RecenzjeCzego teraz słuchacie

Przesłuchałeś kolejną płytę... Podoba ci się? Nie? Napisz o tym!

Moderator: fantomasz

Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113066

Post autor: Depeche Gristle »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Jarre - Magnetic Fields, 1981;
*****
Style: synthpop, rock elektroniczny, industrial, minimal, electro, cold wave, experimental, musique concrète, krautrock, bossa nova
Obrazek


Magnetic Fields - album Jeana Michela Jarre’a, który na rynku ukazał się 22 maja 1981 roku, tym samym album otwiera dekadę lat 80 w twórczości artysty, choć de facto jest kontynuacją kosmicznych klimatów rozpoczętych na Oxygene (1976) i kontynuowanych na Équinoxe (1978).
Oryginalne elektroniczne instrumentarium z lat 70 zostaje wzbogacone o supernowoczesny (wówczas) syntezator i sekwencer Fairlight CMI, którego możliwości zostały tu szczególnie uwypuklone poprzez niespotykany dotąd u Jarre'a, niekiedy bardzo industrialny charakter muzyki. Inspiracją dla Jeana Michela była twórczość Andy'ego Warhola, zaś francuski tytuł płyty Les Chants Magnétiques był swoistą grą słów: les chants magnétiques = "śpiewy magnetyczne" / les champs magnétiques = "pola magnetyczne" fonetycznie brzmiące w języku francuskim identycznie.
Ponadto Magnetic Fields jest jedynym albumem wydanym przez artystę pod skróconym szyldem "Jarre" - bez wymienienia jego dwóch imion - Jean-Michel.
Album rozpoczyna trójczęściowa 18-minutowa suita Magnetic Fields (Part I) pozostająca w klimatach z dwóch poprzednich płyt Jarre’a; w pierwszej części dominują sekwencerowe pulsy połączone z ambientem i kosmicznym cold-wave rodem z Oxygene. Druga część ma charakter bardziej eksperymentalny, przypominający nieco kosmiczno-psychodeliczne klimaty Tangerine Dream z płyt Phaedra (1974), Rubycon (1975) i Tangram (1980); pojawia się tu przetworzony przez vocoder głos Jarre’a oraz wplecione sample z dialogami; w końcu utwór przechodzi w strukturę niemal symfoniczną, uzupełnioną o dźwięki znane z Oxygene. Dość niespodziewanie i gwałtownie kompozycja przechodzi w część trzecią - szybką i energetyzującą łączącą mocny puls sekwencera z chwytliwą synth popową melodią. Ta część przypomina z kolei synth popowe klimaty z Équinoxe, choć całość utworu kończy krótkie spokojne analogowe interlude.
Magnetic Fields (Part II) jest największym hitem tej płyty i jednym z największych, klasycznych już przebojów w dorobku Jeana Michela Jarre’a. Utwór jest typowo synth popowy z chwytliwą syntezatorową melodią wplecioną w szybki rytm przypominający przetworzony stukot kół pociągu, schemat wyjęty z przeboju Kraftwerk - Trans-Europe Express (1977), z tym że w o wiele szybszym tempie. Zresztą odgłos przejeżdżającego pociągu (już nieprzetworzony) jest elementem łączącym przebojowy Magnetic Fields (Part II) z całkowicie eksperymentalnym Magnetic Fields (Part III) odwołującym się do wczesnej elektroniki z przełomu lat 60 i 70 spod znaku Morta Garsona i Beaver and Krause, niemieckich twórców krautrockowych, takich jak Neu! i Cluster czy brytyjskiej psychodelii lat 60 i industrialu lat 70, a wszystko w duchu Stockhousena, Johna Cage'a, Pierre'a Schaeffera, Joe Meeka i wielu innych pionierów muzyki elektronicznej.
Magnetic Fields (Part IV) jest powrotem do synth popowego stylu połączonego z mocnym industrialnym pulsem sekwencera. Kompozycja jest zapowiedzią nurtów house i EBM oraz przyszłej twórczości Jeana Michela Jarre’a na następnych albumach, choć klimat z Oxygene jest tu ciągle żywy i wyraźny. Utwór kończy interlude z motywem zatrzymującego się pociągu, z którego wysiadają ludzie, zaś zamknięcie drzwi wagonu definitywnie kończy ścieżkę.
Kończący album Magnetic Fields (Part V), podobnie jak w przypadku ostatniego numeru z albumu Oxygene (Oxygene part VI) jest pogodną tropikalną kompozycją, tym razem w hawajskich klimatach w rytmie bossa-novy automatu perkusyjnego. Kompozycja przypomina muzykę z futurystycznych gierek komputerowych na Commodore 64 i Atari.
Magnetic Fields jest jednym z największych przebojów płytowych w dyskografii Jeana Michela Jarre’a, jest też ostatnim albumem z kosmicznej trylogii Oxygene-Équinoxe-Magnetic Fields. To jedna z najważniejszych pozycji w historii muzyki elektronicznej, rocka i dekady lat 80 w ogóle.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2022, 23:57 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

tommsonn
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 490
Rejestracja: 21 sie 2008, 12:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Tomasz S
Lokalizacja: Gdańsk
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: J.M.Jarre, Vangelis, Mike Oldfield, Tangerine Dream, Kraftwerk, Schiller
Zawód:
Zainteresowania: transport,muzyka, historia, turystyka
Płeć:
Wiek: 42
Status: Offline

#113068

Post autor: tommsonn »

Depeche Gristle pisze: Ponadto Magnetic Fields jest jedynym albumem wydanym przez artystę pod skróconym szyldem "Jarre" - bez wymienienia jego dwóch imion - Jean-Michel.
Chyba jeszcze "Geometry of Love" ma na okładce jedynie napis "Project by Jarre".


TomekS

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

DigitalSWorld
Twardziel
Posty: 540
Rejestracja: 21 sie 2008, 17:41
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Poland
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Kontakt:
Status: Offline

#113074

Post autor: DigitalSWorld »

Vangelis - Antarctica


Muzyka
https://digitalsimplyworld.bandcamp.com

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113174

Post autor: Sublime »

Tangerine Tree - Vol. 70 - Bristol 1990

Ostatni etap dobijania Tangerine Dream dobiegł końca - nagranie z koncertu z Bristolu, na którym po raz ostatni w szeregach zespołu wystąpił Paul Haslinger. Mimo mojej niechęci do wielu utworów powstałych w tamtym okresie całość brzmi dość równo i przyjemnie. Pojawiają się odniesienia do starszych soundtracków zespołu, jest wspomnienie Le Parc i szereg utworów z lat 1988-1990. Ostatnim utworem zagranym przez zespół było niesamowite The Back Of Beyond - IMO najlepsza z kompozycji powstałych wtedy, która niestety wylądowała po latach na reedycji Melrose, na której to przerobiono utwory z podstawowego składu płyty.

Krótko mówiąc, bootleg warty zapamiętanie - równie dobrze nagrany, jak ten z Berlina z 1987 roku, gdzie po raz ostatni w zespole wystąpił Franke.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#113175

Post autor: RadioactiveTangerine »

Tour De France (Soundtracks) Kraftwerk. Pisałem recenzję. Prawdopodobnie ostatnia bo już nie mam ochoty do pisania :(

http://pacisfear.blogspot.com/2016/07/2 ... odroz.html


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

fantomasz
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 8148
Rejestracja: 02 kwie 2004, 15:14
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Uniejów
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Kraftwerk, Laibach, 2+1, ABBA
Zawód: historyk, kraftolog
Zainteresowania: Kraftwerk! Także nuda i lektura wszystkiego co sprzed oczu nie ucieka
Płeć:
Kontakt:
Status: Offline

#113191

Post autor: fantomasz »

RadioactiveTangerine pisze:Tour De France (Soundtracks) Kraftwerk. Pisałem recenzję. Prawdopodobnie ostatnia bo już nie mam ochoty do pisania :(

http://pacisfear.blogspot.com/2016/07/2 ... odroz.html
A ja tę notkę przeczytałem z zainteresowaniem Podobała mi się.


Kraftolog f.
--
Ostatnio z propozycją współpracy zwrócił się do nas sam Michael Jackson. Oczywiście odmówiliśmy (Kraftwerk, 1985).

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

RadioactiveTangerine
Habitué
Posty: 1160
Rejestracja: 17 wrz 2008, 21:11
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Karczew
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Doktorant (2 rok)
Zainteresowania: muzyka, przynajmniej dopóki jeszcze słyszę ;)
Płeć:
Wiek: 32
Kontakt:
Status: Offline

#113192

Post autor: RadioactiveTangerine »

Dziękuję :) Powoli kończę z blogowaniem bo mi się materiał skończył. Niestety, trzeba dodać. Z TD wyrosłem (chyba).


http://pacisfear.blogspot.com/ (recenzje, bardzo rzadko co innego)

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113263

Post autor: Sublime »

Obrazek

Porcupine Tree - Stupid Dream

Progrock oczami Stevena Wilsona i spółki. Dopiero zagłębiam się w dyskografię PT, ale coś mi się wydaje, że zespół stać na coś więcej niż na to, co zaprezentowali na tej akurat płycie. Choć pierwszy utwór, "Even Less", to rockowa produkcja najwyższych lotów.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113319

Post autor: Depeche Gristle »

Jean Michel Jarre - Zoolook, 1984;
*****
Style: synthpop, ambient, cold wave, industrial, new age, neofolk, house, experimental, minimal, jazz
Obrazek


Zoolook - wydany w 1984 roku album Jeana Michela Jarre’a, na którym mistrz elektronicznego brzmienia postanowił zmienić dotychczasową koncepcję swojej twórczości; po pierwsze - zaprosił do współtworzenia swojego albumu innych muzyków, w tym Adriana Belewa (King Crimson), Marcusa Millera będącego członkiem zespołu Milesa Davisa czy znaną wokalistkę Laurie Anderson. Po drugie - dotąd oparta na muzyce czysto instrumentalnej twórczość Jarre'a została wzbogacona o wokalizę wspomnianej Laurie Anderson. Po trzecie, artysta zdecydowanie zrywa z kosmicznym klimatem rezygnując jednocześnie z koncepcji "jednej suity" pod jednym tytułem, stawiając na klimaty etniczne, wykorzystując na szeroką skalę motywy mowy ludzkiej jako dodatkowego instrumentu muzycznego, z czym nieśmiało eksperymentował już Kraftwerk na singlu Tour De France (1983), a po ogromnym sukcesie albumu Zoolook w 1984 roku, także Kraftwerk podchwycił pomysł szerokiego wykorzystania sampli ludzkich głosów jako instrumentu muzycznego na albumie Electric Cafe (1986).
Album otwiera 12-minutowa ambientowa suita Ethnicolor ze swobodnym wykorzystaniem motywów etnicznych, sampli ludzkiego głosu i mowy.
Utwór podzielony jest na wątki, poczynając od chłodnego, pełnego napięcia i niekiedy orkiestrowego charakteru ambientu, przechodzącego z czasem w kulminacyjnym momencie w styl new age'owy przypominający dokonania Tangerine Dream z lat 80, z przyśpieszającym rytmem, który oprócz tradycyjnej sekcji perkusyjnej, tworzą przetworzone ludzkie głosy.
Podobnie ambientowo rozpoczyna się Diva, gdzie oprócz sampli ludzkich głosów pojawia się między innymi dźwięk kapiącej wody i przede wszystkim udziwniona narracja Laurie Anderson. Utwór z czasem nabiera tempa i typowo synth popowego charakteru z mocną house'ową linią melodii. Utwór ten pojawił się na nagranym w 1983 roku, zniszczonym i nigdy nie wydanym publicznie albumie Music for Supermarkets jako Music for Supermarkets Part VI.
Tytułowy Zoolook jest już klasycznie synth popowym numerem, w którym przetworzone sample ludzkiego głosu współtworzą sekcję rytmiczną oraz prowadzą niezwykle przebojową syntezatorową linię melodii.
Bardziej eksperymentalny Wooloomooloo nawiązuje do muzyki elektronicznej z przełomu lat 60 i 70, choć wypełniony jest kolażami dźwiękowymi rodem z muzyki konkretnej, przetworzonymi syntezatorowo dzwonkami, zaś całość dopełniają sample ludzkich wokaliz i przetworzonej mowy.
W Zoolookologie, podobnie jak w Zoolook, przebojową syntezatorową linię melodii prowadzą przetworzone ludzkie głosy, choć już sekcja rytmiczna wyraźnie opiera się na elektronice, mocnym rytmie automatu perkusyjnego, pulsie sekwencera i industrialnym brzmieniu kojarzącym się niekiedy z twórczością The Art Of Noise.
Odskocznią od klimatu całego albumu jest niewątpliwie pochodzący z Music for Supermarkets (jako Music for Supermarkets Part IV) Blah Blah Cafe - klasycznie house'owo-industrialny numer, w którym próżno szukać też klimatów etnicznych czy dźwięków ludzkiej mowy, chociaż nieprzerwanie cały utwór prowadzi przetworzona przez vocoder w stylu Kraftwerk i zniekształcona szybka melodyjna narracja. Dość nieoczekiwanie pojawiają się tu jazzowe motywy saksofonu.
Album kończy, tak samo jak zaczyna, ambientowo-etniczny klimat Ethnicolor II z cichym utrzymującym napięcie orkiestrowym brzmieniem wiolonczeli, rytmami afrykańskimi w tle i przetworzonymi samplami ludzkiej mowy oraz plemiennych śpiewów. Zarówno na początku utworu, jak i w jego finale słychać odgłosy dobiegające gdzieś z holu dworca kolejowego bądź też lotniska.
Chociaż z sukcesami muzykę elektroniczną z etniczną łączył Malcolm Mclaren (album Duck Rock, 1983), właśnie Zoolook był przełomem, który rozpoczął koniunkturę na tego typu muzykę, która popularność zyskała w latach 80 i 90, a i współcześni wykonawcy sięgają po ten styl z powodzeniem.
Niewątpliwie Zoolook wywarł wpływ także i na wielkich twórców muzyki elektronicznej pokroju Kraftwerk, Cabaret Voltaire, a w Polsce na Grzegorza Ciechowskiego i Aya RL.
Do dziś album Zoolook, w którym wykorzystano sample ludzkiej mowy w ponad dwudziestu językach, jest uważany za jeden z największych dzieł w dokonaniu Jeana Michela Jarre'a; single pochodzące z niego - Zoolook i Zoolookologie - stały się światowymi przebojami.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2022, 23:58 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

fantomasz
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 8148
Rejestracja: 02 kwie 2004, 15:14
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Uniejów
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Kraftwerk, Laibach, 2+1, ABBA
Zawód: historyk, kraftolog
Zainteresowania: Kraftwerk! Także nuda i lektura wszystkiego co sprzed oczu nie ucieka
Płeć:
Kontakt:
Status: Offline

#113322

Post autor: fantomasz »

ZOOLOOK - zdecydowanie najlepsze dzieło JMJ. Znakomity album.


Kraftolog f.
--
Ostatnio z propozycją współpracy zwrócił się do nas sam Michael Jackson. Oczywiście odmówiliśmy (Kraftwerk, 1985).

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113339

Post autor: Depeche Gristle »

Dla mnie najlepszymi albumami JMJ (zasługującymi na sześć gwiazdek) są Oxygene i Equinoxe, ale Zoolook plasuje się zaraz za nimi :)


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113341

Post autor: Sublime »

Oj tak, pierwsze poważne propozycje JMJ były i są ostatecznie tymi propozycjami najwyższej próby. ;)


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113403

Post autor: Sublime »

Obrazek

David Bowie - Blackstar

Bowie pożegnał się z nami płytą wybitną, dopracowaną w każdym calu. Jedna z faworytek 2016 roku.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113404

Post autor: PM7 »

Oczywiście nie mogło się przy jej okazji obejść bez oskarżeń o satanizm itd.

Tytułowy Blackstar odczytuję jako manifest antyideologiczny z akcentem na krytykę monoteizmów bliskowschodnich, zwłaszcza w kontekście poprzedniego "The next day" gdzie padają słowa
"They know God exists for the Devil told them so"

Ogólnie co do płyty: Bowie do końca utrzymał poziom i chwała za to. Uważam nawet że jego muzyka z czasem stawała się coraz lepsza. Bowie jako muzyk i jako artysta nie że się nie staczał ale także z czasem się rozwijał, tworząc coraz lepsze kompozycje i stając się coraz lepszym wykonawcą.
Pomimo tego że, jak sam określił, "narkotyki zrobiły mu z mózgu ser szwajcarski", są podstawy by sądzić że był inteligentnym facetem i miał sporą wiedzę o świecie. Niektórych jego wczesnych piosenek dzisiaj ciężko mi słuchać, ale wiele jest utworów które cenię i do których wracam z przyjemnością. Nie waham się nazwać Davida Bowiego artystą, szanuję go i do jego muzyki będę wracał i ją polecał.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113412

Post autor: Sublime »

Kwestie ukrytych przekazów w muzyce czy tekstach zawsze traktuję z przymrużeniem oka. Nie jestem przekonany, że Bowie i Tony Visconti w swoim dojrzałym wieku byliby skłonni do takich przemyśleń, ale tego już się w 100% nigdy nie dowiemy.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

seth
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 308
Rejestracja: 02 kwie 2006, 18:19
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Poznań
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: informatyk
Zainteresowania: muzyka, historia stosunków polsko ukrainskich
Płeć:
Status: Offline

#113413

Post autor: seth »

Obrazek

A ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczony nowym albumem Marillion - F.E.A.R Płyta od kilku dni nie opuszcza odtwarzacza :listen:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113414

Post autor: PM7 »

Sublime pisze:Kwestie ukrytych przekazów w muzyce czy tekstach zawsze traktuję z przymrużeniem oka. Nie jestem przekonany, że Bowie i Tony Visconti w swoim dojrzałym wieku byliby skłonni do takich przemyśleń, ale tego już się w 100% nigdy nie dowiemy.
Nie badałem tej postaci, więc może patrzę na to w niewłaściwy sposób, niemniej to nie są pierwsze jego piosenki w których znajduję mniej lub bardziej spójny przekaz. "China girl" z teledyskiem, zawiera spójny zestaw odniesień do historii historii politycznej Chin, a w teledysku do Let's dance mamy przecież jawną krytykę cywilizacji.
Moim zdaniem żadnego ukrytego przekazu nie ma, cały przekaz jest na pierwszym planie, zarówno w "The Next Day" , jak i w "Blackstar": w teledysku mamy zachowania przypisywane opętaniu i odniesienie do ukrzyżowania.

A co w tekście?

Something happened on the day he died
Spirit rose a metre then stepped aside
Somebody else took his place, and bravely cried
(I'm a blackstar, I'm a blackstar)

Co my tu mamy? Ktoś umiera, ktoś inny zajmuje jego miejsce i oznajmia że jest Czarną Gwiazdą (czyli zapewne czymś potężnym, na niebie i w dodatku niewidzialnym), na teledysku Bowie trzyma książkę z tym symbolem w charakterystycznej pozie- typowej głosicieli kilku różnych ideologii.

How many times does an angel fall?
How many people lie instead of talking tall?
He trod on sacred ground, he cried loud into the crowd

(I'm a blackstar, I'm a blackstar, I'm not a gangster)

Upadający anioł- być może ktoś z dobrymi intencjami, kto jednak popełnił błąd.
Odniesienie do kłamstwa i do świętego miejsca/tematu.

I can't answer why (I'm a blackstar)
Just go with me (I'm not a filmstar)
I'm-a take you home (I'm a blackstar)

"Nie mogę odpowiedzieć dlaczego. Po prostu chodźcie za mną. Zaprowadzę was do domu.
"
To mógłby powiedzieć prorok albo polityk. I mówili, wiele razy.

To oczywiście tylko moja interpretacja, pewnie niekompletna, jednak jest dla mnie mało wiarygodne, żeby facet czyniący celne aluzje do historii politycznej i rewidujący w życiu swoje podejście do religii, użył takiego zestawu symboli i słów przez przypadek. Zbyt spójny ten "chaos".
Uważam że w różnych piosenkach i teledyskach Bowie odnosił się do porażek cywilizacyjnych, niewolnictwa, komunizmu, nazizmu, imperializmu, teorii rasowych itp.
W "The next day" w jawny sposób atakuje kler.
W "Blackstar" widzę wszystkie te tematy zebrane w jedną całość.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113420

Post autor: Sublime »

Z tej strony taka interpretacja wydaje się całkiem logiczna i dość trafna. Zresztą często Bowie dosłownie zwracał uwagę na to, jak powinno się traktować jego teksty. Ukrytych przekazów nie ma co szukać, natomiast wielu odniesień do popularnych w danych czasach zagadnień czy jakichś instytucji.

"Blackstar" to swoiste podsumowanie całej kariery Bowie'go, w którym nie brakuje miejsca na swoisty testament związany ze swoimi przekonaniami. DB musiał być świadomy tego, że jego czas już nadszedł, stąd też pewnie wiele lirycznych oskarżeń wobec kleru czy innych religii.

To pięknie, jak wciąż Bowie potrafi wzmagać pewne nowe odczucia względem swojego muzycznego dorobku.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

asik76
Stary wyga
Posty: 221
Rejestracja: 15 paź 2006, 18:34
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: POLSKA
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113426

Post autor: asik76 »

A ja słucham kolejny raz bułgarski projekt muzyczny- Man of No Ego- "Blinkers removed"- kapitalna muzyka dla mnie, a słucham już ponad 22 lata różnej elektroniki :)
Polecam szanownym Koleżankom i Kolegom

Jak podają autorzy jest to muzyka w częstotliwości 432 hz ,
http://muzyka.onet.pl/jazz/leszek-mozdz ... iemi/0krw2
https://ask.audio/articles/music-theory ... om-fiction

i wiele innych ciekwaych rzeczy o 432 hz.



Na moje fale mózgowe działa to wyśmienicie, :)



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113473

Post autor: Depeche Gristle »

New Order - Technique, 1989:
*****
Style: new wave, synthpop, postpunk, cold wave, brit-pop, indie rock, house
Obrazek


Technique - piąty album studyjny New Order, na który od czasu Brotherhood czekać trzeba było przeszło trzy lata, nagrywany był w 1988 roku na Ibizie, słynącej ze wszechobecnego słońca, imprez, seksu, i narkotyków, od których wcale nie stronili wówczas muzycy zespołu (małżeństwo Bernarda Sumnera i tak właśnie dogorywało), odzwierciedlenie tego wszystkiego można dostrzec na płycie, która premierę miała 30 stycznia 1989 roku.
Końcówka lat 80 była czasem odwrotu od synth popu; niedawni giganci gatunku, tacy jak Ultravox, Kraftwerk czy The Human League doświadczali kryzysu komercyjnego i twórczego. Do łask wrócił glam rock, heavy metal (przybierający często oblicze pudel metalu) i blues (w bardziej "upopowionej" formie). Z wykonawców synth popowych ciągle na topie utrzymywali się Depeche Mode, Jean Michel Jarre czy Yello, każdy z nich na swój sposób przyciągał fanów elektronicznych brzmień. Pojawili się również Pet Shop Boys z ambitnymi dyskotekowymi hitami, stając się alternatywą dla italo disco i acid-house'u, które zyskały na popularności pod koniec lat 80. Właśnie dwa ostatnie gatunki inteligentnie wykorzystali New Order podczas nagrywania Technique.
Otwierający album singiel Fine Time jest przykładem wykorzystania wzorców acid-house'owych, w które wpleciono tradycyjne elektroniczne brzmienie New Order z oszczędną gitarą i basówką Petera Hooka. Jednak house'owe wzorce wcale nie są nowością w twórczości New Order, bowiem zespół eksperymentował z nimi już na Brotherhood (1986) w utworze State of the Nation.
Dalej jest już jednak gitarowo, w klimatach jakie zdominowały poprzednią płytę New Order - Brotherhood; przypominające dokonania The Cure All the Way i Love Less, ponadto będące zapowiedzią przyszłych eskapad zespołu w kierunku indie rocka i brit-popu Guilty Partner, Run oraz kończący album Dream Attack w klimacie wczesnego New Order w duchu Joy Division.
Album ma również swoje synth popowe oblicze; oprócz wspomnianego singla Fine Time, jest i drugi singiel - Round & Round - największy przebój płyty i jeden z największych przebojów w twórczości New Order, przypominający nieco hitowe dokonania Pet Shop Boys numer nagrany został w stylu zwanym hi-NRG.
Mr. Disco łączy acid-house w stylu Cabaret Voltaire z przełomu lat 80 i 90 oraz minimal w stylu Kraftwerk z melancholijnym synth popem w stylu Pet Shop Boys.
Vanishing Point jest z kolei klasycznym New Orderowskim numerem synth popowym z charakterystyczną basówką, z mocną dozą melancholii i wokalem Bernarda Sumnera, w którym słychać zrezygnowanie i gorycz - jak zresztą w większości piosenek na tym albumie.
Technique potwierdził wysoką, wręcz na miarę Depeche Mode, pozycję New Order na ówczesnej scenie muzycznej; był to pierwszy w dyskografii New Order album, który dotarł do pierwszego miejsca brytyjskiej listy przebojów.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2022, 23:59 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113517

Post autor: Sublime »

Jeszcze przed Studiem El. zdążyłem się miło zaskoczyć odkryciem prosto z Japonii. 1976 rok, kawałek bardzo pomysłowego progresywnego rocka, który łączy typowe rockowe elementy z orientalnymi brzmieniami tradycyjnych instrumentów azjatyckich. Bardzo dobry album.

Osamu Kitajima - Benzaiten

Obrazek


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat