jman pisze:Bo tu nie chodzi o nagrywanie drugiego epokowego Equinoxe. Nie chodzi mi o powtarzanie samego siebie. Niech JMJ eksperymentuje i szuka, ale do diabła: niech to nie będą tak banalne i przewidywalne kompozycje. Skoro to "geniusz" i "wirtuoz", to dlaczego sięga po tak proste rozwiązania, co ktoś dobitnie wypunktował analizując "Movement 2". Słuchając tego czuję, że muzyk mnie nie szanuje i marnuje mój czas.
Jest to wybór absolutnie świadomy - idealnie potwierdza to "Printemps de Bourges", które przecież jest dość "eksperymentalne", tyle że Jarre w tym przypadku wyszedł z siebie próbując coś, czego nie jest w stanie zaproponować, w efekcie czego wyszedł chaotyczny, dość prymitywny babol.
Od samego początku siedzi w "banalnych i przewidywalnych" utworach, bo ma smykałkę do melodii i do ich odpowiedniego obudowania w utworze. Nawet gdy szuka nowych form wyrazu, to zawsze efekty tych starań zawierają jasno poprowadzone motywy i kompozycje. Wychodzi na to, że inaczej nie umie i nie chce. Dlatego ta krytyka pod tym względem wydaje mi się bezpodstawna.
Co do marnowania czasu to muszę zgodzić się z Belmondo.
JMJ sporo o tym mówi w pierwszym podcaście na Spotify. W skrócie: Geiss pomagał z sekwencjami, przychodził pracować nad płytą w nocy, razem też nagrywali to, co JMJ skomponował wcześniej w ciągu dnia. Generalnie ciekawa rozmowa o powstawaniu tej płyty, polecam.
Obawiam się, że dla wielu twardogłowych nawet nagrania z sesji Oxygene byłyby nieprzekonujące. To zaczyna być pomału przerażające, dzisiaj na Facebooku też rozpoczęła się dyskusja o tym zagadnieniu, tyle że w kontekście całej dyskografii. Jeśli ktoś umiałby mi wytłumaczyć taką chęć wietrzenia spisków w związku z Francuzem, to będę wdzięczny.