Wykryto blokowanie reklam: Forum istnieje dzięki wyświetlaniu reklam odwiedzającym nas użytkownikom. Prosimy o rozważenie wsparcia nas poprzez wyłączenie blokady reklam na naszej stronie.
Wczoraj mandarynki zaliczone w Gdańsku.Tak na gorąco to na kolana nie rzucili.
Początek naprawdę fajny,poszła Kijowska misja i to w całej wersji,potem tangram i horyzont,a potem quantum i wtedy tylko gorzej,trans i techno.Pod koniec znowu iskierka nadziei w postaci betrayala i stratosfery(chyba najlepsza wersja jaką słyszałem po śmierci Edgara,naprawdę dobra!moim skromnym zdaniem).Na koniec niespodzianka-z mandarynkami zagrał gościnnie Michał Łapaj ,a zagrali jam sessions,taki sessions 8,średnio zgrani,ale trudno,.
Całość oceniam na 3+.
Co do reszty festiwalu,to bardzo fajnie zaprezentowal się Konrad Kucz na początku,kiepsko(nie w moim stylu ,chaotycznie i bezładu)Vanderson,kapitalnie(chyba najlepszy w tym dniu!)Endorphine,dla mnie to była gwiazda koncertu.Potem średni Pauszek,następnie dobry Przemek Rudż z mini bisem.Łapaj z perkusistą i wolalem dość dobry,zachaczał stylem trochę o rock progresywny(trochę riverside z elmuzyką,ale fajny).Biliński poniżej jak dla mnie normy,spodziewałem się lepiej.A po nim był Tangerine Dream.
Właśnie miałem okazję wysłuchać koncertu Endorphine w Mierkach na festiwalu fantastyki (dawniej nidzickim, ale remont zamku...) i było naprawdę dobrze.
W Gdańsku też grali 2 godziny od 20.05 do 22.05.
Fajnie,że w jednym miejscu i czasie udało się sklecić całą elitę rocka elektronicznego z Polski i gwiazdy(lekko schodzącej,ale legendy z nazwy) z świata elmuzy.
Potwierdzam, że na koncercie można było kupić Session 7. W ogóle przed koncertem wpadłem na Thorstena, jak był na papierosie, zamieniłem parę słów (przy tym całkowicie olałem Paula Fricka, bo nie skojarzyłem, że to on). Na pewno jam session na koniec koncertu brzmiało zupełnie inaczej z Frickiem niż Schnaussem - ale też ciekawie. Phaedry nie zagrali . Ale Stratosfear pod sam koniec czadowe.
Było energetycznie, dżwięk o wiele lepszy niż w sali klubu. Znowu za mało dali pograć HY. TQ miał bogaty zestaw instrumentów, a PF wszystko miał schowane pod prześcieradłem. Betrayal też wymiatał ! Setlista chyba jak w Gdańsku. Ciekawe co będą grać na koncertach From Virgin to Quantum Years.
Zmno się zrobiło pod koniec...Tylko kilkanaście stopni.
W Gdańsku było super, tylu el-muzyków na jednym koncercie, tego nie było od dawna. Jak dla mnie najlepiej wypadli Endorphine i Przemysław Rudź i to były moje polskie gwiazdy tego festiwalu. Fajnie grali również Konrad Kucz, Vanderson, czy Michał Łapaj z zespołem. Niestety najgorzej chyba Marek Biliński, niestety wciąż to samo, a kompozycje typu "Szalony koń" to jakaś pomyłka na tym festiwalu, przyprawiało to o ból uszu. Choć "Kwiaty krwi" z płyty "Fire" to akurat miłe zaskoczenie.
Tangerine Dream,fajnie ,ale wydaje mi się że stać ich na więcej i mam wrażenie że stracili po odejściu Ulricha Schnauss'a. Choć finałowe Stratosfear wgniotło w ziemię. Na koniec sesja z Michałem Łapajem, miło choć myślę że wspomniane Endorphine czy Rudź wypadliby lepiej, ale to moje subiektywne zdanie
Z Paulem Frickiem na pewno jest bardziej klubowo, niemniej Frick przywrócił pianino, a miło jest posłuchać improwizacji, która przywodzi na myśl czasy "Encore" z pianinem.
Lord Rayden pisze:
Problem w tym, że w 2019 dźwięk był okropny.
Frick grywa z TQ na różnych płytach. Nie miałem go za klubowego. Choć za tym prześcieradłem , czasem wydawało się jakby didżejką się parał.
To chyba zależało od tego,gdzie kto stał, nie kojarzę aby w Progresji było jakoś tragicznie z dźwiękiem. Pamiętam że otwierające koncert "Monolight" robiło wrażenie. Potem też było nie najgorzej.