne bardzo szybko. I nie mijano się z prawdą. Prace nad nową płytą były tak zaawansowane, ze jej niedoszły wydawca koncern EMI nadał jej już numer katalogowy, zrealizowano też okładkę, wyznaczono termin wydania na jesień 1983 i zajęto się jej promocją singlem z utworem zrealizowanym jako dźwiękowe logo na zamówienie francuskiego wyścigu kolarskiego Tour De France. Notabene na realizacji jego zaważyła pasja Ralfa Huttera, zapalonego cyklisty i kolekcjonera rowerów. Ta właśnie hobby było pośrednim powodem wstrzymania wydania Technopop. Hutter uległ poważnemu wypadkowi rowerowemu i prawie rok przeleżał w śpiączce, a koledzy uznali że płyta ma jeszcze wiele elementów do poprawy pod względem jakości bo zawsze narzucają sobie wysokie standardy będąc perfekcjonistami. Florian Schneider komentował że było na niej zbyt wiele „dźwiękowego zanieczyszczenia” i na pewno nie uczynią poprawek bez udziału Huttera. Trudno dociec czy nie wykorzystali skwapliwie tego wypadku a to ze względu na postęp technologiczny, który w tamtym czasie był niezwykle gwałtowny, po hybrydach analogowo- cyfrowych przyszedł lawinowy rozwój digitalowych urządzeń i systemów nagrań a jak wiadomo Kraftwerk mieli zawsze tendencje do wyprzedzania wszystkich w sprzętowych nowinkach i być może zwlekano uzupełniając nowoczesny arsenał instrumentów... Wieści niosą, że na “Technopop” na pierwszej stronie miał być tylko jeden, tytułowy track a strona B miała zawierać The Telephone Call, Sex Object (inne niż znamy z Electric Cafe) i oryginalną mierzącą 6 minut i 30 sekund wersję Tour de France, który jako ograny w stacjach radiowych roku 1983 w naturalny sposób wyeliminowany został po 3 latach z powstającego z finalnego materiału.
Ponowne nagrania (przearanżowanie kawałków wyżej wymienionych i realizacja nowych) i odświeżenie sprzętu zajęło czas aż do 1986 roku co prawdopodobnie najbardziej ma związek z ciągłym odnawianiem instrumentarium. Wreszcie ogłoszono, że zostanie wydana pod nazwą Electric Cafe. Tytuł zaczerpnięto ponoć z filmu z 1928 roku z Marlene Dietrich, „Cafe Elektrik” znanego też jako „Wenn ein Weib den Weg verliert” co przy ciągotach Kraftwerk do przedwojnia jest całkiem prawdopodobne. Płytę promował wydany w październiku 1986 roku utwór „Musique Non Stop” wsparty innowacyjnym i pionierskim jak na tamte czasy video, zrealizowanym jako generowana komputerowo animacja pokazująca niezwykłe przedstawienie grupy stworzone przez Rebeccę Allen (Dzisiaj to uznana artystka w świecie fanów instalacji video i grafik 3D), używającą najnowocześniejszych wówczas technologii rozwijanych przez Institute Of Technology w Nowym Jorku. Sama płyta wyszła 16 grudnia ponosząc komercyjną porażkę.
Może parę zdań o tym co spowodowało chłodne przyjęcie tego krążka.
Po pierwsze i najważniejsze. Gdyby ta płyta wyszła w 1983 roku byłaby rewolucyjna. W 1986 roku była uznana za kalkę i archaizm. Kraftwerk przespał okres największego boomu muzyki syntezatorowej, bardzo często inspirowanej ich dokonaniami (OMD, Human League). Depeche Mode w 1981 roku wygrywało proste, banalne melodyjki a w 1986 roku było po komercyjnym i artystycznym sukcesie Some Great Reward i zaskakiwało Black Celebration. Ten okres przyniósł wiele fenomenalnych płyt z nurtu muzyki syntetycznej i usunął w cień nieobecnych, którzy go wykreowali i dali sobie wydrzeć rewolucyjny sztandar. Dodatkowo koniec roku 1986 to już inna epoka, gdy takie pojęcia jak choćby New Romantics były już historią i moda na synthpopową muzykę wygasała przez co album postrzegano jako stereotypowy przykład staromodnej przeszłości co jak dla będącego zawsze w awangardzie Kraftwerk było nie do pomyślenia.
Po drugie zacietrzewiła fanów, którzy odrzucili zmienne które pojawiły się w ich twórczości. Płyta bowiem jest bardziej zbiorem świetnie dopracowanych technicznie piosenek niż krążkiem tematycznym na jaki liczyli, który miałby być poświęcony jakiejś idei. Sama nazwa wskazuje że mamy do czynienia z radością tworzenia muzyki dla niej samej jak i z tym ze celem twórców było dawanie radości z jej słuchania stąd jako swoiste przesłanie „ Musique Non Stop”.
Po trzecie Kraftwerk nigdy tak długo nie milczał co dodatkowo spowodowało wyolbrzymione wymagania...
Ale czy i porażkę artystyczną? Jak zwykle doceniono dobrą produkcję –dźwięk jest krystalicznie czysty a realizacja dużo lepsza niż większości wydawanych wówczas rzeczy bez tracenia zarazem retro czaru. Zadziwiają też zaawansowane jak na tamte czasy grafiki w książeczce. Mimo wskazań na archaizmy, brzmienia jak i rytm stały się podwaliną pod nurt Techno ( wyraźne inspiracje muzyką kwartetu). Album może też być postrzegany jako wyznacznik industrialu i rocka gotyckiego. Położenie większego nacisku na rytm i bit użycie samplowanych, powtarzanych fraz jak Boing Boom Tschak to też innowacja jakże wszechobecna w dzisiejszej muzyce. Aphen Twin wykorzystał potem ich sample w utworze Analogue Bubblebath dając swoisty hołd dla elektrolegendy pokazując, że i w tym tytule drzemią podkłady energii i inspiracji. Porażka komercyjna spowodowała, że grupa straciła też Wolfganga Flüra, który odszedł z kapeli i panowie zamilkli studyjnie na 17 lat aż do Tour De France Soundtracks...
Trudno też zdecydować czy brak konceptu rozczarowuje czy olśniewa. Podkreślano też swoistą powściągliwość i sterylność chociaż album w większości brzmi pogodnie przy zachowaniu cech minimalizmu a wiele przestrzeni pomiędzy bitami i liniami syntezatorowymi wypełniono lekkimi ozdobami które zachęcają do kolejnego przesłuchu.

Stronę A winyla słucha się jak jedną długą suitę ze wspaniałym wykorzystaniem samplingu bez montujących całość przejść łączących utwory. Boing Boom Tschak, Techno Pop, Music Non Stop mają wspólną, podobną strukturę jedynie z różnymi melodiami są jednak podane ze smaczną, nie nużącą powściągliwością .
Płytę otwiera słynna onomatopeja Boing Boom Tschak, która stała się dźwiękowym znakiem firmowym Kraftwerk. Wyraźnie zespół oczarowany jest możliwościami sampli ludzkiej mowy ( stworzyli własny syntetyczny generator głosu Robovox), które jednak rozkłada w wyważony sposób głównie stawiając na zabawy nimi. Na tle tego słychać uderzenia automatu perkusyjnego i minimalistyczną dawkę syntezatorowych wstawek tworzących oszczędną melodię. Pojawia się też wokoder powtarzający „Music Non Stop, techno-pop”. Ten właśnie element językowy spina dodatkowo pierwszą stronę gdyż i w „Techno Pop” i „Musique Non Stop” powtarzane jest zestawienie tych słów. Dźwiękowo TechnoPop jest kontynuacją poprzedniej wariacji z sekcją poprowadzoną przez całą kompozycję w dźwiękach przypominających uderzenia o metal i walenie młotkiem by oddać czasem pola brzmieniom przypominającym zapętloną wstawkę skrzypiec i wygłuszonego wibrafonu na tle którego rozbrzmiewają ascetyczne słowa : „Syntetyczne elektroniczne dźwięki industrialne rytmy dookoła” a w niemieckiej wersji mamy bardziej zabawę dźwięcznością słów „Elektro dźwięki ponad wszystko, decybele ultradźwięków”. Oczywiście wersja niemiecka tradycyjnie przemyca więcej tekstu i słyszymy jeszcze „Niech podąża daleko. Muzyka nośnikiem idei”. Idąc tym tropem, zestawiając te słowa w tle technologicznych odgłosów można przypisywać że artyści stawiają znak równości – nowoczesność, rewolucyjność utożsamiać należy z muzyką, która na tym krążku wyniesiona jest na piedestał jako motor napędowy i przekaźnik postępu. Dodatkowo wzmacnia to przekonanie tekst wypowiadany po hiszpańsku ( przy okazji ciekawostka – na rzadkiej, hiszpańskiej edycji LP i MC utwory 3 i 5 są w tym języku) „Muzyka przyniesie nowe idee i wiecznie będzie kontynuowana, elektroniczny dźwięk, syntetyczne decybele”. Muzycznie zaskakują imitacje brzmień gitary a poza tym ten utwór można potraktować jako uniwersalny przykład do opisu całej płyty. Zwraca uwagę świetne umieszczenie akcentów perkusyjnych i wokalnych z których utkano specyficzny nastrój.
Komputerowo generowane głosy i linia prowadząca w „Techno Pop” ukazują wszechobecną na albumie ekonomiczną oszczędność brzmień z przewagą rytmów wyostrzonych i umieszczonych z precyzyjną kalkulacją. „Techno Pop” w szkieletowej instrumentacji ukazuje techniczną biegłość Kraftwerk którzy nie nużą mimo permutacji tych samych brzmień i jednakowej celebracji nastrojów. Każdy dźwięk jest metodycznie detalowany a analogowe sygnały podkolorowano cyfrowymi emulacjami ukazując bogactwo nowych syntetycznych wstawek i ekstrawaganckich detali. Słychać że właśnie detal, mocno cyzelowany miał wielkie dla Kraftwerk znaczenie. No ale cóż, 5 lat prac....
Przebój Musique Non Stop jest jakby opowieścią o samym Kraftwerk. Otwarty samplami głosów chłosta nas cyfrowymi dźwiękami. To podwalina pod techno produkcje z minimalizmem mantrowego tekstu, z tłem pełnym brzdęków i stuknięć. Utwór jest tak jak dwa poprzednie w tym samym, średnim tempie, które jest kolejnym spinaczem tej suity.
Der Telephon Anruf został wykreowany komputerowo i samplami najbardziej słyszalnymi tutaj na tej płycie. Śpiewa tu po raz pierwszy w ogóle perkusista Karl Bartos dając świetny kontrast do głosów Schneidera czy Huttera przez co tekst bardziej brzmi jak opowieść o mężczyźnie ogarniętym obsesją, zadurzonego w kobiecym głosie nagranym w telefonicznym przekazie. Jego interpretacja jest pełna skargi i żalu : „Dałem Ci swe uczucie i czas próbując się do Ciebie dodzwonić, jesteś tak blisko i zarazem daleko, wydzwaniam do Ciebie noc i dzień”. W niemieckim „ To połączenie jest przejściowo nie osiągalne, dałem Ci swą sympatię i mój czas, muszę Ciebie zobaczyć, kiedy to się uda? Jesteś blisko i zarazem daleko”. Mnóstwo sampli : zajętości numeru, wykręcania tarczy, sygnału wybierania, wybrania złego numeru, oczekiwania na połączenie, otoczone „suchym” bitem do których w końcu przedziera się wokal i szczątkowa melodia. W warstwie tekstowej i muzycznej wyraźnie utwór ten odstaje od pierwszych trzech pozycji zatraca też nadzieję, ze album jest koncepcyjny.
Sex Objekt rozpoczynają ekspresje zaprzeczenia i potwierdzenia. Pełne seksualnych niedomówień odpowiednio intonowane zbitki słów (nie, dlaczego? Może, być może, tak) można traktować jako nietypowe refreny. Nie użyto obok niemieckiego i angielskiego, kojarzącego się z frywolnym seksem francuskiego a dodano brzmiący dojrzalej soczysty, pełen żaru hiszpański. W warstwie tekstowej to wstrząsająca skarga kochanka-przedmiotu chcącego aby nie traktowano go jak sex rzecz mającego już dość i chcącego odrobiny uczucia i szacunku. A partnerka wciąż używa perfekcyjnie swoich sztuczek na przemian go rozpalając albo zapominając o nim. Głos Huttera brzmi bardzo teatralnie, jak na skraju wyczerpania i nerwowego załamania. Ponoć jak Hutter nagrywał Sex Objekt akurat nie układało mu się w życiu osobistym przez co tekst można odbierać jako zabarwiony mizoginizmem bo aluzje, choćby męski wokal wskazują na kobietę jako femme fatale. To swoista kontynuacja Das Modell z zatraconą ironią na rzecz opowieści o dziwacznych seksualnych relacjach. Sex Objekt zawiera niespotykane dotąd u Kraftwerk brzmienia gitary basowej i sekcji smyczkowej i dostosowuje surowy, sekwencyjny styl pierwszych trzech utworów.
Electric Cafe brzmi jak młodszy brat pełnego wokaliz Zoolook Jarre’a. Do glosy właśnie spełniają rolę pierwszoplanowego instrumentarium lekko wsparte sekcją rytmiczną z ascetycznym tekstem po francusku z włoskimi wtrętami. Na żadnej płycie Kraftwerk nie używa aż tyle języków ale tropem wyjaśniającym dlaczego może być temat - „Muzyka”, będąca symbolem uniwersalności zrozumienia, za pomocą rytmu i dźwięku przekazująca różne stany emocjonalne tak jak język werbalny, który właściwie traci znaczenie na rzecz rytmu i brzmienia(Boing Boom Tschak). Tekst to parę dopasowanych słów tworzących dziwny ciąg na podstawie których każdy słuchacz ma budować swoje własne wizje i skojarzenia (kuchnia dietetyczna, sztuka, polityka, wiek atomu, syntetyczne obrazy itd.)

Melodyjna inwencja ciągle przechodzi próbę czasu. Świetna kombinacja technologicznych innowacji pozbawiona interpretacyjnej wizualizacji dźwiękiem jak na poprzednich płytach. Rozbierają dźwięki do gołej esencji dając prostą i gładką, mocno repetytywną muzykę. Można twierdzić, że album koncentruje się na samotnej zdepersonalizowanej stronie nowoczesnego życia ale tak naprawdę tego socjalnego komentarza jest niewiele i bardziej skłaniałbym się ku tezie, że tematem jest muzyka jako idealna forma przekazu. Bogactwo sampli, wielo-językowe wokale, spartańskie melodie, kliniczna precyzja jak zwykle każdy ascetycznie czysty i wyraźny dźwięk i instrument ma swoje miejsce i wyizolowaną przestrzeń w polu stereo. Kombinacje elektronicznych dźwięków z językowymi estetyką z naciskiem na rytm i bit połączone z minimalizmem stworzyły nowe oblicze Kraftwerk.(9.23/10)
1. Boing Boom Tschak (2:57)
2. Technopop (7:42)
3. Musique Non Stop (5:45)
4. Der Telephon Anruf (8:03)
5. Sex Objekt (6:51)
6. Electric Cafe (4:20)
Ralf Hütter - Keyboards, electronics, voice
Florian Schneider - Keyboards, electronics, voice
Karl Bartos - Keyboards, programming hardware, voice
Wolfgang Flür - Keyboards, programming hardware

Computer Graphics - New York Institute of Technology (Rebecca Allen, Steve Di Paola, Robert McDermott, Amber Denker, Peter Oppenheimer)
Computer Graphics Lab - Maxime Schmitt, Marvin Katz, Matten & Wiechers, Chico De Los Reyes, Wolfgang Kulas, Sandhya Whaley
Melody's by Emil Schult
Design by Hubert Kretzschmar
Engineered by Joachim Dehmann, Henning Schmitz, Bill Miranda
Music data transfer by Fred Maher, Axis studio
Mastering - Bob Ludwig
Recorded at Klingklang Studio, Dusseldorf
Mixed at Right Track, New York by Kraftwerk, Francois Kevorkian, Ron St. Germain Weg

Obrazek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat