Jean Michel JarreOxygene 14-20

Moderatorzy: fantomasz, monsoon, radek tymecki

Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113902

Post autor: jman »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Ta płyta nie jest już nawet przykładem braku pomysłów, tylko braku czegoś jeszcze innego. Potrafię to nazwać, ale tego nie zrobię, bo część wie co mam na myśli, a część nie przyjmie do wiadomości.
Braku warsztatu!
Oxygene 1976 pozostanie klasą samą w sobie - projektem ponadczasowym i bezsprzecznie fundamentem epokowym muzyki elektronicznej.
Nie przesadzajmy. Jeśli jest tak jak mówisz to dlaczego jest nieustannie pomijana we wszystkich artykułach lub rankingach (tfu!) dotyczących elektroniki? Za ponadczasowych uznawani są Kraftwerk - te proste aranżacje zupełnie się nie zestarzały, tymczasem Oxygene dziś mocno trąci myszką - nikt takich rzeczy już nie słucha oprócz fanów JMJ.

Jasiek jednak za bardzo nagrabił sobie mariażami z muzyką - co by nie powiedzieć - prostacką i żenującą.

Co do Oxy 3 - fani jak widać są podzieleni. Czekałem niecierpliwie na recenzje w dobrych serwisach muzycznych. Problem w tym, że recenzji nie ma.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113903

Post autor: Sublime »

station55 pisze:Nie ma na niej nic odkrywczego, jest za to magma nieokreślonego "plumpkania", magma w postaci analogowego tła i wtrącanych tu i ówdzie cyfrowych klinów, które mają - niby - nadać nowoczesności brzmieniu. Na niemal całej długości albumu nie ma nic charakterystycznego, wszystko wydaje się poszatkowane na odrębne rozdziały a właściwie części, które jednak za cholerę nie trzymają wszystkiego w całości, nie ma tu historii, jakiegoś scenariusza, przykładowy promo-kawałek numer 17 jest ok, ale przypomina nieco znowu słabość Jaśka do dyskotek paryskich i nie tylko. Tak to trochę wszystko pozłączane, powiedziałbym..pozlepiane na siłę, na szybko.
O właśnie to jest to, co tą płytę dość dobrze oddaje. Taka szara, bezkształtna masa bez ładu i składu.
NIEBYT1978 pisze:Carbon Based Lifeforms po wydaniu znakomitego "Hydroponic Garden" i "Interloper" wydał kolejno "Twentythree" i "Refuge".
Albumom tym z miejsca zarzucano wtórny minimalizm, itd.
PO Interloper nic nie byłi już takie samo...

Carboni podobno nie podźwignęli się po sporym sukcesie Gardenu i Interlopera - co nie zmienia faktu, że zarówno Twentythree jak i Refuge to bardzo dobre płyty.
To samo dzieje się z Oxygene 3.
CBL akurat grają tak charakterystycznie, że nawet gdyby chcieli coś jazzowego wydać, to pewnie nie zabrakłoby tam typowych dla nich konstrukcji utworów czy pewnych brzmień. :wink:

Akurat "Twentythree" faktycznie jest strasznie toporną produkcją - IMO to zmarnowana godzina nie bardzo różniących się od siebie szumów i ambientowych długich dźwięków. Z "Refuge" nie było już tak źle, ten pierwiastek filmowy dobrze robi niektórym utworom. A dynamiczny "Escape" jest jednym z bardziej wyróżniających utworów w portfolio Carbonów.

A porównanie nowych produkcji Francuza do produkcji CBL... panowie powinni w tym momencie wstać i ostentacyjnie wyjść, gdyby ta nasza dyskusja toczyła się w rzeczywistości. :hi:
Oxygene 1976 pozostanie klasą samą w sobie - projektem ponadczasowym i bezsprzecznie fundamentem epokowym muzyki elektronicznej.
Nie mniej, przypomnijcie sobie opinie i rozliczne konwersje dyskotekowe Oxy 8 z lat 1997-2000.
Cały album 7-13 z wyjątkiem paru momentów był uznany za plastikowy i "negatywnie" taneczny
No i pewnie wciąż jest tak odbierany, ale to chyba przez jakichś zupełnych muzycznych purystów. Tam był rzeczywiście i Eminent, i ARP 2500/2600, i Mellotron, i Theremin. Skoro Oxy7-13 miałby być plastikowy, to Oxy14-20 musiałby być jakąś nową odmianą plastiku, jeszcze bardziej płaską i jeszcze mniej wyrazistą.

A rzeczywiście taneczne było Calypso 1 czy The Last Rumba. Oxygene 8 to tylko dość klasyczny JMJ w transowej formie. Cięzko byłoby do tego rzeczywiście tańczyć - no chyba, że zaliczamy do tego jednostajne ruchy głową, takie jak ten - :listen:
station55 pisze:Jasia broni chyba już tylko wiek i fakt, że zrobił dla elektroniki wystarczająco dużo dobrego w dalekiej przeszłości. A Oxygene 3? Ostatnie, średniackie podrygi konającej ostrygi ? ;)
Jaśka nie broni już nic. W 2011 roku grał jeszcze całkiem wesołego dziadka znającego się na nowych nurtach elektroniki, a teraz mamy znowu się nabrać na to, jak to on znowu maluje el-barwami jak farbami i tylko mu w głowie analogowe granie? Eee tam, można to tłumaczyć tylko poprzez ewentualne wcześniejsze podejście do JMJ i jego twórczości - bo przecież fani zawsze są bardziej tolerancyjni. Co widać po tym temacie od kilku dni. ;)
jman pisze:Nie przesadzajmy. Jeśli jest tak jak mówisz to dlaczego jest nieustannie pomijana we wszystkich artykułach lub rankingach (tfu!) dotyczących elektroniki? Za ponadczasowych uznawani są Kraftwerk - te proste aranżacje zupełnie się nie zestarzały, tymczasem Oxygene dziś mocno trąci myszką - nikt takich rzeczy już nie słucha oprócz fanów JMJ.
I wielka szkoda - ale mój jedyny zarzut, jaki mógłbym kierować, to zbyt powierzchowne podejście do starej elektroniki przez takich twórców artykułów. I już nie chodzi o jakieś uwielbienie wobec muzyki takiego starego JMJ czy Schulze - ale o brak wiedzy, który wynika z takiego, a nie innego przedstawiania muzyki elektronicznej.

IMO spokojnie możemy dojść do wniosku, że cała muzyka elektroniczna lat 70' i 80' zdążyła się zestarzeć - ale co z tego ma wynikać? Czy to sprawia, że ta muzyka staje się od razu tandetną, niskich lotów i nieciekawą? Czy mamy zacząć wrzucać wszystkie płyty do kontenerów i wysyłać na wysypisko? Wiecznie inspirować się nią nie możemy - ale drobne wspominki dotyczące starszych el-produkcji z pewnością by wystarczyły. Choćby czysto informacyjnie.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

vous_24
Małomówny
Posty: 15
Rejestracja: 03 gru 2016, 15:08
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113904

Post autor: vous_24 »

I Oxygene 3 za parę lat docenicie. Albo i nie ,


To płytka dla fanów wydana minimalistyczne i bez rozgłosu to po pierwsze. Po drugie tylko w Polsce można usłyszeć teksty typu skok na kasę lub dla kasy. Na zachodzie ludzie tak nie myślą no cóż

Artyści z wydawania płyt jakoś dużych profitów nie maja ,więcej z koncertów itp. Niektórzy z Was narzekają na ten album ze względu na brak konkretnych melodie i utworu który z mejsca wskoczył by na radiowe listy pewnie gdyby jarre tak chciał to niewierze żeby nie stworzył chwytliwego kawałka z prostą melodia ładnymi akordami.

Dla mnie na nowym albumie tylko oxy 17 psuje klimat .
Album ma Klimat który bardziej pasuje do oxy 1 6 niż 7 13
Ktoś napisał jarre ma brak warsztatu hehe .ktos tu zapomniał jaki efekt Wow jarre robił w latach 70 ( bez komputerów) i. 80.tych

Na zachdzie jakos potrafią docenić

Najlepszy album muzyki dance/elektronicznej
"Skin" Flume
"Electronica 1: The Time Machine" Jean-Michel Jarre "Epoch" Tycho "
Barbara Barbara, We Face A Shining Future"Underworld "Louie Vega Starring…XXVIII" Louie Vega

Statuetki wręczone zostaną po raz 59. na ceremonii w Los Angeles 12 lutego 2017 r.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

NIEBYT1978
Małomówny
Posty: 16
Rejestracja: 03 gru 2016, 9:14
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113905

Post autor: NIEBYT1978 »

Sublime pisze:
station55 pisze: Akurat "Twentythree" faktycznie jest strasznie toporną produkcją - IMO to zmarnowana godzina nie bardzo różniących się od siebie szumów i ambientowych długich dźwięków. Z "Refuge" nie było już tak źle, ten pierwiastek filmowy dobrze robi niektórym utworom. A dynamiczny "Escape" jest jednym z bardziej wyróżniających utworów w portfolio Carbonów.

A porównanie nowych produkcji Francuza do produkcji CBL... panowie powinni w tym momencie wstać i ostentacyjnie wyjść, gdyby ta nasza dyskusja toczyła się w rzeczywistości. :hi:
Na Boga - nie porównuje Jarrea do CBLS. Pisałem o mechanizmie porównań.
Zbyt długo siedzę w ambiencie żeby to robić.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

NIEBYT1978
Małomówny
Posty: 16
Rejestracja: 03 gru 2016, 9:14
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113906

Post autor: NIEBYT1978 »

NIEBYT1978 pisze:
Sublime pisze:
station55 pisze: Akurat "Twentythree" faktycznie jest strasznie toporną produkcją - IMO to zmarnowana godzina nie bardzo różniących się od siebie szumów i ambientowych długich dźwięków. Z "Refuge" nie było już tak źle, ten pierwiastek filmowy dobrze robi niektórym utworom. A dynamiczny "Escape" jest jednym z bardziej wyróżniających utworów w portfolio Carbonów.

A porównanie nowych produkcji Francuza do produkcji CBL... panowie powinni w tym momencie wstać i ostentacyjnie wyjść, gdyby ta nasza dyskusja toczyła się w rzeczywistości. :hi:
Na Boga - nie porównuje Jarrea do CBLS. Pisałem o mechanizmie porównań.
Zbyt długo siedzę w ambiencie żeby to robić.
ps.
Twentythree moim skromnym zdaniem wcale toporna nie jest.
To kosmos któremu brakuje spoiwa, nie mniej jest bardzo dobrze.
Escape to zaiste mięso dark ambientu.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113910

Post autor: PM7 »

Miałem już nie pisać, ale jak się zdenerwować to ciężko się powstrzymać :D
vous_24 pisze:I Oxygene 3 za parę lat docenicie. Albo i nie ,
Bardzo wątpię.
vous_24 pisze: To płytka dla fanów wydana minimalistyczne i bez rozgłosu to po pierwsze.
No to nie trafił. Lubię Oxygene, ale tej nędzy harmonicznej z bałaganem aranżacyjnym nie da się za bardzo słuchać. Nawet jak na muzykę towarzyszącą, jest to za jednorodne i za mdłe.
vous_24 pisze: Po drugie tylko w Polsce można usłyszeć teksty typu skok na kasę lub dla kasy. Na zachodzie ludzie tak nie myślą no cóż
Zazdroszczę umiejętności czytania w myślach setek milionów ludzi. :]

vous_24 pisze: Artyści z wydawania płyt jakoś dużych profitów nie maja ,więcej z koncertów itp. Niektórzy z Was narzekają na ten album ze względu na brak konkretnych melodie
Melodii mogło by nie być (co jednak byłoby błędem z punktu widzenia zerwania nawiązań do poprzednich części), gdyby tam się coś działo harmonicznie. Nie dzieje się nic. Stary pop bywał pod tym względem ciekawszy.
vous_24 pisze: Ktoś napisał jarre ma brak warsztatu hehe .ktos tu zapomniał jaki efekt Wow jarre robił w latach 70 ( bez komputerów) i. 80.tych
Zaprogramowanie syntezatora analogowego nie ma nic wspólnego z muzyką jako taką. W latach 70tych Jarre był dobrym aranżerem elektronicznym, a przy tym dość przeciętnym kompozytorem muzyki rozrywkowej i słabym wykonawcą, ( a nawet jego aktorstwo sceniczne było tak bardzo oderwane od puszczanej/granej przez resztę zespołu muzyki, że jest to aż zastanawiające). Możesz oczywiście twierdzić inaczej, ale to tylko będzie świadczyć o tym że nie znasz się ani na kompozycji, ani na wykonawstwie.
vous_24 pisze: Na zachdzie jakos potrafią docenić
Ostatecznie trzeba jakoś reklamować swoje, często miernej jakości, wyroby.
vous_24 pisze: Najlepszy album muzyki dance/elektronicznej
"Skin" Flume
"Electronica 1: The Time Machine" Jean-Michel Jarre "Epoch" Tycho "
Barbara Barbara, We Face A Shining Future"Underworld "Louie Vega Starring…XXVIII" Louie Vega

Statuetki wręczone zostaną po raz 59. na ceremonii w Los Angeles 12 lutego 2017 r.
Spoko. Zdecydowana większość współczesnej elektroniki jest taką nędzą, że takie wybory nie dziwią.

jman pisze: Nie przesadzajmy. Jeśli jest tak jak mówisz to dlaczego jest nieustannie pomijana we wszystkich artykułach lub rankingach (tfu!) dotyczących elektroniki? Za ponadczasowych uznawani są Kraftwerk - te proste aranżacje zupełnie się nie zestarzały, tymczasem Oxygene dziś mocno trąci myszką - nikt takich rzeczy już nie słucha oprócz fanów JMJ.
Jeżeli Kraftwerk jest uznawany za lepszy niż wczesny JMJ, to tylko świadczy o postępującej barbaryzacji muzyki i jej odbiorców. Jeżeli weźmiemy dowolną praktycznie muzykę akustyczną, czy to wokalną, czy instrumentalną- skrzypcową np. to dynamika, artykulacja i barwa dźwięku odgrywają bardzo ważną rolę.
Podałem przykład skrzypiec bo jest to przy tym instrumencie szczególnie łatwe do zauważenia - dobry skrzypek potrafi wydobyć z tego instrumentu bardzo różne barwy na zawołanie i bardzo płynnie zmieniać dynamikę dźwięku, podczas gdy kiepski gra brzydko, a w najlepszym razie płasko i nierówno. W efekcie nudno, jeżeli nie nieschludnie.
Siłą Oxygene było to, że barwy syntezatorowe zostały wykorzystane w sposób analogiczny do tego jaki funkcjonował i funkcjonuje w dobrej muzyce akustycznej. Techniawa natomiast, poszła oczywiście po linii najmniejszego oporu, stąd Kraftwerkowy minimalizm i prostota dźwięków są używane nadal. Natomiast Kraftwerk niewątpliwie wgniata tę współczesną hałastrę jedną zasadniczą różnicą- te ich kompozycje jako całość mają pewną spójną formę, a nie są tylko betonem wylanym na ziemię.
Pod tym względem pokonują także Jarre'a, który nawet za dobrych lat miał problem ze stworzeniem spójnej całości. Z drugiej strony, Jarre miał trochę trudniejsze zadanie, ze względu na większe skomplikowanie swoich utworów.
W każdym razie wstawianie pierwszego Oxygene czy Equinoxe do lamusa, przy jednoczesnym uznawaniu Kraftwerku za ponadczasowy, jest w mojej opinii błędem.
jman pisze: Jasiek jednak za bardzo nagrabił sobie mariażami z muzyką - co by nie powiedzieć - prostacką i żenującą.
To się zgadza. Zamiast rozwijać własny styl, Jarre upraszczał i naśladował, aż do techno łupanki włącznie.

Żeby jednak nie było tak do końca negatywnie: Jeżeli wziąć muzykę, wytworzony wizerunek i koncerty raz i uznać wrażenie wytworzone za dokonanie artystyczne (a nie samą muzykę np.) to i Kraftwerk i JMJ w swoich czasach stworzyli wspaniałe spektakle o przyszłym rozwoju techniki, kosmosie i możliwościach człowieka. Ten spektakl, będący czymś porównywalnym np. do sztuki teatralnej, był w swoim czasie bardzo udany. I chyba najlepsze co można dziś z tym zrobić, to zapomnieć o tym co działo się w latach 90. i co robią teraz, przenieść myślami wstecz, przymknąć oko i potraktować to wszystko właśnie jak sztukę teatralną, ładną i inspirującą.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

seth
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 308
Rejestracja: 02 kwie 2006, 18:19
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Poznań
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: informatyk
Zainteresowania: muzyka, historia stosunków polsko ukrainskich
Płeć:
Status: Offline

#113911

Post autor: seth »

Przesłuchałem płytę kilkukrotnie/kilkunastokrotnie i warta jest uwagi.
Na pewno jest bardziej spójna niż O 7-13 a przy tym nie jest takim bezpośrednim nawiązaniem do pierwowzoru jak O 7-13. Co ja osobiście uważam za zaletę. Nie bardzo rozumiem zarzutów że została nagrana zbyt szybko (terminy gonią), a zarazem pojawia się zarzut że JMJ wykorzystał wcześniejsze kompozycje (śmieci). Jak widać zawsze można znaleźć powód do krytyki.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113913

Post autor: Sublime »

NIEBYT1978 pisze:Na Boga - nie porównuje Jarrea do CBLF. Pisałem o mechanizmie porównań.
Zbyt długo siedzę w ambiencie żeby to robić.
W takim razie ten mechanizm porównań też nie jest specjalnie trafiony - specyfika wydawania muzyki przez dżentelmenów z CBL jest zupełnie inna niż w przypadku JMJ. Nie jestem też specjalnie pewien, czy faktycznie taka krytyka spadła na Carbonów po Twentythree - to po prostu była jednorazowa ambientowa próba.
vous_24 pisze:I Oxygene 3 za parę lat docenicie. Albo i nie ,

To płytka dla fanów wydana minimalistyczne i bez rozgłosu to po pierwsze. Po drugie tylko w Polsce można usłyszeć teksty typu skok na kasę lub dla kasy. Na zachodzie ludzie tak nie myślą no cóż
Bo na zachodzie ta płytka jest kompletnie zignorowana. Tam nie ma kto po prostu powiedzieć, że to kolejny skok na kasę. :rofl:
Ktoś napisał jarre ma brak warsztatu hehe .ktos tu zapomniał jaki efekt Wow jarre robił w latach 70 ( bez komputerów) i. 80.tych
Oczywiście, że tak. Tylko, że mamy 2016 rok. Z czym do ludzi? Z zarzynaniem gitary przy Conquistador? Z niejakim panem Gervais, który z taką estetyką muzyczną mógłby równie dobrze zajmować się zarzynaniem bydła? Z remiksami utworów z nowych płyt, które pasują bardziej do podmiejskich potańcówek niż do koncertu muzyki elektronicznej. Skoro tak pięknie było te 30 lat temu, czemu JMJ tak się dobija koncertowo właśnie dzisiaj?
Najlepszy album muzyki dance/elektronicznej
"Skin" Flume
"Electronica 1: The Time Machine" Jean-Michel Jarre "Epoch" Tycho "
Barbara Barbara, We Face A Shining Future"Underworld "Louie Vega Starring…XXVIII" Louie Vega
Reszty nominacji nie słyszałem jeszcze, ale jeśli w tym gronie jest Electronica, to najprawdopodobniej gremium wybierające nagrodzone płyty w tym przypadku przed wybraniem tej propozycji chyba golnęło sobie jakąś setkę i tak wybrało na chybił trafił. A że padło na Time Machine...
seth pisze:Przesłuchałem płytę kilkukrotnie/kilkunastokrotnie i warta jest uwagi.
Na pewno jest bardziej spójna niż O 7-13 a przy tym nie jest takim bezpośrednim nawiązaniem do pierwowzoru jak O 7-13. Co ja osobiście uważam za zaletę. Nie bardzo rozumiem zarzutów że została nagrana zbyt szybko (terminy gonią), a zarazem pojawia się zarzut że JMJ wykorzystał wcześniejsze kompozycje (śmieci). Jak widać zawsze można znaleźć powód do krytyki.
Przy hipotetycznej sytuacji wydaje mi się, że jeśli chcemy szybko wysmażyć jakąś płytę, to zazwyczaj sięgamy po jakieś niedokończone tematy wymyślone wcześniej, które jeszcze do niedawna traktowaliśmy w kategoriach muzycznych śmieci. Ale oczywiście w przypadku Oxy14-20 to wykluczone. :wink:


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

seth
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 308
Rejestracja: 02 kwie 2006, 18:19
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Poznań
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: informatyk
Zainteresowania: muzyka, historia stosunków polsko ukrainskich
Płeć:
Status: Offline

#113914

Post autor: seth »

Sublime pisze:Przy hipotetycznej sytuacji wydaje mi się, że jeśli chcemy szybko wysmażyć jakąś płytę, to zazwyczaj sięgamy po jakieś niedokończone tematy wymyślone wcześniej, które jeszcze do niedawna traktowaliśmy w kategoriach muzycznych śmieci. Ale oczywiście w przypadku Oxy14-20 to wykluczone. :wink:
Nie to mam na myśli - tylko to że każdy powód do krytyki jest dobry jak w/w.
Wielu wykonawców korzysta z wcześniejszych swoich prac które z takich czy inny powodów nie znalazły się na innych wydawnictwach. I nic w tym złego - wręcz przeciwnie - po czasie niewykorzystane kawałki są ponownie brane "na warsztat" i zazwyczaj wychodzi im to na dobre. Nie wiem jak jest zazwyczaj, ale raczej nie tak jak piszesz. Krytykowanie takiego sposobu pracy jest zwykłem czepianiem się i już.
Nagrana płyta bez wykorzystanych wcześniej materiałów - pośpiech aby zarobić kasę bo termin goni, a zaraz potem, nie miał pomysłu na płytę więc korzysta z wcześniejszych kompozycji - czytaj "śmieci". O co w tym chodzi bo nie rozumiem?
Jak na początku - każdy powód do krytyki jest dobry. Nie bronię JMJ, ale też nie czepiam się, a płyta podoba mi się. A według mnie oto chodzi by słuchanie muzyki sprawiało przyjemność słuchaczowi.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113915

Post autor: jman »

Wielu wykonawców korzysta z wcześniejszych swoich prac które z takich czy inny powodów nie znalazły się na innych wydawnictwach.
Zgoda. Bardzo wysoko ceniona tegoroczna płyta Radiohead składa się w większości z kawałków znanych już wcześniej. Jeden z nich powstał bodaj 16 lat temu.

Na "Rendez-Vous" JMJ korzystał z kompozycji powstałej jeszcze przed Oxygene oraz z sesji Zoolook / Supermarkets.
Jeżeli Kraftwerk jest uznawany za lepszy niż wczesny JMJ, to tylko świadczy o postępującej barbaryzacji muzyki i jej odbiorców.
Nie za lepszy, tylko za bardziej wpływowy. Za istotniejszy. Wpływ Kraftwerk słychać w wielu nurtach elektroniki lat '90 i współczesnej. Tymczasem wpływ Oxygene jest niezauważalny. I wierz mi, nie świadczy to o żadnej "barbaryzacji" kogokolwiek.
I już nie chodzi o jakieś uwielbienie wobec muzyki takiego starego JMJ czy Schulze - ale o brak wiedzy, który wynika z takiego, a nie innego przedstawiania muzyki elektronicznej.
Myślę, że wiedza na temat JMJ jest odpowiednia. Problem w tym, że jest ona negatywna. JMJ może bywał kiedyś bardzo ciekawy jako eksperymentator, ale jednak w pewnym momencie wybrał fajerwerki i wygłupy.

Skończyło się tym, że odhumanizowane koncerty Kraftwerk uznawane są dziś za artystycznie interesujące, a bombastyczne koncerty JMJ ze świecącymi klawiszami uznawane są za jeden z synonimów żenady lat '80.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113916

Post autor: Sublime »

seth pisze:(...) pośpiech aby zarobić kasę bo termin goni, a zaraz potem, nie miał pomysłu na płytę więc korzysta z wcześniejszych kompozycji - czytaj "śmieci". O co w tym chodzi bo nie rozumiem?
Teraz wypowiedź brzmi dość klarownie, bez tego wtrącenia na początku, którego nawet nie miałem na myśli. Ten argument w takim brzmieniu nie jest IMO żadnym czepianiem się - to po prostu wyrażenie pewnego lenistwa, jakie ogarnęło JMJ.
jman pisze:Myślę, że wiedza na temat JMJ jest odpowiednia. Problem w tym, że jest ona negatywna. JMJ może bywał kiedyś bardzo ciekawy jako eksperymentator, ale jednak w pewnym momencie wybrał fajerwerki i wygłupy.

Skończyło się tym, że odhumanizowane koncerty Kraftwerk uznawane są dziś za artystycznie interesujące, a bombastyczne koncerty JMJ ze świecącymi klawiszami uznawane są za jeden z synonimów żenady lat '80.
Nie oznacza to zaraz, że w swojej karierze nie wydał kawałka dobrego grania. Nie jesteśmy dziećmi, możemy oddzielić całą tę żenadę od całej składnej i dobrej muzyki. Koncerty koncertami, tutaj tylko wspominam o wydawnictwach. Ignorowanie sporego kawałka elektroniki z lat 70' i lat 80' przy siłowaniu się na znawcę tak szeroko rozumianego gatunku muzycznego to objaw ignorancji.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113917

Post autor: jman »

Nie oznacza to zaraz, że w swojej karierze nie wydał kawałka dobrego grania.
Dlatego napisałem, że bywał kiedyś ciekawy jako eksperymentator.
Ignorowanie sporego kawałka elektroniki z lat 70' i lat 80' przy siłowaniu się na znawcę tak szeroko rozumianego gatunku muzycznego to objaw ignorancji.
Elektroniki lat 70 nie ignoruje się. Raczej zwraca się uwagę na inne zjawiska: Kraftwerk, współpracę Eno z Clusterem i Harmonią, produkcje Can czy nawet Morodera.

JMJ jest oczywiście bardzo znany, ale nie wpływowy. Nawet kiedy pisze się o początkach samplingu w muzyce popularnej zwraca się uwagę na Eno, a nie Zoolook.

Oczywiście - cytując Cię - nie oznacza to zaraz, że w swojej karierze nie wydał kawałka dobrego grania.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113918

Post autor: PM7 »

jman pisze:
Wielu wykonawców korzysta z wcześniejszych swoich prac które z takich czy inny powodów nie znalazły się na innych wydawnictwach.
Zgoda. Bardzo wysoko ceniona tegoroczna płyta Radiohead składa się w większości z kawałków znanych już wcześniej. Jeden z nich powstał bodaj 16 lat temu.

Na "Rendez-Vous" JMJ korzystał z kompozycji powstałej jeszcze przed Oxygene oraz z sesji Zoolook / Supermarkets.
[/quote]

Jeżeli pomysł jest dobry, to nie widzę powodu żeby skorzystanie z niego uważać za coś złego.
jman pisze: Nie za lepszy, tylko za bardziej wpływowy. Za istotniejszy. Wpływ Kraftwerk słychać w wielu nurtach elektroniki lat '90 i współczesnej.
Odbieram to jako dorabianie ideologii do własnej indolencji, ze strony tych twórców. Inspirowana była może część (przypuszczam że nie więcej niż 30%).
Cała reszta to zapewne wynik ograniczeń sprzętowych tamtej dekady (Jak powiedział JMJ, "Digital synthesizers were not advanced enough, and analogue synthesizers were not existant anymore), i tego że ktoś chciał był muzykiem choć nie miał po temu podstaw poza tupetem i jakimiś pieniędzmi, a po dekadach serwowania coraz gorszej muzyki, młoda publika o nieukształtowanym guście była podatna na byle co. Oczywiście jest też możliwość że ktoś się inspirował i jednocześnie był ograniczony. To się nie wyklucza.
jman pisze: Tymczasem wpływ Oxygene jest niezauważalny.
Oczywiście że nie. Byle młot nie będzie w stanie zrobić z tymi barwami nic sensownego (a w latach 90. nie mógł nawet ich przyzwocie odtworzyć bez zdobycia analogowego sprzętu).

jman pisze: I wierz mi, nie świadczy to o żadnej "barbaryzacji" kogokolwiek.
Nie jestem człowiekiem wiary, muszę dostać dowód albo sensowny argument który jest na czymś oparty.
jman pisze: Skończyło się tym, że odhumanizowane koncerty Kraftwerk uznawane są dziś za artystycznie interesujące, a bombastyczne koncerty JMJ ze świecącymi klawiszami uznawane są za jeden z synonimów żenady lat '80.
Teraz wszystko jest artystycznie interesujące, jak jest nudne, niezrozumiałe albo jest żelazkiem w sedesie na wystawie, ale za to od renomowanego artysty. Nie rozumiem, dlaczego udawanie robota należy uważać za mniej kiczowate, od kolorowej bajki w stylu lat 80. To co robił Kraftwerk, było dobrym przedstawieniem w latach 70. zwłaszcza na tle ówczesnej sceny muzycznej. Dzisiaj mając do wyboru pójście na pokaz fajerwerków, a pójście na czterech facetów stojących przy stolikach, wybrałbym to pierwsze.

Życzyłbym sobie gorąco, żeby ci wszyscy recenzenci, sami przepracowali co najmniej kilkaset godzin (a lepiej kilka tysięcy), przy dziedzinach które opisują, bo te opisy które się czyta, wydają się być oparte na jakichś mglistych i oderwanych od rzeczywistości wyobrażeniach.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

vous_24
Małomówny
Posty: 15
Rejestracja: 03 gru 2016, 15:08
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113919

Post autor: vous_24 »

jman pisze: Skończyło się tym, że odhumanizowane koncerty Kraftwerk uznawane są dziś za artystycznie interesujące, a bombastyczne koncerty JMJ ze świecącymi klawiszami uznawane są za jeden z synonimów żenady lat '80.
Co Ty bredzisz ,koncerty jarre z lat 80 są klasą sama w sobie nawet jak na dzisiejsze czasy robią ogromne wrażenie oprawą audio wideo .pewnie twoim zdaniem lepiej oglądać teraz w tv ten syf typu idol itp......

jedenym z synonimów żenady lat '80.to było
Koto .laser dance itp......ale nie jarre



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113920

Post autor: jman »

Nie jestem człowiekiem wiary, muszę dostać dowód albo sensowny argument który jest na czymś oparty.
A czy ja otrzymałem sensowny argument potwierdzający tezę o barbaryzacji? Jedyne, co od Ciebie otrzymuję to nieustanne opieranie się na tezie "kiedyś było lepiej", która niestety pozbawia Cię wiarygodności - każe w końcu dojść do wniosku, że się po prostu starzejesz.

Jeśli swoją wiedzę o muzyce opierasz na tym, co w telewizji i komercyjnym radio - to pełna zgoda. Ja każdy dzień staram się zaczynać od muzycznej prasówki - Pitchfork, Resident Advisor, Nowamuzyka. Do pracy słucham radia NTS. Właśnie wyszła reedycja płyt GAS - czy to dowód na barbaryzację?

A nie, przepraszam, jest jeden argument za barbaryzacją: "Dzisiaj mając do wyboru pójście na pokaz fajerwerków, a pójście na czterech facetów stojących przy stolikach, wybrałbym to pierwsze."
Byle młot nie będzie w stanie zrobić z tymi barwami nic sensownego (a w latach 90. nie mógł nawet ich przyzwocie odtworzyć bez zdobycia analogowego sprzętu).
No i znów nie wiem czy Ty nie masz wiedzy o tym, co było w latach 90 czy po prostu to wszystko przekreślasz jak leci?

Scena Detroit i nurt acid oparte były na analogach - i do dziś jest to jedno z najciekawszych zjawisk w elektronice ostatniej dekady XX wieku. Problem w tym, że oni nie chcieli "robić czegoś sensownego" z barwami JMJ, tylko tworzyć własne.

Wszędzie indziej toczyła się intensywna eksploracja nowych brzmień, z którymi JMJ nie umiał sobie poradzić: w Niemczech Basic Channel, Scape, Mille Plateaux (to są wytwórnie, nie artyści), na wyspach rave, trip hop i IDM (to z kolei gatunki), we Francji tzw. French Touch (Daft Punk, Air), w Skandynawii ambient (scena norweska i islandzka).

Twój problem polega na tym, że elektronika poszła w kierunku minimalizmu. Dla Ciebie - wymagającego tradycyjnych struktur i warsztatu - jest to dowód na "barbaryzację" i "młotów". Dla mnie - odwrotnie.

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

Skydancer
Niedoświadczony
Posty: 39
Rejestracja: 07 kwie 2007, 11:08
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Polska
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113922

Post autor: Skydancer »

A ja uważam, że kwestia leży w tym jak kto postrzega muzykę i co sobie w niej ceni najbardziej. Jeden bedzie za wzor stawial muzyke epoki romantyzmu. Inny dodekafonie. Jeszcze inny co innego. I stad biora sie roznice. Dla mnie np. ta plyta jest beznadziejna z kilku powodow. Wezcie sobie obojetnie jaki koncert skrzypcowy Vivaldiego. I uslyszycie tam wiecej harmonii i melodii niz na calym Oxy 3. Wiec w ujeciu klasycznie rozumianej muzyki ten album to nieslychane dno. Co prawda JMJ tworzyl i zaslynal wlasnie od czego? Od muzyki o prostej zrozumianej tresci w nowoczesnej wowczas kosmicznej formie. Rdzeniem jego muzyki byla jednak tresc czyli melodyka. Z tego zaslynal. No i harmonia tez stala na fajnym poziomie jesli by ja rownac z dzisiejsza muzyka rozrywkowa popy i inne disco pola. Dlatego jesli on teraz rezygnuje z tego wszystkiego idac w kierunku minimalistycznym to jest to po prostu nie do zrozumienia i jest to dla mnie obraza dla pierwszego oxy nazywac tak tę nowa plyte. Mogl sobie to nazwac geometry of love 2 i by nie bylo problemu.


Paul M
Mój profil z moimi kompozycjami - https://soundcloud.com/user-111038119

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113923

Post autor: PM7 »

Z racji nieustalonej awarii sieci, odpowiedź bardzo krótka: Duża część sceny Detroit, oraz cały gatunek rave, hip-hop, a nawet część nurtu IDM jest właśnie przykładem tego o czym mówiłem.
Niezależnie od motywacji, twory minimalistyczne są zawsze łatwiejsze do zrobienia niż skomplikowane- to się tyczy także muzyki. To jedna przesłanka.
Drugą jest to, że instrumenty elektroniczne, ich oprzyrządowanie, oraz komputery, dały możliwość muzykowania bez nabycia umiejętności od nauczyciela, w stopniu znacznie większym niż pozwalały na to instrumenty tradycyjne. W efekcie mogło nastąpić niemal całkowite zerwanie z muzyczną tradycją i wiedzą zdobywaną w tej materii przez ludzkość, śmiało można powiedzieć że przez tysiące lat.
Trzecią przesłanką jest to, jaka ta muzyka jest: dominującą rolę odgrywa nachalny podkład perkusyjny, na ogół albo wywodzący się brzmieniem z TR-707 albo brzmiący jak obcięty przester, całość jest bardzo repetytywna, barwy śmiało idą od kwasu do kiczu, harmonia jest upośledzona w wyborze środków, względnie wybrana na chybił-trafił, brak jest też wyraźnych tematów- ale to pomińmy.

Muzyka pozwala oddać emocję, a także opisywać świat. Co i jak opisuje techno, rave czy trip-hop? Jak opisuje, to z uprzejmości pominę, a jeżeli chodzi o to co opisuje- to mam poważny problem żeby żeby jakąś treść w tym znaleźć, niemniej pierwsze co przychodzi mi na myśl to dewastacja i trucizna.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113924

Post autor: PM7 »

Skydancer pisze:Co prawda JMJ tworzyl i zaslynal wlasnie od czego? Od muzyki o prostej zrozumianej tresci w nowoczesnej wowczas kosmicznej formie. Rdzeniem jego muzyki byla jednak tresc czyli melodyka. Z tego zaslynal. No i harmonia tez stala na fajnym poziomie jesli by ja rownac z dzisiejsza muzyka rozrywkowa popy i inne disco pola. Dlatego jesli on teraz rezygnuje z tego wszystkiego idac w kierunku minimalistycznym to jest to po prostu nie do zrozumienia i jest to dla mnie obraza dla pierwszego oxy nazywac tak tę nowa plyte.
Owszem. Pierwszy Oxygene, nie byłby w połowie tak dobry, gdyby nie zaskakujące modulacje (w sensie harmonicznym), a w Oxygene 3 tego środka nie ma w ogóle! W pod tym względem JMJ upodobnił się do swoich amatorskich naśladowców oraz "wannabe artists" z najpodlejszych dzielnic, przeważnie USA.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

jman
Habitué
Posty: 1039
Rejestracja: 26 wrz 2005, 18:19
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#113925

Post autor: jman »

mogło nastąpić niemal całkowite zerwanie z muzyczną tradycją i wiedzą zdobywaną w tej materii przez ludzkość, śmiało można powiedzieć że przez tysiące lat.
I to jest istota różnicy między nami:

Dla Ciebie zerwanie z tradycją jest objawem kryzysu muzyki tworzonej teraz wyłącznie przez "młotów" i "wannabe artists", dla mnie - otwarciem zupełnie nowych pól ekspresji.

Dla Ciebie ważne jest zachowanie klasycznej struktury, harmonii, dla mnie - nie ma to znaczenia.

Dla Ciebie ważne jest to jak szybko można zrobić dany numer, dla mnie - nie ma to znaczenia.

Dla Ciebie minimal to co najwyżej ćwierć-muzyka, dla mnie - fascynująca sztuka.

Dla Ciebie wszystko dziś obraca się wokół kasy i marketingu i jest z zasady gorsze niż dawniej (nie doczekałem się pozytywnych współczesnych przykkładów), dla mnie - nie wszystko.

I na koniec: dlaczego Museum Of Modern Art zaprosiło Kraftwerk? Odpowiedź PM7 będzie taka: "Skok na kasę, a jeśli tego nie rozumiesz, to jesteś naiwny".

Nie dogadamy się i pora zakończyć dyskusję. Ale przynajmniej dzięki za jakiś poziom (vide ostatnio pojawiające się persony typu vous_24)

Pozdrawiam,
Krzysiek



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

PM7
Beton
Posty: 981
Rejestracja: 15 wrz 2012, 22:28
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: z nienacka
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód: Wyuczony: politolog
Wykonywany: autor artykułów, pracownik administracji, marketingowiec, twórca treści dla stron marketingowych i inne bezsensowne anglicyzmy oraz wiele innych rzeczy z którymi sobie radzę choć nikt mi nie wierzy.
Zainteresowania: Wszystkie ogólne dziedziny nauki i filozofii których przedmiot nie jest nieprzewidywalny + trochę historii i kultury szeroko pojętej.
Status: Offline

#113927

Post autor: PM7 »

jman pisze:
mogło nastąpić niemal całkowite zerwanie z muzyczną tradycją i wiedzą zdobywaną w tej materii przez ludzkość, śmiało można powiedzieć że przez tysiące lat.
I to jest istota różnicy między nami:

Dla Ciebie zerwanie z tradycją jest objawem kryzysu muzyki tworzonej teraz wyłącznie przez "młotów" i "wannabe artists", dla mnie - otwarciem zupełnie nowych pól ekspresji.
Może być otwarciem, często jednak jest samoograniczeniem. Jak umiesz zrobić wszystko, to możesz wybrać co będziesz robił. Jak umiesz bardzo niewiele, to jesteś tym faktem ograniczony i twórcą muzyki są Twoje ograniczenia, a nie wyobraźnia i wola. Znajomość tradycji muzycznej, kształtuje i uwrażliwia, natomiast w przypadku techno, rave czy trip hopu, expresja jest bardzo ograniczona i z góry ukierunkowana na wąski zakres.
Niektorym utworom trance udaje się lekko z tego wyłamać, ale to rzadkość. Większość to flaki z olejem na jedno kopyto.
jman pisze: Dla Ciebie ważne jest zachowanie klasycznej struktury, harmonii, dla mnie - nie ma to znaczenia.
W gatunkach które wymieniłeś, na ogół one są zachowane, tylko zubożone. Nie jestem aż takim ortodoksem, żeby wymagać zachowywania zasad harmonii klasycznej- w wielu formach nie jest to istotne, np. w piosence z Titanica.
jman pisze: Dla Ciebie ważne jest to jak szybko można zrobić dany numer, dla mnie - nie ma to znaczenia.
Nie rozumiem zarzutu. Natomiast po tym ile ktoś potrzebuje czasu na zrobienie czegoś, można ocenić biegłość. Zgodzę się jednak że czas realizacji przejawia związku z jakością dzieła, choć bywa że jest to skorelowane. Symfonie np. często powstawały szybciej niż trwają przerwy wydaniach płyt przez zespołów.
jman pisze: Dla Ciebie minimal to co najwyżej ćwierć-muzyka, dla mnie - fascynująca sztuka.
Może dlatego, że nie słyszałem dobrego minimalu.
jman pisze: Dla Ciebie wszystko dziś obraca się wokół kasy i marketingu i jest z zasady gorsze niż dawniej (nie doczekałem się pozytywnych współczesnych przykkładów), dla mnie - nie wszystko.
1. Gdzie mam ich szukać?
2. Po co szukać nowych rzeczy, skoro stare dobre rzeczy są dostępne w nadmiarze i znacznie łatwiej je znaleźć?
jman pisze: I na koniec: dlaczego Museum Of Modern Art zaprosiło Kraftwerk? Odpowiedź PM7 będzie taka: "Skok na kasę, a jeśli tego nie rozumiesz, to jesteś naiwny".
Moja odpowiedź jest taka że nie wiem dlaczego. Ja zerkniesz parę postów wcześniej, to stwierdziłem tam, że Kraftwerk zrobił ciekawe przedstawienie w swoim czasie. Porównałbym to do "4.33" Cage'a. Za pierwszym razem efekt jest świetny, ale ile można?
Poza tym część tekstów Kraftwerku jest ciekawa.

I tak, uważam że spora część sztuki współczesnej to czysta spekulacja giełdowa, ale odnoszę to głównie do malarstwa, instalacji, i rzeźb.
jman pisze: Nie dogadamy się i pora zakończyć dyskusję. Ale przynajmniej dzięki za jakiś poziom (vide ostatnio pojawiające się persony typu vous_24)

Pozdrawiam,
Krzysiek
[/quote]

Zacznij grać.
Pozdrawiam.



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#113928

Post autor: Sublime »

PM7 pisze:Znajomość tradycji muzycznej, kształtuje i uwrażliwia, natomiast w przypadku techno, rave czy trip hopu, expresja jest bardzo ograniczona i z góry ukierunkowana na wąski zakres.
Mam dziwne przeświadczenie, że akurat przez ten fragment przenika spora dawka pewnego stereotypu, któremu sam uległem, gdy byłem jeszcze malutkim chłopczykiem. O ile faktycznie w rave'ie nie można się ukazać w dość oryginalny sposób, tak techno przeżywało niedawno swoją drugą młodość - i w nowych formach, szczególnie przy ambientowej stylistyce, potrafi zaskoczyć.

A odnoszenie się w jakiś naprawdę wyraźny sposób do tradycji muzycznych w takich gatunkach elektroniki jak ww. jest dla mnie zupełnie bezzasadne. To jak, jak gdyby zaprezentować dany gatunek filmowy w architekturze. Jedno nie wiąże się w jakikolwiek sposób z drugim.
Skydancer pisze:Dla mnie np. ta plyta jest beznadziejna z kilku powodow. Wezcie sobie obojetnie jaki koncert skrzypcowy Vivaldiego. I uslyszycie tam wiecej harmonii i melodii niz na calym Oxy 3. Wiec w ujeciu klasycznie rozumianej muzyki ten album to nieslychane dno. Co prawda JMJ tworzyl i zaslynal wlasnie od czego? Od muzyki o prostej zrozumianej tresci w nowoczesnej wowczas kosmicznej formie. Rdzeniem jego muzyki byla jednak tresc czyli melodyka. Z tego zaslynal.

(...)

Dlatego jesli on teraz rezygnuje z tego wszystkiego idac w kierunku minimalistycznym to jest to po prostu nie do zrozumienia i jest to dla mnie obraza dla pierwszego oxy nazywac tak tę nowa plyte. Mogl sobie to nazwac geometry of love 2 i by nie bylo problemu.
Jak dla mnie nazwanie tego odpadu GOLem 2 byłoby też obrazą dla tej chilloutowej płyty. I dla Francisa Rimberta. :hi:

Nie chciałbym jednak popadać w takie absurdy, że zaczynamy w jakikolwiek sposób porównywać koncerty Vivaldiego do przypadkowych muzycznych wynaturzeń Jarre'a. Ta płyta jest po prostu beznadziejna i nie szukajmy prób udowodnienia tej tezy sięgając tak daleko wstecz.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat