Miałem już nie pisać, ale jak się zdenerwować to ciężko się powstrzymać
vous_24 pisze:I Oxygene 3 za parę lat docenicie. Albo i nie ,
Bardzo wątpię.
vous_24 pisze:
To płytka dla fanów wydana minimalistyczne i bez rozgłosu to po pierwsze.
No to nie trafił. Lubię Oxygene, ale tej nędzy harmonicznej z bałaganem aranżacyjnym nie da się za bardzo słuchać. Nawet jak na muzykę towarzyszącą, jest to za jednorodne i za mdłe.
vous_24 pisze:
Po drugie tylko w Polsce można usłyszeć teksty typu skok na kasę lub dla kasy. Na zachodzie ludzie tak nie myślą no cóż
Zazdroszczę umiejętności czytania w myślach setek milionów ludzi. :]
vous_24 pisze:
Artyści z wydawania płyt jakoś dużych profitów nie maja ,więcej z koncertów itp. Niektórzy z Was narzekają na ten album ze względu na brak konkretnych melodie
Melodii mogło by nie być (co jednak byłoby błędem z punktu widzenia zerwania nawiązań do poprzednich części), gdyby tam się coś działo harmonicznie. Nie dzieje się nic. Stary pop bywał pod tym względem ciekawszy.
vous_24 pisze:
Ktoś napisał jarre ma brak warsztatu hehe .ktos tu zapomniał jaki efekt Wow jarre robił w latach 70 ( bez komputerów) i. 80.tych
Zaprogramowanie syntezatora analogowego nie ma nic wspólnego z muzyką jako taką. W latach 70tych Jarre był dobrym aranżerem elektronicznym, a przy tym dość przeciętnym kompozytorem muzyki rozrywkowej i słabym wykonawcą, ( a nawet jego aktorstwo sceniczne było tak bardzo oderwane od puszczanej/granej przez resztę zespołu muzyki, że jest to aż zastanawiające). Możesz oczywiście twierdzić inaczej, ale to tylko będzie świadczyć o tym że nie znasz się ani na kompozycji, ani na wykonawstwie.
vous_24 pisze:
Na zachdzie jakos potrafią docenić
Ostatecznie trzeba jakoś reklamować swoje, często miernej jakości, wyroby.
vous_24 pisze:
Najlepszy album muzyki dance/elektronicznej
"Skin" Flume
"Electronica 1: The Time Machine" Jean-Michel Jarre "Epoch" Tycho "
Barbara Barbara, We Face A Shining Future"Underworld "Louie Vega Starring…XXVIII" Louie Vega
Statuetki wręczone zostaną po raz 59. na ceremonii w Los Angeles 12 lutego 2017 r.
Spoko. Zdecydowana większość współczesnej elektroniki jest taką nędzą, że takie wybory nie dziwią.
jman pisze:
Nie przesadzajmy. Jeśli jest tak jak mówisz to dlaczego jest nieustannie pomijana we wszystkich artykułach lub rankingach (tfu!) dotyczących elektroniki? Za ponadczasowych uznawani są Kraftwerk - te proste aranżacje zupełnie się nie zestarzały, tymczasem Oxygene dziś mocno trąci myszką - nikt takich rzeczy już nie słucha oprócz fanów JMJ.
Jeżeli Kraftwerk jest uznawany za lepszy niż wczesny JMJ, to tylko świadczy o postępującej barbaryzacji muzyki i jej odbiorców. Jeżeli weźmiemy dowolną praktycznie muzykę akustyczną, czy to wokalną, czy instrumentalną- skrzypcową np. to dynamika, artykulacja i barwa dźwięku odgrywają bardzo ważną rolę.
Podałem przykład skrzypiec bo jest to przy tym instrumencie szczególnie łatwe do zauważenia - dobry skrzypek potrafi wydobyć z tego instrumentu bardzo różne barwy na zawołanie i bardzo płynnie zmieniać dynamikę dźwięku, podczas gdy kiepski gra brzydko, a w najlepszym razie płasko i nierówno. W efekcie nudno, jeżeli nie nieschludnie.
Siłą Oxygene było to, że barwy syntezatorowe zostały wykorzystane w sposób analogiczny do tego jaki funkcjonował i funkcjonuje w dobrej muzyce akustycznej. Techniawa natomiast, poszła oczywiście po linii najmniejszego oporu, stąd Kraftwerkowy minimalizm i prostota dźwięków są używane nadal. Natomiast Kraftwerk niewątpliwie wgniata tę współczesną hałastrę jedną zasadniczą różnicą- te ich kompozycje jako całość mają pewną spójną formę, a nie są tylko betonem wylanym na ziemię.
Pod tym względem pokonują także Jarre'a, który nawet za dobrych lat miał problem ze stworzeniem spójnej całości. Z drugiej strony, Jarre miał trochę trudniejsze zadanie, ze względu na większe skomplikowanie swoich utworów.
W każdym razie wstawianie pierwszego Oxygene czy Equinoxe do lamusa, przy jednoczesnym uznawaniu Kraftwerku za ponadczasowy, jest w mojej opinii błędem.
jman pisze:
Jasiek jednak za bardzo nagrabił sobie mariażami z muzyką - co by nie powiedzieć - prostacką i żenującą.
To się zgadza. Zamiast rozwijać własny styl, Jarre upraszczał i naśladował, aż do techno łupanki włącznie.
Żeby jednak nie było tak do końca negatywnie: Jeżeli wziąć muzykę, wytworzony wizerunek i koncerty raz i uznać wrażenie wytworzone za dokonanie artystyczne (a nie samą muzykę np.) to i Kraftwerk i JMJ w swoich czasach stworzyli wspaniałe spektakle o przyszłym rozwoju techniki, kosmosie i możliwościach człowieka. Ten spektakl, będący czymś porównywalnym np. do sztuki teatralnej, był w swoim czasie bardzo udany. I chyba najlepsze co można dziś z tym zrobić, to zapomnieć o tym co działo się w latach 90. i co robią teraz, przenieść myślami wstecz, przymknąć oko i potraktować to wszystko właśnie jak sztukę teatralną, ładną i inspirującą.