RecenzjeCzego teraz słuchacie

Przesłuchałeś kolejną płytę... Podoba ci się? Nie? Napisz o tym!

Moderator: fantomasz

Awatar użytkownika

00adamek
Zweryfikowany
Stary wyga
Posty: 243
Rejestracja: 12 lip 2004, 17:23
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dobra k.Szczecina
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy: dużo by wymieniać ...
Zawód: mgr inżynier budownictwa
Zainteresowania: el-muza + inne muzy oraz sprzęt audio vintage
Płeć:
Wiek: 62
Status: Offline

#114397

Post autor: 00adamek »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Sublime pisze:
TD - GTA 5 - The Cinematographic Score (2014)[/b]

Jak to Edgar zrobił... wiadomo, że ostatnie lata dla Tangerine Dream są bardzo owocne. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie ta płytka. Obawiałem się, że to będzie typowy soundtrack bez żadnych szczególnych fragmentów. Jak bardzo się pomyliłem! Śmiało mogę powiedzieć, że to jedyna płyta po odejściu Chrisa Franke, która naprawdę przypomina stare dobre czasy. Mala Kunia, Quantum Key... to już nowe TD. A na GTA 5 składają się kompozycje, które brzmieniowo są jakby wyrwane ze starych dobrych czasów. Jeszcze bardziej byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że za całą płytą stoi sam papa Froese... Wielki szacunek.
Szczerze mówiąc, po przeczytaniu powyższego, podszedłem do tematu sceptycznie. Nie mniej jednak, sięgnąłem po ten materiał. I muszę przyznać, że zgadzam się z powyższą opinią co najmniej w 90%. Od dzisiątek lat, Froese, nic w takim klimacie nie proponował. Może tematy są zbyt mało wyraziste ale klimat i brzmienie, rzecz jak najbardziej godna uwagi.
:listen:



Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114403

Post autor: Depeche Gristle »

Blind Faith - Blind Faith, 1969;
******
Style: blues-rock, jazz-rock, rock psychodeliczny, art-rock, funk, soul, country, rock eksperymentalny, krautrock, musique concrète
Obrazek

Boris Blank - Electrified, 2014;
*****
Style: house, electro, experimental, synth pop, electro pop, jazz, funk,
ambient, minimal, cold wave, rock elektroniczny, industrial, trip-hop, neofolk, dark wave, rock symfoniczny, new age, neue deutsche welle

Obrazek

Thompson Twins - Close To The Bone, 1987;
****
Style: new wave, synth pop, electro-funk, soul, cold wave
Obrazek


Blind Faith - debiutancki - i jedyny - album brytyjskiej supergrupy Blind Faith powstałej w 1968 roku w wyniku rozpadu grupy Cream, której członkowie Eric Clapton i Ginger Baker (początkowo zamierzali nagrać album w duecie lub jako trio) nawiązali współpracę ze Steve'em Winwoodem (muzykiem będącego w tamtym czasie w głębokim kryzysie zespołu Traffic) oraz Ric'iem Grechem (muzykiem, który dla Blind Faith porzucił swój zespół Family w środku trasy koncertowej!).
Materiał na krążek powstawał w Morgan Studios i Olympic Studios w pierwszych miesiącach 1969 roku w ogromnym pośpiechu, co było spowodowane nadchodzącą trasą koncertową - począwszy od czerwca 1969 od krótkiego europejskiego tournée, po występ w Madison Square Garden w Nowym Jorku 12 lipca 1969 rozpoczynający tournée amerykańskie. Szybkie tempo prac nad płytą było również przyczyną dosyć skromnej ilości autorskiego materiału zaprezentowanego na krążku, który ukazał się w lipcu 1969 roku.
Album otwiera Creamowy 9-minutowy Had to Cry Today osadzony mocno w hippisowskim blues rocku.
Nieco bardziej folkowy wymiar prezentuje z kolei Can't Find My Way Home w duchu Trafficowym.
Well All Right z repertuaru Buddy'ego Holly'ego zaprezentowany jest w konwencji funkującego country-bluesa. Utwór uzupełniony jest o instrumentalne, funkowo-jazzowe interlude.
Presence of the Lord o wymiarze religijnym i Sea of Joy są utworami o charakterystyce soulowej - pierwszy z dominującą rolą elektrycznego pianina, drugi zaś psychodelicznie organowy z folkowymi wpływami Traffic; zwraca tu szczególnie uwagę długa solówka skrzypcowa.
Album zamyka rozbudowana do ponad 15 minut Do What You Like, z indywidualną partią instrumentalną każdego z muzyków Blind Faith; utwór zaczyna się od funkowo-jazzowej części wokalnej, przechodząc w partię wibrujących psychodelą klawiszy Steve'a Winwooda, przez solówki gitarowe Erica Claptona w stylu Jimmy'ego Hendrixa, funkowy trans gitary basowej Rica Grecha, po niezwykle energiczne, imitujące afrykańskie plemienne bębny uderzenia perkusji Gingera Bakera, by w finale znów powrócić do funkowo-jazzowej formy piosenkowej. Kompozycję kończy psychodeliczne eksperymentalne interlude z efektami reverse (wstecznymi taśmami), zapowiadające erę krautrocka i muzyki elektronicznej mającej nadejść w dekadzie lat 70.
Album wywołał ogromne kontrowersje pozamuzyczne związane z jego okładką, przedstawiającą nagą 11-latkę trzymającą model samolotu o fallicznym kształcie (pierwotnie na okładce miała znaleźć się 14-letnia siostra modelki). Zdjęcie w zamyśle miało przedstawiać połączenie niewinności z brutalną techniką. Autorem zdjęcia był Bob Seidemann, który zdobył zgodę rodziców dziewczynki, której - w zamian za pozowanie - kupił (za pośrednictwem Roberta Stigwooda) wymarzonego przez nią kucyka wartości 40 funtów. Zdjęcie zatytułował "Blind Faith", od którego nazwę zapożyczył potem zespół.
Naturalnie w obrzydliwie "moralistycznym" USA okładka wywołała skandal i została zakazana. Wydanie amerykańskie zawierało zdjęcie zespołu na froncie okładki.
Mimo wielu kontrowersji wokół albumu Blind Faith i szybkiego rozpadu zespołu, album stał się numerem jeden w Wlk. Brytanii i USA i do dziś jest jednym z najbardziej kultowych i wpływowych płyt na świecie.

Electrified - wraz z początkiem lat 2000 macierzysta formacja Borisa Blanka, Yello, dość sporadycznie wydawała albumy - średnio raz na siedem lat, toteż nie lada gratką dla fanów Yello w roku 2014 okazały się solowe produkcje muzyków formacji - Dietera Meiera i Borisa Blanka - ten drugi zaprezentował nawet dwa wydawnictwa: pierwsze, nagrane wspólne z wokalistką o pseudonimie Malia zatytułowane Convergence oraz drugie, o wiele bardziej wartościowe artystycznie Electrified, zawierające niepublikowany archiwalny materiał z lat 1977-2014, przede wszystkim ten, który nie dostał się do wydawnictw Yello, jednakże niesprawiedliwie byłoby określić go mianem odrzutów, to coś o znacznie większym wymiarze - to przegląd twórczości jednego z najbardziej wpływowych - obok Martina Gore'a - twórców współczesnego elektronicznego grania i samplingu.
Album Electrified, który ukazał się 2 grudnia 2014 roku prezentuje blisko 130 minut muzyki i 40 - w przeważającej większości instrumentalnych - muzycznych miniatur (niekiedy uzupełnionych o wokalizy) umieszczonych na dwóch dyskach.
Dysk pierwszy zawiera ścieżki pochodzące z lat 1991-2014, z charakterystycznymi dla Yello lat 90 i 2000 kolaboracjami house'u z jazzem (do którego Boris Blank nie kryje wyjątkowego przywiązania) cechującymi płyty Motion Picture i The Eye; styl ten w szczególności rzuca się w utworach: Escape Route, Key Largo i Inner Mountain. Mocno naznaczone wszechobecnym funkiem są Random Tox i You Can Have It, zaś klimaty elektro-funkowo-house'owe cechują Body Electric i Big City Grill, zdecydowanie folkowy, afrykański wydźwięk (w stylu z albumu Baby) ma Cult Of Mirrors. Są też i klimaty czysto house'owe z elementami electro i industrialu, które słychać w kompozycjach The Time Tunnel, Big Beans, Future Past, Elektro Kabinet (przypominający stylem Kraftwerk), Inner Mountain oraz wczesna, instrumentalna wersja utworu Night Train z albumu Zebra.
Mieszankę jazzu, funky, synth popu i trip-hopu charakterystycznego dla Yello począwszy od lat 90 otrzymujemy w utworze Cigarette Girl, zaś klimaty trip-hopu z elementami electro z domieszką klimatów rodem z Twin Peaks słychać w utworze She’s Got Balls do złudzenia przypominającym momenty z kompozycji z albumu The Eye - Time Palace i Junior B.
Uwagę budzą utwory o charakterystyce ilustracyjnej muzyki filmowej o niemal symfonicznym wymiarze: dark-ambientowy Midnight Procession z pojawiającym się przetworzonym wokalem i wokalizami, symfoniczno-ambientowy Bosphorus, w którym również słychać wokalizy; w bardziej symfonicznej konwencji podany jest Lost Languages uzupełniony o przetworzone szepty.
Warte uwagi są również: otwierający album skomponowany specjalnie na potrzebę tego wydawnictwa tytułowy Electrified z pojawiającym się tekstem i przetworzonym przez vocoder wokalem. Kompozycja jest połączeniem synth popu z elementami funky i trip-hopu z charakterystycznym brzmieniem Yello, choć nie brakuje tu wypadów w klimaty Herbiego Hancocka czy Daft Punk.
Najlepszym numerem dysku 1 jest zdecydowanie Fat Roller, nieprawdopodobnie przebojowa synth popowo-jazzowa ścieżka, nieco w stylu How-How z albumu Zebra. Gdyby numer znalazł się na albumie Zebra, posiadał tekst i wokal, najprawdopodobniej byłby jednym z największych przebojów w dorobku Yello!
Dysk drugi zawiera głównie ścieżki z lat 80; dominują tu klimaty melancholii i chłodu, czego dobitnymi przykładami są kompozycje: A Touch Of Magix w ambientowo-jazzowych klimatach przypominających dokonania Vangelisa i Briana Eno z lat 70, niezwykle chłodny ambientowy The Bridge, minimalistyczno, electro-trip-hopowe The Last Mile i przypominający instrumentalne dokonania Depeche Mode Intervals w bardziej ambientowym zabarwieniu. Minimalistyczno-ilustracyjne pejzaże prezentują Dome, The Astrologer, Pacific Light i Licht Haus w klimatach instrumentalnych utworów Stalakdrama i Ciel Ouvert z albumu Stella.
W kierunku new age przypominającym twórczość Tangerine Dream wędruje kompozycja Ancore.
One Minute To Go jest kolaboracją chłodnego ambientu z industrialnym pulsem, z kolei They’re Still Here ma czysto industrialny wymiar. Symfoniczno-folkowy Heaven’s Below o sakralnym wymiarze z chóralnymi wokalizami przypomina dokonania Dead Can Dance, którego wpływy słychać również w Ask The Stones.
Szeroki wachlarz gatunkowy, od ambientu przez electro, mimimal, po dub i house z niewielką domieszką funku i klimatu orientalnego charakteryzuje utwór Open The Box, zaś klimaty z Sheffield słychać w numerze Sphere łączącym psychodelę i eksperymentalizm Cabaret Voltaire z futurystycznym klimatem synth popu wczesnego The Human League.
Young Dr. Kirk z hipnotyzującym industrialnym pulsem automatu perkusyjnego jest połączeniem stylu wczesnego Cabaret Voltaire z futurystyczną elektroniką lat 50 i 60. Granada Kiss będącą zapewne jedną z najstarszych kompozycji Borisa Blanka cechuje poszukiwanie przez artystę brzmienia; klimatem jest ona niemal namacalnym przeniesieniem brzmienia z kosmicznej trylogii Jeana Michela Jarre'a - Oxygene, Equinoxe i Magnetic Fields.
Typowo synth popowymi numerami pochodzącymi z sesji nagraniowej do albumu You Gotta Say Yes to Another Excess są Aqua Marine z charakterystycznymi efektami scratch oraz Delta Boots przypominające utwory z tejże płyty - Lost Again, No More Words i Pumping Velvet - i śmiało mogłyby być jednymi z głównych numerów albumu.
Jedną z najbardziej niesamowitych kompozycji jest jedyna na kompilacji Electrified piosenka - Traum Blau - pochodząca zapewne jeszcze z samych początków twórczości Borisa Blanka, zanim jego formacja przyjęła szyld Yello. Kompozycja również jako jedyna z całej kompilacji charakteryzuje się brakiem wpływów przyszłej twórczości Yello; niewiarygodnie chłodny wokal Blanka wtapia się w muzykę będącą połączeniem cold wave w stylu Ultravox z synth popem wczesnego The Human League.
„Nie lubię monotonii. Lubię ciepło i zimno, czerń i biel. Potrzebuję różnorodności, kontrastów w brzmieniu, żeby w pełni pokazać moją muzyczną duszę” - tak komentował to wydawnictwo Boris Blank. Nic dodać, nic ująć - należy się z nim w pełni zgodzić.

Close to the Bone - szósty studyjny album Thompson Twins, który ukazał się 31 marca 1987 roku, poprzedzony został serią nieszczęśliwych dla zespołu zdarzeń, począwszy od odejścia w 1986 roku jednego z filarów grupy Joe Leewaya, który zakochał się w dziewczynie, z którą następnie wziął ślub i zamieszkał w Los Angeles, definitywnie opuszczając (podobno w przyjaznej atmosferze) Thompson Twins, co spowodowało spowolnienie, a nawet niemal paraliż prac zespołu nad nowym albumem, lecz to wcale nie było jeszcze najgorsze. 1986 rok był dla Toma Baileya i Allanah Curie (którzy prywatnie byli parą) prawdziwym koszmarem, bowiem Allanah poroniła ich nienarodzone dziecko, jakby nieszczęść było mało, artystce zmarła matka. Po tych przeżyciach para przeniosła się do Irlandii skupiając się na religii i poezji Edith Sitwell, szukając ucieczki od traumatycznych wydarzeń.
Album Close to the Bone powstawał w niesamowitym pośpiechu, poruszał tematy zarówno polityczne jak i ostatnich ciężkich przeżyć członków zespołu, który, po odejściu Joe Leewaya, zaprezentował się jako duet Tom Bailey - Allanah Curie.
Follow Your Heart jest utworem otwierającym album, który zaskakuje odejściem od charakterystycznego dla Thompson Twins synth popowego brzmienia na rzecz klimatów new wawe połączonego z brzmieniem soulu, electro popu i funku, co cechuje wszystkie piosenki albumu. Inna sprawa, że druga połowa lat 80. nie była przychylna synth popowi i zespoły grające ten gatunek często od niego odchodziły, jednakże w przypadku Thompson Twins główną przyczyną odwrotu od synth popu stało się odejście z zespołu Joe Leewaya,, którego pomysły były nieodzowne, co uwidoczniło się na Close to the Bone. Co gorsza zespół utracił nie tylko przebojowość, ale i swój niepowtarzalny styl, tak charakterystyczny dla kultowych albumów Thompson Thwins: Quick Step and Side Kick, Into The Gap i Here's To Future Days, mimo zastosowania tak typowych dla Thompson Twins bongosów i perkusjonaliów. "Nie mogliśmy zastąpić Joe, [on] jest niezastąpiony" - stwierdziła w jednym z wywiadów Allanah Curie, i nie myliła się; strata Joe Leewaya przyniosła zespołowi poważne konsekwencje.
Album Close to the Bone pozbawiony jest hitowych numerów na miarę Lay Your Hands on Me, Doctor! Doctor!, You Take Me Up, Hold Me Now, Love On Your Side, Lies czy We Are Detective.
Najbardziej chwytliwe numery z Close to the Bone, takie jak Follow Your Heart, Bush Baby, Twentieth Century (najlepszy z płyty), Gold Fever i Perfect Day w żaden sposób nie są w stanie nawiązać do wspomnianych hitów, i - co więcej - nie nawiązują nawet do niesinglowych kompozycji z Quick Step and Side Kick, Into The Gap i Here's To Future Days. Mimo, iż kompozycji z Close to the Bone w żadnym wypadku nie wolno nazwać słabymi, to dawna magia Thompson Twins uleciała bezpowrotnie pogrążając zespół w przeciętności popu lat 80. typu Duran Duran, Spandau Ballet, Howarda Jonesa i wielu podobnych wykonawców tamtych czasów.
Close to the Bone, mimo ogromnej trasy koncertowej (ponad 50 koncertów tylko w USA!), podczas której zespołowi przy oprawie koncertów pomagał Joe Leeway, album przyniósł (chyba trochę zasłużoną) porażkę komercyjną, plasując się dopiero na 90. miejscu w Wlk. Brytanii i nieco wyżej w USA, na 76. miejscu.
Honor zespołowi nieco podratował singiel Get That Love, plasując się na 31. miejscu amerykańskiego Billboardu.
Trasa koncertowa promująca album Close to the Bone była ostatnią w karierze Thompson Twins; co prawda w 1989 roku zespół wydał jeszcze album Big Trash, ale w związku z jego całkowitą komercyjną klapą (zaledwie 143 miejsce w USA, na Wyspach nie notowany w ogóle), Thompson Twins zrezygnowali z trasy promującej album, zaś po komercyjnej katastrofie albumu Queer w 1991 roku zespół został rozwiązany. Tom Bailey i Allanah Curie w latach 1992-96 kontynuowali działalność pod szyldem Babble.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2022, 23:39 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114411

Post autor: Depeche Gristle »

Ash Ra Tempel - Ash Ra Tempel, 1971;
******
Style: krautrock, art-rock, rock elektroniczny, rock progresywny, rock eksperymentalny, kosmische musik, rock psychodeliczny, musique concrète, noise, cold wave, dark wave
Obrazek

Klaus Schulze - Irrlicht, 1972;
******
Style: krautrock, rock elektroniczny, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny, musique concrète, cold wave, dark wave, kosmische musik, ambient
Obrazek

Jean Michel Jarre - Waiting For Cousteau, 1990;
******
Style: rock elektroniczny, synth pop, cold wave, ambient, industrial, experimental, funk, house
Obrazek

Kombi Łosowski - Live, 2013;
******
Style: synth pop, cold wave, rock elektroniczny, synth rock, electro-funk, ambient
Obrazek


Ash Ra Tempel - debiutancki album krautrockowej formacji Ash Ra Tempel założonej przez trójkę bardzo młodych muzyków, zaledwie 19-letnich, Manuela Göttschinga (jedynego stałego członka formacji w następnych latach), Hartmuta Enke (dziś już nieżyjącego) oraz 24-letniego Klausa Schulzego - byłego muzyka zespołów Psy Free i Tangerine Dream (który w następnych latach zrobił udaną karierę solową).
Debiutancki album Ash Ra Tempel ukazał się w czerwcu 1971 roku i składał się z dwóch różnych od siebie improwizowanych suit - Amboss i Traummaschine - po każdej ze stron albumu.
Blisko 20-miniutrowy Amboss rozpoczynają kosmiczno-psychodeliczne elektroniczne pejzaże podróży przez kosmos, w których słychać echa twórczości zarówno Stockhousena jak i wczesnego Tangerine Dream. Z czasem pojawiają się kaskady uderzeń perkusji oraz niezwykle odległe brzmienia gitary, które w miarę trwania utworu powoli nabierają mocy, zaś kompozycja coraz bardziej przyśpiesza, nabierając art.-rockowo-progresywnego charakteru; wreszcie brzmienie gitary wysuwa się na pierwszy plan, tworząc długie hałaśliwe riffy będące niesamowitym popisem Göttschinga, zaś całość dopełniają kaskady na perkusji Klausa Schulzego, choć w pewnym momencie rytm zanika, a całkowicie dominujący riff gitarowy nabiera form od bluesowych zagrywek, po czysto hałaśliwe improwizowane zgrzyty uzupełnione o syntetyczne szumy, po czym perkusyjne kaskady powracają ze zdwojoną mocą wraz z szalejącą gitarą, rozwijając utwór do formy progresywnego monstrum, aż do jego zakończenia.
Jeden z użytkowników serwisu You Tube o nicku MrPete45 napisał pod utworem Amboss komentarz: „Gdy trafiłem na wojnę w 1972 roku, miałem dziewiętnaście lat. Jeden z żołnierzy z mojego plutonu posiadał tę piosenkę na kasecie. Pewnego dnia przebijaliśmy się przez gęstą trawę słoniową i natknęliśmy się na nasz spalony czołg. Weszliśmy do środka, wreszcie poczuliśmy komfort, zaczęliśmy brać LSD (…). Jedynym wspomnieniem jakie mam z tej nocy jest właśnie ta piosenka, a ściślej cechujące ją brutalne gitarowe solo i walka do upadłego z naszymi wrogami. Gdy wyczerpany obudziłem się o świcie… kolega od kasety leżał rozerwany na kawałki nieopodal mnie” (źródło: Wojciech Michalski / Screenagers.pl).
Odmienne nastroje prezentuje 25-minutowy Traummaschine (maszyna snów), poruszając się w rejonach od muzyki konkretnej, po muzykę kosmiczną rodem z albumu Tangerine Dream - Alpha Centauri . Utwór rozwija się powoli; słychać tu medytacyjne brzmienia syntezatorów, generatorów i organów, uzupełnionych o dźwięki pogłosów i elektronicznych plam, brak jest sekcji rytmicznej, a kompozycja sprawia wrażenie podróży gdzieś na odległych i chłodnych obrzeżach galaktyki. Z czasem, w miarę trwania utworu, pojawiają się delikatne brzmienia gitary, sporadyczne uderzenia imitujące perkusję zastąpione wkrótce przez brzmienia afrykańskich plemiennych bębenków, które tworząc sekcję rytmiczną przyśpieszają kompozycję, zaś początkowo delikatna gitara nabiera agresywniejszych, choć odległych solówek. Wreszcie utwór wycisza się, rytm zanika, pojawiają się elektroniczne pogłosy uzupełnione o ciche i delikatne solówki gitary w elektroniczno-organowym tle. W międzyczasie solówki gitary stają się coraz mocniejsze nabierając cech progresywnych, choć odległych, riffów; pojawia się transowa sekcja rytmiczna, kompozycja staje się bardziej psychodeliczno-art. rockowa, zaś gitarowe riffy uspokajają się do łagodnych solówek, ponownie przenosząc słuchacza w podróż w odległe i chłodne obrzeża galaktyki.
Album Ash Ra Tempel, za którego brzmienie odpowiada legendarny inżynier dźwięku Conny Plank, jest jedną z najważniejszych płyt nurtu krautrocka i jednym z najważniejszych obok debiutu Tangerine Dream - Electronic Meditation dla początków rocka elektronicznego, jednakże Ash Ra Tempel zawiera muzykę przystępniejszą i bardziej poukładaną od tej na Electronic Meditation. Inną analogią łączącą debiuty Tangerine Dream i Ash Ra Tempel jest osoba Klausa Schulzego, który po nagraniu obu albumów rozstał się z Tangerine Dream i Ash Ra Tempel.

Irrlicht - solowy debiut Klausa Schulze, który po nagraniach debiutanckich albumów swoich poprzednich zespołów Tangerine Dream i Ash Ra Tempel (odpowiednio: Electronic Meditation w 1970 i Ash Ra Tempel w 1971), czując się ograniczany przez pozostałych muzyków, również narzekając na brak możliwości rozwinięcia własnych koncepcji, zdecydował się na twórczość solową, choć nie uciekał od współpracy z innymi muzykami, zarówno na niwie autorskiej, jak i angażując się w inne projekty; m.in. współpracując ponownie z Ash Ra Tempel czy The Cosmic Jokers.
Będąc wykonawcą solowym artysta dysponował dość skromnymi środkami; m.in. starymi elektrycznymi organami przerobionymi na prymitywny syntezator, oscylatorami, magnetofonem szpulowym, starym wzmacniaczem i mikrofonami, całość gratów uzupełniona zostaje o gitarę elektryczną, perkusję i cytrę. Muzyk nawiązał współpracę z berlińskim Colloquium Musica Orchestra, którego instrumentalne partie były rejestrowane na surowo, a następnie były przetwarzane i filtrowane na taśmie.
Ostatecznie album, którego pełna nazwa brzmiała: Irrlicht: Quadrophonische Symphonie für Orchester und E-Maschinen, ukazał się w sierpniu 1972 roku i zawierał trzy eksperymentalne kompozycje.
23-minutowy 1. Satz: Ebene rozpoczyna seria przetworzonej wiolonczeli, która ustępuje brzmieniu warkotliwego generatora połączonego z chłodnym i kosmicznym brzmieniem syntezatora przypominającego klimaty z albumu Tangerine Dream - Zeit, tu i ówdzie uzupełnionymi o przetworzone dźwięki skrzypiec, dając efekt podróży kosmicznej, a w miarę zbliżania się do centrum galaktyki pojawiają się - początkowo ciche i delikatne - brzmienia organowe, które nabierają mocy i psychodeli, dominują już przez resztę kompozycji, pod koniec z lekka wibrując.
Króciutki (jak na standardy Schulzego), niespełna 6-minutowy 2. Satz: Gewitter (energy rise—energy collaps), który w pierwotnym winylowym wydaniu stanowił całość z 1. Satz: Ebene, jest o wiele bardziej złożonym, psychodelicznym i eksperymentalnym utworem wypełnionym dźwiękami białych szumów, elektronicznych eksperymentów, wibracji i zapętleń na tle delikatnego, psychodelicznego i cichego brzmienia elektrycznych organów.
21-minutowa 3. Satz: Exil Sils Maria jest impresją, która organowymi brzmieniami przemierza bezkresy przestrzeni międzygalaktycznej, napotykając po drodze białe szumy przetworzonych dźwięków syntetycznych techniką reverse. Muzyczny kosmiczny pejzaż przechodzi wreszcie w organowo-psychodeliczne brzmienie, pozostając jednak w kosmicznym klimacie międzygalaktycznych przestrzeni aż do końca kompozycji.
Do wznowienia CD albumu dodano pochodzący z występu z 1976 roku w Reims we Francji bonus track - 24-minutowy Dungeon, który klimatem przypomina utwór Kraftwerk - Komentenmelodie 1; kompozycja oparta jest o warkotliwe brzmienie generatora, które oplata psychodeliczno-ambientowe przestrzenie; słychać tu też składne kosmiczne melodie, które na krótko przerywają białe szumy pochodzące z niedostrojonego radia, na które z czasem ponownie nakłada się kosmiczna melodia opleciona wokół brzmienia generatora z czasem przybierającego na sile.
Mimo wszechobecnego silnego eksperymentalizmu i braku sekcji rytmicznej we wszystkich utworach, album Irrlicht otworzył drogę Klausowi Schulzemu do wspaniałej kariery; artysta był głównym wykonawcą z kręgu niemieckiej muzyki elektronicznej obok Kraftwerk i Tangerine Dream; stał się również czołowym multiinstrumentalistą i przedstawicielem rocka elektronicznego razem z Vangelisem i Jeanem-Michelem Jarre'em, zaś album Irrlicht stał się kamieniem milowym muzyki elektronicznej o statusie kultowym.

Waiting for Cousteau - dziesiąty album studyjny Jeana-Michela Jarre’a, który na przełomie lat 80 i 90 był jedynym, obok Depeche Mode, wykonawcą syntezatorowym mającym status megagwiazdy cieszącej się statutem równym Rolling Stones, toteż artysta śmiało mógł się podjąć kolejnego wyzwania, nagrywając album poświęcony badaczowi podwodnych głębin – kapitanowi Jacques'owi-Yves Cousteau, jednocześnie odważnie sięgając po bardziej awangardowe formy muzyczne.
Album ukazał się 11 czerwca 1990 - w dniu 80 urodzin Jacques'a-Yves Cousteau. Pierwsze trzy utwory połączone w jedną suitę noszą pochodzący od nazwy statku oceanografa tytuł „Calypso”.
Otwierający album przebojowy numer Calypso rozpoczyna eksperymentalna introdukcja zawierająca przetworzone dźwięki wiatru, szumu i bulgotania morskiej wody oraz wszelkich innych szumów, po czym numer przechodzi w radosną kompozycję o charakterze synth popowym z karaibskimi klimatami; numer śmiało pasowałby do albumu Zoolook, przypomina też radosne brzmienia Fourth Rendez-Vous, a nawet... Just Can't Get Enough - przeboju Depeche Mode z 1981 roku. W utworze, oprócz synth popu, nie brakuje też elementów funku i house.
Im dalej w głąb płyty, tym robi się mniej przebojowo i bardziej awangardowo; Calypso Part 2 łączy w sobie klimaty industrialu, synth popu, dark-ambientu i cold wave; kompozycję cechuje wyraźna zmiana rytmu - od ponurej, chłodnej i powolnej pierwszej części, po szybką, industrialno-synth popową część drugą. Cała kompozycja nieco przypomina klimaty z płyt Depeche Mode: Some Great Reward czy Music For The Masses, ale także z wcześniejszych albumów Jeana-Michela Jarre’a: Magnetic Fields i Zoolook. Utwór kończy dźwięk fal rozbijających się o przycumowaną łódź.
Calypso Part 3 (Fin de siècle) jest spokojną kompozycją z wyraźną linią melodii i w monumentalno-ambientowym klimacie.
Tytułowa, monstrualna, 47-minutowa kompozycja En Attendant Cousteau w całości oparta jest o ambientowe brzmienie uzupełnione o delikatne dźwięki pianina oraz wszechobecne przetworzone delikatne dzwonki o różnym natężeniu dźwięków. Utwór mógłby być ilustracją do dokumentalnego filmu przedstawiającego głębiny oceanów. Zresztą kompozycja została wykorzystana przez samego Jacques'a-Yves'a Cousteau jako ścieżka dźwiękowa do jego filmu "Palawan: Le Dernier Refuge".
Album Waiting for Cousteau jest jedną z najważniejszych pozycji w dyskografii Jeana-Michela Jarre’a; oprócz wielkiego przeboju Calypso, album odniósł sukces komercyjny w postaci 14 miejsca na brytyjskiej UK Charts, zaś koncert zorganizowany w Paryżu w dzielnicy La Defense miesiąc po wydaniu albumu - 14 lipca 1990 roku, zgromadził dwa miliony widzów, co przyniosło Jarre'owi wpis do księgi rekordów Guinnessa za rekordową publiczność.

Live - album koncertowy zespołu dowodzonego przez Sławomira Łosowskiego, który od 2010 roku ponownie zaczął używać szyldu "Kombi" - tym razem jeszcze jako Kombi Łosowski, co miało związek z założonym w 2003 roku przez dawnych muzyków Kombi - Grzegorza Skawińskiego i Waldemara Tkaczyka - Kombii, który bez zgody lidera Kombi - Sławomira Łosowskiego i bez jego udziału samozwańczo kontynuował tradycję legendarnego Kombi.
Sławomir Łosowski, krótko po rozwiązaniu Kombi w 1992 kontynuował karierę solową; w połowie lat 2000, w odpowiedzi na powstanie Kombii, skompletował skład własnego zespołu, wykonującego na koncertach przeboje Kombi, wydał też album Zaczarowane Miasto w 2009 pod szyldem Łosowski, rok później reaktywując już szyld i kultową sygnaturę Kombi - Kombi Łosowski, pod którą ukazał się album Live, będący zapisem koncertu zespołu z 8 września 2011 roku w Grudziądzu.
Album zawiera 16 kompozycji - największych przebojów Kombi oraz kilka nowszych propozycji.
Pierwszą część koncertu stanowią standardy instrumentalne poczynając od utworów Bez Ograniczeń Energii i Wspomnienie z Pleneru w electro-funkowym wydaniu, przez kolejne instrumentalne hity: Taniec w Słońcu i Przytul Mnie w synth popowych wersjach, bliskich wersjom z 1987 roku; Przytul Mnie pozbawiona jest rapowanego tekstu, stając cię stricte instrumentalnym utworem. Całość instrumentalnej części koncertu dopełnia pochodzący z 1995 roku utwór Nowe Narodziny nawiązujący do brzmień z albumów Nowy Rozdział i Kombi 4.
Wreszcie przychodzi czas na część piosenkową koncertu, którą rozpoczynają bliskie wersjom z lat 80 kultowe przeboje: Nietykalni i Czekam Wciąż i, co ważne, wokalista Zbyszek Fil doskonale sprawdza się w roli wykonawcy kultowych hitów.
Po standardach z lat 80, przychodzi też pora na nowsze kompozycje: Niebo i Miłość- utrzymane w klimatach z Tabu, instrumentalny przerywnik z orientalno-noworozdziałowym klimatem Casablanca, nieco mniej nawiązujące do brzmienia Kombi z lat 80, za to w nowoczesnej synth popowej aranżacji Czerwień i Czerń oraz Pekin przedzielone przepiękną balladą Biała Perła nawiązującą do brzmień z albumów Nowy Rozdział i Kombi 4.
Koncert kończą niemal niczym nieróżniące się od oryginałów - także wokalnie - synth popowe kultowe numery Kombi z lat 80: Za Ciosem Cios, Kochać Cię Za Późno i, oczywiście największy przebój zespołu, będący jego wizerunkiem - Słodkiego Miłego Życia, będący niesamowitym popisem Zbyszka Fila, nie gorszym jaki niegdyś dawał Grzegorz Skawiński.
Po wydaniu albumu Live, Sławomir Łosowski postanowił całkowicie przywrócić dawną nazwę zespołu - Kombi. I pod szyldem Kombi zespół wydał pierwszą po 28 latach płytę studyjną - Nowy Album w 2016 roku.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2022, 23:43 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#114412

Post autor: Sublime »

Można polemizować, szczególnie z recenzją Waiting For Cousteau.
Depeche Gristle pisze:Waiting for Cousteau - dziesiąty album studyjny Jeana-Michela Jarre’a, który na przełomie lat 80 i 90 był jedynym, obok Depeche Mode, wykonawcą syntezatorowym, mającym status megagwiazdy cieszącej się statutem równym Rolling Stonesów, toteż artysta śmiało mógł się podjąć kolejnego wyzwania, nagrywając album poświęcony badaczowi podwodnych głębin – kapitanowi Jacques'owi-Yves Cousteau, jednocześnie odważnie sięgając po bardziej awangardowe formy muzyczne.
Te megagwiazdy jeszcze można zrozumieć, ale skąd te awangardowe formy muzyczne? Przecież zarówno suita Calypso, jak i Waiting For Cousteau nie niosły za sobą jakichkolwiek nowych rozwiązań. Jarre już wtedy dobrze wykorzystywał nowinki techniczne, a od Zoolook już właściwie mniej w dyskografii Jarre'a było eksperymentów, a więcej czerpania z dorobku własnego (Rendez-Vous) czy innych twórców elektroniki.

Bez wątpienia utwór tytułowy był i jest solidną porcją ambientowej strawy muzycznej, ale nie przeceniałbym go.
Otwierający album przebojowy numer Calypso rozpoczyna eksperymentalna introdukcja zawierająca przetworzone dźwięki wiatru, szumu i bulgotania morskiej wody i wszelkich innych szumów, po czym numer przechodzi w radosną kompozycję o charakterze future-popowym z karaibskimi klimatami; numer śmiało pasowałby do albumu Zoolook, przypomina też radosne brzmienia Fourth Rendez-Vous, a nawet... Just Can't Get Enough - przeboju Depeche Mode z 1981 roku. W utworze oprócz synthpopu nie brakuje też elementów funku i house.
Oj. ;)

Jako aktywny fan Depeche Mode jestem co najmniej zdziwiony tym porównaniem. Obydwa te utwory to najbanalniejsze przykłady gatunków, jakie reprezentują. A te przecież są zgoła odmienne. Jedyne co je łączy to właśnie ta banalna bezkompromisowość. A sama Calypso 1 to IMO typowy przebojowy utwór JMJ, który tym razem jasno odnosi się do karaibskich nurtów. Nie wiem, czy sam autor usłyszał by tam echa funku, o housie już nie wspominając - ten może częściej mógł się pojawiać w ewentualnych remiksach tego utworu, ale na pewno nie w oryginale.
Im dalej w głąb płyty, tym robi się mniej przebojowo i bardziej awangardowo; Calypso Part 2 łączy w sobie klimaty industrialu, synthpopu, dark-ambientu i cold wave; kompozycję cechuje wyraźna zmiana rytmu - od ponurej, chłodnej i powolnej pierwszej części, po szybką, industrialno-synthpopową część drugą. Cała kompozycja nieco przypomina klimaty z płyt Depeche Mode: Some Great Reward czy Music For The Masses, ale także z wcześniejszych albumów Jeana-Michela Jarre’a: Magnetic Fields i Zoolook. Utwór kończy dźwięk fal rozbijających się o przycumowaną łódź.
I kolejny raz Depeche Mode. Trochę za mało różnorodnych odniesień muzycznych, nie wiem specjalnie przekonany, czy chociaż w 1/1000 mieli taki wpływ na Francuza. A już w szczególności to widać poprzez porównanie płyt DM i JMJ z 1984 i 1987 (1988) roku - zarówno Zoolook i Revolutions mają naprawdę śladowe ilości punktów wspólnych z dokonaniami Brytyjczyków z Basildon.

Barwy użyte w tym utworze raczej mi przypominają te użyte na Revolutions. Choć na tej płycie jest więcej brzmień charakterystycznych dla new age, ale Jarre wtedy jeszcze potrafił interpretować je na swój osobliwy sposób.

Myślę, że trochę tutaj za dużo szukania czegoś więcej, w szczególności przy okazji suity Calypso. Słychać, że Jarre niespecjalnie poszukuje czegoś nowego - po prostu wykorzystuje swoje sztuczki w charakterystyczny sposób. 1 to typowy Jarre przebojowy. 2 to Jarre w bardziej złożonej kompozycji. 3 to Jarre monumentalny, wywołujący jakieś wzruszające wrażenie. Jedynie utwór tytułowy nie jest skalany tym typowym podejściem do tworzenia, przez 47 minut snuje się tak jak powinien.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114424

Post autor: Depeche Gristle »

Tylko że ja nigdy nie sugerowałem jakoby Depeche Mode mieli wpływ na Jarre'a; po prostu zauważam pewne podobieństwa brzmieniowe, co nie oznacza, że JMJ inspirował się twórczością DM - niczego takiego nie twierdzę. W przyrodzie tego typu podobieństwo określa się mianem Konwergencji.

Timothy Leary & Ash Ra Tempel - Seven Up, 1972;
******
Style: krautrock, rock psychodeliczny, rock eksperymentalny, kosmische musik, rock elektroniczny, drone, musique concrète, blues rock, noise, dark wave, cold wave, industrial
Obrazek

Cabaret Voltaire - Archive #828285 Live, 2013;
******
Style: new wave, rock industrialny, rock psychodeliczny, rock eksperymentalny, rock elektroniczny, synth pop, dark wave, cold wave, funk, jazz, krautrock, postpunk, noise, ambient
Obrazek


Seven Up - trzeci studyjny album Ash Ra Tempel nagrany wspólnie z ikoną i zarazem ojcem chrzestnym ruchu hippisowskiego, amerykańskim filozofem, pisarzem, psychologiem i profesorem Harvardu Timothym Leary, który po ucieczce z więzienia San Luis Obispo w Kalifornii we wrześniu 1970 roku (gdzie odbywał karę za posiadanie narkotyków), przebywał w Szwajcarii i nawiązał współpracę z Ash Ra Tempel. Wraz z zespołem we wrześniu 1972, podczas festiwalu w Bernie oraz w Sinus Studios w Bernie dokonano nagrań materiału do albumu Seven Up, do którego nagrania zaangażowano całą rzeszę artystów, w tym m.in. Briana Barritta (współautor tekstów razem z Timothym Leary), Liz Elliott, Bettinę Hohls czy Dietera Dierksa, który, oprócz gry na syntezatorze, wraz z Rolfem-Ulrichem Kaiserem był współproducentem i inżynierem dźwięku na albumie.
Album Seven Up, którego nazwę zaczerpnięto od puszki słynnego napoju energetycznego 7Up z szyldem przerobionym na LSD, ukazał się w 1973 roku; jego zawartość składała się z dwóch różnych od siebie suit po każdej ze stron krążka.
Stronę A stanowiła 16-minutowa kompozycja Space, na którą składały się cztery quasi-piosenki - I. Downtown, II. Power Drive, III. Right Hand Lover, IV. Velvet Genes - w duchu hippisowskiej psychodelii lat 60. z elementami bluesa i funku, poprzedzielane zostały eksperymentalną muzyką elektroniczną i konkretną w duchu Karlheinza Stockhousena i Vladimira Ussachevsky'ego oraz eksperymentalno-kosmicznej elektroniki przełomu lat 60. i 70. z licznymi syntezatorowymi hałasami, zgrzytami, wibracjami i przestrzennymi zapętleniami, które oscylowały utwór muzycznie w kierunkach od stylu drone, przez kosmische musik, po wczesne formy industrialu.
Drugą część albumu stanowi 21-minutowa suita Time, w której - w odróżnieniu od Space - jest niezwykle mało wokali, prawie w całości instrumentalna, i tylko gdzieniegdzie pojawiają się deklamacje. Kompozycja składa się z trzech eksperymentalnych, połączonych ze sobą części - I. Timeship, II. Neuron, III. SHe (Live from "The Bern Festival"). Całość jest podróżą przez bezmiar międzygalaktycznej przestrzeni, reprezentowanej przez syntezatorowe pejzaże, odległe riffy gitary i gitary basowej, wibracje i pulsy, które z czasem łączą się z psychodelicznym brzmieniem organów elektrycznych i odległymi wokalizami; sekcji rytmicznej bądź nie ma, bądź jest niezwykle powolna i równie odległa, całościowo nadając utworowi klimatu z albumu Tangerine Dream - Alpha Centauri. I chociaż w połowie trwania forma utworu na chwilę przyśpiesza, przy wtórze narkotycznych deklamacji oraz odległych sekcji perkusyjnych i gitarowych, do formy transowego art.-rocka, to kompozycja znów szybko wraca do klimatu syntezatorowo-organowego kosmische musik z odległymi wokalizami i partiami gitary, pozbawiona sekcji rytmicznej, która z czasem się pojawia, choć jest odległa i przytłumiona. Pod koniec cała muzyka powoli przechodzi w brzmienie generatora połączone z białymi szumami, które są zwieńczeniem całego utworu. Pełna psychodela.
Przełom lat 60. i 70. jest chyba najlepszym okresem w dziejach muzyki, gdzie powstawały takie narkotyczne wizje jak m.in. album Seven Up, które trafiały do szerokiego kręgu odbiorców. Takiej sytuacji nie było nigdy przedtem, ani nigdy potem.

Archive #828285 Live - trzypłytowe wydawnictwo Cabaret Voltaire wydane 30 września 2013 roku, zawierające archiwalny materiał koncertowy zespołu z lat 1982-85, niewydany wcześniej oficjalnie na żadnym krążku.
Dysk pierwszy zawiera występ w Warehouse w Liverpoolu z dnia 12.06.1982, który otwiera eksperymentalny, psychodeliczno-industrialny, utrzymany w duchu The Velvet Underground niealbumowy utwór Eddies Back z częstą zmianą rytmu utworu i deklamacjami - od łagodnych po ostre - utwór jest bliski wersji studyjnej.
Over And Over zaprezentowany jest we wczesnej postpunkowej formie z niezwykle ubogą jeszcze warstwą liryczną.
Bardzo bliski wersji studyjnej jest też albumowy utwór This Is Entertainment z mocniej zaznaczoną sekcją rytmiczną podkreślaną udziałem żywych bębnów.
Mocno eksperymentalny wstęp ma niezwykle rzadki numer You Can See It, potem utwór przechodzi w kolaborację funku i psychodelii z zabójczymi uderzeniami żywej perkusji.
Gut Level z wyraźną perkusją elektroniczną uzupełnianą o żywe bębny, łączy w sobie elementy new wave, funku, jazzu i psychodeli.
Diskono to industrialny puls połączony z elementami jazzu i new wave w zabójczym funkującym tempie żywej perkusji i krzykliwymi niskimi deklamacjami Spephena Mallindera.
Yashar (Version), w skróconej formie, różni się znacznie od wersji studyjnej, przede wszystkim brakiem orientalnego charakteru muzyki, zastąpionego przez solówki organów Vox Continental i obecnością tekstu i wokalu w postaci krzykliwej i niskiej deklamacji.
Walls Of Merseyside jest utworem na bazie studyjnego Walls Of Jericho; w wersji Walls Of Merseyside brak jest charakterystycznego syntezatorowego industrialnego pulsu, za to mocniej tu brzmi gitara basowa, pojawiają się riffy gitarowe, zaś niemal przez cały utwór, który nabiera bardziej postpunkowego charakteru względem wersji studyjnej, rozbrzmiewa syntetyczne dzwonienie o niejednostajnym natężeniu i prędkości.
Występ kończy lodowaty i mroczny ambientowy soundtrack DV Decay 2.
Dysk drugi zawiera materiał z występu w Sheffield Lyceum z dnia 27.08.1982, ze skróconą setlistą koncertową.
Występ otwiera psychodeliczno-industrialny The Shadow, po trochu w klimatach z The Voice of America, Johnny Yes No i 2 x 45. Szybki puls automatu perkusyjnego w stylu afrykańskich plemiennych rytmów współgra z transowym brzmieniem gitary basowej, zaś w tle słychać sample dialogów, solówki klawiszowe i riff przesterowanej gitary Richarda Kirka, całość uzupełnia krzykliwa deklamacja. The Shadow jest jedyną zmianą w setliście względem występu w Liverpool Warehouse, bowiem numer The Bells jest de facto tym samym utworem, co You Can See It. Różnice pojawiają się w tytule i bardziej wyostrzonych dźwiękach w eksperymentalnym wstępie.
Pozostałe utwory: Over And Over, Gut Level, Diskono, Walls Of Sheffield i DV Decay 3 różnią się tylko nieznacznie (głównie czasem trwania) od wersji zagranych w Liverpoolu, zaś dwa ostatnie numery cechuje zmiana tytułów, odpowiednio z Walls Of Merseyside na Walls Of Sheffield i DV Decay 2 na DV Decay 3.
Trzeci dysk zawiera występ w Toronto z dnia 05.05.1985, na którym Cabaret Voltaire prezentuje numery głównie - poza introdukcją Mao Muzak Intro i utworem kończącym Strange Outro - z płyt The Crackdown, Micro-Phonies i Drinking Gasoline, w tym największe i najbardziej rozpoznawalne kultowe numery zespołu: Crackdown, Sensoria, Animation, Big Funk, Sleepwalking, Ghost Talk, Kino i Do Right w wersjach bliskich wersjom studyjnym, tylko nieco bardziej surowszych brzmieniowo i niekiedy z większą ilością żywej perkusji, gitary i basu. Najciekawszym numerem wydaje się być niezwykle rzadki rarytas, niealbumowy synth popowo-nowofalowy numer Doin Time z silnym kołyszącym syntezatorowym pulsem, mocnymi uderzeniami perkusji, przeciągłymi solówkami gitary, noise'owymi wstawkami i new wave'owym wokalem Mallindera, który część fraz wprost wycharczał.
Całość kończy wspomniane Strange Outro - 10 minut powtarzającej się chłodnej sekwencji klawiszowej uzupełnionej o noise'owe wstawki i sample dialogów - wszystko przy akompaniamencie aplauzu publiczności.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2022, 23:45 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114432

Post autor: Depeche Gristle »

The Prodigy - Experience, 1992;
*****
Style: house, drum and bass, jungle, cold wave, minimal, electro,
ambient, hip hop, electro pop, reggae, experimental, break beat

Obrazek

7JK - Ride The Solar Tide, 2016;
******
Style: new wve, synth pop, cold wave, dark wave, industrial, synth rock, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, ebm, rock symfoniczny
Obrazek

Jean Michel Jarre - Revolutions, 1988;
*****
Style: rock elektroniczny, synth pop, cold wave, industrial, rock symfoniczny, dark wave, ambient, neofolk, minimal, electro, jazz, experimental
Obrazek

Zee - Identity, 1984;
******
Style: new wve, synth pop, electro funk, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, cold wave, neofolk, soul
Obrazek


Experience - debiutancki album brytyjskiej formacji The Prodigy, który ukazał się 28 września 1992 roku, choć jego początki sięgają de facto roku 1989, kiedy z USA do Londynu przywędrowała moda na styl acid house, którym zafascynował się Liam Howlett zakładając The Prodigy, początkowo będące jego solowym projektem, do którego z czasem dołączyli Leeroy Thornhill, Keith Flint i Maxim Reality. W 1990 krótko z zespołem występowała wokalistka Sharky. Jednak we wczesnych latach i na pierwszych dwóch albumach główną postacią w zespole odpowiedzialną za jego wizerunek muzyczny i brzmienie był klawiszowiec Liam Howlett.
Debiutancki album The Prodigy - Experience, był w dużej mierze efektem fascynacji muzyków kulturą DJ-ów z Detroit i acid house'em, jednakże The Prodigy zaproponowali zupełnie nową, rewolucyjną odmianę techno, czego próbkę dostarcza już otwierający album utwór Jericho, łączący tradycyjny acid house z szybkim jungle'owym beatem i elementami hip-hopu.
Jednak charakterystyczne brzmienie będące wizytówką wczesnego The Prodigy otrzymujemy w następnym numerze - Music Reach (1/2/3/4) prezentującym acid house połączony z zabawnym 8-bitowym brzmieniem rodem z futurystycznych gierek na Atari i Commodore 64 i pędzącym w szalonym tempie drum & bassu rytmem oraz z wokalami do skromnych jednozdaniowych tekstów. Ten schemat powtarza się w większości utworów na płycie: Your Love (Remix), Hyperspeed (G-Force Part 2), Charly (Trip into Drum and Bass Version), Fire (Sunrise Version - z wykorzystaniem sampli z twórczości Arthura Browna), Ruff in the Jungle Bizness oraz w singlowych przebojach albumu Wind It Up i Out of Space, który został oparty na standardzie reggae Maxa Romero - "I Chase The Devil". Wind It Up i Out of Space stały się pierwszymi wielkimi przebojami singlowymi The Prodigy, przynosząc zespołowi sławę w Europie.
Bardziej tradycyjną acid-house'ową formę, choć w morderczym tempie z domieszką 8-bitowego brzmienia dostarcza inny singlowy przebój albumu - Everybody in the Place (155 and Rising).
Zupełnie nieoczekiwanym wytchnieniem od morderczego tempa jest utwór Weather Experience będący zapowiedzią twórczości na następnej płycie zespołu - Music for the Jilted Generation. Pierwsza część kompozycji prezentuje klimat spokojnego electro popu w stylach rodem z twórczości Jeana Michela Jarre'a oraz schyłkowego Cabaret Voltaire i solowego Richarda H. Kirka, z przepiękną ambientową melodią; w drugiej części utwór przechodzi w klimat house'owo-drum and bassowy.
Album kończy utwór koncertowy Death of the Prodigy Dancers z popisową gardłową partią wokalną Maxima Reality'ego. Numer jest w klimacie mocnego acid house'u przechodzącego w drum and bass.
Debiut The Prodigy Experience ukazał się w najbardziej nieoczekiwanym momencie; na początku lat 90, w erze dominacji grunge'u i eurodance, szturmem wdarł się na europejskie listy przebojów, docierając do 12 miejsca na liście najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii, stając się dla ówczesnej muzyki elektronicznej tym, czym było pojawienie się debiutów Depeche Mode i Soft Cell dekadę wcześniej. Experience zamieszał również na światowej scenie muzycznej, stając się, obok debiutu U 96 - Das Boot, pierwszym sukcesem komercyjnym techno, dał początek brytyjskiej scenie rave'owej, drum and bass i breakbeat; wpłynął też na niemiecką (i polską) scenę techno.
The Prodigy jednak wcale nie okazali się gwiazdą jednego sezonu jak wielu ówczesnych wykonawców klubowych; The Prodigy w ciągu kilku następnych lat dokonał olbrzymiej zmiany w muzyce, stając się o wiele mroczniejszy i cięższy, kierując się w stylistykę rockową, zespół zyskał milionową rzeszę fanów na całym świecie i status zespołu kultowego, zdobył też poważanie i sympatię w kręgach zespołów rockowych, a nawet metalowych.

Ride The Solar Tide - drugi album polsko-brytyjskiej formacji 7JK, którą w 2011 roku założyli muzycy wrocławskiego zespołu Job Karma - Maciek Frett i Aureliusz Pisarzewski oraz neofolkowy wokalista zespołu Sol Invictus z Sheffield Matt Howden nagrywający również pod pseudonimem Sieben. Od szyldów macierzystych formacji muzyków nazwę zaczerpnęła 7JK, którą w międzyczasie opuścił Aureliusz Pisarzewki, zaś zespół stał się duetem Frett (klawisze / programowanie) - Howden (wokale / skrzypce).
Album powstawał etapowo w dwóch odległych od siebie miejscach; Matt Howden w swoim studiu w Sheffield nagrywał wokale, sample głosów, basy i partie skrzypcowe, a następnie przesyłał je do Maćka Fretta, który w swoim studiu na wrocławskich Sołtysowicach miksował całość wraz z muzyką w gotowe utwory.
W odróżnieniu od debiutanckiego krążka formacji Anthems Flesh, rozbudowanego pod względem gatunkowym, pełnego poszukiwań brzmieniowych, Ride The Solar Tide jest daleka od eksperymentalizmu Job Karmy, w miarę jednolita i spójna gatunkowo; album ma charakter koncepcyjny i traktuje zagadnienie ciemnej energii, czarnych dziur, kosmosu oraz miejsca w nim człowieka, cywilizacji i jej pozaziemskim pochodzeniu oraz jej przyszłości. I chociaż temat, który przewijał się na płytach wielu zespołów wydaje się być już nazbyt przetrawiony, to 7JK w perfekcyjny sposób podaje go w zupełnie nowej formie 10-piosenkowego dokumentu popularnonaukowego, a nawet filmu SF, pozwalając na rozbudzenie ciekawości słuchacza zgłębiającego każdy następny numer albumu.
Premiera albumu Ride The Solar Tide nastąpiła 3 listopada 2016 roku podczas XV Wrocław Indistrial Festiwal, 7JK, otwierając festiwal w Synagodze Pod Białym Bocianem we Wrocławiu, zagrali na żywo cały materiał z nowej płyty.
Album otwiera synth popowo-industrialny utwór Liftoff For 7JK, który rozpoczynają, poprzedzone podniosłym brzmieniem fortepianu, wsamplowane dźwięki startu rakiety kosmicznej zabierającej słuchacza w podróż przez album. Utwór jest niemal instrumentalny; jedynym tekstem jest zaśpiewana po kilkakroć tytułowa fraza albumu - "Ride The Solar Tide".
The Centre Of The Universe, odwołująca się w tytule do niechlubnej historii geocentryzmu obecnego niegdyś w postrzeganiu przez ludzkość kosmosu, ma w sobie klimat industrialnej psychodelii połączonej z klimatami w duchu Joy Division i New Order.
Barry The Astonishing jest melancholijną syntezatorową rockową balladą, w której rolę gitarowych riffów pełnią przeciągłe partie skrzypiec; klimat tworzy też opatrzony dramatyzmem wokal Matta Howdena, przechodzący niekiedy w deklamacje. W podobnym tonie przedstawia się Slow Flow Snowflake, choć opatrzony jest industrialnym pulsem i odległym, bardzo niskim dźwiękiem syntezatora. Słychać tu też dźwięki akustycznej gitary!
Dark Energy z chłodną i mroczną elektroniką oraz przetworzonymi dźwiękami maszyny do pisania przypomina klimaty Depeche Mode z albumów Some Great Reward lub Black Celebration; nawet wokal Matta oscyluje gdzieś w stylu Dave'a Gahana. Klimat podniosłości podkreślają przetworzone solówki skrzypiec przypominające tu bardziej gitarowe riffy.
Nieco depresyjny Guidance Is Internal z chłodnym wokalem przypominającym trochę styl Blixa Bargelda, jest kolaboracją folkowego brzmienia skrzypiec z new wave'em w stylu wczesnego Joy Division oraz wsamplowanymi dialogami i efektami dźwiękowymi rodem z twórczości Cabaret Voltaire.
Black Hole Entropy, najbardziej elektronicznie brzmiący numer albumu, jest połączeniem EBM-u z industrialnym pulsem. Muzyka tego utworu została wykorzystana jako oficjalny dżingiel XV Wrocław Industrial Festiwal.
Nieco awangardowa, synthowo-industrialna piosenka The Next Great Page Turn posiada w sobie klimaty i wczesnego D.A.F. i Einstürzende Neubauten, ale przede wszystkim Depeche Mode; klimat kompozycji przypomina utwór To Have and to Hold z albumu Music for the Masses.
Również klimatami Depeche Mode, ale bardziej współczesnymi, zaskakuje Undergrowth, z transowym pulsem syntezatora, syntetycznymi efektami, chłodnymi pejzażami klawiszy oraz wokalem współgrającym z solówkami skrzypiec. Piosenka ma niezwykle przebojowy charakter radiowego hitu, w zasadzie pełnego ekspresji hymnu.
Kończący album Starseed z gościnnym udziałem Hanny Stubbs (deklamacje), jest idealnym podsumowaniem albumu. Kompozycja jest synth popową pieśnią, w której słychać echa dawnego space rocka uwydatnionego brzmieniem przetworzonych do roli gitarowych solówek skrzypiec.

Revolutions - album Jeana-Michela Jarre’a, który ukazał się w sierpniu 1988 roku, poświęcony został wszystkim światowym rewolucjonistom, dzieciom rewolucji i rewolucji, która była nieodzownym czynnikiem najnowszej historii cywilizacji, poczynając od rewolucji francuskiej i amerykańskiej, przez przemysłową, muzyczną i komputerową, po rewolucję islamską.
Odwołanie do rewolucji przemysłowej, która nastąpiła pod koniec XVIII wieku rozpoczyna utwór Industrial Revolution Ouverture, w którym motyw przewodni stanowi metaliczny odgłos imitujący pracę robotników uderzających ciężkimi narzędziami; utwór wznosi się do podniosłej melodii, by powoli wyciszyć się wśród syntetycznych industrialnych dźwięków imitujących pracę młotów pneumatycznych i podobnego ciężkiego sprzętu.
Kontynuacją hołdu dla rewolucji przemysłowej jest Industrial Revolution Part 1 - składowa trzyczęściowej suity - której eksperymentalny początek przypomina bardziej dokonania Throbbing Gristle, z niskim i transowym brzmieniem syntezatora, na którego tle słychać dźwięki maszyny parowej i koparki, w drugiej części utwór wznosi się do poziomu syntezatorowej symfonii (na moment przerwanej przez sapanie maszyny parowej). Początki tego stylu można było usłyszeć już na poprzednim albumie Jarre'a - Rendez-Vous. Utwór kończy krótkie, powolne industrialno-symfoniczne interlude. Industrial Revolution Part 2 ma charakter synth popowo-symfonicznej miniatury, z kolei Industrial Revolution Part 3 wyraźnie zwalnia do ciężkiego powolnego rytmu ciężkiej pracy robotników, w którego tle ciągle słychać sapanie maszyny parowej. Całość rozbudowana jest o chłodne brzmienia syntezatora i podniosłe klawiszowe solówki imitujące riffy rockowej gitary. Trzyczęściową suitę kończy króciutkie, efektowne eksperymentalne interlude.
London Kid jest lekkim przebojowym synth popowym numerem z chwytliwą gitarową solówką i chłodnym klawiszem; utwór jest hołdem dla XVIII i XIX londyńczyków obsługujących pierwsze maszyny przemysłowe.
Revolution, Revolutions jest odwołaniem do odwiecznej arabskiej rewolucji islamskiej; utwór rozpoczyna orientalny wstęp tradycyjnej muzyki arabskiej, nieco w stylu twórczości Ennio Morricone, po czym kompozycja rozwija się w neofolkową formę transowego synth popu z orientalnymi elementami muzyki arabskiej okraszonej arabskimi plemiennymi wokalizami i robotyczną deklamacją przetworzoną przez vocoder grą słów na zasadzie"zgodność - sprzeczność". Utwór jest największym przebojem płyty.
Przeciwwagą dla London Kid jest Tokyo Kid; pierwszy z utworów oddaje hołd londyńskim operatorom pierwszych maszyn, zaś drugi oddaje hołd tokijskim operatorom tych najnowszych maszyn - komputerów i supernowoczesnych samochodów. W warstwie muzycznej kompozycja jest kolaboracją synth popu z jazzowymi dźwiękami saksofonu; utwór przypomina nieco klimatem dokonania Cabaret Voltaire z albumu 2 x 45.
Computer Weekend jest hybrydą cukierkowej synth popowej melodii z symfonicznymi partiami klawiszy; w tle słychać szum morskich fal, a pod koniec także dźwięki młynka elektrycznego i cykanie świerszcza.
September będący połączeniem pogodnego synth popu z afrykańskimi wokalizami Mireille Pombo i malijskiego chóru żeńskiego, jest hołdem dla południowoafrykańskiej aktywistki ANC Dulcie Evonne September, zamordowanej w marcu 1988 roku przez reżim apartheidu.
Album wieńczy symfoniczny, nieco w stylu Vangelisa, patetyczny L'Emigrant, bowiem rewolucje często powodowały także fale emigracji, toteż utwór dedykowany jest ofiarom rewolucji, które z jej powodu musiały opuścić swój dom - i często kraj - tracąc cały dobytek.
Album Revolutions, choć spotkał się z falą krytyki, odniósł ogromny sukces komercyjny docierając do 2 miejsca UK Charts, listy najlepiej sprzedających się albumów. Był też najlepiej sprzedającym się albumem Jeana-Michela Jarre’a od czasów Oxygene.

Identity - pierwszy i jedyny album efemerycznej formacji Zee wydany 9 kwietnia 1984 roku.
Zee zostało założone w 1983 roku przez klawiszowca Pink Floyd Richarda Wrighta - skłóconego z macierzystym zespołem i będącego poza nim od 1979 roku - oraz wywodzącego się z synth popowego zespołu Fashion wokalistę Dave'a Harrissa.
Dominującym instrumentem Zee stał się najnowocześniejszy w tamtym czasie syntezator Fairlight CMI, toteż muzyka na Identity mocno oscylowała w kierunku synth popu.
Album otwiera singlowy Cönfüsiön w klimacie synth popu z elementami funku w stylu Cabaret Voltaire z płyt Micro-Phonies i Code oraz z new wave'owym wokalem Dave'a Harrissa.
Prawdziwymi majstersztykami płyty są powoli rozwijające się numery; pierwszym z nich jest chłodna, przesycona aurą tajemniczości ballada Vöices, mająca w sobie - także wokalnie - coś z klimatu piosenek Johna Foxxa. Pod koniec numeru pojawiają się długie solówki gitar w stylu Gilmoura będące cechą charakterystyczną niemal wszystkich kompozycji płyty.
Priväte Persön z kolei jest numerem o electro-funkowym rodowodzie, trochę w stylu muzyki z Future Shock Herbiego Hancocka; wokalnie Dave'a Harrissa wspomagają chórki w stylu lat 60.
Stränge Rhythm to kolejny powoli rozwijający się utwór budujący napięcie, mający w sobie klimat twórczości Johna Foxxa, jednakże w odróżnieniu od Vöices, Stränge Rhythm jest energicznym, soczyście synth popowym numerem z transowym syntezatorowym pulsem przechodzącym niekiedy w krótkie fazy rytmów afrykańskiej muzyki plemiennej, podkreślanych przez silne folkowe uderzenia perkusji i sample ludowych śpiewów. Pod koniec utworu pojawiają się funkowe zagrywki gitary.
W klimatycznej elektroniczno-rockowej balladzie Cüts Like Ä Diämönd odżywają klimaty rodem z Pink Floyd; tu utwór również rozwija się powoli budując klimat, od łagodnych, nieco psychodelicznych brzmień klawiszowych, po rock elektroniczny z dramatycznym klimatem i długimi solówkami gitary; kompozycja do złudzenia przypomina muzykę Pink Floyd z lat 70.
By Töüching jest przebojowym synth popowym i funkującym wytchnieniem od aury tajemniczości i depresji; w piosence słychać klimaty przypominające brzmienia Thompson Twins, Cabaret Voltaire, Herbiego Hancocka i Kraftwerk. Utwór finalizują długie solówki gitarowe, z kolei Höw Dö Yöü Dö It jest zdecydowanie bardziej funkową piosenką w stylu Herbiego Hancocka.
Doskonale wieńczący album Seems We Were Dreäming jest kolejną balladą budującą nastrój tajemniczości, od błogiego, z lekka depresyjnego soulu, przez szybką i dramatyczną psychodelę w klimacie lat 60, by znów wrócić do stanu błogiej psychodeliczno-soulowej depresji, tworząc niesamowity efekt końcowy.
Mimo nagrania bardzo dobrego albumu Identity, na którym połączono synth pop z klimatami psychodelii, już w 1985 roku Richard Wright, który zresztą wkrótce powrócił do Pink Floyd, rozczarowany brakiem sukcesu komercyjnego albumu i niezadowolony z prezentowanego materiału, uznał iż album jest - jak się wyraził - eksperymentalną pomyłką, postanowił nie kontynuować już twórczości pod szyldem Zee, definitywnie rozwiązując formację.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2022, 23:51 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114437

Post autor: Depeche Gristle »

Nine Inch Nails - Hesitation Marks, 2013;
******
Style: new wave, rock industrialny, synth pop, dark wave, cold wave, synthrock, noise, rock elektroniczny, electro pop, house, experimental, post punk, trip-hop, neofolk, dubstep
Obrazek

Koto - Masterpieces, 1989;
*****
Style: synth pop, italo disco, cold wave, ambient, new age, minimal
Obrazek

The Legendary Pink Dots - Synesthesia, 2002;
******
Style: rock elektroniczny, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny, krautrock, drone, rock industrialny, ambient, musique concrète, noise, kosmische musik, new wave
Obrazek

Cabaret Voltaire - Technology: Western Re-Works 1992, 1992;
*****
Style: new wave, house, electro pop, synth pop, industrial, electro, cold wave, ebm, minimal, ambient
Obrazek


Hesitation Marks - ósmy, dość nieoczekiwany studyjny album amerykańskiej formacji Nine Inch Nails. Nieoczekiwany, bowiem po wydaniu albumu The Slip w 2008 roku, lider i wokalista formacji Trent Reznor ogłosił definitywne zakończenie działalności pod szyldem Nine Inch Nails i skupił się na szeregu autorskich projektów solowych, będących jedynie namiastką Nine Inch Nails. Fanów formacji zelektryzowała jednak w 2012 roku wiadomość o dwóch nowych utworach Nine Inch Nails mających wejść w skład kompilacji The Best Of; ostatecznie do wydania kompilacji nie doszło, za to w maju 2013 roku, ku zaskoczeniu fanów, Trent Reznor zapowiedział ukazanie się całkowicie nowego studyjnego krążka, nad którym pracował potajemnie w zaciszu studia, przy współpracy z takimi tuzami muzycznymi jak Adrian Belew z King Crimson (gitara), Lindsey Buckingham z Fleetwood Mac oraz Pino Palladino, który współpracował wcześniej z The Who i Genesis.
Wydawnictwo Hesitation Marks ukazało się 3 września 2013 roku. Album otwiera krótka eksperymentalno-instrumentalna introdukcja The Eater of Dreams w duchu Cabaret Voltaire i Throbbing Gristle, poprzedzająca właściwą fazę albumu, którą rozpoczyna synth popowy utwór singlowy Copy of A muzycznie odwołujący się do początków Nine Inch Nails i jego debiutanckiej płyty Pretty Hate Machine. Mimo pulsującego sekwencera i syntetycznego beatu, w tle nie brakuje zdeformowanych brzmień gitary oraz syntetycznego jazgotu. W bardzo podobnym tonie utrzymany jest drugi z singlowych numerów Came Back Haunted, choć utwór jest trochę duszniejszy, a pod koniec pojawia się ostrzejszy riff gitarowy.
Po dynamicznych numerach jest i miejsce na zupełnie spokojny Find My Way, w którym mrok i chłód łączą się z trip-hopową sekcją rytmiczną; numer jednoczy w sobie styl Massive Attack z klimatami Depeche Mode, którego wpływy słychać też w posępnym electro-popowym All Time Low z dodatkiem lekko funkowej gitary i mocną partią smyczkową; pod koniec utwór nabiera lżejszego klimatu Kraftwerk.
Pewnym zaskoczeniem jest pojawienie się numeru o nieczęsto spotykanej dotąd w twórczości Nine Inch Nails stylistyce house - Disappointed - jednak nie brakuje tu wcale brudnego i przytłumionego hałaśliwego riffu gitary i mrocznego klawiszowego tła. Pojawiają się również akcenty orientalne.
Everything jest połączeniem subtelnego pulsu ejtisowego automatu perkusyjnego z ostrymi postpunkowymi riffami gitarowymi w klimacie wczesnego Joy Division. Utwór odwołuje się do twórczości Nine Inch Nails z lat 90.
Satellite o trip-hopowym rytmie, początkowo muzycznie jak i wokalnie wręcz przewrotnie budzi skojarzenia z... Justinem Timberlake'iem! Jednak z czasem utwór nabiera kolorytu coraz to nowszych dźwięków, od syntezatorowych kolaży i pulsów w stylu Kraftwerk i Depeche Mode, po mocno przybrudzone riffy gitary, nadając kompozycji zdecydowanego mroku.
Various Methods of Escape jest kolaboracją brzmień przypominających klimaty z solowego albumu Dave'a Gahana Paper Monsters, z mechaniczną rytmiką automatów perkusyjnych w stylu Kraftwerk; pod koniec utwór nawiązuje do twórczości Nine Inch Nails z lat 90.
Energiczny Running jest numerem house'owym o pogodnym usposobieniu z udziwnionymi łamanymi solówkami gitary, zaś dla odmiany I Would for You jest bardziej depresyjny; utwór jest dwufazowy - od dusznej elektroniki z uwypukloną sekcją basu, po gitarowy krzykliwy refren. Utwór kończy piękne fortepianowe solo z eksperymentalną elektroniką w tle.
In Two jest klasycznym numerem rocka industrialnego łączącym chłodny elektroniczny puls z brzmieniami gitar - od akustycznych, przez bluesowe po nowofalowe i postpunkowe. Trent Reznor zarówno tu krzyczy, ale i śpiewa... falsetem.
Niezwykle spokojny While I'm Still Here o nieco dubstepowym zabarwieniu znowu kojarzy się z elektroniką w stylu Depeche Mode z albumów Exciter i Delta Machine. Ozdobą kompozycji są delikatne zagrywki gitary i partie saksofonu.
Album kończy krótki eksperymentalny utwór Black Noise częściowo wkomponowany w sekcję rytmiczną While I'm Still Here. Black Noise jest kolażem przesterowanych zgrzytów gitarowych i syntezatorowych przypominających dokonania Throbbing Gristle.
Hesitation Marks całościowo jest powrotem Nine Inch Nails do elektronicznych korzeni, do stylu z albumu Pretty Hate Machine. Co ważne, to nie tylko jest udany powrót; album znacznie przewyższa poziomem i dojrzałością Pretty Hate Machine. Hesitation Marks odniósł również zasłużony sukces komercyjny plasując się na pierwszym miejscu list przebojów w USA i Kanadzie oraz na czołówkach list w Australii, Austrii i Wlk. Brytanii.

Masterpieces - debiutancki album formacji Koto, założonej we Włoszech w 1982 roku przez Anfrando Maiolę oraz Stefano Cundariego. Koto specjalizowało się w instrumentalnej odmianie synth popu zwanej space synth, zaś dzięki mocno tanecznemu obliczu muzyki, grupa zaliczana była do wykonawców z kręgu Italo Disco; w latach 80. wylansowała kilka singlowych parkietowych hitów - Chinese Revenge, Japanese War Game, Visitors i Jabdah - nie wydając przy tym żadnego albumu. I mimo zmierzchu synth popu pod koniec lat 80, italo disco cieszyło się niezmiennym powodzeniem na europejskich listach przebojów i w dyskotekach.
W 1989 roku zespołem zainteresowała się niemiecka wytwórnia ZYX Records, z której wywodził się D.J., kompozytor i producent Michiel van der Kuy, który wykupił od Koto prawa do nazwy oraz prawa autorskie do kompozycji zespołu, zdecydował się też wydać w 1989 roku debiutancki album pod szyldem Koto - Masterpieces, zawierający zarówno zaaranżowane przez siebie na nowo stare przeboje formacji, jak i zupełnie premierowy autorski materiał.
Album otwiera jeden z klasyków Koto z lat 80, przearanżowany na nowo Visitors /the alien mix/, zawierający soczysty i tłusty syntetyczny puls basu i nieco archaiczną jak na tamte czasy sekcję rytmiczną, na których zostały oparte przebojowe linie melodii z ciepłymi chwytliwymi zagrywkami klawiszy.
Time jest pierwszym autorskim numerem Michiela van der Kuya, który oparty jest na klasycznym beacie lat 80. automatu perkusyjnego, syntetycznym tanecznym pulsie w stylu italo disco oraz ciepłej linii melodii i przebojowej muzyce w amigowym klimacie. Utwór zawiera też przetworzone przez komputer deklamacje. W niemal identycznych aranżacjach są także: klasyki z lat 80.: Dragons Legend /Siegfried's mix/, Jabdah /chinese mix/ i Japanese Wargame /master mix/ oraz premierowy Minoan War.
Nieco odmienny styl, przypominający klimaty z twórczości Jeana Michela Jarre'a, prezentują: spokojny, ocierający się o ambient i new age premierowy Plain przypominający klimaty z albumów Magnetic Fields, Zoolook i Rendez-Vous oraz pogodny i synth popowy, zaaranżowany na nowo przebojowy klasyk lat 80. Chinese Revenge /'89 mix/, przypominający synth popowe dokonania Jeana Micheala Jarre'a z albumów Magnetic Fields, Music for Supermarkets, Zoolook i Revolutions. To, obok Visitors i Plain, najlepszy numer albumu.

Synesthesia - album awangardowej brytyjskiej formacji The Legendary Pink Dots wydany w 2002 roku, na którym grupa prezentuje zdecydowanie bardziej eksperymentalne oblicze, w większości instrumentalne z niewielką ilością wokali, inspirowane głównie krautrockiem, rockiem industrialnym oraz muzyką elektroniczną i konkretną lat 60 i 70.
Otwierający album utwór Shining Path wcale nie zapowiada jeszcze eksperymentalnego kierunku obranego na płycie, nie tylko poprzez fakt piosenkowego charakteru utworu, ale nawet pewnej dozy przebojowości i aury lekkości, podkreślanej przez subtelny syntezatorowy puls, chłodne ambientowe przestrzenie, delikatne zagrywki klawiszy i beztroski wokal Edwarda Ka-Spela. Druga część utworu ma charakter czysto eksperymentalny z licznymi efektami stereofonicznymi opartymi na industrialnym pulsie i hałasie.
Dalsza część albumu jest już podróżą do głębi klimatów eksperymentalnych, którą rozpoczyna krótka 2-minutowa kompozycja Rome oparta o przetworzone szumy, wstecznie odtwarzane taśmy i depresyjne przeciągłe dźwięki syntezatora.
Kami Kai rozpoczynają sekwencje powtarzanych elektronicznych melodii, na które nakładają się kaskady coraz to nowszych, elektronicznie przetworzonych dźwięków, na które z kolei nakładają się industrialne szumy, aż wreszcie pojawia się odległa melodeklamacja Edwarda Ka-Spela. Utwór kończy kaskada industrialnych dźwięków zintegrowanych z psychodelicznym brzmieniem klawiszy.
14-minutowy pozbawiony sekcji rytmicznej krautrockowy Premonition 26 rozpoczyna odległa muzyka tła, w której słychać co jakiś czas rozbłyski eksperymentalnych szmerów i hałasów, co budzi skojarzenia z kosmische musik z twórczości wczesnego Ash Ra Tempel i Tangerine Dream. W połowie trwania utwór nabiera psychodelicznych organowych dźwięków nadając kompozycji podobieństwa do klimatów Pink Floyd końca lat 60, po czym utwór przechodzi w fazę wszechobecnych drone'owych szumów i zgrzytów, uzupełnionych o przeciągłe solówki przetworzonej gitary, przypominających dokonania wczesnego Cluster. Utwór kończą krótkie syntezatorowe zagrywki rodem z futurystycznej elektroniki przypominającej twórczość Raymonda Scotta, Bruce'a Haacka i Perrey and Kingsley z lat 50 i 60
W 13-minutowym Premonition 28 od początku dominuje chaos; królują tu klimaty w stylu wczesnego Throbbing Gristle z energicznym industrialnym pulsem i odtworzoną do maksimum prędkości cichą sekcją rytmiczną. W tle, oprócz licznych szumów, zgrzytów i odległych mrocznych dźwięków syntezatora, słychać przytłumiony nagrany wstecznie wokal Edwarda Ka-Spela, kojarzący się z wokalem Genesisa P- Orridge'a. Wreszcie w całym kontrolowanym chaosie definitywnie zanika "sekcja rytmiczna" i pojawia się składna i delikatna zagrywka gitary, która na moment przejmuje rolę dominującą, by znów ustąpić industrialno-drone'owym klimatom opatrzonym eksperymentalną elektroniką w stylu wczesnego Cluster; one w końcu również ustępują miejsca składnym, tym razem barokowym zagrywkom pianina z eksperymentalnym brzękliwym tłem, po czym utwór w finale przechodzi do eksperymentalnej formy industrialno-drone'owej w klimatach wczesnego Tangerine Dream, z niskimi improwizowanymi partiami saksofonu i eksperymentalną elektroniką w tle. Obie eksperymentalne kompozycje - Premonition 26 i Premonition 28 - mogłyby znaleźć się na jednym z albumów krautrockowego zespołu pokroju Cluster, Tangerine Dream bądź Ash Ra Tempel, wydanych we wczesnych latach 70.
The More It Stays The Same jest drugim na albumie utworem o piosenkowym charakterze, jednak znacznie mroczniejszym, przypominającym dokonania Throbbing Gristle, także w warstwie wokalnej. Utwór jest mocno psychodeliczny z mocną partią basu i psychodeliczno-industrialną elektroniką utrzymującą niezwykle mocne napięcie.
Całkowicie eksperymentalny Flashback oparty jest na przeróżnych akustycznych dźwiękach: stukotach, zgrzytach i odgłosach natury, które poddano elektronicznej i stereofonicznej obróbce i wkomponowano w psychodeliczną muzykę tła. Kompozycja przypomina dokonania Pink Floyd z płyty Ummagumma.
Album kończy się tak jak się zaczyna - pogodną kompozycją czyli Kalos Melas w stylu futuro-ambientowych miniatur Cluster i Harmonii z dominującym ciepłym futurystycznym motywem przewodnim melodii i transowym rytmem. Utwór opatrzony jest jednak muzyką tła, w której dominuje wszechobecny przytłumiony hałas zmieszany z innymi przetworzonymi odgłosami - krzykami dzieci, biciem dzwonu, itd. Utwór kończy krótkie, lekko jazzowe interlude zakończone krótkim zdaniem pożegnalnym Edwarda Ka-Spela: "Good night everybody... everybody... everywhere."
The Legendary Pink Dots albumem Synesthesia udowadniają, że psychodeliczno-eksperymentalne lata 70 wcale nie umarły.

Technology: Western Re-Works 1992 - remiksowy album Cabaret Voltaire, który został wydany w czerwcu 1992 roku, był efektem fascynacji gitarzysty i klawiszowca formacji Richarda H. Kirka nurtem acid house, który przywędrował do Wlk. Brytanii z USA pod koniec lat 80. Po raz pierwszy styl ten w twórczości Cabaret Voltaire pojawił się w 1990 roku na płycie Groovy, Laidback and Nasty, jednak prawdziwą rewolucję Cabaret Voltaire zaprezentował w następnym roku na EP-ce Colours i albumie Body and Soul, gdzie dokonano całkowitej wymiany sprzętu. Na początku dekady lat 90 Cabaret Voltaire zrezygnowali z brzmienia z lat 80., stawiając na nowoczesne elektroniczne aranżacje i styl acid house, który zdobywał coraz większą popularność w kręgach twórców alternatywnych, czego przykładem były sukcesy innych brytyjskich zespołów łączących pop z acid house'em - The KLF i The Beloved, co też zostało podchwycone przez gwiazdę synth popu przełomu lat 80. i 90. - formację Pet Shop Boys, która również zaczęła łączyć pop z acid house'em.
Prawdziwym przełomem na muzycznej scenie początków lat 90., zdominowanej przez grunge i euro dance, było pojawienie się w 1992 roku albumów The Prodigy - Experience i U 96 - Das Boot - pierwszych albumowych światowych sukcesów komercyjnych techno, co nie pozostawało obojętne dla Cabaret Voltaire, którzy chcieli być alternatywą dla synth popowych wyjadaczy z lat 80. takich jak Depeche Mode, New Order, Yello, OMD czy Pet Shop Boys, którzy przetrwali trudny okres i doskonale radzili sobie w realiach lat 90. W dodatku w 1991 roku spory sukces osiągnął Kraftwerk wydając album The Mix z na nowo nagranymi klasycznymi numerami zespołu.
I właśnie sukces The Mix sprawił, iż Richard H. Kirk i Stephen Mallinder również podchwycili ten pomysł, ponownie - po siedmiu latach - nawiązując współpracę z Virgin Records i biorąc na warsztat klasyczne numery z klasycznych płyt z najlepszego okresu swojej twórczości, czyli tych nagranych pod szyldem Virgin: The Crackdown, Micro-Phonies i The Covenant, The Sword and the Arm of the Lord. W odróżnieniu jednak od Kraftwerk, który na The Mix bazował głównie na starym klasycznym brzmieniu, unowocześniając głównie sekcję rytmiczną, Cabaret Voltaire na Technology: Western Re-Works 1992 postanowili całkowicie zmienić i nagrać niemal wszystko od podstaw, diametralnie zmieniając brzmienie i tylko nieznacznie dodając w samplach nieco starych brzmień z lat 80., tak, że niektóre utwory trudno jest w ogóle w pierwszej chwili rozpoznać.
Album otwiera Talking Time z mocno ograniczoną sekcją wokalną, mimo iż w utworze połączono nowoczesną aranżację z brzmieniami lat 80., w tym z charakterystycznym dla tego utworu rozpoznawalnym industrialnym pulsem, kompozycję trudno jest rozpoznać. Jeszcze bardziej zmieniona brzmieniowo jest 24-24 w wersji zdecydowanie house'owo-industrialnej; sporadycznie pojawiają się tu dźwięki dawnego 24-24 oraz charakterystyczna melodeklamacja. Podobnie jest w przypadku Crackdown, choć utwór jest zdecydowanie bardziej house'owy z niewielką domieszką industrialu i oryginalnych synth popowych brzmień z lat 80.
Kolaboracją synth popu, house'u i ebm-u, z dodatkiem oryginalnych brzmień jest Just Fascination z mocno ograniczoną, w zasadzie tylko do frazy tytułowej, sekcją wokalną.
Zupełnie zmieniony względem oryginału jest Sleepwalking w nowoczesnej house'owej aranżacji, której dźwięki usiłują naśladować oryginalne brzmienie utworu, dzięki czemu utwór można względnie łatwo rozpoznać. Tu także sekcję wokalną ograniczono do tytułowej frazy.
Kino jest wyróżniającym się numerem albumu, który również jest całkowicie zmieniony w formę kolażu industrialu i ebm-u z house'owym beatem; industrialny puls i zagrywki klawiszy doskonale imitują stare brzmienie, dzięki czemu utwór jest łatwo rozpoznawalny.
Całkowicie zmieniony na house'ową nutę w stylu U 96 z albumu Das Boot i trzech ostatnich płyt Cabaret Voltaire jest Ghost Talk.
Również całkowitemu przearanżowaniu uległ klasyk zespołu I Want You, tym razem w przebojową formę house'u połączonego z electro-popem z Body and Soul oraz trzech ostatnich albumów Cabaret Voltaire.
Bad Self Pt .1 jest, obok Kino, najlepszym numerem płyty, który łączy synth popowe brzmienie Micro-Phonies z house'owym klimatem z trzech ostatnich płyt Cabaret Voltaire.
Trochę więcej oryginalnego brzmienia połączonego z nowoczesną aranżacją ma inny klasyk zespołu - Sensoria.
Druga z wersji klasycznego przeboju grupy I Want You (808 Heaven Mix) do złudzenia przypomina electro w wykonaniu Music Instructor, na... trzy lata przed powstaniem tego niemieckiego zespołu techno, w dodatku z identycznie przetworzonym komputerowo wokalem. Utwór bardziej brzmi niczym cover w wykonaniu Music Instructor, niż remix Cabaret Voltaire. To najsłabszy moment płyty, niemniej słychać tu wyraźnie skąd Music Instructor zerżnął swoje "oryginalne" brzmienie.
Album kończy Kino 4 w house'owej wersji mocno odbiegającej od oryginału, za to niezwykle przypominającej... zakończenie albumu Kraftwerk - The Mix! Niemal identyczny basowy puls jak w Music Non Stop z The Mix, tylko w nieco szybszym tempie. I tu również pojawia się zabawa ludzkim głosem tworzącym melodię. W przypadku Music Non Stop - męskim, dla odmiany w Kino 4 - kobiecym.
Albumy z remiksami są zazwyczaj normą wśród zespołów grających szeroko pojętą muzykę elektroniczną; tego typu albumy wydawali m.in. Depeche Mode, New Order, Yello, Soft Cell, Pet Shop Boys, The Human League, Bronski Beat, a nawet Throbbing Gristle i Tangerine Dream, o Kraftwerk nie wspominając. Technology: Western Re-Works 1992 jest jedną z najciekawszych propozycji tego typu, na której Cabaret Voltaire zaprezentowali zupełnie nowe aranżacje swoich (nie wszystkich) największych przebojów z klasycznych "Virginowskich" albumów. Było to też ostatnie wydawnictwo studyjne Cabaret Voltaire, na którym Stephen Mallinder pojawił się w roli klasycznego wokalisty. Krążek też był jedynym (i ostatnim) wydanym przez Virgin albumem Cabaret Voltaire w tamtym czasie.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2022, 23:56 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114457

Post autor: Depeche Gristle »

Art Of Noise - Below The Waste, 1989;
******
Style: synth pop, industrial, cold wave, ambient, neofolk, classical, new wave, electro funk, synthrock, minimal, glam rock, house, jazz
Obrazek

The Legendary Pink Dots - Poppy Variations, 2004;
******
Style: new weave, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny, rock elektroniczny, rock industrialny, krautrock, drone, ambient, noise, musique concrète, cold wave, dark wave, jazz
Obrazek

Nitzer EBB - That Total Age, 1987;
*****
Style: new wave, synthpop, industrial, ebm, minimal, cold wave,
noise

Obrazek

Bronski Beat - Hundreds & Thousands, 1985;
******
Style: new wave, synthpop, cold wave, house, soul, jazz, experimental
Obrazek


Below the Waste - czwarty album studyjny brytyjskiej industrialnej formacji Art Of Noise wydany 11 września 1989 roku. Album łączy dwie wizje muzyczne członków zespołu - ludowo-orkiestrową Anne Dudley i synth popowo-rockowo-industrialną J.J. Jeczalika i Teda Haytona; zespół nawiązał współpracę z południowoafrykańską grupą folkową Zulu Mahlathini and the Mahotella Queens, która w trakcie sesji nagraniowej albumu udzieliła się wokalnie.
Album otwiera utwór Dan Dare, który doskonale odzwierciedla wspomniane wcześniej wizje artystyczne, łącząc synth popowe brzmienie i industrialne dźwięki z orkiestrowymi smyczkami i plemiennymi śpiewami Zulu. Utwór przypomina solowe dokonania Malcolma McLarena.
W bardziej synth popowo-industrialnym klimacie, do tego piosenkowym jest utwór Yebo z silnym industrialnym pulsem sekwencera, przestrzennymi riffami gitarowymi i damsko-męskimi deklamacjami i wokalami w języku Zulu w wykonaniu Mahlathini and the Mahotella Queens.
Catwalk jest dość charakterystycznym dla Art. Of Noise z poprzednich albumów numerem synth popowo-industrialnym; nie brakuje tu jednak orkiestrowych smyków, partii pianina, wokaliz, funkowych zagrywek gitary, a nawet mocniejszych gitarowych riffów.
Promenade 1 jest przepiękną symfoniczno-orkiestrową miniaturą poprzedzającą synth popowy numer Dilemma w stylu nieco przypominającym wczesne Yello z trzech pierwszych albumów, w którym słychać wsamplowane chóralne śpiewy.
Island w błogim, ale i melancholijnym nastroju, jest kolaboracją ambientu z muzyką symfoniczną i podniosłymi partiami pianina.
Chain Gang jest utworem w charakterystycznym dla Art Of Noise z wcześniejszych albumów industrialnym stylu z elementami funku, dodatkowo pojawiają się tu glam rockowe riffy gitar oraz wokale w wykonaniu Mahlathini and the Mahotella Queens.
Promenade 2 jest drugą symfoniczno-orkiestrową miniaturą, która poprzedza utwór Back To Back z partią mocnych rockowych riffów gitar i symfonicznych smyków połączonych z synth popową sekcją rytmiczną i muzyką.
Krótka miniatura Flashback jest kolaboracją synth popu i industrialu z zagrywkami o zabarwieniu jazzowym na fortepianie. W utworze pojawia się również narracja Simona 'Mahlathini' Nkabinde z Mahlathini and the Mahotella Queens.
Spit jest synth popową kompozycją o nieco melancholijnym zabarwieniu trochę w stylach Pet Shop Boys i Yello z dodatkiem funkowych zagrywek gitary nadającej utworowi electro-funkowego charakteru. Tu także pojawiają się wokale w wykonaniu Mahlathini and the Mahotella Queens o charakterze zarówno popowym jak i ludowym.
Ambientowy utwór Robinson Crusoe jest przeróbką ścieżki dźwiękowej z 1964 roku, która zawiera długie partie smyczkowe w stylu lat 60 uzupełnione o przepiękne partie na flecie i klarnecie na tle delikatnych urywanych klawiszy, rytmów afrykańskich bębnów i cichych odgłosów dżungli.
James Bond Theme jest synth popową przeróbką klasyku muzyki filmowej Monty Normana, która początkowo miała być oficjalną ścieżką dźwiękową do filmu z Jamesem Bondem "Licencja na zabijanie" z 1989 roku, chociaż ostatecznie tak się nie stało.
Album Kończy symfoniczna kompozycja Anne Dudley Finale, która stanowi nie tylko finał albumu, ale jest też motywem finałowym dwóch symfonicznych miniatur Anne Dudley - Promenade 1 i Promenade 2.

Poppy Variations - album eksperymentalnej brytyjskiej formacji The Legendary Pink Dots, wydany w 2004 roku, na którym zespół, mimo mocno eksperymentalnego charakteru muzyki, inspirowanego głównie krautrockiem, rockiem industrialnym i muzyką elektroniczną lat 70, podąża w kierunku bardziej piosenkowym.
Album rozpoczyna mocno psychodeliczna, duszna i depresyjna kompozycja Krussoe, wypełniona eksperymentalną muzyką tła złożoną z industrialnych szumów, zaś wokal Edwarda Ka-Spela przypomina barwą i stylem wokal Genesisa P:- Orridge'a, przez co utwór przypomina klimaty Psychic TV. Druga część utworu wypełniona jest partiami pianina uzupełnionego o partie saksofonu tenorowego.
Personal Monster jest utworem w konwencji rocka elektronicznego z silnym pulsem sekwencera, przestrzennymi partiami klawiszy w duchu Tangerine Dream, subtelną gitarą akustyczną w tle, pięknymi partiami fletu oraz pełnym dramatyzmu wokalem.
It Doesn't Matter Anyway jest mocno psychodelicznym utworem opartym na eksperymentalnej muzyce tła z cichymi zagrywkami gitary i spokojnym, acz depresyjnym wokalem. Pojawiają się tu orientalne, zabarwione klimatami z Bliskiego Wschodu motywy smyczkowe oraz partie saksofonu, które, wraz z eksperymentalną elektroniką i syntetycznymi szumami, nadają utworowi nieco depresyjnych klimatów rodem z Twin Peaks.
The Equaliser z przebojowym ciągle powtarzającym się motywem klawiszowym, cichymi riffami gitarowymi w stylu Martina L. Gore'a, odległymi solówkami gitary w tle, ciepłymi i urywanymi partiami saksofonu oraz ponurym wokalem Ka-Spela w stylu Genesisa P- Orridge'a, tworzy piosenkę o całkiem przebojowym charakterze. W środku utworu pojawiają się elektroniczne pejzaże z mocnym pulsem sekwencera, które przechodzą w partie klarnetu, po chwili całkowicie ustępującym syntezatorowemu pulsowi, który kończy dramatyczny motyw pianina, po czym utwór wraca do swojej początkowej piosenkowej formy, którą kończą dźwięki z miejskiego placu.
10-minutowy L'oiseau Rare (Parts I and II) składa się z dwóch części - pierwszej piosenkowej o charakterze folkowym z afrykańskimi rytmami plemiennych bębenków, gitarą w stylu flamenco i jazzowymi partiami fletu na tle odgłosów amazońskiego lasu deszczowego. Druga, eksperymentalna część utworu, przypomina industrialno-krautrockowe klimaty z albumu Synesthesia. Industrialne, przetworzone syntezatorowo hałasy w stylu Throbbing Gristle z lat 70. stanowią podkład muzyczny, w którym słychać zniekształcony wokal Ka-Spela. Industrialne hałasy ustępują eksperymentalnej muzyce tła w duchu muzyki elektronicznej i konkretnej z lat 60. spod znaku Karlheinza Stockhousena, Pierre'a Schaeffera, Edgara Varese czy Vladimira Ussachevsky'ego.
The Hot Breath On Your Neck początkowo jest psychodelicznym depresyjnym utworem o charakterze piosenkowym, nieco w klimatach Psychic TV, z cichymi zagrywkami gitary i krótkimi partiami saksofonu o zabarwieniu jazzowym; utwór jednak przechodzi w eksperymentalne pulsy, kanonadę eksperymentalnych syntezatorowych dźwięków i szumów oraz pulsujących syntetycznych stukotów z czasem przechodzących w rodzaj transowej sekcji rytmicznej. Na ten dźwiękowy koktajl nasuwają się falujące brzmienia syntezatora uzupełnione o niezliczone eksperymenty dźwiękowe i syntezatorowe ilustracje. Wszystkie te dźwiękowe kolaże ustępują miejsca szumom i wibracjom tła z głosami ludzi odtworzonymi od tyłu, w których po krótkim czasie pojawia się szybki, przetworzony rytm afrykańskich rytmów plemiennych i muzyki orientalnej, zaś całość kończy krótka deklamacja.
Finał albumu tworzą tytułowe suity - 14-minutowa The Poppy Variations Part I jest kompozycją wielowątkową, składającą się z kilku luźnie połączonych ze sobą miniatur; od psychodelicznego wokalnego utworu na gitarę akustyczną, pianino i saksofon z syntetycznymi smyczkami w tle, przez klimaty eksperymentalne przypominające te z albumu Synesthesia, zainicjowane przez kaskadę nachodzących na siebie szeregu przetworzonych dźwięków naturalnych i przemysłowych, w których tle słychać powtarzający jedno zdanie wokal Ka-Spela przypominający Genesisa P- Orridge'a; ten fragment utworu do złudzenia przypomina klimat Throbbing Gristle. Industrialna kanonada ustępuje cichej, eksperymentalnej muzyce tła w stylu kosmische musik z wczesnego Ash Ra Tempel, Cluster i Tangerine Dream, w której słychać szybkie nachodzące na siebie szepty. Wreszcie utwór przechodzi w wątek finałowy z przetworzonymi syntezatorowo odgłosami natury i odległą eksperymentalną muzyką tła oraz zabawą z przetworzonym wokalem sfinalizowaną przez zwielokrotnione echa; wątek ten bardzo przypomina wczesny Throbbing Gristle lat 70.
Kończący album 12-minutowy The Poppy Variations Part II, jedyny utwór bez wokali, jest jednolitą eksperymentalną kompozycją, w całości opartą na industrialnych i przeciągłych dźwiękach oraz szumach tworzących tzw. "ścianę dźwięku", w stylu twórczości Boyda Rice'a lub Throbbing Gristle.

That Total Age - debiutancki album brytyjskiej formacji industrialno-synthpopowej Nitzer Ebb, powstałej w Essex w 1982 roku. Debiutancki album grupy, That Total Age, inspirowany głównie twórczością zespołów nurtu Neue Deutsche Welle - D.A.F., Die Krupps, Der Plan - ukazał się 11 maja 1987 roku.
Album otwiera oparty głównie na morderczym rytmie automatów perkusyjnych, przetworzonych perkusjonaliach z nielicznymi industrialnymi wyładowaniami i szorstkim krzykliwym wokalu Douglasa Mac Carthy'ego utwór Fitness to Purpose.
Violent Playground również oparty jest na morderczym rytmie, ale także i soczystym industrialnym pulsie z licznymi industrialnymi uderzeniami. Wokal, choć krzykliwy, nie jest już taki szorstki. Numer wyraźnie przypomina dokonania D.A.F.
Industrialno-synthpopowy Murderous z soczystym i transowym industrialnym pulsem i szorstkim krzykliwym wokalem przypomina z kolei dokonania wczesnego Die Krupps.
Smear Body o bardziej ebm-owym charakterze przypomina numery Front 242 z płyt Geography i No Comment. Schemat morderczego rytmu, industrialnego pulsu i krzykliwego wokalu powtarza się niezmiennie.
Join in the Chant przypomina dokonania Front Line Assembly z płyt z lat 1986-92. Utwór zawiera prosty tekst rzucający prostymi, ale jakże dobitnymi sloganami. Piosenka dość nieoczekiwanie została wielkim przebojem albumu docierając do 9 miejsca US Dance Chart w 1987 roku.
Alarm oparty jest niemal wyłącznie na szybkim pulsie automatu perkusyjnego i odgłosach młota pneumatycznego, tym razem krzykliwe i szorstkie wokale są dość odległe; kompozycja przypomina nieco klimat z debiutanckiego krążka Front 242 - Geography.
Let Your Body Learn jest klasycznym numerem ebm-u i jedną ze sztandarowych wizytówek Nitzer Ebb; surowy wokal tym razem nie jest szorstki, rytm nie jest taki morderczy, za to numer posiada niezwykle transowy puls.
Let Beauty Loose z wykrzyczanym w punkowym stylu tekstem i morderczym rytmem z industrialnym transowym pulsem budzi skojarzenia z klimatami D.A.F. z albumów Alles Ist Gut, Gold und Liebe i Für Immer, podobnie jest też w przypadku Into the Large Air, choć kompozycja jest bardziej industrialno-ebm-owa z jednostajnym choć niezwykle szybkim beatem automatu perkusyjnego. Pod koniec utworu wrzaski Mc Carthy'ego nabierają formę obłędu.
Album uzupełniają dodane remixy: Join in the Chant (Metal Mix) w wersji bardziej industrialnej ze zredukowaną sekcją rytmiczną, Fitness to Purpose (Mix Two) oparta wyłącznie na pulsie automatu perkusyjnego oraz pozbawiony wokalu Murderous (Instrumental).
Album That Total Age okazał się dużym przebojem Nitzer Ebb, który stał się przełomem na rynku muzycznym i kamieniem milowym EBM-u; singiel Join in the Chant wniósł zamieszanie na listy przebojów, dzięki czemu o grupie zaczęło być głośno. Nitzer Ebb stał się, obok Front 242, głównym wykonawcą nurtu EBM. Ponadto grupą zainteresowali się znani producenci, w tym współpracujący z Depeche Mode, Cabaret Voltaire i U2 Mark "Flood" Ellis. Nitzer Ebb zdobyli również uznanie w oczach Depeche Mode, którzy zaprosili grupę do supportowania swoich koncertów podczas trasy koncertowej World Violation Tour w 1990 roku, promującej album Violator.
Warto jeszcze napomknąć o jednym znaczącym minusie: z nieznanych przyczyn na edycji CD albumu pominięto ważny utwór - Warsaw Ghetto.

Hundreds & Thousands - kompilacja z remixami utworów pochodzących z debiutanckiego albumu Bronski Beat - The Age of Consent, wydana w 1985 roku, była albumem pocieszenia dla fanów grupy, bowiem wokalista zespołu Jimmy Somerville wkrótce po nagraniu przez Bronski Beat The Age of Consent, mimo sukcesu komercyjnego albumu i promującej go trasy koncertowej - ku rozpaczy fanów - postanowił opuścić zespół i, wraz z muzykiem sesyjnym uczestniczącym w sesji nagraniowej The Age of Consent Richardem Coles'em, założyć formację The Communards.
Modę na remix-albumy rozpoczął w 1982 roku zespół Soft Cell, który po sukcesie swojego debiutanckiego albumu Non-Stop Erotic Cabaret w 1981 roku, rok później wydał remix-album Non-Stop Ecstatic Dancing z remixami utworów z Non-Stop Erotic Cabaret; po ten schemat sięgnął także Bronski Beat, wydając album z remixami utworów z The Age of Consent, uzupełniając go o dwa premierowe singlowe numery - Run From Love i Hard Rain oraz strony B singli - Infatuation/Memories, Close To The Edge i Cadillac Car. Krążek był ostatnim albumem Bronski Beat z udziałem Jimmy'ego Somerville'a i jego pożegnaniem z fanami.
Utwory pochodzące z The Age of Consent - Heat Wave, Why, Smalltown Boy i Junk - nie różnią się zbytnio muzycznie od wersji albumowych; kompozycje zostały tylko znacznie bardziej wydłużone, choć w przypadku Why zredukowano partie tekstowo-wokalną, zaś Smalltown Boy wzbogacono o nowe partie instrumentalne.
Zasadnicza różnica pojawia się w I Feel Love Medley, który miarowo rozwija się od bardzo powolnego, budując coraz to większe napięcie, przez szybką synth popową wersję znaną z The Age of Consent, by w finale utwór spowolnić, aż do jego pełnego napięcia zatrzymania. Dodatkowo w duecie wraz z Jimmym Somerville'em gościnnie śpiewa znany z Sof Cell Marc Almond.
Infatuation/Memories poprzedzone jest wydłużoną house'ową introdukcją z motywami wokaliz z I Feel Love. Druga część utworu jest mroczną i zimnofalową balladą z chłodnym brzmieniem syntezatora uzupełnionym o syntetyczne szumy i grzmoty na tle jazzującego falsetu Jimmy'ego Somerville'a.
Close To The Edge jest pogodnym numerem synth popowym, trochę w duchu synth popowego oblicza New Order, trochę w duchu Soft Cell, jednak jest to typowy numer z brzmieniem w stylu The Age of Consent.
Cadillac Car utrzymany jest w pogodnym duchu hippisowskiej psychodeli lat 60 i w duchu The Doors z ich debiutanckiego albumu, ale w synth popowej oprawie. Uwagę budzą zagrywki na Vox Continentalu w stylu Raya Manzarka oraz solówki gitarowe rodem z Zachodniego Wybrzeża z epoki lat 60.
Czas wspomnieć o utworach premierowych. Run From Love jest energicznym synth popowym utworem z syntezatorowymi pulsami, trochę w stylu Junk i Close To The Edge.
Bardziej chłodny choć synth popowy wymiar ma Hard Rain z dramatycznymi solówkami klawiszy i partiami fortepianowymi; kompozycja przypomina klimatem Need-a-Man Blues z The Age of Consent. W utworze pojawiają się również przetworzone deklamacje.
Jimmy Somerville pożegnał się z fanami Bronski Beat jak należy i godnie, bowiem album Hundreds & Thousands odniósł sukces komercyjny docierając do 24 miejsca UK Albums Chart.
I tylko kto wie, jak dalej potoczyłyby się losy Bronski Beat i samego Jimmy'ego, gdyby ten pozostał w zespole.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2022, 0:55 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 4 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#114460

Post autor: Sublime »

Ian Boddy - Box of Secrets (1999)

Płyta swoje przecierpiała, bo czekała trochę na swój moment, ale go wreszcie dostała. Najprościej mówiąc to troszkę takie bardziej rozrzedzone "Gather Darkness" wiadomo kogo. Bardzo przyjazny kawałek progelectronic z elementami dark ambientowymi, które akurat nadają płycie taki filmowy sznyt. Szczególnie urzekły mnie klawiszowe solówki na "Walking The Slow Path", naprawdę dobrze poprowadzone. Do tego dochodzi utwór tytułowy, który snuje się przez siedem minut trochę niezauważenie, ale w którymś momencie daje o sobie znać i nie chce zniknąć z naszej pamięci. Cała płyta charakteryzuje się subtelnością w doborze brzmień, Boddy nie przesadza i nie chce rozdrażnić słuchacza, wie kiedy przestać. Rzeczywiście warte polecenia.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114464

Post autor: Depeche Gristle »

Coil - Backwards, 2015;
******
Style: new wave, rock industrialny, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny, rock elektroniczny, noise, dark wave, cold wave, neofolk, drone, ambient, electropop, krautrock, musique concrète, gospel, house, rock symfoniczny
Obrazek

Nazar - Kosmos, 1997;
******
Style: house, electropop, soul, funk, synthpop, cold wave, drum and bass,
jungle, minimal, techno, jazz, eurodance, folk, hip hop

Obrazek

Lao Che - Prąd Stały / Prąd Zmienny, 2010;
******
Style: nowa fala, cold wave, synthpop, synthrock, postpunk,
noise, experimental, jazz, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, jungle, dark wave

Obrazek

Job Karma - Punkt, 2010;
******
Style: rock industrialny, rock eksperymentalny, cold wave, synthpop, noise,
krautrock, drone, musique concrète, ambient, minimal, electro, rock psychodeliczny, dark wave, new wave

Obrazek


Backwards - album legendarnej eksperymentalnej formacji Coil, wydany 9 października 2015 roku, będący kompilacją materiału nagranego w latach 1992-95, następnie masterowanego i mixowanego w studiu Trenta Reznora Nothing w Nowym Orleanie w 1996 roku. Materiał ten nie doczekał się jednak oficjalnego wydania za życia muzyków Coil; część ukazała się w formie bootlegów, część zaś znalazła miejsce na regularnych albumach Coil - The Ape of Naples i The New Backwards.
Materiał w formie albumu Backwards został oficjalnie wydany za sprawą producenta związanego z Coil Danny'ego Hyde'a wiele lat po śmierci obu muzyków formacji, Petera Christophersona i Jhonna Balance'a. Danny Hyde tłumaczył, iż wydawnictwo jest uzupełnieniem dla albumów Musick to Play in the Dark Vol. 1 i Musick to Play in the Dark Vol. 2: "Album ten jest istotnym powiązaniem między "LSD" i późniejszą serią Musik To Play In The Dark. Jest to znaczące połączenie, potrzebne do zrozumienia całej podróży."
Album rozpoczyna krótkie Intro wypełnione łamanymi i zapętlonymi dźwiękami syntezatora poprzedzającymi kompozycję tytułową Backwards, w której wokal Jhonna Balance'a przypominający stylem Genesisa P- Orridge'a jest bliski obłędu, muzycznie zaś utwór jest kolaboracją gitarowych zgrzytów, industrialnych hałasów i chłodnej elektroniki w posępnym i transowym rytmie.
Amber Rain z pełnym pasji wokalem Jhonna Balance'a, składa się ze spokojnej fortepianowej melodii wkomponowanej w muzykę tła, na którą składają się eksperymentalne dźwięki wstecznych taśm w stylu Cluster, industrialne szumy i stukoty oraz odległa psychodeliczna klawiszowa ilustracja. Utwór kończy eksperymentalne interlude w stylu Cluster drugiej połowy lat 70 z wsamplowanymi odgłosami natury.
Fire Of The Green Dragon z szeptanym wokalem, który przechodzi w deklamacje, jest kompozycją łączącą klasyczny rock industrialny z muzyką eksperymentalną; słychać tu wpływy wczesnego Cluster i Nine Inch Nails.
Heaven's Blade jest pełną emocji melodeklamacją opartą początkowo na eksperymentalnej elektronice, która przechodzi w klasycznie współczesny house'owo-electro popowy beat z chłodną elektroniką i pulsem w tle oraz partiami smyczkowymi.omatu perkusyjnego i psychodelicznym syntezatorowym pulsem, zaś niepokoju dodają jazgotliwe, przypominające gitarowe riffy przeciągłe partie klawiszy.
Heaven's Blade jest pełną emocji melodeklamacją opartą początkowo na eksperymentalnej elektronice, która przechodzi w klasycznie współczesny house'owo-electro popowy beat z chłodną elektroniką i pulsem w tle oraz partiami smyczkowymi.
W CopaCaballa Jhonn Balance daje mistrzowski popis wokalny; od przepełnionego emocjami śpiewu, po niskie deklamacje w stylu Nicka Cave'a, wszystko na tle chłodnej elektroniki pomieszanej z industrialnymi dźwiękami oraz powolną acz transową sekcją rytmiczną, przypominającą klimaty z albumu Depeche Mode - Exciter.
Psychodeliczna kompozycja Paint Me As A Dead Soul oparta jest na eksperymentalnej elektronice w klimacie eksperymentalnej muzyki konkretnej przełomu lat 60. i 70., z industrialnymi dźwiękami, subtelnymi partiami fortepianu, brzmieniem instrumentów dętych i elektrycznej wiolonczeli oraz depresyjnymi narracjami; utwór dość mocno budzi skojarzenia z twórczością The Legendary Pink Dots.
AYOR (It's In My Blood) to numer podkręcany przez szybki beat i warkotliwy urywany bas, które stanowią fundament melodii składającej się z kanonady przemysłowych odgłosów i wsamplowanego krzyku, zaś Jhonn Balance wrzeszczy i zawodzi tu w stylu Genesisa P- Orridge'a.
A Cold Cell utrzymany w formie pieśni religijnej, to pewnie najpiękniejszy, ale i najsmutniejszy moment płyty. Wokal Balance'a nabiera wymiaru sakralnego, przesyconego niebywałym smutkiem potęgowanym przez depresyjną, melancholijną i chłodną melodię. Piosenkę kończą dźwięki pochodzące gdzieś z ulicy, przy której stoi hala fabryczna.
Album kończy przepiękna, jedna z najbardziej klasycznych kompozycji Coil - Fire Of The Mind - zaprezentowana w neofolkowej wersji z wpływami muzyki celtyckiej, zagrana przy akompaniamencie pianina i brudnych industrialnych hałasów, z przenikliwym wokalem Jhonna Balance'a przechodzącym czasami w deklamacje.

Kosmos - czwarty album Nazara, wydany w 1997 roku. Tym razem wokalista Nazar Al-Khouri wraz z zespołem o mocno przemeblowanym składzie po raz pierwszy postanowił przedłożyć warstwę rytmiczną ponad warstwę muzyczną, liryczną oraz klimat, nawiązując współpracę ze znanymi polskimi wykonawcami muzyki dance, Pawłem Ładą i Mariuszem Rogowskim, znanym zresztą jako lider polskiej gwiazdy eurodance, grupy United. Charakterystyczne dla Nazara klimaty melancholii i nostalgii oczywiście są, jednakże pełnią one rolę drugoplanową. Rolę dominującą przejmuje rytm o zdecydowanie tanecznym charakterze, jaki na poprzednich płytach Nazara pełnił rolę drugoplanową, ustępując miejsca klimatom melancholii i nostalgii.
Początek albumu wcale jednak nie zapowiada wielkiej zmiany w stylistyce Nazara, bowiem otwierająca album kompozycja Po Drodze Z Nieba nie różni się od melancholijno-nostalgicznych ballad z poprzednich albumów; utwór przypomina nieco podobne dokonania Pet Shop Boys o soulowym zabarwieniu i z dodatkiem latynoskiej gitary, jednakże kompozycja zostaje rozciągnięta do niemal dziesięciu minut, zaś druga część nieoczekiwanie przyśpiesza i przeobraża się w taneczny remix piosenki z szybką house'ową sekcją rytmiczną i elementami flamenco - połączenie to w drugiej połowie lat 90. było niezwykle popularne i powszechne wśród wykonawców dance.
Trąf-Trąf jest już ewidentnym przykładem zwrotu Nazara w kierunku sceny dance i house. Autorem numeru jest wspomniany Mariusz Rogowski, zaś za inspirację posłużyły dyskotekowe hity lat 90. na bazie wyliczanek, których królem był nieżyjący już dziś włoski artysta dance Mo-Do, którego przeboje-wyliczanki Eins-Zwei-Polizei i Super Gut królowały na europejskich parkietach. Nazar wespół z Rogowskim wzięli na warsztat popularną polską wyliczankę "Trąf-Trąf-Misia-Bela..." wkomponowując ją w transowy i megataneczny house'owy rytm, przy którym nogi same rwą się do tańca. Numeru nie powstydziłyby się największe europejskie potęgi eurodance i dance lat 90., nie dziwi więc fakt, że Trąf-Trąf stał się przebojem polskich dyskotek, stacji radiowych i dance'owych list przebojów.
Chwilę wytchnienia od tanecznych klimatów gwarantuje ciepła i pogodna piosenka Wyspa Dzieci w funkowo-soulowych barwach przypominających nieco klimaty z poprzednich albumów Nazara, tylko znacznie bardziej pogodnych.
Lunatyk (To Ja), drugi z wielkich przebojów albumu, jest połączeniem house'owej rytmiki z brzmieniem soulowo-jazzowo-funkowym i silną sekcją basową. Utwór przypomina też podobne dokonania Pet Shop Boys z lat 90.
Przejście Czasu, w całości autorstwa J. Lewandowskiej, jest najbardziej klimatycznym utworem, w którym słychać silne wpływy ballad z poprzednich albumów Nazara. Utwór brzmieniowo utrzymany jest w stylistyce lat 80., w formie synth popowej ballady z ciężkim acz powolnym uderzeniem automatu perkusyjnego.
Synth popowe brzmienia lat 80. w stylu Kraftwerk dominują w kompozycji Słońca w Nas z jungle'ową sekcją rytmiczną, która w drugiej części utworu przyśpiesza do mega-szybkiego rytmu house'owego ocierającego się wręcz o niemiecki styl rave.
Bez Słów (Płyniesz W Moich Żyłach) to numer w stylu amerykańskiego i brytyjskiego acid-house z początku lat 90. z wpływami europejskiego eurodance; sekcja liryczno-wokalna ogranicza się tu jedynie do tytułowej frazy.
Tak jak z powodzeniem Nazar wziął na swoich poprzednich płytach Extazee! i @ [kata.LOG] klasyki muzyki disco - Don't Go z repertuaru Yazoo czy Celebration z repertuaru Kool And The Gang oraz I've Seen This Face z repertuaru Grace Jones - tak tym razem z powodzeniem wziął na warsztat kultowy przebój disco lat 70. That's The Way (I Like It) z repertuaru KC and the Sunshine Band w mocno acid-house'owej aranżacji przypominającej nieco stylem Cabaret Voltaire z albumu Body And Soul.
Feel So Good ('Cause I Believe), to soulowo-funkowo-house'owy schemat przypominający dokonania Pet Shop Boys lat 90. znany już z utworu Lunatyk (To Ja), z kolei Surgiendo Del Cielo jest hiszpańskojęzyczną wersją utworu Po Drodze Z Nieba, muzycznie identyczną jak wersja polska.
That's The Way (I Like It) (Lemon Mix), klasyk muzyki disco zaprezentowany został tu w wersji rave i drum and bass łączącej klimaty Scootera i wczesnego The Prodigy. Pewnie oryginalni członkowie kultowego zespołu disco KC and the Sunshine Band wykonujący ten przebój w latach 70., gdyby usłyszeli wtedy tą wersję, zapewne doznaliby niemałego szoku.
Kończący album numer Kosmolunatyk jest de facto wersją techno utworu Lunatyk (To Ja). Utwór pędzi w nieprawdopodobnie morderczym rytmie bliskim klimatowi niemieckiego nurtu rave. Słychać tu też sample mocnych riffów gitarowych, zaś sekcję wokalną ograniczono do frazy tytułowej.
Mimo szczytu popularności Nazara i ogromnego sukcesu komercyjnego albumu Kosmos oraz pochodzących z niego singli - Trąf-Trąf, Lunatyk (To Ja) i Po Drodze Z Nieba - album okazał się ostatnim w dyskografii Nazara, zaś sam artysta dość nagle i nieoczekiwanie zniknął ze sceny muzycznej, rezygnując z dalszej kariery - jak po latach wyjaśniał w jednym z nielicznych wywiadów, po prostu spełnił swoje młodzieńcze marzenia by zostać gwiazdą muzyki.
Nazar Al Khouri, krótko po wydaniu albumu Kosmos, zrezygnował całkowicie z kariery muzycznej oraz z życia publicznego, rezygnując również z udzielania wszelkich wywiadów, przeniósł się do branży reklamowej, gdzie do dziś osiąga spektakularne sukcesy, na miarę tych muzycznych sprzed 20 lat.

Prąd Stały / Prąd Zmienny - czwarty album formacji Lao Che wydany 1 marca 2010 roku, na którym grupa po raz kolejny udowodniła, że nie da się jej zaszufladkować do konkretnego nurtu ani gatunku. Każda z kolejnych płyt Lao Che różniła się bowiem diametralnie od pozostałych; każda też poruszała konkretny temat. Tym razem jednak mamy do czynienia z największym zwrotem w dotychczasowej twórczości zespołu, który zrezygnował z koncepcyjności albumu, stawiając na 12 niezależnych od siebie piosenek - ułożonych jednak w przewidzianej chronologii - często z bezpośrednimi tekstami ocierającymi się o sarkazm czy wręcz groteskę, jednakże największą niespodzianką jest odejście od gitarowych riffów i brzmień, na rzecz retro-elektroniki łączonej ze stylem polskiej nowej fali.
Album otwiera psychodeliczny utwór Historia Stworzenia Świata z jazzowym wstępem, który przechodzi w eksperymentalną elektronikę z synth popowymi akcentami. Ocierające się o kabaretową groteskę partie śpiewane, traktujące o spiskowej teorii dziejów historii świata oparte są na ponurej deklamacji.
Niepozostawiający złudzeń Krzywousty, będący groteskowym dialogiem głupiego z głupim, jest kolaboracją synth popu o zabarwieniu od zimnej fali po electro z polską nową falą i punkiem; także soczysty beat automatu perkusyjnego łączy się z uderzeniami żywych bębnów.
Magistrze Pigularzu, pomijając prześmiewczy tekst, jest połączeniem chłodnych elektronicznych pulsów z elementami synth popu i nowej fali; utwór przypomina nieco twórczość Kafel z okresu, kiedy występowała tam Katarzyna Nosowska, co szczególnie słychać w warstwie wokalnej przypominającej ówczesny styl Andrzeja Kwinto z Kafel.
Utwór Czas z apokaliptycznym tekstem, jest połączeniem synth popu o sekcji rytmicznej automatu perkusyjnego rodem z Ultravox (utwór Mr. X) i chłodnym, synth popowym brzmieniu w stylu Kraftwerk i The Human League z elementami polskiej nowej fali i wyrazistym basem; pod koniec utwór nabiera wyraźnie zabarwienia słodko-gorzkiego poprzez pojawienie się żywej sekcji perkusyjnej i brudnych riffów gitar. Piosenka jest singlem promującym album oraz pochodzącym z niego wielkim przebojem.
Życie Jest Jak Tramwaj z tekstowym nawiązaniem do "Mistrza i Małgorzaty" jest klasycznym przykładem electro-punka; nie brakuje tu jednak eksperymentalnej elektroniki czy odniesień do brzmień Kraftwerk.
Utwór Dłonie jest dobitnym przykładem zimnofalowej kompozycji w klimatach polskiej nowej fali lat 80., w którym słychać brzmieniowe echa twórczości Siekiery, Aya RL, Kombi i Klinczu.
Kryminał jest zespoleniem jungle'owej rytmiki z synth popowym brzmieniem syntezatorów, nieco w duchu Sof Cell. Groteskowy tekst śpiewany jest zimnym, wyrafinowanym krzykiem.
Tytułowy oraz singlowy Prąd Stały / Prąd Zmienny, z przesłaniem miłości do wszystkich, i Urodziła Mnie Ciotka są zderzeniem punka z pogodnym synth popem; tu również nie brakuje eksperymentalnej elektroniki i sampli.
Wielki Kryzys jest połączeniem piosenki w stylu nowej fali z brzmieniem Kraftwerk i szybkim pulsem automatu perkusyjnego. Pod koniec numer nabiera zdecydowanie punkowego wymiaru.
Przepiękna psychodeliczna ballada z przejmującym wokalem, Sam O'tnosc, w stylistyce neofolkowej z elementami orientalnymi gitary i syntezatorowymi solówkami klawiszy, przypomina dokonania Coil i The Legendary Pink Dots.
Album kończy Zima Stulecia w duchu chłodnego, ale pogodnego synth popu w stylu Franka Kimono; kompozycja, choć pogodna, będąca jednak groźnym i pesymistycznym ostrzeżeniem, że "wybiła ostatnia kilowatogodzina".
Album Prąd Stały / Prąd Zmienny otrzymał ciepłe i przychylne opinie krytyków i odbiorców; okazał się jak dotąd najlepszym krążkiem w dorobku Lao Che. Album również bardzo dobrze się sprzedał, docierając do 5 miejsca na krajowym rynku muzycznym, przyniósł zespołowi dwa wielkie singlowe przeboje radiowe - Czas i Prąd Stały / Prąd Zmienny (4 miejsce), także wysoko notowana - na 14 pozycji - była Zima Stulecia.

Punkt - album kultowej wrocławskiej formacji industrialnej Job Karma, nagrywany w latach 2008 - 2009, a wydany został wiosną 2010 roku.
Głównym motywem przewodnim Maćka Fretta i Aureliusza Pisarzewskiego tworzących zespół, jest wykorzystywanie dźwięków industrialnych jako punktu wyjścia w wolności twórczej, w poszukiwaniach i eksperymentach dźwiękowych z przemysłowym hałasem i brzmieniem analogowych syntezatorów czy tworzeniu dźwięków za pomocą generatorów, czego ewidentnym wyrazem jest album Punkt składający się z ośmiu osobnych punktów odniesienia, tworzących de facto jedną spójną całość.
Punkt 1: RAF w duchu schyłkowego Cabaret Voltaire i solowej twórczości Richarda H. Kirka lat 90., składa się z chłodnego analogowego tła z delikatnymi klawiszowymi zagrywkami otoczonymi industrialnymi oraz futurystycznymi kaskadami dźwiękowymi i wsamplowanymi dialogami.
Punkt 2: Brain's Processing, jest już znacznie bardziej eksperymentalny; utwór zawiera industrialny puls oraz sekcję rytmiczną stworzoną przez industrialne stukoty. Wśród dialogów oraz szeregu przemysłowych i eksperymentalnych dźwięków ukrywa się trzymająca w napięciu melodia. Kompozycja utrzymana jest w klimacie przypominającym twórczość Throbbing Gristle.
Punkt 3: Hydroxizinum City 2, eksperymentalny, utrzymany w duchu krautrocka, drone i musique concrète numer składa się z kolażu przetworzonych akustycznych dźwięków, które nakładają się na drone'owe tło niskich dźwięków syntezatora, odległej chłodnej melodii i cichych partii pianina. Przez cały czas kompozycji towarzyszy powolny i posępny rytm cichego werbla. Utwór osadzony jest w klimatach twórczości Pink Floyd końca lat 60., Tangerine Dream z okresu "Pink Years", Neu!, Faust czy The Legendary Pink Dots.
Punkt 4: Hel, po sporej porcji eksperymentalizmu, ten numer zaskakuje całkowitą przystępnością i całkiem popowym charakterem; utwór jest w klimacie synth popu lat 80. z elementami industrialu, cold wave i dark wawe; słychać tu odniesienia do twórczości Depeche Mode, Nine Inch Nails, Cabaret Voltaire czy The Art. Of Noise. Kompozycja zaskakuje również brudnymi riffami przesterowanych gitar. Nieodłącznym elementem są tu również wsamplowane dialogi.
Punkt 5: You Are The Key jest kontynuacją synth popowej opcji z gitarowymi riffami z poprzedniego punktu, tylko w znacznie szybszym tempie i z o wiele bardziej uwydatnionymi szczegółami industrialnymi w postaci przemysłowych uderzeń i dźwiękowych kanonad. Gitarowe riffy są tu bardziej odległe, zaś utwór nabiera stylistyki new wave.
Punkt 6: Gustav's Dream jest spokojną kompozycją łączącą ambient z synth-popowymi solówkami klawiszy. Utwór budzi bliskie skojarzenia z twórczością Cluster z albumów Sowiesoso, Grosses Wasser i Curiosum.
Punkt 7: TerrorVizja rozpoczyna się miksturą dźwiękową składającą się z przetworzonego bulgotania wody i przetworzonych dźwięków przemysłowych na tle psychodelicznego syntezatorowego pulsu; owa mikstura powoli ustępuje miejsca depresyjno-psychodelicznym, analogowym ilustracjom, których tło uzupełniają przemysłowe hałasy, industrialny puls, elektroniczne eksperymenty i tworzący transową sekcję rytmiczną odległy stukot automatu perkusyjnego przypominającego odgłos stukotu kół pociągu ze słynnego utworu Kraftwerk - Trans-Europe Express. Utwór jest jednak bliski klimatom wczesnych performance'ów Throbbing Gristle z lat 1975-80.
Punkt 8: Brontë, kończący album numer, jest muzyczną podróżą w czasie, od krautrockowych klimatów wczesnego Ash Ra Tempel, po przestrzenne klimaty rodem z twórczości Jeana Michela Jarre'a; kompozycja tworzy nieustannie prowadzone przez perkusyjny syk psychodeliczno-drone'owe, organowo-syntezatorowe tło, w którym słychać zniekształcone głosy ludzkie - płacz dziecka, wrzaski gromady dzieci, dialogi, na które z czasem nakładają się odległe futurystyczne zagrywki klawiszowe w stylu Kraftwerk. Kompozycję wieńczy mocno eksperymentalno-minimalistyczna końcówka z industrialnym zgrzytem zakończonym dramatycznym pęknięciem niszczonego sprzętu i ze zwielokrotnionym echem.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2022, 1:00 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114473

Post autor: Depeche Gristle »

The Communards - Red, 1987;
*****
Style: new wave, synthpop, cold wave, soul, electro funk, rock symfoniczny, neofolk, rock elektroniczny, jazz
Obrazek

Cluster - Grosses Wasser, 1979;
******
Style: krautrock, rock industrialny, cold wave, synthpop, rock elektroniczny,
rock eksperymentalny, dark wave, ambient, musique concrète, neofolk, noise, funk, euro disco, minimal, rock psychodeliczny

Obrazek

The Beloved - Single File, 1997;
*****
Style: new wave, synthpop, electro pop, house, cold wave, trip-hop, synth rock, rock symfoniczny
Obrazek

Administratorr Electro - Ziemowit, 2016;
******
Style: nowa fala, synthpop, cold wave, industrial, electro pop, synth rock, dark wave, rock elektroniczny, rock psychodeliczny
Obrazek


Red - wydany w październiku 1987 roku drugi album studyjny brytyjskiej formacji The Communards założonej w 1985 przez byłych muzyków związanych z Bronski Beat, Jimmy’ego Somerville’a i Richarda Colesa.
The Communards w szybkim tempie osiągnął światowy sukces komercyjny na miarę Bronski Beat, wydając przeróbkę klasyku disco Don’t Leave Me This Way z repertuaru Thelmy Houston oraz w 1986 roku debiutując przebojowym albumem Communards, na którym zespół połączył synth popowy styl Bronski Beat z soulem i jazzem oraz licznymi partiami smyczkowymi i dętymi, co w erze zmierzchu synth popu było strzałem w dziesiątkę i dało albumowi miano światowego przeboju, nic zatem dziwnego, że muzycy powtórzyli ten schemat również na swoim drugim albumie Red, choć jest tu trochę więcej synth popowego brzmienia w stylu Bronski Beat względem pierwszego albumu, co słychać już w otwierającym album utworze, który stał się wielkim przebojem zespołu - Tomorrow, w którym nie brakuje wcale orkiestrowych akcentów. Ponadto oparte na synth popowym brzmieniu i stylu znanym z twórczości Bronski Beat są, przypominający nieco pogodne, synth popowe oblicze OMD T.M.T.♥.T.B.M.G., pulsujący, futurystyczny Victims oraz sprawdzony już wcześniej schemat z przeróbką klasyku disco Never Can Say Goodbye, z repertuaru Glorii Gaynor, w formie tanecznego synth popu połączonego z soulem; numer stał się światowym przebojem do tego stopnia, że do dziś jest bardziej kojarzony z The Communards, niż z Glorią Gaynor.
Na albumie nie brakuje klimatu czarnego soulu w stylu pierwszej połowy lat 70. z dominacją partii fortepianowych i mocnymi elementami orkiestrowymi, czego przykładem jest Matter of Opinion oraz bardziej refleksyjne kompozycje soulowe w stylu lat 70., instrumentowane fortepianowo - C Minor z symfonicznymi smyczkami oraz For a Friend, dedykowany zmarłemu na AIDS w 1987 roku brytyjskiemu lewicowemu, walczącemu o prawa gejów, politykowi Markowi Ashtonowi, zaprzyjaźnionemu z muzykami The Communards, którego pamięci zespół dedykował również cały album.
Zespół nie pozostaje wyłącznie w klimatach synth popu i soulu, czego przykładem są takie utwory, jak oparty o partie fortepianowo-symfoniczne Lovers and Friends, Hold On Tight będący połączeniem soulu i electro-funku w stylu wczesnej solowej twórczości Michaela Jacksona oraz najlepszy moment płyty - If I Could Tell You - kojarzący się z twórczością Coil neofolkowy utwór o zabarwieniu celtyckim, z tekstem opartym na poezji angielskiego pisarza Wystana Hugh Audena, kompozycja jest połączeniem zimnych syntezatorowych brzmień z symfonicznymi partiami wiolonczeli.
Podobnie jak pierwszy album Communards, również Red stał się wielkim przebojem dochodząc do 4. miejsca UK Albums Chart i 93 miejsca amerykańskiego Billboardu w 1987 roku.
Album promowany był światową trasą koncertową, której efektem był album live, wydany w 1988 roku Storm Paris, po wydaniu którego - mimo szczytu popularności - historia zatoczyła koło; tym razem to nie Jimmy Somerville, tylko Richard Coles poczuł nagle duchowe powołanie; postanowił odejść z The Communards, kończąc tym samym jej działalność, rezygnując całkowicie z kariery muzycznej został księdzem, udzielając się jeszcze jako muzyczny krytyk i felietonista w pismach Times Literary Supplement i The Catholic Herald, Jimmy Somerville natomiast udanie kontynuował karierę muzyczną solo.

Grosses Wasser - nagrany i wydany w 1979 roku album formacji Cluster, która po dwóch albumach wydanych jako trio z Brianem Eno - Cluster & Eno i After The Heat - powróciła do formy duetu Hans-Joachim Roedelius - Dieter Moebius. Formacja przeniosła się do Hamburga i studia nagraniowego Paragon Studio, będącego własnością byłego muzyka Tangerine Dream Petera Baumanna, który został także producentem albumu.
Płytę otwiera utwór Avanti z mocnym industrialnym pulsem sekwencera, przestrzennymi i chwytliwymi solówkami klawiszy oraz psychodelicznymi zapętleniami w stylu z pierwszego albumu Harmonii - Musik Von Harmonia (1973); w tle przewijają się partie fortepianu, zagrywki gitary akustycznej i psychodeliczne organowe pejzaże. Utwór przypomina wczesne dokonania Throbbing Gristle i Cabaret Voltaire, wpłynął też na twórczość wielu syntezatorowo-punkowych formacji, takich jak Psyche, Suicide czy Skinny Puppy.
Prothese jest niezwykle rzadkim w przypadku Cluster utworem wokalnym. Partie wokalne, to przede wszystkim szybkie deklamacje, zaś numer oparty jest na pulsującej funkowej rytmice wręcz w stylu euro disco; w muzyce dominuje jednak potężne brzmienie lekko rozstrojonego fortepianu połączonego z licznymi brudnymi riffami gitarowymi oraz industrialnym pulsem i szeregiem eksperymentów dźwiękowych w tle. Kompozycja jest niesamowicie hipnotyzująca, jednakże kończy się zupełnie nieoczekiwanie.
Isodea oparta jest na analogowych klawiszowych motywach w stylu wczesnego Jeana Michela Jarre'a bądź futurystycznych syntezatorowych melodii w stylu Raymonda Scotta, Bruce'a Haacka czy Perrey and Kingsley z lat 50. i 60., współgrających z partiami gitary. Nie brak tu eksperymentów dźwiękowych czy awangardowych zagrywek na flecie; brak jest natomiast sekcji rytmicznej, ale utwór wcale jej nie potrzebuje.
Breitengrad 20 oparta jest na transowo-industrialnym pulsie sekwencera tworzącym, wraz z cichymi perkusjonaliami, sekcję rytmiczną, a także na melodii składającej się z podniosłych partii pianina a'la Chopin i brudnych riffów gitarowych, które czasami nabierają większej zadziorności. Utwór jest niesamowicie transowy.
Manchmal, to klawiszowe zagrywki nieco w barokowym stylu wczesnego Vangelisa, uzupełnione o delikatne partie akustycznej gitary na tle odległych i delikatnych syntezatorowych smyków.
Tytułowy Grosses Wasser jest blisko 19-minutową wielowątkową suitą, na którą składa się kilka luźno połączonych ze sobą niezależnych od siebie (za wyjątkiem wątku początkowego i końcowego) wątków, poczynając od rozpoczynających kompozycję ciężkich partii fortepianowych, na które powoli nasuwa się odległa przestrzeń eksperymentalnej elektroniki z licznymi przetworzonymi elektronicznie akustycznymi dźwiękami i szumami, które powoli wypierają partie fortepianowe zastąpione bardzo niskim brzmieniem syntezatora, co przypomina nieco klimaty z albumu Cabaret Voltaire - Johnny Yesno; kiedy chaos osiąga apogeum, nagle ustępuje miejsca wibrującemu niskiemu dźwiękowi syntezatora z analogową partią psychodelicznych partii klawiszy w stylu muzyki elektronicznej lat 60., ten motyw z kolei dramatycznie kończy neofolkowy plemienno-szamański rytm perkusji z dzwonami i elektronicznymi eksperymentami, na których tle pojawiają się motywy klawiszowe i gitarowe riffy, a nawet synth popowe solówki klawiszy, przeciągłe partie skrzypiec elektrycznych czy saksofonu, uzupełnione o eksperymentalne motywy syntezatora i perkusjonalia, tworząc rodzaj plemiennej muzyki Indian. Następnie utwór przechodzi w wątek kojarzący się z wczesną twórczością Cabaret Voltaire i Throbbing Gristle, z niskimi syntezatorowymi przestrzeniami i odległymi syntezatorowymi pętlami z nieustającym przetworzonym tykaniem zegara, syntetycznymi efektami dźwiękowymi oraz pojawiającą się partią skrzypcową; na ten wątek, subtelnie go wyciszając, nasuwają się partie fortepianowe uzupełnione z czasem o zagrywki akustycznej gitary, upodabniając kompozycję do melancholijnych nastrojów znanych z utworów wczesnego Kraftwerk - Heimatklänge i Morgenspaziergang - kończąc kompozycję niemal tak jak się ona rozpoczęła.

Single File - kompilacja największych przebojów z lat 1989-96 brytyjskiej formacji synth popowej The Beloved, powstałej w połowie lat 80. w Cambridge, która na przełomie lat 80. i 90., obok m.in. Cabaret Voltaire i The KLF, jako jedna z pierwszych brytyjskich grup łączyła styl acid house z popem, była też, obok Pet Shop Boys, jedną z najważniejszych brytyjskich grup łączących synth pop z nowoczesną taneczną sekcją rytmiczną.
Album Single File jest podsumowaniem twórczości grupy z jej najlepszych lat, poczynając od przebojowych numerów łączących acid house z popem: The Sun Rising, Your Love Takes Me Higher, Satellite, Outerspace Girl, który stał się wielkim radiowym hitem w 1993 roku, Ease The Pressure i It's Alright Now.
Chociaż The Beloved to mistrzowie szybkich i tanecznych numerów, w ich twórczości nie brak jest miejsca na klimaty nastrojowe, jak w przypadku Time After Time przypominającego spokojne electro popowe numery z albumu OMD - Sugar Tax, Hello, pierwszego wielkiego przeboju The Beloved łączącego synth pop z gitarowymi riffami i modną potem w latach 90. trip-hopową rytmiką, You've Got Me Thinking, ambientowa, nastrojowa ballada, trochę w klimatach OMD z albumów Sugar Tax i Liberator, z dodatkiem akustycznej gitary oraz Deliver Me, przepiękna symfoniczna ballada z niesamowitą partią smyczkową i trip-hopowym rytmem.
Wszystko to jednak przyćmiewa największy przebój The Beloved, Sweet Harmony; synth popowy numer przypominający stylem twórczość Pet Shop Boys, stał się synonimem grupy; numer był notowany na 1 miejscach światowych list przebojów w 1992 roku, chyba nie ma stacji radiowej, która nie grałaby tego standardu, wykorzystywanego też w setkach reklam i programach TV. Nawet jeżeli ktoś nie kojarzy nazwy The Beloved, doskonale zna Sweet Harmony, którego światowym sukcesem grupa postawiła sobie poprzeczkę tak wysoko, że nie była - mimo nagrania w 1996 roku przebojowej płyty X - w stanie nagrać niczego, co równie skutecznie podbiłoby światowe listy przebojów. Mało tego, Sweet Harmony, choć jest naprawdę świetnym utworem, wydaje się przysłaniać pozostałą, niezwykle wartościową przecież twórczość grupy. Sweet Harmony, podobnie jak przebój A-ha - Take On Me, został w zasadzie zajechany przez stacje radiowe, tylko, że A-ha potrafili stworzyć potem jeszcze kilka światowych przebojów (choć już nie na miarę Take On Me), zaś The Beloved nie był już w stanie się wybić.
Kompilację uzupełnia premierowy remix The Sun Rising (Mark's Deep House Mix), poza wzmocnionym beatem, nie różniący się muzycznie zbyt wiele od wersji oryginalnej, za to jest rozciągnięty do niemal 12 minut.

Ziemowit - drugi album formacji Administratorr Electro kierowanej przez wokalistę, gitarzystę i klawiszowca Bartosza Marmola, znanego głównie w kręgach rocka alternatywnego z formacji Administratorr grającej gitarowego indie-rocka.
Administratorr Electro jest syntezatorowym alter ego Administratorra o zmodyfikowanym składzie, który, oprócz lidera i wokalisty Bartosza Marmola, uzupełnili Paweł Kowalski i Marek Veith. Formacja powstała w 2013 roku, rok później debiutowała ciepło przyjętym albumem Sławnikowice – Zgorzelec 17:10, toteż wiele emocji budziła także premiera drugiego albumu zespołu, Ziemowit, która miała miejsce 7 października 2016.
O ile Sławnikowice – Zgorzelec 17:10 jest bardziej syntezatorowym wcieleniem Administratorra, to Ziemowit jest już bardziej poszukiwaniem własnej, odrębnej tożsamości muzycznej Administratorra Electro, w którym zespół obiera kurs na retro-elektronikę w stylu lat 80. w kierunku bardziej przestrzennych klimatów.
Otwierający album utwór Łokieć brzmieniowo jeszcze przypomina klimaty ze Sławnikowice – Zgorzelec 17:10, jednak słychać tu w tle synth popową solówkę klawiszy.
Wyraźną zmianę oferuje energiczny Fan z autoironicznym tekstem poruszającym aspekty z życia współczesnego artysty i celebryty. Co najważniejsze, kompozycja oscyluje w kierunkach synth wave i electro clash, łącząc zimnofalową elektronikę z szybką i nowoczesną rytmiką. Co warte podkreślenia, zespół rezygnuje również z gitar - nie jeden zresztą raz na tym albumie. I co ważne, również - z korzyścią dla brzmienia.
Jeżeli Fan kogoś zaskoczył zimnofalowym brzmieniem i electro clashowym obliczem, to kolejny numer Taś Taś jest ogromnym przeskokiem w futurystyczne brzmienia z początków lat 80. rodem z wczesnego Depeche Mode, Yazoo, The Human League i Kraftwerk. Kompozycja jest zdecydowanym odcięciem się od indie-rockowego stylu znanego z Administratorra. Mimo na pozór infantylnego tytułu, piosenka jest słodko-gorzkim powrotem do wspomnień czy wręcz próbą rozliczenia się z przeszłością.
Taś Taś część 2, wbrew tytułowi, nie jest kontynuacją poprzedniego numeru; to ponura kompozycja z ciężką i chłodną elektroniką oraz dusznym industrialnym klimatem przypominającym dokonania Cabaret Voltaire z wczesnych lat 80.
Promujący album singiel Złoty Pociąg o głośnym (w tamtym czasie) marketingowo tytule, za sprawą słynnej na całym świecie historii Złotego Pociągu z Gór Sowich, to najbardziej znana piosenka i największy przebój zespołu, rzecz jasna tekst nie porusza tematu słynnego mitu 65 kilometra; utwór genialnie za to łączy ejtisowy syntezatorowy puls z delikatną solówką gitary akustycznej oraz pesymizm z optymizmem w tekście, a do tego niesamowicie chwytliwy refren daje efekt przypominający dokonania Depeche Mode; kompozycja w szczególności przypomina utwór Precious.
La Vagina de la Muerte, z erotycznym podtekstem, muzycznie przypomina nieco klimaty Yello, gdzie elektronika podsycana jest latynoskim chwytem gitary akustycznej; druga część utworu przechodzi w styl industrialny.
Piekło? o niezwykle chłodnym brzmieniu, transowym pulsie i z niezwykle odległym brzmieniem gitary akustycznej, przypomina połączone ze sobą style Clan of Xymox i Wolfsheim.
Sama Się Przytulaj o quasi-pretensjonalnym tekście, zawiera psychodeliczny wstęp w stylu Pink Floyd, z organowym tłem i zagrywkami gitary akustycznej; kompozycja powoli buduje nastrój, od wspomnianego niepokojącego wstępu, poprzez stopniowe podkręcenie prędkości do formy electro popu z domieszką psychodeli lat 60. i futuryzmu.
W Telewizji jest jednym z niewielu momentów nawiązujących klimatem do albumu Sławnikowice – Zgorzelec 17:10, ale także do polskiej nowej fali przełomu lat 80. i 90., z wyrazistym gitarowym chwytem i mocną sekcją basu. Również w klimacie polskiej nowej fali, jednak w bardziej synth popowym wydaniu, z szybkim rytmem retrospektywnego automatu perkusyjnego i brzmieniem gitary o funkowym zabarwieniu, jest numer Zbudujemy Bazę.
Czekamy Na Cud, z pulsującą chłodną elektroniką w stylu lat 90. i domieszką akustycznej gitary, przypomina kolaborację brzmień New Order, The Beloved i Cabaret Voltaire z przełomu lat 80. i 90.
Album kończy Kropka Nad "Z", melancholijny synth popowy numer przypominający klimatem dokonania De/Vision.
Album Ziemowit został równie ciepło przyjęty, co jego poprzednik, jednak jest znacznie bardziej dojrzalszy względem Sławnikowice – Zgorzelec 17:10, przynosząc Administratorrowi Electro nie tylko pełnowartościowe przeboje, takie jak Fan, Złoty Pociąg czy Piekło?; album jest znacznie bardziej wszechstronny klimatycznie i brzmieniowo, zmierzający w schemat, jaki potrafi oddać na swoich albumach Depeche Mode, co na polskim rynku muzycznym udaje się bardzo niewielu wykonawcom.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2022, 1:05 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 4 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114483

Post autor: Depeche Gristle »

The Beloved - Happiness, 1990;
*****
Style: new wave, synthpop, house, electro pop, synthrock, electrofunk, soul, funk, cold wave
Obrazek

Peter Hope Richard H. Kirk - Hoodoo Talk, 1986;
******
Style: new wave, rock industrialny, synthpop, cold wave, dark wave, rock elektroniczny, rock gotycki, experimental, noise, electro-blues, funk, ebm
Obrazek

MG - MG, 2015;
******
Style: industrial, cold wave, experimemtal, noise, synthpop, minimal, electro, ambient, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, krautrock, new wave
Obrazek


Happiness - drugi album studyjny brytyjskiej formacji The Beloved, wydany w 1990 roku, który okazał się przełomem w twórczości grupy, bowiem debiutancki album The Beloved - Where It Is - prezentujący styl synthpop/new wave, wydany w 1987 roku, w czasie, kiedy synthpop mocno stracił na znaczeniu, przyniósł grupie komercyjne niepowodzenie, toteż The Beloved zredukował się do formy duetu Jon Marsh - Steve Waddington, zaś obaj muzycy skierowali swoje muzyczne zainteresowania na przybyły do Wlk. Brytanii z USA nurt Acid House, który na przełomie lat 80 i 90 zyskał ogromną popularność. The Beloved razem z Cabaret Voltaire, niezależnie od siebie, stali się pionierami łączenia acid house'u z popem.
Na początek albumu otrzymujemy jednak ciepły synthrockowy numer Hello, łączący synthpop nieco w stylu utworu Depeche Mode Dangerous (strona B singla Personal Jesus, 1989), z postpunkowymi i glamrockowymi riffami oraz funkowymi zagrywkami gitary. Kompozycja okazała się pierwszym wielkim hitem The Beloved.
Wspomniany mariaż acid house'u z popem pojawia się wraz z następnym utworem - Your Love Takes Me Higher - w zabójczym tempie i z tanecznym rytmem; utwór łączy styl acid house z synthpopem zabarwionym nieco klimatem New Order, tworząc przebojowy numer, który stał się inspiracją dla twórczości Pet Shop Boys w latach 90.
Od stylistyki z Your Love Takes Me Higher nie uciekają też Scarlet Beautiful (byłaby zapewne przebojem, gdyby ukazała się na singlu) i Up, Up and Away; nieco lżejszy wymiar, aczkolwiek również synthpopowo-acid house'owy ma piosenka I Love You More, przypominająca taneczne klimaty z albumów OMD - Sugar Tax (1991) i Liberator (1993), z kolei The Sun Rising jest już wyraźnie acid house'owym numerem do złudzenia przypominającym klimatem dokonania Cabaret Voltaire z albumu Groovy, Laidback and Nasty; nawet wokal Jona Marsha przypomina tu nieco Stephena Mallindera, a warto pamiętać, że Groovy, Laidback and Nasty i Happiness powstawały niezależnie od siebie w tym samym czasie, co jest nietypowym przykładem konwergencji w muzyce.
Jednakże album Happiness w odróżnieniu od zdominowanego przez acid house Groovy, Laidback and Nasty, ma też bardziej nastrojowe oblicze, które, oprócz wspomnianego Hello, reprezentują takie piosenki, jak chociażby numer w postaci spokojnego, ciepłego electro-popu z domieszką funku Time After Time w nastrojowych klimatach jakie potem ukazały się na wspomnianych albumach OMD - Sugar Tax i Liberator.
Don't You Worry łączy klimaty funku i soulu z melancholijnym electro-popem, co upodabnia utwór do dokonań Pet Shop Boys zapoczątkowanych na albumie Behaviour (1990). Klasycznie electro-funkową kompozycją z trip-hopową rytmiką jest Wake Up Soon, gdzie udanie połączono klimat sielanki z melancholią.
Całość kończy ciepły electro-popowy numer Found z new wave'owymi solówkami gitary i klimatem mocno w New Orderowskim stylu.
Album Happiness okazał się ogromnym sukcesem komercyjnym The Beloved, docierając na 14 pozycję UK Albums Chart, album był też notowany na 154 miejscu US Billboard 200 w 1990 roku. Single pochodzące z Happiness stały się przebojami notowanymi na Top 40 UK singles; odpowiednio The Sun Rising dotarł do 26 miejsca, Hello do 19, Your Love Takes Me Higher do 39, zaś Time After Time otarł się o listę, docierając do 46 miejsca, aczkolwiek numer ten stał się wielkim przebojem w Europie poza Wyspami Brytyjskimi.
Ponadto album Happiness został wyróżniony klasyfikacją na 48 miejscu listy "Best Dance Albums of All Time" w 1996 roku, opublikowaną przez brytyjskie pismo muzyczne Mixmag.


Hoodoo Talk - album frontmana Cabaret Voltaire Richarda H. Kirka nagrany wspólnie z brytyjskim bardem Peterem Hope'em w 1986 roku, który był dla Kirka wyjątkowo pracowitym rokiem, bowiem muzyk brał udział w sesji nagraniowej do albumu Code, swojego macierzystego zespołu, ponadto wydał dwa albumy solowe - Black Jesus Voice i Ugly Spirit oraz nagrał we współpracy z Peterem Hope'em wspomniany album Hoodoo Talk, który jest odzwierciedleniem bardziej mrocznego, industrialnego, wręcz gotyckiego oblicza artysty.
Album Hoodoo Talk rozpoczyna półminutowe Intro, w całości wypełnione przemysłowym hałasem i psychodelicznymi dźwiękami odtwarzanych wstecznie taśm, które poprzedzają utwór Numb Skull będący kolaboracją rocka industrialnego w klimacie znanym z albumu Cabaret Voltaire - The Covenant, The Sword and the Arm of the Lord, z mocnymi blues-rockowymi riffami gitarowymi w stylu Can i szorstkim wokalem Petera Hope'a.
N.O. jest ciężkim numerem rocka industrialnego, wypełnionym odgłosami pracy maszyn fabrycznych i powolnym industrialnym pulsem współgrającym z ciężkim i powolnym beatem sekcji rytmicznej. Szorstki śpiew Petera Hope'a przechodzi niekiedy w deklamacje. W tle słychać klawiszowe klimaty z albumów Cabaret Voltaire - Micro-Phonies i The Covenant, The Sword and the Arm of the Lord.
Cop Out jest kolaboracją synthpopu i cold wave z odległymi new wave'owymi solówkami gitary i krzykliwymi, szorstkimi wokalami Petera Hope'a; w podobnym tonie, aczkolwiek bardziej w klasycznym rytmie funky jest numer Surgeons; oprócz new wave'owego riffu, pojawiają się tu funkowe zagrywki gitary oraz japońskie motywy klawiszy i tradycyjny industrialny puls. Wokal Hope'a przypomina tu stylem Dietera Meiera z Yello.
50 Tears jest najlepszym momentem albumu przypominającym klimat rodem z satanistycznego sabatu, z mroczną, eksperymentalną elektroniką, niskim brzmieniem syntezatora, odległymi hałasami i prawie brakiem sekcji rytmicznej. Mroczne zawodzenie Hope'a podparte niekiedy przetworzonym satanistycznym głosem wprost z piekła, uwypukla klimat grozy. Utwór śmiało mógłby posłużyć za ścieżkę dźwiękową do horroru.
Leather Hands jest najbliższy twórczości Cabaret Voltaire; konkretnie jest połączeniem synthpopu, cold wave, industrialu, funku i future popu w klimatach z albumu The Covenant, The Sword and the Arm of the Lord. W utworze pojawia się też przetworzony przez vocoder wokal Richarda H. Kirka.
Króciutki 50 Tears (Reprise) jest bardziej eksperymentalną konkluzją do 50 Tears, kończącą winylową część albumu.
Sugar Can You Feel The Drums? o dość brudnym i surowym brzmieniu przypomina dokonania The Art Of Noise; wokal Petera Hope'a przechodzi tu od typowo blues'owego po melodeklamacje przypominające rap.
Upbeat jest kompozycją łączącą synthpop z industrialem i zimnofalowym brzmieniem z niezwykle odległymi krótkimi riffami gitary w tle; słychać tu echa przyszłych dokonań Nine Inch Nails, Front 242, Sinny Puppy czy Front Line Assembly. Mocną pozycją jest również bluesowy wokal Petera Hope'a.
Album uzupełniają dwa remixy Leather Hands - wydłużony 12" Mix i Crash Mix z noise'owym wstępem.


MG - drugi solowy album frontmana Depeche Mode Martina L. Gore'a, wydany pod szyldem MG.
Martin Gore, który jest twórcą niemal całego materiału Depeche Mode na przestrzeni ponad 35 lat, nie za często decydował się na wydawanie solowych albumów - jeżeli już, wykorzystywał do tego przerwy w sesjach nagraniowych i trasach koncertowych Depeche Mode, a tych w latach 1981-87 praktycznie nie było. Dopiero po trasie promującej album Music For The Masses w latach 1987-88 zespół zrobił sobie nieco dłuższą przerwę, którą - oprócz ówczesnego klawiszowca zespołu Alana Wildera - na nagranie solowego materiału wykorzystał Martin Gore, w postaci krótkiego EP Counterfeit z coverami piosenek jego ulubionych wykonawców, które ukazało się w 1989 roku. Wydawnictwo to nie jest pełne, można go uznać raczej za solowy epizod Martina, który pełnoprawny solowy album wydał dopiero 14 lat później, a było nim wydawnictwo Counterfeit² oparte na tym samym schemacie coverów piosenek ulubionych wykonawców Martina, z tym że tym razem był to już pełnoprawny album nagrany w 2003 roku, długo po zakończeniu trasy koncertowej promującej album Exciter, kiedy zespół zrobił sobie dłuższą przerwę - na tyle długą, że nawet wokalista Depeche Mode Dave Gahan zadebiutował solowym albumem Paper Monsters.
Potem, w 2011 roku, przed sesją nagraniową do Delta Machine, Martin wraz byłym liderem Depeche Mode z początków działalności grupy Vince'em Clarke'em, nagrali pod szyldem VCMG album Ssss, który był artystyczną porażką i kompletnym nieporozumieniem. Jednak Martin, zafascynowany futuryzmem, jeszcze w latach 80 nosił się z zamiarem wydania solowego albumu z instrumentalną muzyką elektroniczną i ilustracyjną. Okazja do jego nagrania pojawiła się wraz z końcem trasy promującej album Delta Machine. Materiał powstawał między marcem 2014, a lutym 2015 w prywatnym studiu Martina L. Gore'a w kalifornijskim Santa Barbara. Premiera albumu nastąpiła 24 kwietnia 2015.
Album zawiera 16 instrumentalnych miniatur w duchu eksperymentalnej elektroniki lat 70, twórczości Richarda H. Kirka i Cabaret Voltaire oraz future-popu lat 80. I w żadnym wypadku nie może być tu mowy o powielaniu tępej techno-łupanki z płyty VCMG - Ssss, czego doświadczyć można już w numerze otwierającym album Pinking, gdzie na futurystyczne motywy klawiszy powoli nachodzi przestrzenne tło rodem z klimatów z albumu Kraftwerk - Radio-Activity.
Swanning przypomina dokonania wczesnego Cabaret Voltaire, gdzie industrialny zgrzyt uzupełniają chłodne i futurystyczne przestrzenie klawiszy oraz eksperymenty dźwiękowe. Również echa wczesnej twórczości Cabaret Voltaire i Richarda H. Kirka słychać w eksperymentalno-industrialnym Exalt, wypełnionym kaskadą przetworzonych przemysłowych brzmień, przetworzonych dźwięków maszyn czy środków transportu, na które nakładają się chłodne przestrzenie klawiszy.
Elk przypomina futurystyczno-ambientowe klimaty płyt Cluster z drugiej połowy lat 70. To jedyna kompozycja albumu gdzie użyto gitary, która zresztą i tak jest mocno przytłumiona i odległa.
Elektro-minimalistyczny Brink z niezwykle transową rytmiką automatu perkusyjnego, industrialnym pulsem i licznymi zgrzytami jest jednym z niewielu momentów zahaczających o klimat techno, jednak w doskonałym awangardowym wydaniu.
Chłodny i ambientowy Europa Hymn przypomina klimaty z instrumentalnych kompozycji Depeche Mode - Easy Tiger, Lovetheme, Zenstation czy Spacewalker. To najbardziej przystępna kompozycja albumu, toteż nie dziwi fakt, że jest to również singiel promujący album.
Creeper, to przede wszystkim charakterystyczny mechaniczny puls zaczerpnięty z industrialnego oblicza Cluster, połączony z psychodelicznymi eksperymentami syntezatora i metalicznym chłodem w stylu wczesnego Cabaret Voltaire.
Spiral z rwaną rytmiką, z bliższymi, jak i odleglejszymi partiami klawiszy, syntetycznymi pulsami, zgrzytami i futurystycznymi brzmieniami przypomina industrialno-zimnofalowe dokonania Wranglera, zespołu byłego wokalisty Cabaret Voltaire Stephena Mallindera, którego zimnofalowe wpływy słychać również w Stealth, choć w bardziej industrialno-synthpopowej formie.
Hum to przenikające się wzajemnie eksperymentalne pulsy i wibracje, na które z czasem nakładają się syntezatorowe przestrzenie przypominające twórczość Tangerine Dream z drugiej połowy lat 70.
Islet jest kolaboracją prostych analogowych futurystycznych melodii w stylu lat 70 na tle eksperymentalnych szumów, które cichną w trakcie trwania utworu.
Minimalistyczny Crowly z transowym beatem automatu perkusyjnego, chrobotliwym pulsem sekwencera i futurystycznymi przestrzeniami klawiszy, do złudzenia przypomina wczesne dokonania The Human League.
Trysting, to z kolei minimalistyczna Kraftwerkowa sekwencja klawiszy, która przeciąga się w nieskończoność na tle industrialnych hałasów i urywanych, futurystycznych syntezatorowych zagrywek klawiszy. Utwór kończy króciutkie minimalistyczne intelude.
Southerly po części przypomina wczesne dokonania Borisa Blanka z Yello, po części klimaty Jeana Michela Jarre'a; utwór utrzymuje się na jednostajnym i miarowym uderzeniu automatu perkusyjnego, przechodząc od ambientu, przez future-pop, podniosły rock elektroniczny w stylu filmowego soundtracku, na industrialu kończąc.
Featherlight z delikatnym pulsem sekcji rytmicznej jest połączeniem synthpopu, w którym słychać brzmieniowe echa współczesnego Depeche Mode z chłodnymi klawiszowymi pejzażami.
Kończący album Blade, to ejtisowa future-popowa melodia w stylu wczesnego The Human League, oparta na eksperymentalnej elektronice w tle, przetworzonym syntetycznie szumie fal oraz leniwym i posępnym rytmie archaicznego automatu perkusyjnego.
I chociaż albumowi MG niezwykle daleko jest do przebojowości Depeche Mode - i przebojowości w ogóle - mimo mocno eksperymentalnego charakteru, album odniósł duży sukces komercyjny, plasując się na 1 miejscu Top Dance/Electronic Albums amerykańskiego Billboardu, 7 miejscu niemieckiego Offizielle Top 100, 7 miejscu brytyjskiego UK Independent Albums czy 27 miejscu Independent Albums amerykańskiego Billboardu.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2020, 3:34 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#114501

Post autor: Sublime »

Przepraszam, ale recenzja MG jest po prostu absurdalna. Wydaje mi się, że te rzekome inspiracje Cabaret Voltaire, Yello czy The Human League to już coś więcej niż nadużycie. Szczególnie, że Gore od lat wspomina o inspiracjach minimalem.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114505

Post autor: Depeche Gristle »

Yello - Toy, 2016;
******
Style: neue deutsche welle, synthpop, electro pop, cold wave, funk, experimental, jazz, bossa nova, ambient, industrial, neofolk, minimal, electro, electro-blues
Obrazek

Neu! - Neu! 75, 1975;
******
Style: krautrock, rock eksperymentalny, rock psychodeliczny, rock elektroniczny, dark wave, cold wave, ambient, musique concrète, art rock, punk rock
Obrazek


Toy - trzynasty album szwajcarskiej formacji Yello, wydany 30 września 2016 roku, na który trzeba było czekać przeszło siedem długich lat, gdzie w międzyczasie Dieter Meier i Boris Blank zajmowali się swoimi solowymi projektami. Obaj muzycy nie ryzykowali zbytnio angażowania się w rewolucyjne zmiany, kontynuując i rozwijając raczej koncepcję z trzech poprzednich albumów grupy, częściowo jednak powrócili do analogowego brzmienia retro, o czym świadczy już krótkie, minutowe, future-popowe wprowadzenie Frautonium Intro w stylu retro-elektroniki z przełomu lat 70 i 80, jednakże już następny pełnowymiarowy numer płyty, promujący album singiel Limbo, wypełniony głębokim wokalem/deklamacją Dietera Meiera, w której wyraźnie słychać ducha Leonarda Cohena, jest dość charakterystycznym dla współczesnego Yello połączeniem transującego electro z domieszką industrialu z jazzem i funkiem.
30'000 Days kontynuuje obrany poprzednio schemat z klimatem z ostatnich płyt Yello; tym razem jest to kompozycja łącząca melancholijną i niepokojącą elektronikę dość typową dla Borisa Blanka, z jazzem i domieszką funkowych zagrywek gitary.
Cold Flame utrzymany jest w klimacie transowego electro z elementami funku znanego już z albumów Motion Picture i The Eye. W utworze gościnne śpiewa dysponująca jazzowym wokalem, pochodząca z Mali piosenkarka Malia, z którą w duecie Boris Blank nagrał w 2014 roku album Convergence, tutaj zaś dodatkowo wsparł wokalistkę w chórkach.
W trip-hopowym Kiss the Cloud gościnnie wokalu użyczyła chińska wokalistka Fifi Rong, której rozleniwiony wokal przypominający stylem Julee Cruise, jak i ambientowe przestrzenie przypominają klimaty zaczerpnięte z Twin Peaks.
Jednym z mocniejszych momentów albumu jest instrumentalny utwór Pacific AM, utrzymany w charakterystyce pełnego napięcia filmowego soundtracku z charakterystyczną dla Yello niezwykle chłodną ambientową przestrzenią, ciepłym latynoskim chwytem gitary oraz transowo-ciężkim i rwanym, folkowym rytmem bębnów; tu i ówdzie pojawiają się motywy orientalne - bliskowschodnie i hinduskie.
Starlight Scene jest ciepłą kompozycją synthpopową z future-popowymi motywami klawiszy, country'owymi chwytami gitary w stylu Chrisa Rea Jeremy'ego Baera oraz damsko-męskim wokalnym duetem Dietera Meiera z Malią, w którym oboje wokalistów idealnie się uzupełnia.
Malia rolę pierwszego wokalu pełni również w synthpopowym numerze będącym w klimacie rodem z Motion Picture, Give You the World.
Zdecydowanie wyróżniającym się utworem na płycie jest Give You the World, utrzymany w klimacie synthpopu z elementami industrialu, future-popu, a nawet psychodelicznymi motywami organowymi; całość dopełnia pełna ekspresji głęboka melodeklamacja w stylu Leonarda Cohena Dietera Meiera, wspieranego wokalnie w chórkach przez Malię.
W Dialectical Kid w stylu electro bliskiemu klimatom z The Eye, nie po raz pierwszy pojawia się damsko-męski duet wokalny; częściowo przetworzona deklamacja Dietera Meiera stanowi strofę, zaś refren w mocno jazzowym stylu, chóralnie śpiewa współpracująca już wielokrotnie wcześniej z Yello wokalistka Heidi Happy.
Świetnie uzupełniający się damsko-męski duet wokalny Meier-Fifi Rong pojawia się w kompozycji Dark Side, utrzymanej w rytmice bossa novy z melancholijną i niepokojącą przestrzenią, zimnofalowymi i future-popowymi motywami klawiszy, rwanymi smyczkami, zagrywkami basu a nawet pojawiającymi się na chwile hawajskimi chwytami gitary czy syntezatorowym pulsem w stylu Tangerine Dream z albumu Phaedra.
Synthpopowy Blue Biscuit stanowi ciekawe połączenie industrialnego pulsu z ciepłym flamenco i latynoskim chwytem gitary uzupełnianej o delikatne bluesowe zagrywki gitarowe w tle; ciepło łączy się tu z chłodem klawiszowych przestrzeni na tle odgłosów burzy. To jedyny utwór albumu, na którym rolę pierwszego wokalisty wziął na siebie Boris Blank ze swoim niezwykle ciepłym, acz sennym i leniwym wokalem.
Najbardziej eksperymentalnym momentem albumu jest instrumentalna kompozycja Magma, stanowiąca dźwiękowe kolaże - pianina, gitarowego riffu, saksofonu czy pojedynczych przetworzonych i nagle urywających się słów - na tle chłodnego ambientu, który z czasem przechodzi w industrialny puls, gdzie na chwile pojawiają się szamańskie partie perkusji, w marę cichnięcia której utwór powoli powraca do ambientowej formy.
Album kończy motyw, który go otwierał - Frautonium - w rozbudowanej formie przejść od future-popu, przez nisko grane dźwięki syntezatora wymieszane z analogowym zgrzytem, który przechodzi w przestrzenne klimaty rodem z Jeana Michela Jaerre'a, zastąpione z kolei przez syntezatorowy puls, który ustępuje miejsca future-popowemu motywowi rozpoczynającemu utwór, ponownie przechodzący w niskie dźwięki syntezatora wymieszane z syntetycznym zgrzytem; całość finalizuje krótka 8-bitowa melodia rodem z futurystycznych gierek na Commodore 64 i Atari.
Jednym z najważniejszych wydarzeń związanych z ukazaniem się albumu Toy, była pierwsza w historii Yello trasa koncertowa promująca album. Co prawda w przeszłości Yello dawało krótkie, zwykle 15 minutowe występy, jednak po raz pierwszy formacja zagrała pełnowymiarowy koncert, otwierając zupełnie nowy etap w swojej twórczości, który rozpoczął się w dniach 26-30 września 2016 roku czterema koncertami w berlińskim klubie Kraftwerk, na które wszystkie bilety rozeszły się jeszcze w przedsprzedaży. Ponadto albumem Toy, będący prawdziwą legendą Yello udowodnili, że wciąż jeszcze liczą się na rynku muzycznym, bowiem krążek notowany był na listach przebojów, docierając do pierwszego miejsca w rodzimej Szwajcarii czy drugiego miejsca w Niemczech.


Neu! '75 - trzeci album wpływowej niemieckiej krautrockowej formacji Neu!, nagrywany między grudniem 1974, a styczniem 1975, na którym wyraźnie udzieliły się podziały w wizjach muzycznych obu frontmanów Neu! - Klausa Dingera i Michaela Rothera, który zresztą zaangażowany był już wtedy we współpracę z muzykami Cluster, z którymi współtworzył krautrockową supergrupę Harmonia.
Album Neu! '75 jest zatem odzwierciedleniem dwóch różnych wizji muzycznych - bardziej ambientowych Michaela Rothera wypełniających stronę A albumu i rockowo-agresywnych Klausa Dingera inspirowanych twórczością m.in. The Stooges i The Velvet Underground wypełniających stronę B. Ponadto do współpracy nad nagraniem albumu zaangażowano dodatkowych muzyków sesyjnych - Thomasa Dingera i Hansa Lampe, zaś nad całością czuwał legendarny geniusz inżynierii dźwiękowej Conny Plank.
Album otwiera się podobnymi klimatami jak dwa poprzednie, bowiem kompozycja Isi jest oparta na bardzo podobnym schemacie jak otwierające dwa poprzednie albumy utwory Für Immer i Hallogallo, z charakterystycznym dla Klausa Dingera energicznym i transowym stylem gry na perkusji zwanym "motorik", ciepłymi zagrywkami gitary i partią elektrycznego pianina Michaela Rothera, z tym, że Isi wyraźnie odróżnia się od Für Immer i Hallogallo zimnofalowymi, wręcz future-popowymi przestrzeniami syntezatora.
Seeland jest spokojną, ambientową kompozycją o równie spokojnym, acz transowym rytmie; ambientowe, syntezatorowo-organowe przestrzenie współgrające z nieprzerwaną wysoką basową zagrywką i niskim warczącym - pojawiającym się i znikającym - brzmieniem syntezatora wypełniane są ciepłą solówką gitary. Utwór kończy eksperymentalne interlude odtwarzanej wstecznie przytłumionej melodii, słyszalnej na tle ulewnego deszczu i grzmotów piorunów, które subtelnie przechodzą w przyjemne dźwięki morskich fal uderzających o brzeg w następnym utworze - Leb’ wohl, opartym na delikatnej fortepianowej muzyce, cichych, psychodelicznych organowych przestrzeniach i głośnym tykaniu zegara ściennego, stanowiącego swoistą sekcję rytmiczną. W utworze pojawia się niezwykle depresyjny wokal Michaela Rothera, który przechodzi w senne deklamacje.
Wizję Klausa Dingera otwiera agresywny i punkowy numer Hero, z typowo punkowymi wokalami Klausa Dingera i równie punkowymi solówkami gitary; kompozycję w tle wypełnia jednak delikatna syntezatorowa przestrzeń. Utwór zawiera eksperymentalno-ambientowe interlude z przetworzonymi szumami na tle śpiewu ptaków.
E-Musik jest powrotem do schematów z Für Immer, Hallogallo i przede wszystkim Isi; utwór oparty jest na transowym rytmie motorik, nieco agresywniejszym niż w Isi, za to poddanym elektronicznemu przetworzeniu; rytm współgra z basowym pulsem i klawiszowymi motywami. Utwór bliski jest dokonaniom Harmonii, takim jak Dino czy Veterano. Także i tu pojawia się eksperymentalne interlude w postaci przetworzonych szumów, spowolnionego głosu, przytłumionych motywów fortepianu z Leb’ wohl i odtwarzanej wstecznie taśmy.
Album kończy punkrockowy After Eight w klimacie niemal identycznym jak Hero, może nawet z bardziej agresywnymi solówkami gitar i sekcją rytmiczną, punkowym wokalem Klausa Dingera i subtelnymi klawiszowymi przestrzeniami oraz zagrywkami w tle.
Album Neu! '75, zgodnie z oczekiwaniami nie przyniósł zespołowi sukcesu komercyjnego, co gorsza, rozbieżne wizje muzyczne i trudny charakter Klausa Dingera (był uzależniony od twardych narkotyków), sprawiły, że Neu! ostatecznie po nagraniu albumu został rozwiązany, O ile album Neu! '75 nie został doceniony przez publikę, o tyle został doceniony przez gigantów ówczesnego rocka, takich jak Iggy Pop i David Bowie, który nagrał inspirowany utworem Hero swój szlagier Heroes; zresztą obaj wspomniani muzycy nawiązali współpracę z Michaelem Rotherem oraz Hansem-Joachimem Roedeliusem i Dieterem Moebiusem. Ponadto album wpłynął na twórczość OMD (utwór Seeland) oraz na całą brytyjską scenę punkową z Sex Pistols włącznie, zaś wśród współczesnych muzyków, miał silny wpływ na twórczość m.in. Radiohead.
Album Neu! '75 do dziś jest jednym z najbardziej kultowych albumów w historii rocka.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2020, 3:28 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114518

Post autor: Depeche Gristle »

Thomas Dolby - Astronauts & Heretics, 1992;
*****
Style: new wave, synthpop, electropop, postpunk, rock elektroniczny, cold wave, soul, electro funk, folk, country
Obrazek

Tubylcy Betonu - Wielki Ogień, 1993;
*****
Style: nowa fala, electropop, synthpop, electro funk, rock elektroniczny, trip-hop, neofolk, ambient, cold wave, hip hop, postpunk, dark wave, jazz, blues, house
Obrazek


Astronauts & Heretics - czwarty album studyjny Thomasa Dolby'ego, który ukazał się 3 listopada 1992 roku.
Thomas Dolby, obok Gary'ego Numana, Jona Foxxa i Fada Gadgeta, był jednym z brytyjskich samotnych strzelców synthpopu - chłopaków z syntezatorem lat 80.
Początek lat 90 przyniósł falę popularności grunge, acid house i eurodance. O ile zespoły synthpopowe z lat 80, takie jak Depeche Mode, OMD, New Order, Pet Shop Boys, Yello, Cabaret Voltaire czy The Beloved na początku lat 90 radziły sobie całkiem dobrze w konkurencji z grunge'em i eurodance, to już wspomniani "samotni strzelcy" synthpopu, tacy jak Gary Numan, Frank Tovey (Fad Gadget) czy John Foxx nie potrafili odnaleźć się w muzycznej rzeczywistości lat 90, toteż Thomas Dolby stanął przed nie lada wyzwaniem, jakie postawiły przed nim początki lat 90, w efekcie czego zaprosił do współpracy nad swoim nowym albumem Astronauts & Heretics wielu znanych muzyków, w tym Eddiego Van Halena, Jerry'ego Garcię i Boba Weira z Grateful Dead oraz Ofrę Haza.
Mimo iż w początkach lat 90 brzmienia i styl lat 80 były gremialnie odrzucane, Thomas Dolby podjął ryzyko nagrywając album w stylistyce lat 80, co słychać jest już w pierwszym numerze płyty I Love You Goodbye, będącym też singlem promującym album. Utwór jest połączeniem new wave, synthpopu, soulu i celtyckiego folkloru w partiach smyczkowych. Również następny utwór Cruel w nieco kołyszącym stylu odwołuje się do klimatu elektroniki i popu lat 80, zaś Thomas Dolby tworzy tu ciekawy duet wokalny z Eddi Reader.
Przebojowy singlowy numer Silk Pyjamas jest połączeniem stylu synthpopu lat 80 z knajpowym country w sekcji smyczkowej, partiach fortepianowych i solówkach gitary.
I Live in a Suitcase jest podróżą do głębokich lat 80 i klimatów synthpopu, zimnej fali i future popu.
Eastern Bloc (Europa and the Pirate Twins Part II) jest z kolei w postpunkowym klimacie lat 80; zwracają uwagę chwytliwe solówki gitarowe Eddiego Van Halena, nie brakuje też syntezatorowych dźwięków w stylu Kraftwerk.
Przebojowy singiel Close But No Cigar jest połączeniem klasycznego synthpopu lat 80 z glam rockowymi solówkami i riffami gitary Eddiego Van Halena.
That's Why People Fall in Love jest electro-funkową kompozycją w stylu lat 80 z chwytliwym motywem klawiszy i wokalnym udziałem Ofry Haza w chórkach.
Neon Sisters jest ukierunkowana w bardziej neoprogresywne rejony lat 80 - w klimaty między Grateful Dead, Pink Floyd i Killing Joke.
Album kończy soulowa ballada Beauty of a Dream z mocną partią fortepianową.
Można przypuszczać, że gdyby album Astronauts & Heretics został wydany gdzieś w drugiej połowie lat 80, zważywszy na ogromny potencjał komercyjny większości zawartych na nim utworów, zapewne stałby się światowym przebojem; tymczasem w dobie popularności grunge'u i eurodance, album - poza Wlk. Brytanią, gdzie zdobył spore uznanie - przeszedł praktycznie bez echa; sam Thomas Dolby częściowo winą za taki stan rzeczy obarczył wytwórnię Giant Records, która, jego zdaniem, nie przeprowadziła znaczącej kampanii promującej album. Tak czy inaczej Thomas Dolby, podobnie jak jego muzyczni koledzy - Gary Numan, John Foxx czy Frank Tovey - nie udźwignął presji początków lat 90, na długo zrezygnował z kariery muzycznej, zaś na jego kolejny album trzeba było czekać aż 19 lat.


Wielki Ogień - debiutancki - i jedyny - album studyjny formacji Tubylcy Betonu, powstałej na fali punk rocka i FMR Jarocin w połowie lat 80. Z czasem muzyka zespołu zaczęła przybierać bardziej wygładzone i popowe formy, stopniowo eliminując brzmienia gitarowe na rzecz brzmień klawiszy.
W 1992 roku grupa wydała kasetę Acid Party z coverami przebojów z lat 80, zaś jej debiut płytowy przypadł na 1993 rok, w czasie, kiedy popularni w latach 80 polscy wykonawcy synthpopowi, tacy jak Kombi, Aya RL, Kapitan Nemo, Pada Dance czy Klincz dawno zawiesili działalność, zaś ich niszy nikt w tym okresie nie wypełnił; w tamtym czasie polski rynek muzyczny zalała faworyzowana przez radio i TV fala post-grunge'u z jednej strony i niepotrzebująca żadnej promocji fala tandety disco polo z drugiej strony.
Mimo, iż na Zachodzie obok grunge'u, rozwinęła się ciesząca się popularnością scena euro-dance, ponadto także ciągle popularni byli wykonawcy synthpopowi z lat 80, którzy dostosowali swój repertuar do wymogów lat 90, na polskim rynku muzycznym niszę taneczną wypełniły zespoły disco polo, praktycznie nie istniała scena dance na wzór zachodni. Jednakże polscy odbiorcy muzyki również potrzebowali wykonawcy grającego muzykę taneczną, nie będącego jednocześnie wykonawcą disco polo, czego symptomem były sukcesy Nazara, ówczesnego Top One czy Jamrose. Była to jednak kropla w morzu; jako taka, scena dance w Polsce się jeszcze nie ukształtowała, a co gorsza dla niej, radio i TV często dyskredytowały wówczas rodzącą się scenę dance, uparcie promując post-grunge. Jedynymi z tych, którzy podjęli rękawice i na przekór stacjom radiowym oraz telewizji, byli Tubylcy Betonu, którzy już w tym okresie opierali swoją muzykę głównie na klawiszach, zaś gitary stanowiły tam rolę drugo i trzecioplanową. Zespół zadebiutował w 1993 roku albumem Wielki Ogień, za którego produkcję i brzmienie odpowiedzialny był Igor Czerniawski, klawiszowiec i frontman Aya RL.
Album otwiera niespełna minutowa introdukcja w stylu Dead Can Dance Piga Ngoma o folkowym charakterze orientalnych tańców i śpiewów, które potem pojawiały się także na albumach Aya RL - widać Igor Czerniawski traktował ten album jako poligon doświadczalny dla własnej działalności pod szyldem Aya Rl.
Tytułowy Wielki Ogień to nowoczesny, energiczny electro-popowy numer z elementami funku, jakiego dotąd na polskim rynku nie było. W podobnej, choć nieco wolniejszej i z solówkami gitarowymi, koncepcji jest You've Got It.
Prawdziwym przebojem okazał się numer Ye, Ye, Ye, będący połączeniem synthpopu i trip-hopu z chwytliwym riffem gitary i rapowanym tekstem; całość bardzo przypomina dokonania Depeche Mode lat 90. Utwór stał się przebojem radiowym i telewizyjnej Muzycznej Jedynki, na przekór faworyzowanym wykonawcom post-grunge'owym.
Fascynacje twórczością Depeche Mode słychać w utworze Talk łączącym trip-hopową rytmikę z chłodną elektroniką, solówkami gitar, partiami fortepianowymi, a nawet jazzowymi partiami saksofonu.
Mocno taneczny charakter z wpływami house'u ma synthpopowa kompozycja Mięso z postpunkowym refrenem.
Aya to oczywiście wielki hołd dla Aya RL i podróż do lat 80; numer łączy synthpop z postpunkiem, zaś sekcję rytmiczną stanowią sample sekcji rytmicznej utworu Aya RL Nie Zostawię.
Electro-funkowy utwór Idziemy łączy taneczną rytmikę z funkowymi zagrywkami gitary; słychać tu silne wpływy Kraftwerk, zaś tekst piosenki jest rapowany.
W For Nights opartym na ciężkim i powolnym rytmie, chłodnej elektronice i bluesowych zagrywkach gitary, znowu odzywają się echa twórczości Depeche Mode lat 90; w utworze pojawiają się także dłuższe solówki gitarowe.
Zimnofalowy Red Lights z długimi solówkami gitar, mocną sekcją basową i rwaną sekcją rytmiczną, przypomina dokonania Killing Joke, The Cure czy gitarowe oblicze New Order lat 80; utwór kończy krótkie interlude z ludowymi afrykańskimi śpiewami i tańcami.
Instrumentalny neofolkowy Urban Jungle przypomina troszkę późniejsze dokonania Aya RL z albumu Nomadeus; utwór łączy ospały i ciężki rytm z ambientem i przetworzonymi dźwiękami natury i odgłosami przemysłowymi.
Album uzupełniają remixy nagrane w legendarnym studio Abbey w Londynie - Ye, Ye, Ye (Abbey Mix), Wielki Ogień (Abbey Mix) i Talk (Abbey Mix) w bardziej utanecznionych wersjach oraz instrumentalne wersje Wielki Ogień i Talk.
Mimo, iż album Wielki Ogień osiągnął sukces komercyjny, a piosenka Ye, Ye, Ye stała się wielkim przebojem, Tubylcy Betonu nie nagrali już więcej żadnego albumu kończąc działalność pod tym szyldem, niemniej muzycy udowodnili, że można było na polskim gruncie wczesnych lat 90 nagrać album z muzyką opartą na syntezatorach i - mimo przeciwności - odnieść z nim sukces komercyjny, co dało pozytywny impuls dla innych zespołów z nurtu electro na polskiej scenie.
Ostatnio zmieniony 26 gru 2020, 4:03 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 3 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114642

Post autor: Depeche Gristle »

Throbbing Gristle - The Third Mind Movements, 2009;
******
Style: rock industrialny, rock eksperymentalny, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, drone, musique concrète, krautrock, jazz, cold wave, dark wave, noise, ambient, new wave, trip-hop, space rock
Obrazek

Depeche Mode - Spirit, 2017;
******
Style: new wave, synthpop, rock elektroniczny, cold wave, dark wave, soul, electro-blues, industrial, gospel, dubstep, synthrock, ambient, experimental
Obrazek


The Third Mind Movements - ostatni album legendarnej brytyjskiej formacji rocka industrialnego Throbbing Gristle, powstały w oparciu o materiał z Desertshore Installation, którego prezentacja odbyła się w dniach 1-3 czerwca 2007 w Institute of Contemporary Art. Album ukazał się 16 kwietnia 2009 roku. W odróżnieniu od wydanych w XXI wieku poprzednich albumów zespołu, na których dominował materiał piosenkowy ocierający się niekiedy o pop, jest to zdecydowany powrót Throbbing Gristle do eksperymentalno-industrialnych korzeni, o czym przekonuje już otwierający album utwór The Man From Nowhere, będący połączeniem industrialnych pulsów, zgrzytów i hałasów przypominających te z albumu Journey Through a Body (1981), z chłodną elektroniką lat 70. w stylu Tangerine Dream, w tle zaś słychać jest mocno przytłumioną i zniekształconą deklamację Genesisa P- Orridge'a.
PreMature przypomina wczesne występy Throbbing Gristle z lat 70.; utwór oparty jest na przeciągłym industrialnym hałasie i eksperymentalnej elektronice z przełomu lat 60. i 70., kompozycja z czasem nabiera sekcji rytmicznej, najpierw poprzez sekcję basową, potem dochodzi miarowy puls automatu perkusyjnego, w tle słychać cichą i przytłumioną deklamację, w końcu sekcja rytmiczna zanika, przenosząc kompozycję w fazę psychodeliczno-eksperymentalnej i drone'owej elektroniki przypominającej wczesny Cluster, Ash Ra Tempel czy Tangerine Dream z okresu "Pink Years".
Secluded opiera się na eksperymentalnych dźwiękach elektroniki lat 60. rodem z twórczości Stockhousena, Pierre'a Schaeffera, Mortona Subotnicka czy Beaver & Krause, połączonych z industrialnymi dźwiękami. Także i tu w tle słychać mocno zniekształconą i przytłumioną, odtworzoną wstecznie deklamację Genesisa.
W Perception Is The Only Reality od początku pojawia się sekcja rytmiczna przypominająca raczej dźwięki ręcznego piłowania, które tworzą swoisty trip-hopowy rytm utworu wypełnionego drone'owymi dźwiękami eksperymentalnej elektroniki przełomu lat 60. i 70., kojarzącej się z dokonaniami wczesnego Cluster, z licznymi dźwiękowymi i industrialnymi wypełniaczami.
Not That I Am oparty jest z kolei na ciężkim trip-hopowym rytmie automatu perkusyjnego, wokół którego rozbrzmiewa hipnotyzujący bas współgrający z przeciągłymi riffami gitary uzupełnionymi o industrialne zgrzyty i syntezatorowe efekty dźwiękowe. Kompozycję rozpoczynają i kończą przetworzone deklamacje.
Na finalny The Third Mind składają się trzy psychodeliczno-industrialne impresje składające się na jedną 23-minutową suitę. First Movement opiera się na transowym industrialnym pulsie tworzącym rodzaj sekcji rytmicznej i nieustannych industrialnych efektach dźwiękowych; utwór ewoluuje od chłodnej, ambientowej melodii w stylu Tangerine Dream lat 70., przez połączenie psychodelii z jazzem w postaci długich partii saksofonu, które z kolei przechodzą w fazę eksperymentalnej, uzupełnionej o partie fletu i skrzypiec drone'owej elektroniki początków lat 70. rodem z krautrockowych klimatów Ash Ra Templel, Agitation Fee i Cluster lub The Legendary Pink Dots; kompozycja kończy się tak jak się zaczęła - chłodną ambientową melodią przypominającą brzmienie Tangerine Dream lat 70..
Second Movement przypomina klimaty z wczesnych koncertów Throbbing Gristle z lat 70.; drone'owa i eksperymentalna elektronika w dusznym klimacie w stylu The Legendary Pink Dots, uzupełniana jest o gitarowe riffy i industrialne efekty dźwiękowe; z czasem riffy gitarowe zanikają, a w ich miejsce pojawia się ociężała sekcja rytmiczna przypominająca syk maszyny parowej.
Third Movement to kolaboracja psychodelicznej elektroniki lat 70., drone'u i jazzu z wysokimi partiami saksofonu altowego, mocno przytłumioną jazzową sekcją rytmiczną automatu perkusyjnego i wszechobecnymi efektami stereofonicznymi.
The Third Mind Movements jest najlepszym albumem w dorobku Throbbing Gristle, który stylem nawiązuje do Journey Through a Body i, niestety, ostatnim, bowiem późnym latem 2010 roku, Genesis P- Orridge zrezygnował z uczestnictwa w trasie koncertowej Throbbing Gristle; zespół dokończył trasę jako trio XTG. Co gorsza, w listopadzie 2010 roku zmarł jeden z filarów grupy Peter Christopherson, co definitywnie położyło kres dalszej działalności Throbbing Gristle.
The Third Mind Movements jest niezwykle trudną do zdobycia pozycją w dyskografii zespołu, bowiem album nie jest dostępny w standardowej sprzedaży; album można było nabyć w 2009 roku w trakcie trasy koncertowej zespołu po USA, po niej zaś jedynie za pośrednictwem strony internetowej Throbbing Gristle.

Spirit - wraz z odejściem Alana Wildera z zespołu (w 1995 roku) i począwszy od albumu Ultra (1997), Depeche Mode wydawali swoje płyty w czteroletnim cyklu, w międzyczasie - od ukazania się albumu Exciter (2001) - muzycy zespołu w owym cyklu między płytami bądź to wydawali solowe projekty, bądź wchodzili we współpracę z innymi wykonawcami. Nie inaczej było z okresem poprzedzającym ukazanie się albumu Spirit; w 2015 roku fanów oczekujących nowego albumu Depeche Mode, wokalista Dave Gahan uraczył nagranym wspólnie z Soulsavers albumem Angels & Ghosts, zaś Martin Gore solowym instrumentalnym albumem, z minimalistyczną elektroniką, nagranym pod szyldem MG. Ostatecznie wiosną i latem 2016 roku Depeche Mode ulokowani w swoim kalifornijskim studiu w Santa Barbara, a także w nowojorskim studiu Jungle City Studios, nagrali materiał na nowy album, którego producentem został czołowy przedstawiciel alternatywnej muzyki elektronicznej oraz muzyk formacji Simian Mobile Disco, James Ford.
Premiera albumu nastąpiła 17 marca 2017 roku. Tym razem względnie apolityczni i niezaangażowani zazwyczaj w bieżące światowe problemy, na fali dochodzącego do władzy populizmu w Europie oraz sprzeciwu wobec brytyjskiego Breixitu, muzycy postanowili wyrazić swoje niezadowolenie poprzez przekaz tekstowy. Ponadto wraz ze zmianą producenta, album Spirit zyskał bardziej surowsze i bogatsze brzmieniowo oblicze względem poprzednika - Delta Machine.
Album otwiera surowe brzmienie singlowego utworu Going Backwards, które już na wstępie budzi skojarzenia z klimatami z Songs Of Faith And Devotion, poprzez surowe piano i bluesującą gitarę. Kompozycja w miarę trwania rozwija się, głównie w sekcji rytmicznej; początkowo jest to prosty beat, na który nakładają się coraz mocniejsze i utanecznione motywy rytmiczno-perkusyjne; utwór ewoluuje od dark wave, po elektronicznego rocka z chłodnym ambientowym outro.
Jeszcze przed premierą albumu Spirit, ukazał się singiel promujący album, w postaci numeru Where’s the Revolution, ze wspomnianym wcześniej politycznym manifestem i wyrażeniem swego niezadowolenia z panującej sytuacji w Europie: "Gdzie jest ta rewolucja? Dajcie spokój ludzie, zawodzicie mnie", śpiewają w refrenie Dave, Martin i Fletch. Kompozycję otwiera soczysta elektronika z charakterystycznym pulsem w stylu Kraftwerk, która w refrenie miesza się z bluesowymi riffami gitary, sam zaś refren "Where’s the Revolution" brzmi, niczym stadionowy hymn; to jedna z najbardziej przebojowych kompozycji Depeche Mode ostatnich lat. Pod koniec utworu nie brakuje chwili melancholii, zaś uwieńczeniem jest finalny bluesowy chwyt gitarowy.
The Worst Crime jest przepiękną, pełną melancholii w muzyce i wokalu ambientowo-soulową balladą, kojarzącą się z utworem When the Body Speaks z albumu Exciter, z charakterystycznym filmowo brzmiącym elektronicznym podkładem i delikatnymi zagrywkami gitary, choć bez tego industrialnego pulsu znanego z When the Body Speaks. Początkowo, podobnie jak w When the Body Speaks, brak jest tu sekcji rytmicznej, która bardzo delikatnie pojawia się w drugiej strofie, zaś w trzeciej zaznacza się już wyraźnie w postaci leniwej perkusji, która nabiera mocy w refrenie.
Jednak piękno i melancholia utworu są złudne, bowiem tekst bezpardonowo opowiada i rozliczeniu, w tym sądzie i karze (śmierci), dla oszustów i kłamców, których obywatele sami dopuścili do władzy. The Worst Crime jest de faco sequelem utworu Where’s the Revolution.
W Scum, który równie bezpardonowo opowiada historię człowieka-kanalii przedkładającego własny interes kosztem wszystkich (nawet własnej rodziny), podobnie jak w utworze otwierającym poprzedni album grupy, Delta Machine, Welcome To My World, Depeche Mode sięga po dub-step przejawiający się w sekcji rytmicznej kompozycji, której główny muzyczny motyw stanowi analogowe, syntezatorowo-organowe brzmienie przypominające do złudzenia klimaty z albumu Kraftwerk - Autobahn (1974); nie brak tu też futurystycznych melodii charakterystycznych dla solowego albumu Martina MG (2015), którego wpływy udzielają się również w następnym numerze - You Move, pierwszym wspólnym dziele Dave'a Gahana i Martina Gore'a, które znalazło się w podstawowej setliście albumu Depeche Mode. You Move jest kolaboracją chłodnego i retrospektywnego synth popu o industrialnym zabarwieniu i elektronicznym futuryzmem w klimatach z przełomu lat 70. i 80.; kompozycja charakteryzuje się chwytliwym motywem głównym klawiszy w stylu Oxygene part II Jeana-Michela Jarre'a. You Move to najlepszy utwór wspólnego autorstwa Dave'a i Martina; tekst piosenki ma wyraźny podtekst erotyczny.
Cover Me autorstwa tria Dave'a Gahana, Christiana Eignera i Petera Gordeno, to niezwykle klimatyczna ballada, która powoli rozwija się i wciąga słuchacza swoim niesamowitym klimatem, począwszy od ambientowego wstępu z bluesową zagrywką gitary w tle, co nadaje utworowi klimatu rodem z Twin Peaks, przez industrialny puls połączony z chłodem ambientowego tła głównej, wokalnej części utworu, po wydłużony instrumentalny finał utworu, przypominający klimat z albumu Tangerine Dream - Phaedra (1974). To najlepsza, ale i najsmutniejsza kompozycja płyty; tekst jest refleksją na temat marzeń, które wydają się być nieosiągalne - przynajmniej nie w tym życiu.
Eternal to śpiewany przez Martina, pełen melancholii quasi-utwór, pozbawiony rytmu, za to w całości wypełniony brzmieniem harmonii, co niezwykle upodabnia go do innego śpiewanego przez Martina utworu - Death's Door (strona B singla Condemnation, 1993), choć tekst piosenki sprawia wrażenie nazbyt nachalnego i infaltylnego, eksperymentalna muzyka dodaje piosence specyficznego klimatu.
Poison Heart, numer traktujący o toksycznej przyjaźni, to kolejna propozycja autorstwa tria Gahan, Eigner, Gordeno, którzy stworzyli mocną soulową balladę w klimacie z płyt nagranych przez Gahana wespół z Soulsavers. Dave Gahan wykazuje tu niesamowity kunszt wokalny - chyba najlepszy na płycie.
So Much Love, na pierwszy rzut oka (ucha) jak żywo przypomina Soft Touch / Raw Nerve z albumu Delta Machine, jednakże So Much Love zawiera wyrazisty industrialny puls i efektowny bluesowy chwyt gitarowy w stylu Chico Hablasa, gitarzysty sesyjnego nagrywającego w latach 80. i 90. z Yello. Dodatkowym atutem kompozycji jest niesamowity duet wokalny Martina i Dave'a.
Poorman, kolejny protest-song, który opowiada o życiu na łasce rządu i korporacji, przykuwa uwagę leniwym syntezatorowym przypominającym klimaty z albumu Tangerine Dream - Stratosfear (1976), pulsem dominującym na początku utworu, z czasem nabierającego electro-bluesowo-gospelowego charakteru za sprawą bluesowego chwytu gitary przechodzącej w przesterowane riffy, oraz wokali - prowadzącego Dave'a i chórków Martina i Andy'ego - które wyraźnie mają charakter gospelowy. Utwór ewoluuje od elektroniczno-gospelowej ballady, w miarę nabierania rytmu, finalnie, po klimaty industrialne, przypominające stylem twórczość Fada Gadgeta.
Retrospektywny No More (This Is The Last Time) autorstwa Davida Gahana i Kurta Uenali, jest absolutnym powrotem Depeche Mode do swojej najwcześniejszej twórczości z płyt Speak & Spell (1981) i A Broken Frame (1982), tylko w o wiele dojrzalszej formie; numer emanuje niesamowitym przebojowym potencjałem, być może największym na płycie; dominują tu synth popowe brzmienia w stylu z epoki przełomu lat 70. i 80., nie brakuje też akcentów industrialnych.
Całość kończy niezwykle pesymistyczna, śpiewana przez Martina (to pierwszy taki przypadek w dyskografii DM - nie licząc utworów bonusowych na reedycjach płyt) synth popowa ballada Fail łącząca futuryzm z melancholią i mrokiem. Retrospektywne synth popowe brzmienie z przełomu lat 70. i 80. klawiszy, na tle odległego analogowego niskiego brzmienia syntezatora, współgra z mocnym industrialnym uderzeniem perkusji, nadającej kompozycji mroku, zaś melancholii dodaje niezwykle przejmujący wokal Martina oraz ponury tekst o zepsuciu współczesnego społeczeństwa. Po raz pierwszy w twórczości Depeche Mode pojawiają się wulgaryzmy w tekście, a wszystko to razem daje efekt swoistej słodkiej trucizny. Fenomenem utworu stanowi fakt, iż jest on podsumowaniem całego albumu, idealnym jego zakończeniem; to zdecydowanie najlepszy utwór śpiewany przez Martina od dwudziestu lat, czyli od czasów Home i The Bottom Line z albumu Ultra (1997)
Spirit okazuje się być najlepszym albumem Depeche Mode ostatnich lat, być może najlepszym od czasów Ultra, nawet mimo braku przebojowych utworów, album zaskakuje połączeniem surowości z synth popową estetyką oraz niesamowitym budowaniem napięcia i klimatu, czego potrafi dokonać bardzo niewielu - w zasadzie tylko Depeche Mode.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2022, 1:11 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 4 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114701

Post autor: Depeche Gristle »

Ministry - The Mind Is A Terrible Thing To Taste, 1989;
*****
Style: new wave, punk rock, postpunk, hardrock, metal, rock industrialny, dark wave, cold wave, noise, new wave, rock elektroniczny, experimental, hip hop, synthpop
Obrazek

Siekiera - Nowa Aleksandria, 1986;
******
Style: nowa fala, cold wave, postpunk, synthrock, neue deutsche welle, industrial, noise, ambient
Obrazek


The Mind Is a Terrible Thing to Taste - czwarty album chicagowskiej formacji Ministry, który ukazał się 14 listopada 1989 roku, przyniósł ogromną ewolucję w stylistyce brzmieniowej zespołu, której początki sięgają jeszcze poprzedniego albumu - The Land of Rape and Honey (1988) - gdzie wraz dołączeniem do składu basisty i klawiszowca Paula Barkera, zespół powoli odchodził od synthpopu, skłaniając się ku brzmieniom i stylistyce rockowej. W dodatku w tym samym czasie lider i wokalista Ministry Al Jourgensen, nawiązał współpracę z Jello Biafrą, co też miało niebagatelny wpływ na styl formacji, również bezpośrednie inspiracje twórczością Stormtroopers of Death oraz Rigor Mortis sprawiły, że formacja znacznie ograniczyła rolę elektroniki w swojej muzyce, stawiając na wyraziste (niekiedy ostre i ciężkie) brzmienia gitarowe oraz wzbogaciła sekcję rytmiczną o żywe, rockowe bębny, łącząc to wszystko z niezliczoną ilością sampli.
Sesji nagraniowej albumu towarzyszyła poniekąd ponura atmosfera; któregoś razu, podczas nagrań Al Jourgensen tak zdenerwował się zachowaniem Paula Barkera, iż w akcie szału zaczął gonić Barkera po studiu, aż wreszcie znokautował go uderzeniem krzesłem w głowę.
Ponura atmosfera sprzyjała również ponurym tekstom utworów; warto też pamiętać o uzależnieniu muzyków Ministry od heroiny, co również wywarło niemały wpływ na zawartość albumu, który otwiera kompozycja Thieves, z wyrazistym punkowym riffem gitary i agresywnym wokalem, wyraźnie nabierając morderczego punkowego tempa w refrenie. Utwór ponadto jest protestem przeciwko wszechobecnej korupcji w amerykańskiej klasie politycznej.
Burning Inside, poruszający temat narkomanii (która nota bene dotyczyła także samych muzyków Ministry), jest kolaboracją punka, hard rocka, szaleńczego tempa sekcji rytmicznej i niezwykle agresywnego wokalu.
Never Believe, gościnnie śpiewany przez szkockiego wokalistę Chrisa Connelly'ego, jest kontynuacją punkowego toru; utwór zawiera wszystko, co dotychczas - ostre, punkowe riffy gitar, mordercze tempo sekcji rytmicznej (opartej tym razem głównie na automacie perkusyjnym), agresywny wokal - ale także industrialną elektronikę, która przebija się w momentach, gdy cichnie gitarowy jazgot.
Cannibal Song, najlepszy numer albumu, przypomina o dokonaniach Ministry z dwóch poprzednich albumów; utwór ma charakter mrocznego synthpopu; brak jest tu gitarowych riffów, za to syntezatorowe brzmienie jest niezwykle mroczne i chłodne, zaś w trans wprowadza hipnotyczne brzmienie gitary basowej. Utwór, podobnie jak poprzedni, gościnnie śpiewa Chris Connelly, tym razem jednak bez krzyku i agresji, za to niezwykle schizofrenicznie, niczym pensjonariusz domu wariatów - i nic w tym dziwnego, bowiem tekst utworu porusza temat szaleństwa.
Breathe, piosenka o wojnie nuklearnej, jest połączeniem industrialnej elektroniki z hałaśliwymi metalowymi riffami gitary i agresywnym punkowym wokalem, jest zapowiedzią przyszłej twórczości Ministry z początków lat 90.
So What ma zdecydowanie łagodniejsze oblicze new wave'u, przynajmniej w warstwie muzycznej, która tylko chwilami, w refrenie, nabiera punkowej agresji, wokal natomiast niezmiennie prezentuje się punkowo i agresywnie.
Test jest dobitnym przykładem, że Ministry nie poprzestawał wyłącznie na punku i metalu, poszukując innych niekonwencjonalnych rozwiązań - w tym przypadku zespół flirtuje z hip-hopem. Utwór oparty jest na prostym, ale energicznym pulsie automatu perkusyjnego, hałaśliwych, hardrockowych riffach gitar, industrialnej elektronice i rapowanym tekście, gościnnie śpiewanym przez rapera The Grand Wizard.
Ostatnie dwa utwory są instrumentalne; Faith Collapsing zawiera ciężkie i transowe uderzenie automatu perkusyjnego, mocną sekcję basu, surowe sample elektroniczne oraz wplecione dialogi z filmów "1984" i " Fahrenheit 451"
Album kończy jedyny w całości zdominowany przez syntezatory numer Dream Song, oparty na industrialnych brzmieniach oraz surowej i chłodnej elektronice; w tle słychać odległe orientalne kobiece wokalizy oraz telefoniczny głos Angeliny Lukacin, poetki i, prywatnie dziewczyny (i przyszłej żony) Ala Jourgensena, która nie miała pojęcia, że Al nagrywa ich rozmowę, podczas gdy ona recytowała mu swój wiersz. Warto tu wspomnieć o muzykach sesyjnych biorących udział w nagraniu albumu, wśród których - oprócz wspomnianych Chrisa Connelly'ego i The Grand Wizard (K. Lite) - udział wzięli m.in. znany ze współpracy z R.E.M. perkusista William Rieflin czy odpowiedzialny za sukcesy Skinny Puppy i Killing Joke producent Dave Ogilvie.
Album The Mind Is a Terrible Thing to Taste okazał się przełomowym momentem w twórczości Ministry, który porzucił synthpopowe oblicze, na rzecz rockowego brzmienia, co było w pełni udanym posunięciem, bowiem początek lat 90 i album Psalm 69: The Way to Succeed and the Way to Suck Eggs, wydany w 1992 roku przyniósł formacji światową sławę, zaś album The Mind Is a Terrible Thing to Taste odniósł jeszcze umiarkowany sukces komercyjny, plasując się na 163 miejscu w USA, wielu krytyków muzycznych zaznaczało jednak, że album został wydany, zanim jeszcze ten rodzaj muzyki zdobył popularność, wyprzedzając swoje czasy, bowiem gdyby ukazał się kilka lat później, byłby zapewne przebojem amerykańskiego Billboardu, co zresztą uwidacznia fakt, że wiele lat od wydania, krążek sprzedał się w nakładzie 500 tyś. sztuk w USA w 1995 roku, zaś singiel Burning Inside zajął 23 miejsce na Hot Modern Rock Tracks amerykańskiego Billboardu.


Nowa Aleksandria - jedyny studyjny album formacji Siekiera, który ukazał się w 1986 roku, nakładem wydawnictwa Tonpress.
Zespół powstał w 1983 roku w Puławach, zaś w 1985 porwał i zachwycił punkową publikę, swoim apokaliptycznym i wściekłym punkiem podczas FMR Jarocin, toteż oczekiwany album zespołu budził wiele emocji i sporych nadziei. Nagrań - przez wzgląd na oszczędność kosztów - dokonano w niespełna dwa tygodnie, wcześniej zaś z zespołu odszedł jego lider i wokalista Tomek Budzyński, który założył legendarną punkową formację Armia. Rolę wokalisty przejął basista Dariusz Malinowski, zaś kompetencje głównego kompozytora i autora wszystkich tekstów przejął Tomasz Adamski, który de facto zmienił kierunek muzyczny, którym dotąd podążała Siekiera, dokooptował też do składu klawiszowca Pawła Młynarczyka oraz zamienił stricte punkowy styl na neurotyczną zimną falę z minimalistyczno-nihilistycznymi tekstami w duchu Dadaizmu, czego dobitnym przykładem jest już otwierająca album kompozycja Idziemy Przez Las z obsesyjnym riffem gitary i rozległym, hipnotycznym rytmem sekcji perkusyjnej, brzmiących razem niczym motywy żywcem wyjęte z nurtu Neue Deutsche Welle z twórczości D.A.F. i Der Plan, na tle klawiszowych przestrzeni. W utworze słychać przede wszystkim echa twórczości Joy Division, Killing Joke i Xmal Deutschland, co zresztą charakteryzuje niemal cały album, bowiem w podobnym tonie z silnymi wpływami Neue Deutsche Welle i zimnej fali utrzymane są numery: Ludzie Wschodu, To Słowa, Idziemy Na Skraj, Bez Końca, Już Blisko, Misiowie Puszyści i Jest Bezpiecznie, z kolei w bardziej new wave'owym kierunku, w klimatach Joy Division, The Cure czy The Killing Joke z silnym wpływem polskiej nowej fali, utrzymane są, tytułowa Nowa Aleksandria, Tak Dużo, Tak Mocno oraz Ja Stoję, Ja Tańczę, Ja Walczę. Jednymi z najlepszych momentów albumu śmiało można uznać chłodne syntezatorowe numery Ludzie Wschodu i To Słowa z elementami industrialu, którego nie brakuje również w utworze Misiowie Puszyści.
Album zawiera również dwie instrumentalne ilustracje, które potrafią mrozić bez słów. Na Zewnątrz przypomina dokonania Joy Division bądź wczesnego New Order, z zimnofalową sekcją delikatnej gitary i mocnego basu, transową sekcją rytmiczną i chłodną syntezatorową przestrzenią, z kolei Czerwony Pejzaż z silnym syntezatorowym pejzażem, energicznym rytmem sekcji perkusyjnej i mocnym pulsem gitary basowej, dla których gitara stanowi odległe tło, przypomina klimaty zaczerpnięte z twórczości Ultravox.
Album Nowa Aleksandria wywołał w swoim czasie wielkie kontrowersje; od zachwytu, po spory zawód, bowiem wielu punków oskarżało zespół o zdradę punkowych ideałów. Niemniej tym właśnie jedynym w swojej dyskografii studyjnym albumem, Siekiera, mimo iż rok później uległa rozwiązaniu, przeszła do legendy polskiego rocka lat 80, przenosząc najlepsze zachodnie wzorce na zapyziały PRL-owski grunt. Album stał się wzorcem i kamieniem milowym dla wielu artystów polskiej nowej fali przełomu lat 80 i 90, miał też bezpośredni wpływ na twórców pokroju Abadon, Kobranocka, Nowy Horyzont, Düsseldorf czy Kafel. Nowa Aleksandria inspiruje nawet współcześnie, czego chociażby przykładem jest twórczość łódzkiej formacji Alles.
Ostatnio zmieniony 24 gru 2020, 2:20 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Sublime
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 644
Rejestracja: 16 lis 2013, 19:44
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja:
Jestem muzykiem: Tak ♫♫
Ulubieni wykonawcy: Berliniarze
Zawód:
Zainteresowania:
Płeć:
Status: Offline

#114703

Post autor: Sublime »

Obrazek

Constance Demby i jej Novus Magnificat przy współpracy ze Stearnsem. Nie można odmówić pomysłu i poziomu wykonania, mimo tego, że specjalnym wielbicielem muzycznego new age nie jestem. Do tego ma dobre momenty, choć na 55 minut muzyki to trochę za mało i całość wydaje się rzeczywiście trochę za bardzo przesłodzona, ale tak czy tak warto przesłuchać, bo nie jest to płyta wpisująca się w klasyczne schematy tego nurtu, wręcz przeciwnie, wyróżnia się na plus.

Obrazek

Twórczość Stotta postanowiłem poznawać od tyłu, czyli od najnowszej Too Many Voices. Niespecjalnie dała się przekonać do siebie, ale na szczęście znacznie lepiej jest z jej poprzedniczką, tj. Faith In Strangers. Charakterne, dające się zarysować w głowie post-industrialowe granie z odpowiednią nutką grozy i melancholii.


Sublime

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta

DeLong
Habitué
Posty: 1175
Rejestracja: 01 paź 2006, 9:23
Status konta: Podejrzane
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Dokąd?
Jestem muzykiem: Nie wiem
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Status: Offline

#114831

Post autor: DeLong »

Preludium b-moll Bacha. Gra Emil Gilels. Jak dla mnie to jakiś kosmos.

[bbvideo=560,315]https://www.youtube.com/watch?v=UF_tOuChkCw[/bbvideo]


No hay caminos, hay que caminar...

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114906

Post autor: Depeche Gristle »

Ash Ra Tempel - Schwingungen, 1972;
******
Style: krautrock, art rock, rock eksperymentalny, rock elektroniczny, drone,
space rmusic, rock psychodeliczny, blues rock, jazz rock, musique concrète, noise, neofolk, dark wave, cold wave, rock progresywny

Obrazek

Klaus Schulze - Blackdance, 1974;
*****
Style: krautrock, rock elektroniczny, rock psychodeliczny, rock eksperymentalny, musique concrète, neofolk, space music, ambient, drone, minimal, dark wave, cold wave, noise
Obrazek


Schwingungen - drugi album legendarnej formacji krautrockowej Ash Ra Tempel, nagrywany w lutym 1972 roku, w nieco zmienionym składzie w stosunku do pierwszego albumu, bowiem zespół opuścił perkusista Klaus Schulze, który po kolejnym epizodzie w roli perkusisty zespołu (w 1970 jako perkusista Tangerine Dream wziął udział w nagraniu ich debiutanckiego albumu Electronic Meditation, po czym opuścił zespół), zdecydował się na karierę solową. Klausa Schulzego za bębnami zastąpił Wolfgang Müller. Główny trzon zespołu stanowili jednak, tak samo jak w debiucie, Hartmut Enke (gitara, bass, syntezatory) i Manuel Göttsching (gitara, klawisze, syntezatory, chórki). Chociaż w znacznej mierze Schwingungen kontynuuje psychodeliczno-art. rockową linię space rocka z instrumentalnego debiutu Ash Ra Tempel, to tym razem postanowiono wzbogacić muzykę o warstwę liryczną i wokalną.
Do współpracy zaproszono wokalistę Johna L. oraz saksofonistę Matthiasa Wehlera i Uliego Poppa grającego na bongosach. Produkcją albumu zajął się Rolf-Ulrich Kaiser, zaś za inżynierię dźwiękową odpowiedzialny był legendarny Dieter Dierks, znany ze współpracy z The Scorpions i Tangerine Dream.
Album, nakładem niezależnej niemieckiej wytwórni Ohr, ukazał się w 1972 roku; na longplay składają się dwie części - po jednej na każdą stronę krążka.
Strona A, zatytułowana "Light and Darkness" składa się z dwóch kompozycji; pierwsza z nich - Light: Look at Your Sun - to krótki (jak na standardy Ash Ra Tempel), niespełna 7-minutowy utwór w duchu hippisowskiej psychodeli przełomu lat 60 i 70 połączonej z blues-rockiem z silnymi wpływami twórczości The Jimi Hendrix Experience, Janis Joplin i wczesnego Can, z depresyjnym wokalem Johna L. przypominającym stylem wokal Damo Suzukiego (Can),
Na drugą część "Light and Darkness" składa się ponad 12-minutowa kompozycja Darkness: Flowers Must Die, z długim drone'owym eksperymentalnym wstępem, pełnym odległych brzmień i eksperymentów syntezatorowych i perkusyjnych, w duchu muzyki konkretnej z lat 50 i 60. Po owej swoistej długiej introdukcji, utwór przechodzi w formę art.-rockową z elementami orientalnymi w partiach gitarowych i wokalu oraz jazz-rockowymi w sekcji rytmicznej i długich partiach saksofonu; pod koniec zaś utwór wyraźnie nabiera cech hippisowskiej psychodeli przełomu lat 60 i 70.
Strona B albumu zatytułowana jest "Schwingungen", składa się na nią jedna, przypominająca materiał z debiutanckiego albumu Ash Ra Tempel, instrumentalna 20-minutowa suita Suche & Liebe, podzielona wszakże na dwie części. Pierwsza część kompozycji utrzymana jest w duchu muzyki konkretnej lat 50 i 60 Stotckousena, Vladimira Ussachevsky'ego, Edgara Verese, Pierre'a Schaeffera czy wczesnej twórczości Tangerine Dream; odległe syntezatorowe przestrzenie i wibracje uzupełniają dźwięki wibrafonu, sprawiając wrażenie kosmicznej podróży na obrzeża galaktyk. Słychać tu inspirację dla twórczości Throbbing Gristle (album 20 Jazz Funk Greats w utworach Tanith i Exotica). W połowie utworu pojawiają się odległe partie progresywnej perkusji, które ustępują miejsca drone'owym przestrzeniom. Wreszcie utwór przechodzi w drugą część o pogodnym charakterze rocka progresywnego w stylu Pink Floyd z przełomu lat 60 i 70, z wysokimi wokalizami Manuela Göttschinga.
Album Schwingungen nie odniósł oczywiście sukcesu komercyjnego, zebrał jednak pozytywne recenzje wśród krytyków i muzyków, zwrócił uwagę m.in. słynnego amerykańskiego psychologa - i narkomana - Timothy'ego Leary'ego, współpracującego z wieloma zespołami wielkiego kalibru, w tym z Johnem Lennonem i The Beatles, The Moody Blues czy The Who. Będąc pod wrażeniem twórczości Ash Ra Tempel, Timothy Leary nawiązał współpracę z zespołem i nagrał wraz nim album Seven Up (1973).
Schwingungen to jeden z klasycznych albumów krautrocka i rocka psychodelicznego wszechczasów.


Blackdance - trzeci solowy album Klausa Schulzego, nagrywany w maju 1974 i wydany w tym samym roku.
Po raz pierwszy w muzyce Klausa Schulzego pojawia się sekcja rytmiczna oraz syntezatory nie będące samoróbkami artysty.
Album otwiera 17-minutowa suita Ways of Changes z długimi partiami syntezatora, przypominającymi brzmienia harmonijki ustnej, na które z czasem nakładają się solówki akustycznej gitary i syntezatorowo-organowe przestrzenie. Po długiej introdukcji, kompozycja zyskuje wyraźnie mistyczno-orientalny wydźwięk, rozkręcając się w ludowym rytmie afrykańskich bębnów i perkusjonaliów, na którym opierają się syntezatorowo-organowe przestrzenie oraz efekty syntetyczne i stereofoniczne, które, na pewien moment, całkowicie dominują nad rytmem, by jednak ostatecznie mu ustąpić i ponownie z nim współgrać.
Some Velvet Phasing, to "tylko" nieco ponad 8-minutowy eksperymentalny utwór, pozbawiony sekcji rytmicznej, w całości jest za to wypełniony wibrującymi brzmieniami syntezatora i przestrzeniami mellotronu, będący swoistą międzygalaktyczną podróżą. Utwór łączy minimalizm z klimatami drone'u i psychodelii.
Voices of Syn, to blisko 23-minutowa suita finałowa, rozpoczynająca się od operowego, basowego wokalu w wykonaniu Ernsta Waltera Siemona, na psychodelicznym tle silnej organowej przestrzeni, stanowiącej wstęp kompozycji, w której, po ucichnięciu wokalu, pojawia się syntetyczny puls automatycznej sekcji rytmicznej, będącej bardzo wczesną formą stylu techno, która podłożyła fundamenty pod przyszły nurt house. A wszystko to na tle silnych psychodelicznych organowych przestrzeni, którym ów puls towarzyszy niemal przez cały utwór.
Reedycję albumu Blackdance, uzupełniono o dwie eksperymentalne, niepublikowane wcześniej kompozycje Klausa Schulzego, nagrane w marcu 1976 roku.
Foreplay, to w pełni improwizowane plamy chłodnych i przestrzennych brzmień syntezatora skolaborowanych z licznymi efektami i grzmotami syntetycznymi oraz efektami stereofonicznymi. Utwór stylem (ale nie brzmieniem) przypomina nieco numer Vom Himmel Hoch z debiutanckiej płyty Kraftwerk.
Synthies Have (No) Balls? zaczyna się bardzo podobnie jak Foreplay, choć syntezatorowe przestrzenie są tu bardziej stonowane i w pełni przemyślane, bez zbytnich improwizacji, nie licząc licznych stereofoniczno-syntezatorowych efektów. W końcu pojawia się tu prog-rockowa sekcja rytmiczna perkusji oraz długie solówki syntezatorowe, układające się w pełni przemyślane melodie przypominające stylem twórczość Vangelisa i Jeana-Michela Jarre'a, na tle chłodnej syntezatorowej przestrzeni.
Blackdance jest przełomowym albumem w twórczości Klausa Schulzego, na którym muzyk wykrystalizował swój styl i brzmienie; album ponadto jest kamieniem milowym w historii rocka elektronicznego, który wywarł wpływ na twórczość klasyków gatunku - Jeana-Michela Jarre'a i Vangelisa. To jeden z najważniejszych albumów w historii krautrocka oraz jeden z najważniejszych albumów lat 70.
Ostatnio zmieniony 24 gru 2020, 2:16 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
Awatar użytkownika

Depeche Gristle
Zweryfikowany
Twardziel
Posty: 719
Rejestracja: 27 lip 2009, 17:36
Status konta: √ OK
Imię i nazwisko:
Lokalizacja: Wrocław
Jestem muzykiem: Nie
Ulubieni wykonawcy:
Zawód:
Zainteresowania:
Wiek: 45
Status: Offline

#114922

Post autor: Depeche Gristle »

Cluster - Apropos Cluster, 1990;
******
Style: krautrock, ambient, rock elektroniczny, new age, industrial, rock eksperymentalny, neofolk, musique concrète, cold wave, dark wave
Obrazek

7JK - Anthems Flesh, 2012;
*****
Style: new wave, rock psychodeliczny, rock industrialny, synthpop, noise, cold wave, dark wave, rock eksperymentalny, rock elektroniczny
Obrazek

Apropos Cluster - pierwszy po blisko dekadzie studyjny album legendarnej formacji krautrockowej Cluster.
Po wydaniu w 1981 roku albumu Curiosum, muzycy Cluster postanowili skupić się na realizacji własnych solowych projektów, działalność zespołu została zawieszona na niemal całą dekadę lat 80, która zresztą nie była zbyt udana dla pozostałych grup krautrockowych, które borykały się z licznymi perypetiami personalno-artystycznymi, czego dobrymi przykładami były przypadki Neu!, Faust, Wallenstein, Can, nawet Kraftwerk i Tangerine Dream. Co prawda muzycy Cluster - Hans-Joachim Roedelius i Dieter Moebius - w latach 1984-85 ponownie zjednoczyli siły, i wraz z Brianem Eno i Connym Plankiem nagrali dwa albumy: Begegnungen i Begegnungen II, jednak nie były one sygnowane nazwą Cluster, a po prostu "Eno Moebius Roedelius Plank".
Ku radości fanów Cluster, Roedelius i Moebius postanowili w 1989 roku reaktywować Cluster, nagrywając w latach 1989-90 w austriackim Blumau, pierwszy od dziewięciu lat studyjny materiał. Album Apropos Cluster został wydany przez wytwórnię Curious Music i, w 1991 roku był pierwszym w historii formacji albumem promowanym w USA.
Album Apropos Cluster składa się z dwóch części - pierwszej złożonej z czterech miniatur utrzymanych w klimatach z albumów Cluster & Eno oraz drugiej, w całości wypełnionej tytułową suitą utrzymaną w duchu twórczości Cluster z drugiej połowy lat 70.
Otwierający album utwór Grenzganger, jest połączeniem neofolku, ambientu i new age; kompozycja bardzo przypomina utwór Cabaret Voltaire - A Touch Of Evil, który otwiera (i kończy) album Red Mecca (1981).
Emmental jest kolaboracją melancholijnego ambientu z podniosłymi partiami fortepianu i sekcją basu w gościnnym wykonaniu polskiego awangardowego kontrabasisty Stanisława Michalika. Nie brakuje tu też elektronicznych plam.
W melancholijnych tonach utrzymany jest również Gespiegelt, choć numer jest bardziej w klimatach new age i muzyki filmowej, przypominających nieco dokonania Tangerine Dream, poczynając od drugiej połowy lat 80.
Falls z kolei oparty jest na orkiestrowych smyczkach i długich partiach trąbek, w których tle słychać elektroniczo-akustyczne eksperymenty.
22-minutowa tytułowa suita Apropos Cluster, zajmująca całą drugą część albumu, utrzymana jest w klimatach zbliżonych do twórczości Cluster z lat 1976-81. Kompozycję rozpoczynają chłodne i wysokie ambientowe przestrzenie w połączeniu z elektronicznym pulsem, psychodelicznymi syntezatorowymi zagrywkami i akustycznymi eksperymentami, które w końcu ustępują industrialnemu pulsowi automatu perkusyjnego i syntezatora na tle klawiszowych zagrywek. I taki jest zasadniczo schemat całego utworu, gdzie naprzemiennie ambient ustępuje industrialowi - i odwrotnie. W przypadku ambientowej odsłony utworu, w jego dalszej części, mamy do czynienia z licznymi eksperymentami elektro akustycznymi, eksperymenty z brzmieniem gitary basowej, trąbek, elektronicznymi plamami czy odległymi pulsami, a nawet z muzyką Dalekiego Wschodu rodem z Chin. Utwór zaś wieńczą delikatne partie fortepianowe.


Anthems Flesh - debiutancki album polsko-angielskiej formacji 7JK, będącej efektem długoletniej przyjaźni muzyków wrocławskiej formacji rocka industrialnego Job Karma z byłym wokalistą pochodzącego z Sheffield zespołu Sol Invictus Mattem Howdenem, który, po rozwiązaniu zespołu kontynuował solową twórczość pod pseudonimem Sieben - nazwy Sieben i Job Karma zaszyfrowane są zatem pod szyldem 7JK. Chociaż współpraca artystyczna Matta Howdena z Job Karmą sięga znacznie wcześniejszych lat, bowiem już w 2005 roku Matt Howden udzielił się wokalnie na albumie Job Karmy - Strike, wokalista występował także pod szyldem Sieben na organizowanym przez klawiszowca i wokalistę Job Karmy Maćka Fretta oraz odpowiedzialnym za sztuki wizualne w zespole Arka Bagińskiego słynnym Wrocław Industrial Festiwalu. Przyjaźń między muzykami oraz wspólne muzyczne pasje i zainteresowania zacieśniły między nimi współpracę do tego stopnia, iż artyści postanowili powołać do życia wspólny projekt łączący muzyczne wizje Sieben i Job Karmy, prezentujący jednak zupełnie nową od dotychczasowej, bardziej rockowo-psychodeliczną formę, zaś partie skrzypiec Matta Howdena tylko sporadycznie wysuwają się na pierwszy plan.
Premiera debiutanckiego albumu 7JK - Anthems Flesh miała miejsce 25 maja 2012.
Już pierwszy numer otwierający album musi budzić niesamowity respekt; Dirt City to energiczny, pulsujący industrialny utwór z zimnofalowym klimatem w duchu twórczości Skinny Puppy czy Ministry lat 80.
Bardziej psychodeliczno-noise'owy wymiar ma Dear Claire, gdzie brzmienia syntezatorów, gitary i skrzypiec przenikają się wzajemnie, tworząc klimat rodem z twórczości Coil, Throbbing Gristle czy Psychic TV.
W awangardowym utworze Krau, gdzie standardowe wokale zastępują wplecione w utwór fragmenty dialogów, wyraźnie słychać echa twórczości krautrockowych wykonawców lat 70 - Neu!, Harmonia i Cluster.
Wrocław In The Rain, piosenka pochodząca z repertuaru Sieben, w wersji 7JK łączy industrialną rytmikę z brudnym i melancholijnym brzmieniem, co w efekcie tworzy klimat oscylujący między twórczością Nine Inch Nails, a Einstürzende Neubauten.
Połączenie psychodeli, industrialu, zimnej fali i noise prezentuje kompozycja End Of The Year, z minimalistycznym, ale wyrazistym przesłaniem lirycznym.
Bardzo ciekawym numerem jest najbardziej eksperymentalny moment płyty, Organ Madness, odwołujący się do psychodeli i elektroniki lat 60 rodem z twórczości Bruce'a Haacka, Raymonda Scotta, Morta Garsona, Perrey & Kingsley, Mortona Subotnicka czy Silver Apples.
Uderzeniem zimnej fali i melancholii emanuje wręcz Boxed In Green; wyjątkową role odgrywają tu wysuwające się na pierwszy plan partie skrzypiec, pełniące rolę solówek gitarowych (takich momentów więcej będzie na następnym albumie 7JK) na tle chłodnej elektroniki, do tego ciepły, ale niezwykle smutny wokal Matta Howdena w połączeniu z chłodną muzyką, przypomina klimat twórczości Ultravox i Midge'a Ure z lat 80!
Drugi z coverów na płycie - Maid Of Orleans - wielki przebój lat 80 z repertuaru OMD, pozbawiony jest co prawda charakterystycznego dla oryginału basowego pulsu i energicznych uderzeń perkusji, w zamian za to 7JK oferuje analogową syntetyczną oprawę piosenki i militarystyczny, marszowy rytm - to z pewnością jeden z najlepszych coverów jaki kiedykolwiek nagrano.
Planning For Zombie Apocalypse, to przede wszystkim prosta, poetycka narracja na tle niezwykle chłodnej i mrocznej elektroniki, ocierającej się o gotyk, z długimi partiami skrzypiec pełniącymi rolę riffów gitarowych oraz powolnym i hipnotycznym beatem automatu perkusyjnego.
W The World's Pain klimat zimnofalowej elektroniki nabiera nieco orientalnego, bliskowschodniego klimatu, na który nakładają się orkiestrowe smyki, w tle zaś riffy gitary przenikają się z partiami skrzypiec. Sekcja perkusyjna o rockowym charakterze, jest odległa i przytłumiona, by wreszcie wyjść na pierwszy plan.
Tytułowy Anthems Flesh z gościnnym udziałem poety Keitha Howdena, prywatnie ojca Matta, który jest również autorem tekstu utworu, oparty jest na narracji na tle organowo-psychodelicznej muzyki. Utwór klimatem nawiązuje do krautrocka i lat 70. W podobnym organowo-psychodelicznym klimacie i brzmieniu lat 60 i 70, z trip-hopowym rytmem jest kompozycja 47 Words For Sheffield, z przejmującą melodeklamacją i długimi partiami skrzypiec w wykonaniu Matta Howdena.
Dirt Reprise, o podniosłym orkiestrowym brzmieniu, energicznej, choć odległej sekcji perkusji, partiami skrzypiec i smyków, i wreszcie niezwykle odległym, ledwo słyszalnym wokalu, jest zwieńczeniem całego albumu.
Ostatnio zmieniony 24 gru 2020, 2:13 przez Depeche Gristle, łącznie zmieniany 2 razy.


Entertainment Trough Pain
--------------------------------------------

Link:
BBcode:
HTML:
Ukryj linki do posta
Pokaż linki do posta
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat