Ostatni post z poprzedniej strony:
Jeszcze dopowiadając sprawę Pendereckiego. Nie chodzi tu o to, czy to "mniejszy kicz", czy może gniot równy innym, znanym z VIVY, ale w grę wchodzi tu... intencjonalność. A to już jest sprawa bardziej samego artysty, czy jego sztabu, i to grubo abstrahując od samej jego muzyki.Henryk Mikołaj Górecki, czy Arvo Pärt, sprzedają nawet znacznie więcej płyt, niż Krzysztof Penderecki (łatwo sprawdzić), a i zasięg ich odbiorców jest szerszy, ogólnoświatowy. Lecz popatrzmy na ich indywidualne zachowania. Górecki ucieka od mediów, jak może i nawet nie wiadomo, czy obecnie mieszka w Stanach, czy na Podhalu. Pärt już w ogóle żyje jak mędrzec tybetański, zamknięty wręcz i wyciszony w głębokiej jaskini. Te dwie postawy, pomimo ogromnego sukcesu komercyjnego, ukazują jednak, iż są poza "lansem", zabieganiem o siebie samego i robieniem szumu wkoło własnej osoby itp. Pozostawili to, co najważniejsze. Muzykę. Swoją drogą, warto posłuchać.
Opisy na stronach zawsze miałem w trzeciej osobie, bo pisała mi to... siostra (serio, serio!). Przez gardło by mi nie przeszło mówić "ja to,... ja tamto..., kupcie mnie". Yeske, MIDImania, naprawdę o czym tu pisać? Osobiście nie widzę niczego interesującego w notkach o artystach, poza ich własnymi wypowiedziami samą muzyką. No chyba, że naprawdę ktoś czeka na teksty "o ulubionej golonce i takim samym niebieskim kolorze". Ale tacy najczęściej sięgają do "Claudii", czy "Bravo". A tam nas nie ma.
A same wejścia na strony ("10 tysięcy miesięcznie"), niestety o niczym nie świadczą. Skoro mam mówić o sobie, to dobrze, spróbuję. Jak myślicie, jaki procent, wpisując w wyszukiwarce hasło Brunette Models, oczekuje muzyki elektronicznej, a jaki roznegliżowanych panienek?
Pozdrawiam.