RecenzjeCzego teraz słuchacie

Przesłuchałeś kolejną płytę... Podoba ci się? Nie? Napisz o tym!

Moderator: fantomasz

Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113517

Post autor: Sublime »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Jeszcze przed Studiem El. zdążyłem się miło zaskoczyć odkryciem prosto z Japonii. 1976 rok, kawałek bardzo pomysłowego progresywnego rocka, który łączy typowe rockowe elementy z orientalnymi brzmieniami tradycyjnych instrumentów azjatyckich. Bardzo dobry album.

Osamu Kitajima - Benzaiten

Obrazek


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113561

Post autor: jman »

Właśnie ukazała się reedycja arcyciekawych tematów muzycznych do włoskich programów popularnonaukowych z początku lat 80.

Tutaj do kupienia

[bbvideo=460,300]https://www.youtube.com/watch?v=4rb5QosAqUE[/bbvideo]



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Lord Rayden
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 1349
Rejestracja: 31 mar 2004, 2:59
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Arturo
Lokalizacja: Breslau
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: TD, Klaus Schulze, BKS, Rainbow Serpent, TM Solver, Neue Berliner Schule
Zawód: inżynier elektronik
Zainteresowania: EVA, muzyka elektroniczna, SF, militaria
Płeć:
Wiek: 56
Status: Offline

#113562

Post autor: Lord Rayden »

Ostatnio sporo słucham okołoambientowych klimatów. Z nich wyróżnię Astronaut Ape z płytą Flight 420
https://www.discogs.com/Astronaut-Ape-F ... ter/674957



Lord Rayden
Tangerine Dream Fan from Poland

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113571

Post autor: Depeche Gristle »

Cabaret Voltaire - Live Y.M.C.A. 27.10.79, 1979;
******
Style: new wave, postpunk, rock psychodeliczny, rock eksperymentalny, rock industrialny, cold wave, dark wave, noise, synthrock, rock elektroniczny
Obrazek


Live at the Y.M.C.A 27-10-79 - pierwszy album koncertowy Cabaret Voltaire nagrany krótko (ledwie cztery dni) po premierze ich debiutanckiego LP Mix Up, 27 października 1979 roku w klubie Y.M.C.A, materiał został nagrany na kasecie przez amerykańskiego dziennikarza i krytyka muzycznego Scotta Pieringa i zremasterowany w Portland Recording Studios.
W odróżnieniu od Throbbing Gristle, którzy na koncertach prezentowali najczęściej utwory niealbumowe (często improwizowane), zaś nieliczne albumowe numery prezentowane były przeważnie w zmienionej formie, Cabater Voltaire w całości grali utwory pochodzące z wydanych przez nich singli, EP-ek czy wreszcie albumu Mix Up; na wydawnictwie Live at the Y.M.C.A. znalazły się trzy (na dziewięć) utwory z Mix Up.
Ciekawostkę stanowi już otwierający album, niezatytułowany numer Untitled, w rzeczywistości jest to wczesna wersja utworu The Voice of America/Damage Is Done, który miał dopiero w następnym roku otwierać kolejny studyjny album Cabaret Voltaire, wydany w 1980 roku The Voice of America; nuemer tylko nieznacznie różni od wersji jaka ukazała się potem na albumie.
Zresztą wszystkie pozostałe utwory nie różnią się zbytnio od studyjnych odpowiedników, łącznie z następnym pochodzącym właśnie z premierowego krążka Mix Up agresywnym i z postpunkowym charakterem On Every Other Street, gdzie jedyną różnicę stanowi automat perkusyjny zastępujący żywe bębny z wersji studyjnej. Agresywny klimat postpunka kontynuują, największy ówczesny przebój grupy Nag, Nag, Nag oraz bardziej transujący The Set Up.
Expect Nothing jest kolejnym przedstawicielem z Mix Up, zagranym w identycznej jak na longplayu wersji garażowego punka połączonego z transującą psychodelą.
Dla odmiany Havoc jest całkowicie eksperymentalno-noise'owy, przypominający bardziej dokonania Throbbing Gristle.
Zespół zaprezentował też dwa covery, oba w stylach łączących garażowy punk z syntezatorowym new wave'em: Here She Comes Now z repertuaru The Velvet Underground oraz pochodzący także z Mix Up No Escape z repertuaru The Seeds.
Album kończy psychodeliczno-eksperymentalny utwór w klimacie Throbbing Gristle, Baader Meinhof. Utwór co prawda wieńczy płytę, ale nie sam koncert, bowiem zespół kontynuuje koncert utworem Silent Command. Niestety ówczesne możliwości techniczne płyt winylowych nie pozwalały umieścić na krążku więcej niż nieco ponad 40 minut muzyki. Czy zatem dalszy zapis koncertu Cabaret Voltaire z dnia 27 października 1979 roku w Y.M.C.A. zostanie kiedyś wygrzebany z archiwów nieżyjącego już Scotta Pieringa bądź wytwórni Rough Trade - zakładając oczywiście, że ta ostatnia posiada ten materiał?
Ostatnio zmieniony 23 maja 2022, 0:15 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113693

Post autor: Depeche Gristle »

Space - Magic Fly, 1977;
*****
Style: synthpop, electro-funk, funk, cold wave, soul, disco, jazz, rock elektroniczny, experimental
Obrazek

New Order - Music Complete, 2015;
*****
Style: new wave, synthpop, electropop, synthrock, indie rock, postpunk, britpop, cold wave, house, dark wave, electro-blues
Obrazek


Magic Fly - wydany w kwietniu 1977 roku debiutancki album francuskiej formacji Space wywodzącej się z nurtu muzyki zwanej euro disco, a konkretniej zaliczanej do jego podgatunku space disco święcącego swoją największą popularność w drugiej połowie lat 70. I chociaż euro / space disco dominowało głównie wśród europejskich wykonawców (w szczególności francuskich i niemieckich), to jego korzeni należy szukać w połowie lat 60 w USA; do pionierów gatunku należy zaliczyć duet Perrey and Kingsley, który w latach 1965-67 lansował proste i przebojowe Moogowe melodie, wydając przy tym dwa albumy: The in Sound from Way Out! (1966) i Kaleidoscopic Vibrations: Electronic Pop Music From Way Out (1967). Na początku lat 70 nowojorska grupa Hot Butter dokonała fuzji prostych elektronicznych brzmień Perrey and Kingsley z funkiem i soulem odnosząc światowy sukces przeróbką standardu Gershona Kingsley'a Popcorn w prostej przebojowej formie, co odróżniało styl euro disco od progresywnej i eksperymentalnej elektroniki spod znaku sceny krautrockowej czy brytyjskiego rocka elektronicznego.
Od połowy lat 70 muzycznym rynkiem rządziły zespoły euro / space disco - Silver Convention, Giorgio Moroder, Rockets, Space Project, Moon Birds czy wreszcie Space.
Space został założony na początku 1977 roku przez 24-letniego Monakijczyka Didiera Marouaniego, który był wielkim fanem grup Tangerine Dream i Kraftwerk, jednak zespół Space przyjął znacznie prostszą, popową formę muzyczną od wspomnianych niemieckich gigantów.
Tematy kosmosu i podróży kosmicznych były bardzo popularne w latach 70 naznaczonych serią wypraw księżycowych programu Apollo, ekspedycjami sond kosmicznych Viking na Marsa i badaniami planet Układu Słonecznego przez sondy Pioneer i Voyager. Same syntezatory wydawały się wtedy instrumentami z kosmosu i filmów SF. Taka tematyka towarzyszy także albumowi Magic Fly. I chociaż otwierający album numer Fasten Seat Belt rozpoczyna się posępnym z lekka jazzującym i powolnym, przypominającym trochę kosmiczne eskapady Tangerine Dream intro, jednakże utwór w krótkim czasie rozkręca się w energicznym funku połączonym z futurystycznym synth popem, który dość niespodziewanie kończy psychodeliczny organowy gong.
Ballad For Space Lovers jest niedługim romantycznym i powolnym utworem o funkowym rytmie oplecionym futurystyczną melodią przypominającą brzmienia z gier na Commodore i Atari. W takiej stylistyce utrzymany jest również Velvet Rape, z kolei Tango In Space i Flying Nightmare kontynuują założenia z numeru otwierającego płytę; oba numery są fuzją funku z futurystycznymi brzmieniami analogowych syntezatorów nadającymi im kosmiczny wymiar.
Jednak najważniejszym momentem albumu jest utwór tytułowy - Magic Fly, stanowiący odejście od stylistyki stricte funkowej, na rzecz czysto synth popowo-futurystycznej; utwór jest nie tylko największym przebojem w całym dorobku Space, jest też najważniejszym - obok Oxygene part IV Jeana Michela Jerre'a - elektronicznym utworem lat 70. Kompozycja została opatrzona również nowatorskim jak na tamte czasy teledyskiem, w którym obok tańczących półnagich dziewczyn, pojawiają się muzycy Space ubrani w kosmiczne skafandry (pomysł ten po latach, w znacznie bardziej infantylnej formie podchwyci francuska dance'owa grupa Daft Punk), zaś sam utwór dotarł do drugiego miejsca Brytyjskiej Listy Przebojów.
Album kończy Carry On, Turn Me On, drugi przebój płyty, choć tym razem z kolei po drugiej stronie oceanu, będący przeciwwagą dla całego albumu, głównie poprzez pojawiający się tu wokal w odróżnieniu od instrumentalnej reszty płyty. Głosu - niskiego altu w stylu Donny Summer - użyczyła tu Madeline Bell. I chociaż cały tekst utworu to ciągle powtarzana fraza refrenu (upodabniająca nieco utwór do współczesnej muzyki dance - przy zachowaniu wszelkich proporcji oczywiście!), funkowo-soulowy numer nabiera cech typowego disco tamtych czasów, niczym nie różniącego się od przebojów wspomnianej Donny Summer czy Bee Gees.
Album Magic Fly do dziś jest ikoną i kultową płytą lat 70, co więcej; muzycy Space, którzy inspirowali się twórczością Kraftwerk, sami teraz wpłynęli na twórczość Kraftwerk, która dotąd charakteryzowała się chłodem, natomiast brzmienie i wręcz taneczny wyraz utworów na albumie Kraftwerk - The Man Machine (1978 - w szczególności utwory Space Lab, Metropolis, The Model i Neon Lights), mają swoje źródło inspiracji niewątpliwie w Magic Fly.

Music Complete - 10. album studyjny New Order, wydany 25 września 2015 roku, poprzedzony kryzysem w zespole, który rozpoczął się w 2007 roku od odejścia głównego twórcy brzmienia New Order, basisty Petera Hooka, który wdawał się odtąd w liczne przepychanki prawne z byłymi kolegami z zespołu o prawa do nazwy.
W międzyczasie, w styczniu 2013 New Order wydali album Lost Sirens w całości wypełniony odrzutami z sesji nagraniowej do Waiting for the Sirens' Call (2005), przyjęty bardzo chłodno. Przyszłość New Order wydawała się niepewna, choć Hooky'ego na basie zastąpił Tom Chapman (o którym Hook w mediach wypowiadał się wyłącznie pogardliwie, zaś sam zespół nazywał "cover-bandem New Order), a do składu po kilkunastu latach powróciła keyboardzistka Gillian Gilbert, zaś zespół podpisał w 2014 roku kontrakt płytowy z wytwórnią Mute Records.
New Order zapowiedzieli, że nowy album będzie połączeniem ich dotychczasowych tanecznych klimatów i rockowej zadziorności w jedną całość, co można było odbierać zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Do współpracy zaproszono masę gości, w tym Toma Rowlandsa (The Chemical Brothers), Stuarta Price'a, Richarda X, Iggy Popa, Elly Jackson z La Roux czy wokalistę The Killers Brandona Flowersa.
Album otwiera singlowy Restless, gitarowa kompozycja w stylu starego New Order, przypominająca stylem The Cure, sugerowała, iż zespół usilnie bez Petera Hooka będzie dążył do uzyskania tego charakterystycznego brzmienia New Order z lat 80; i faktycznie gitara basowa Chapmana brzmi zupełnie, jakby grał na niej sam Hook (co trzeba oddać Chapmanowi), utwór ten jest jednak istną zmyłką, bowiem kolejny numer (i również singiel) Singularity jest tym, czym zapowiadali muzycy; hybrydą ich gitarowo-rockowego oblicza z tanecznym, ale bez przesadnego oglądania się na brzmienie generowane kiedyś; numer brzmi współcześnie i nowocześnie, New Order wkracza zatem w nowy wymiar.
Plastic jest czysto syntezatorowym synth popowym utworem, jakiego New Order nie nagrali od czasu albumu Technique (1989) i stylem od jakiego uciekali przez całą dekadę lat 90 i 2000. Pobrzmiewa tu czasem "Hookowa" basówka, ale numer prezentuje transowy puls w stylu twórczości Giorgio Morodera.
Kolejny singiel, Tutti Frutti, jest powrotem do stylistyki house, którą po raz ostatni w twórczości New Order można było usłyszeć na Technique, a od której zespół przez kolejne dwie dekady całkowicie się odcinał.
People on the High Line (kolejny singiel), jest penetracją stylistyki disco lat 70, nie słyszanej dotąd w twórczości New Order w ogóle. Klimat disco lat 70 podkręca bas Toma Chapmana, który udowadnia Hooky'emu swoją wszechstronność.
Stray Dog jest jedną z najmocniejszych kompozycji w dorobku New Order; mroczna i electro-bluesowa z mocną deklamacją w gościnnym wykonaniu Iggy Popa - a przecież Iggy to artysta, który zaproszenia od byle kogo by nie przyjął..
Academic i Nothing but a Fool stanowią charakterystyczne dla albumów New Order indie rockowe oblicze płyty, jednak bez usilnego oglądania się na dawną twórczość zespołu w tym stylu.
Unlearn This Hatred łączy stare brzmienie analogowych syntezatorów z lat 80 ze współczesną electro popową aranżacją, natomiast The Game, podobnie jak Singularity, łączy taneczne oblicze New Order (choć w bardziej uwspółcześnionej formie electro) z rockowym pazurem żywej perkusji i riffów gitarowych.
Zupełnie odmienny od wszystkiego co dotychczas można było usłyszeć na płycie, jak i w ogóle w twórczości New Order, jest zamykający album Superheated gościnnie zaśpiewany przez Brandona Flowersa, wprowadzający pogodny nastrój i jednocześnie trochę melancholii electro pop mógłby być jedną z piosenek Pet Shop Boys.
I chociaż Peter Hook zarzekał się, że bez niego New Order nie jest w stanie nagrać pełnowartościowego albumu, to na przekór wszystkiemu Music Complete jest chyba... najlepszym albumem w dyskografii zespołu, a przynajmniej śmiało można umieścić go obok takich klasyków, jak Low-Life, Brotherhood czy Technique.
Ostatnio zmieniony 23 maja 2022, 0:18 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 244
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#113694

Post autor: 00adamek »

.... Space został założony na początku 1977 roku przez 24-letniego monakijczyka Didiera Marouaniego, który był wielkim fanem grup Tangerine Dream i Kraftwerk, jednak zespół Space przyjął znacznie prostszą, popową formę muzyczną od wspomnianych niemieckich gigantów...
Sam posiadam i słucham dwóch pierwszych płyt Space. Uważam, że jest do doskonały przykład elektro-popu. Choć na Deliverance są takie perełki jak "Let Me Know The Wonder" oraz "Baby's Paradise", które z tym popem, niewiele mają wspólnego. Gdzieś na forum, przeczytałem krótka reckę spawngamera, dotyczącą Deliverance. "... Funky z żywym rytmem perkusyjnym na tle mellotronu, ... szczerze mało strawne ramoty ..."
Akurat u Marouaniego brak mellotronu, przynajmniej na dwóch pierwszych płytach. Według opisu z płyty, wszystkie klawisze zagrane zostały na Korgu. Obie płyty(Magic Fly, Deliverance), wbrew pozorom posiadają klarowne i mięsiste przestrzenne brzmienie,(viede początek "Prison", gdzie bas klawiszy z uderzeniem perkusji przeszywa na wylot) z soczystą partią perkusji realizowanej przez Joe Hammera i są doskonale zaaranżowane co szczególnie słychać w tych dwóch wcześniej wymienionych wolnych(tempo) utworach. Dla mnie Space, z dwóch pierwszych płyt oraz z dwóch utworów z trzeciej(Just Blue), jest jak najbardziej strawny. Pozostałe płyty to już inna historia.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113695

Post autor: PM7 »

Depeche Gristle pisze:

Magic Fly - wydany w kwietniu 1977 roku debiutancki album francuskiej
Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów.
A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 244
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#113696

Post autor: 00adamek »

PM7 pisze:
... Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów. A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.
Hmm, ... Piszesz to z pozycji muzyka, realizatora, producenta czy twórcy teledysków ...



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113697

Post autor: Sublime »

PM7 pisze:Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów.
A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.
Ciężko nie przyznać racji... każda dekada najwyraźniej musi obfitować w zalew muzyki, która po krótkim okresie czasu musi być zapomniana. Bez odpowiedniego dystansu i bez odpowiedniego podejścia nie ma co nawet próbować walczyć. Kicz, kicz, kicz. Przynajmniej wywołuje uśmiech na twarzy.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

tommsonn
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 490
Rejestracja: 21 sie 2008, 12:35
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko: Tomasz S
Lokalizacja: Gdańsk
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: J.M.Jarre, Vangelis, Mike Oldfield, Tangerine Dream, Kraftwerk, Schiller
Zawód:
Zainteresowania: transport,muzyka, historia, turystyka
Płeć:
Wiek: 42
Status: Offline

#113699

Post autor: tommsonn »

Magic Fly nie jest jednak w gronie muzyki zapomnianej. Space stworzyło przebój i to jest fakt.


pozdrawiam


TomekS

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113701

Post autor: Sublime »

Przebój przebojem, ale dzisiaj pewnie już częściej znajdziemy nowych fanów twórczości Klausa Schulze niż Space. Lata świeżości już dawno minęły, dzisiaj wraz z obrazem całość trąci myszką, aż czuć z dalszej odległości.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113703

Post autor: PM7 »

00adamek pisze:
PM7 pisze:
... Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów. A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.
Hmm, ... Piszesz to z pozycji muzyka, realizatora, producenta czy twórcy teledysków ...
A żeby o tym się wypowiedzieć, to muszę być malarzem?

Obrazek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113704

Post autor: PM7 »

Sublime pisze:Przebój przebojem, ale dzisiaj pewnie już częściej znajdziemy nowych fanów twórczości Klausa Schulze niż Space. Lata świeżości już dawno minęły, dzisiaj wraz z obrazem całość trąci myszką, aż czuć z dalszej odległości.
Swego rodzaju trącenie nie jest takie złe. Space "Air Force" nadal lubię i nie widzę powodu żeby sterylny, szklany dźwięk współczesnych produkcji uważać za lepszy.
Skądinąd, nie aż taki prosty utwór, ale to akurat pomijam.

Nie mam nic przeciwko Space, muzyka rozrywkowa odgrywa ważną rolę w życiu ludzi. Skoro jednak rzecz była o muzyce stworzonej dla rozrywki to uległem pokusie żeby wskazać na ironię tej sytuacji, bo rzecz wydała mi się zabawna. :wink:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 244
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#113705

Post autor: 00adamek »

PM7 pisze: A żeby o tym się wypowiedzieć, to muszę być malarzem?
Malarzem nie, ale jeśli jesteś w stanie, określić czas na napisanie recenzji i czas na ustawienie syntezatorów do nagrania ww. płyty i to porównać, to tak. 8)



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Stefan
Habitué
Posty: 1750
Rejestracja: 27 sie 2005, 13:23
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Katowice
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Kontakt:
Status: Offline

#113706

Post autor: Stefan »

PM7 pisze:
Depeche Gristle pisze:

Magic Fly - wydany w kwietniu 1977 roku debiutancki album francuskiej
Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów.
A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.
Pamiętam te kawałki grane w PRL-owskim radiu w latach 70-tych. Miały niepowtarzalny urok - naprawdę niespotykane brzmienie (tak jak niektóre kawałki disco w tamtym okresie). Wykazali się odwagą i pomysłowością. Jako jedni z pierwszych zaaranżowali utwór na zespół: 3 syntezatory plus bębny. W porównaniu z nimi Kapitan Nemo (10 lat później) to była żenada. Pionierów trzeba raczej wychwalac a nie wysmiewać :hi:


Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele.

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113707

Post autor: PM7 »

00adamek pisze:
PM7 pisze: A żeby o tym się wypowiedzieć, to muszę być malarzem?
Malarzem nie, ale jeśli jesteś w stanie, określić czas na napisanie recenzji i czas na ustawienie syntezatorów do nagrania ww. płyty i to porównać, to tak. 8)
Pisałem o nakładzie pracy, nie czasie. Analogi bez presetów trochę wymagają więc je wyłączyłem z porównania.
Autor recenzji musiał pozbierać informacje i zastanowić się co chce napisać oraz to wykonać.
W przypadku takiego albumu jak Magic Fly, średniej klasy muzycy powinni móc wejść, zaimprowizować ad hoc nagrywając cały album i wyjść po 32-35 minutach pracy.

Stefan, ja nie wyśmiewam. Sam lubię sobie dla rozrywki czasem podobne rzeczy zagrać. A to że sami nie traktowali sprawy poważnie, pokazali w tytułowym teledysku. :wink: A takie stwierdzenie padło na forum już lata temu.
https://www.youtube.com/watch?v=B2Y7ESqe6lM



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

micro-macro
Stary wyga
Posty: 213
Rejestracja: 16 sty 2007, 16:39
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Stargard
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Kitaro, Vangelis, Jarre, K. Schulze, Tangerine Dream....
Zawód:
Zainteresowania: Fotografia
Płeć:
Wiek: 49
Status: Offline

#113709

Post autor: micro-macro »

PM7 pisze:
Depeche Gristle pisze:

Magic Fly - wydany w kwietniu 1977 roku debiutancki album francuskiej
Bardziej się napracowałeś pisząc ten tekst, niż Space tworząc album Magic Fly, jeśli nie liczyć ustawienia syntezatorów.
A teledysk do tytułowego utworu to kabaret i tandeta.
Magic Fly fajny, teledysk okropny. Ale... Kto mi poda przykład dobrego (dla mnie znaczy to pięknego) teledysku? Nie wiem, ale realizatorzy teledysków uparli się, że klip powinien opowiadać coś, jakaś historyjkę, najczęściej wychodzą jakieś tandentne potworki albo nie wiadomo co. Mam tu na myśli teledyski do muzyki w ogóle. Podobnie rzecz się ma z okładkami płyt. Przykład: J.M.Jarre "Oxygene". Nie dość, że tandeta, to przyprawia o mdłości. A muzyka piękna. Okładki do dwóch płyt z serii "Oxygene". Zdecydowanie wolę okładkę "Magnetic Fields" czy "Revolutions". Lepiej jest u Klausa Schulze. Do muzyki elektronicznej,instrumentalnej,ilustracyjnej zamiast jakichś trudno zrozumiałych, a często po prostu brzydkich grafik, dawałbym zwyczajnie piękne zdjęcia pejzaży. Szczytem brzydoty i tandety jeśli chodzi o okładkę jest dla mnie grafika z kasety "Fantasy Music" M. Hertla. Pamięta ktoś? Mam nadzieję, że przy ewentualnej płytowej edycji już nie będzie tego straszydła.

Czego teraz słucham? K. Schulze "People I know (Concert 1977)"



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113710

Post autor: PM7 »

Space Cats: Magic Fly
https://www.youtube.com/watch?v=J7UwSVsiwzI

Z jednej strony fajny żart. Z drugiej, te miałknięcia dopiero wydobywają z tej molowej melodii jej smutny charakter.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113711

Post autor: Sublime »

PM7 pisze:Swego rodzaju trącenie nie jest takie złe. Space "Air Force" nadal lubię i nie widzę powodu żeby sterylny, szklany dźwięk współczesnych produkcji uważać za lepszy.
Skądinąd, nie aż taki prosty utwór, ale to akurat pomijam.

Nie mam nic przeciwko Space, muzyka rozrywkowa odgrywa ważną rolę w życiu ludzi. Skoro jednak rzecz była o muzyce stworzonej dla rozrywki to uległem pokusie żeby wskazać na ironię tej sytuacji, bo rzecz wydała mi się zabawna. :wink:
W tak oczywistym przypadku trącenia nie traktowałbym jako coś złego czy dobrego. To po prostu fakt, którego artyści powinni być świadomi po jakimś czasie. W tego względu mi to nie przeszkadza. Po prostu całą produkcję traktuję jako komiczną i niewartą uwagi.
micro-macro pisze:Podobnie rzecz się ma z okładkami płyt. Przykład: J.M.Jarre "Oxygene". Nie dość, że tandeta, to przyprawia o mdłości. A muzyka piękna. Okładki do dwóch płyt z serii "Oxygene". Zdecydowanie wolę okładkę "Magnetic Fields" czy "Revolutions". Lepiej jest u Klausa Schulze. Do muzyki elektronicznej,instrumentalnej,ilustracyjnej zamiast jakichś trudno zrozumiałych, a często po prostu brzydkich grafik, dawałbym zwyczajnie piękne zdjęcia pejzaży. Szczytem brzydoty i tandety jeśli chodzi o okładkę jest dla mnie grafika z kasety "Fantasy Music" M. Hertla. Pamięta ktoś? Mam nadzieję, że przy ewentualnej płytowej edycji już nie będzie tego straszydła.
W kwestii akurat okładki Tlenu mam inne zdanie, ale gdy spojrzymy na całokształt twórczości różnorakich grafików, to poza kilkoma wyjątkami efekty były, delikatnie mówiąc, odpychające i kiczowate. Niestety, dzisiaj jest podobnie.

Obok całkiem zgrabnej szaty graficznej płyt wydawanych przez Generatora i GAD Records, pojawiają się gnioty w stylu okładek TD z ostatnich 15 lat, dwóch okładek JMJ do Elektroniki czy mój ulubiony projekt do "The Breakfast Event" Detlefa Kellera. Pomysł na taką okładkę mógłbym porównać do chęci chwalenia się swoimi siłami zbrojnymi przez jakiś słabszy kraj typu San Marino czy Liechtenstein, który swoją drogą nawet własnych wojsk nie ma. Nie ma co, trochę tych gniotów było i wciąż nadchodzą nowe.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

fantomasz
Zweryfikowany
Habitué
Posty: 8148
Rejestracja: 02 kwie 2004, 15:14
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Uniejów
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: Kraftwerk, Laibach, 2+1, ABBA
Zawód: historyk, kraftolog
Zainteresowania: Kraftwerk! Także nuda i lektura wszystkiego co sprzed oczu nie ucieka
Płeć:
Kontakt:
Status: Offline

#113714

Post autor: fantomasz »

Depeche Gristle pisze: Album Magic Fly do dziś jest ikoną i kultową płytą lat 70, co więcej; muzycy Space, którzy inspirowali się twórczością Kraftwerk, sami wpłynęli na twórczość Kraftwerk, która dotąd charakteryzowała się chłodem, natomiast brzmienie i wręcz taneczny wyraz utworów na albumie Kraftwerk - The Man Machine (1978 - w szczególności utwory Space Lab, Metropolis, The Model i Neon Lights), mają swoje źródło inspiracji niewątpliwie w Magic Fly.
Marcin, czy to jest Twoja osobista teza, czy istnieje jakieś ówczesne (czy późniejsze źródło) to potwierdzające? Jestem ciekaw, bo w żadnej znanej mi literaturze nie znalazłem sugestii związku TMM z Magic Fly. Chyba, że mnie pamięć zawodzi.
A swoją drogą utwór rzeczywiście genialny.


Kraftolog f.
--
Ostatnio z propozycją współpracy zwrócił się do nas sam Michael Jackson. Oczywiście odmówiliśmy (Kraftwerk, 1985).

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 720
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#113717

Post autor: Depeche Gristle »

Jest to moje przypuszczenie. Warto pamiętać, że w 1977 roku Magic Fly był wielkim przebojem. W Kraftwerk na The Man Machine po raz pierwszy w roli kompozytora muzyki zadebiutował Karl Bartos, który był zwolennikiem bardziej komercyjnego czy wręcz przebojowego charakteru muzyki. Wpływ Bartosa na brzmienie tej płyty wydaje się dość znaczący; wystarczy porównać chłodny i surowy TEE z ciepło funkującym i zupełnie przystępnym TMM. I teraz warto porównać The Man Machine z Magic Fly (całym albumem), podobieństwo w sekcji rytmicznej jest znaczne. W szczególności dotyczy to, nomen-omen, Space Lab, w którym słychać wiele podobnych analogowych "kosmicznych" dźwięków syntezatora. Nie wiem czy to przypadek. Najlepiej byłoby dowiedzieć się u źródła, ale muzycy Kraftwerk zawsze byli powściągliwi w ujawnianiu swoich inspiracji muzycznych.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat